Obraz egzotycznego katolicyzmu
Dziedzictwo Jana Pawła II jest bogate i pełne paradoksalne. Jest on autorem otwarcia – zwłaszcza na Żydów – i równocześnie wcieleniem rygoryzmu. Co trwałego pozostanie z jego pontyfikatu?
Stanisław Obirek
Rozmawia: Jurek Kuczkiewicz
Kuczkiewicz: Jest Pan teologiem, jezuitą, Polakiem z Krakowa, którego Papież był arcybiskupem. Jednak spogląda Pan bardzo krytycznie na dziedzictwo Jana Pawła II. Czy podziela Pan pogląd wielu, że był to papież „restauracji”?
Obirek: Myślę, że ten pogląd - formułowany zasadniczo przez teologów w większości katolickich – jest słuszny. Wybór Karola Wojtyły nastąpił ponad dziesięć lat po Soborze Watykańskim II w okresie, kiedy intuicje, które go ożywiały – zwłaszcza dotyczące stosunku do innych religii czy przyznania katolikom swobody wyboru wierzeń – ożywiały nadal niezwykle bogate debaty. Jednak Paweł VI wprowadził elementy bardziej restrykcyjne, jak encyklika Humane Vitae potępiając antykoncepcję, która według słów Kardynała Danneelsa przyczyniła się do opustoszenia kościołów. Jan Paweł II przyjął ten „restauracyjny” kierunek i kontynuował go z wielką determinacją. Teolog Karl Rahner przeczuwał to już w roku 1980 mówiąc o „czasie zimy” (Winter Zeit”). Zarówno on jak i wielu innych (Hans Küng, Jacques Dubois, Marcello Vidal...) byli bardzo zaangażowani w odnowę, a podczas tego pontyfikatu spotkali się z płynącymi z Rzymu potępieniami za niewierność doktrynie... Jeśli chodzi o doktrynę, można mówić o „restauracji”.
Wiele się mówiło o tym papieżu jako o człowieku dialogu. Jak to się ma do wizerunku „restauracji”.
Z jednej strony Jan Paweł II dawał jedyne w swoim rodzaju sygnały otwartości na zewnątrz (spotkania w Asyżu, dialog z Islamem, pojednanie z Żydami...) potwierdzając tym samym nieuchronne procesy zainicjowane przez Vaticanum II. Z drugiej strony włożył wiele wysiłku, aby uporządkować swoją zagrodę. Być może historycznie było to konieczne, ale w moim przekonaniu Papież, który ma być proboszczem świata zachował się trochę jak proboszcz na wiejskiej parafii który chce mieć porządek w prezbiterium i zdyscyplinowanych współpracowników. Jan Paweł II uważnie słuchał swojej Papieskiej Rady do spraw społecznych, której wielu członków – zwłaszcza naukowców - nie jest chrześcijanami, a równocześnie groził palcem swoim teologom.
Wydaje się, że Jan Paweł II, zwłaszcza pod koniec pontyfikatu ustawił swój Kościół w opozycji do współczesnego społeczeństwa...
Ten papież był paradoksalny z wielu powodów. Widzę, że w Izraelu czy w USA – krajach, które prezentowały postawę antagonistyczną lub wręcz wrogą Wojtyle, reakcje po jego śmierci pełne są pochwał, co potwierdza jego zdolność do otwartości. Jego nauczanie pełne było jednak elementów irytujących obrońców współczesnej kultury, która wywodzi się z Oświecenia. Myślę tu o jego deklaracjach o „społeczeństwie bez Boga” czy o „cywilizacji śmierci”. Te słowa pozostawiają gorycz. Jednak, jako że zawsze mieliśmy skłonność do selektywnego traktowania nauczania Jana Pawła II, środowiska, które wzięły sobie do serca jedynie te elementy potępiające nowoczesność i Europę, przyczyniły się do szkodliwej polaryzacji pomiędzy Kościołem i Światem. Dało to wizerunek katolicyzmu egzotycznego, wręcz budzącego zdumienie wśród tych którzy rozumują w kategoriach kultury (civilisation).
Czy możemy mieć nadzieję, że następca to zmieni?
Wszystko zależy od tego, co następca zaczerpnie z osobowości i niezwykle bogatego i pełnego paradoksalnego dziedzictwa tego papieża. Emerytowany Kardynał Martini czy wasz Kardynał Danneels, oboje nominowani przez zmarłego papieża, to przykłady prałatów opowiadających się po tej stronie dziedzictwa, które zostało naznaczone otwartością. Wolno myśleć, że to właśnie to optymistyczne dziedzictwo zostanie wybrane. Osobiście uważam, że fantazmy (majaczenia) Karola Wojtyły związane były z doświadczeniem przez niego dwóch totalitaryzmów – nazistowskiego i komunistycznego. Większość Kardynałów nie ma takich doświadczeń i można mieć nadzieję, że są wolni od tych lęków.
Czy nowy papież zajmie się ponownie kwestią związków podległości pomiędzy lokalnymi episkopatami a Kurią Rzymską?
Jest niezaprzeczalnym faktem, że rzymski centralizm zrodził pod koniec tego pontyfikatu bardzo gorzkie owoce. Zauważam jednak pewne mechanizmy, które działają niezależnie od decyzji Kurii Rzymskiej. Te mechanizmy wynikają z nacisków wywieranych przez Kościoły lokalne - dzięki rosnącej roli świeckich w Kościele – które narzucą swoje wybory Kurii.
Abstrahując od szacunku należnego Kościołowi, jako organizacji religijnej, pozostaje on równocześnie organizacją ludzką. Nikt nie lubi być wiecznie pozbawiony władzy, także szeregowi chrześcijanie.
Czy należy obawiać się siły nowych ruchów religijnych tak mocno wspieranych przez Jana Pawła II?
Nie przywiązywałbym do nich wiekszej wagi. Uważam, że te ruchy i wsparcie udzielane im przez papieża wynikało katolicyzmu polskiego, gdzie dużą rolę odgrywa namacalny i ostentacyjny charakter religii. Papież i jego otoczenie obawiało się zaniku widzialnej warstwy socjologicznej Kościoła. To należy rozumieć w kontekście„konfrontacyjnego” doświadczenia totalitaryzmów Jana Pawła II – ten wygrywa, kto ma za sobą masy. Papież odczuwał głęboką radość, kiedy widział rzesze ludzi przed sobą, a grupy wywodzące się z ruchów, o których mówