Gawlicz: Feminizm wszystkich kobiet
[2005-03-25 00:39:13]
szczególnej grupie kobiet, jakiejkolwiek szczególnej rasie lub klasie kobiet. Nie uprzywilejowuje on kobiet względem mężczyzn. Potrafi przemienić w znaczący sposób życie nas wszystkich". Można też tak, jak robią to działaczki międzynarodowej sieci Global Women’s Strike (Globalny Strajk Kobiet), które domagają się skończenia z "wojną bez końca" i wyniszczającym handlem bronią, a także tego, aby ponad 900 miliardów dolarów co roku zasilających budżety wojskowe zostało przeznaczonych na pożywienie, edukację, ochronę zdrowia; aby praca opiekuńcza, wykonywana przede wszystkim przez kobiety, została doceniona i opłacona oraz aby opieka - a wraz z nią przetrwanie i ubogacanie życia ludzi i całej planety - stała się priorytetem dla każdego społeczeństwa i gospodarki. Życiowe sprawy Czy feminizm widziany przez pryzmat tak sformułowanych idei i dążeń jest tylko dla "młodych, pięknych i bogatych"? Oczywiście, że nie - i to dlatego ruchy feministyczne w krajach globalnego Południa, koncentrujące się wokół szeroko pojmowanych kwestii socjalnych (dostęp do pożywienia, wody, opieki medycznej, edukacji) liczą tysiące kobiet. I dlatego też kobiety w Wenezueli były w stanie doprowadzić do tego, aby w konstytucji tego kraju znalazł się zapis gwarantujący kobietom pracującym w domu zabezpieczenia socjalne - gdyż swoją pracą przyczyniają się do wytwarzania wartości dodatkowej i do wzrostu bogactwa państwa, i dlatego należy im się gratyfikacja. Oczywiście nie da się zaprzeczyć, że feminizm - jak wiele innych ruchów społecznych - ma swoją ciemną kartę wykluczeń, na której nazbyt często znajdowały się kobiety, które nie były młode, piękne lub bogate. Były wśród nich kobiety ubogie, pochodzące z mniejszości etnicznych, lesbijki. Zdarzało się również, że część osób zaangażowanych w działalność feministyczną zainteresowana była poprawą sytuacji tylko niektórych kobiet - zwłaszcza tych, które już były wyemancypowane i znajdowały się na stosunkowo uprzywilejowanych pozycjach. A w Polsce? Mamy tu do czynienia z pewnym paradoksem. Z jednej strony sytuacja kobiet jest bardzo zła, a od kilku lat systematycznie się pogarsza: ubóstwo i długotrwałe bezrobocie dotykają w pierwszym rzędzie kobiet; ok. 30 procent kobiet doświadcza przemocy domowej i równie dużego lub jeszcze większego upokorzenia i poniżenia ze strony policji i wymiaru sprawiedliwości, u których szuka pomocy; w każdej grupie zawodowej kobiety zarabiają mniej od mężczyzn; bez większych trudności likwiduje się Fundusz Alimentacyjny, pozostawiając matki samotnie wychowujące dzieci praktycznie pozbawione jakiegokolwiek wsparcia (bo trudno za takie uznać wynoszący 170 zł zasiłek). W naszym kraju obowiązuje też najbardziej restrykcyjna w Europie ustawa antyaborcyjna, uderzająca przede wszystkim w kobiety uboższe, których nie stać na nielegalny zabieg w prywatnym gabinecie, a środki antykoncepcyjne ponownie nie trafiają na listę leków refundowanych. To zresztą dobry przykład na to, że prawa reprodukcyjne to nie jedynie "kwestia światopoglądowa" czy "kulturowa", ale zagadnienie ściśle powiązane ze sferą socjalno-bytową kobiet i ich rodzin - zarówno jako wskaźnik jakości życia, jak i czynnik ją współkształtujący. Z drugiej strony tak niewiele kobiet identyfikuje się z ruchem feministycznym, który kwestie te podejmuje, a termin "feministka" funkcjonuje jako obelga nie tylko na łamach prasy ultrakonserwatywnej, jak "Nasz Dziennik". W parlamencie przepadają kolejne uchwały mogące poprawić sytuację kobiet (a niektóre z nich nawet nie wchodzą do porządku obrad, jak stało się niedawno z projektem ustawy o świadomym rodzicielstwie), podczas gdy przyjmowane są te, które jeszcze bardzie w kobiety uderzają (np. dotyczące świadczeń rodzinnych). Czy byłoby to możliwe, gdyby istniał silny, łączący wszystkie kobiety, ruch feministyczny? Ciemna strona... Coś złego musi dziać się - lub działo się - z polskim feminizmem. Nie lekceważyłabym zarzutów mówiących, że feminizm jest dla "młodych, pięknych i bogatych". Nie są bezzasadne. To, co w dużym stopniu zajmuje wiele polskich feministek i co jest być może najbardziej widoczne, to analizy w głównej mierze kulturowych kwestii, takich jak wyobrażenie Matki-Polki czy stereotypy związane z płcią w przekazach medialnych. Jest to także walka rodem z feminizmu liberalnego o większą reprezentację we władzach czy na stanowiskach kierowniczych w firmach. Jednak zagadnienia te, choć rzecz jasna, niezwykle ważne, są interesujące dla kobiet, które nie muszą martwić się o zapewnienie sobie i swoim rodzinom przetrwania. W oddaleniu tego rodzaju zarzutów nie pomaga fakt, iż coraz więcej inicjatyw kierowanych do kobiet wymaga opłaty (czasem słonej) za uczestnictwo - począwszy od podyplomowych studiów gender studies po różnego rodzaju kursy i warsztaty. Nic dziwnego, że przyczynia się to do postrzegania feminizmu jako elitarnego zajęcia dla zamożnych kobiet. Oczywiście wąsko rozumiane kwestie kulturowe to nie wszystko, czym zajmuje się ruch feministyczny w Polsce. Problemy społeczno-ekonomiczne, przemoc wobec kobiet, dyskryminacja kobiet na rynku pracy również znajdują się w obszarze jego zainteresowań, ale mam wrażenie, że to nie one wyznaczają jego dominującą percepcję. Trzeba więc zastanowić się, co można zrobić, żeby feminizm przestał być postrzegany jako ruch dla kobiet młodych, pięknych i bogatych, a zaczął funkcjonować jako ruch (dla) kobiet, które najbardziej go potrzebują: ubogich, upośledzonych społecznie, marginalizowanych, doświadczających przemocy i różnych form dyskryminacji. Wydaje się, że warto pójść drogą proponowaną przez Global Women’s Strike i szukać tych kwestii, które dotyczą większości kobiet. Jedną z nich - i już od dawna podejmowaną przez ruch feministyczny - jest przemoc wobec kobiet. Istotniejsze jednak - a wciąż jeszcze niemal zupełnie pomijane - są zagadnienia związane z wpływem transformacji ustrojowej i neoliberalnego modelu globalizacji na kobiety. Procesy te doprowadziły do znacznego pogorszenia się sytuacji wielu kobiet. Znaczna liczba kobiet wypada z rynku pracy - lub pozostaje na nim za cenę wyzysku i upokorzeń. Dotkliwie odczuwają też kobiety utratę zabezpieczeń socjalnych, prowadzącą do pogłębiającego się wśród nich ubóstwa, a także likwidację instytucji publicznych, ułatwiających im godzenie pracy zarobkowej z wychowywaniem dzieci. Niektóre z tych zagadnień są podejmowane przez działaczki feministyczne, wydaje się jednak, że ciągle brakuje zarówno kompleksowej analizy przemian, jak i wizji tego, jaką rolę powinno pełnić państwo i jaki jego kształt najbardziej odpowiada interesom kobiet. Brakuje zwłaszcza refleksji nad sytuacją starszych kobiet, które przez całe życie wykonywały najcięższą i najważniejszą pracę, wychowując kolejne pokolenia ludzi, a obecnie nie są w stanie same się utrzymać. Daleko nam jeszcze w Polsce do odważnej dyskusji na temat "dwuetatowej" rzeczywistości życia kobiet jednocześnie pracujących zawodowo i wykonujących pozbawioną zapłaty pracę domową. To, co łączy niemal wszystkie kobiety - nieopłacana praca opiekuńcza w różnej formie - wciąż nie jest zagadnieniem wystarczająco wyraźnie artykułowanym przez feministki. O ruch masowy Jeśli feminizm ma być rzeczywiście znaczącym ruchem politycznym, zdolnym do doprowadzenia do jakichkolwiek zmian, musi stać się ruchem masowym, z którym zidentyfikują się nie tylko kobiety "młode, piękne i bogate". Niestety doświadczenie pokazuje, że tzw. kobiety sukcesu, które między innymi dzięki feminizmowi zdołały sporo osiągnąć, nazbyt często nie są w stanie utożsamić się z kobietami, które miały nieco mniej szczęścia, i nie angażują się w działania mające na celu poprawę ich sytuacji. Motorem zmian mogą zatem stać się raczej te kobiety, którym feminizm jest najbardziej potrzebny, a więc przede wszystkim te w największym stopniu pokrzywdzone przez transformację: bezrobotne, ubogie, utrzymujące się z mizernych zasiłków; pielęgniarki, matki samodzielnie wychowujące dzieci. Zadaniem dla feministek jest znalezienie sposobu na zmobilizowanie tych kobiet - często zniechęconych, rozczarowanych, pełnych niewiary w sens i skuteczność jakichkolwiek działań - do walki o swoje prawa. Zadaniem feministek jest przekonanie ich, że feminizm jest przede wszystkim dla nich - pod warunkiem, że nie będzie to feminizm sprowadzony do walki z mniej lub bardziej abstrakcyjną dyskryminacją kobiet, ale który stanie się kompleksowym projektem zorientowanym na radykalną zmianę społeczną. Należy przekonać kobiety, że będzie to - jak chciała bell hooks - ruch przeciwko wszelkiej opresji, nie tylko ze względu na płeć, ale i położenie ekonomiczne, wykształcenie, pochodzenie etniczne, wyznanie czy orientację seksualną. Feminizm taki stanie się integralną częścią szerokiego ruchu społecznego działającego na rzecz emancypacji wszystkich grup i osób upośledzonych przez obecnie istniejący porządek społeczny. Ale aby to się stało, musimy - zarówno kobiety, jak i mężczyźni już identyfikujący się z ruchem feministycznym - zacząć mówić o sprawach, które dotyczą większości kobiet. Oby stało się to jak najszybciej. Tekst ukazał się w miesięczniku Nowy Robotnik |
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Syndrom Pigmaliona i efekt Golema
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Mury, militaryzacja, wsobność.
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Manichejczycy i hipsterzy
- Pod prąd!: Spowiedź Millera
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Wolność wilków oznacza śmierć owiec
- Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
- Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
- od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
- Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
- Kraków
- Socialists/communists in Krakow?
- Krakow
- Poszukuję
- Partia lewicowa na symulatorze politycznym
- Discord
- Teraz
- Historia Czerwona
- Discord Sejm RP
- Polska
- Teraz
- Szukam książki
- Poszukuję książek
- "PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
- Lca
24 listopada:
1957 - Zmarł Diego Rivera, meksykański malarz, komunista, mąż Fridy Kahlo.
1984 - Powstało Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych (OPZZ).
2000 - Kazuo Shii został liderem Japońskiej Partii Komunistycznej.
2017 - Sooronbaj Dżeenbekow (SDPK) objął stanowiso prezydenta Kirgistanu.
?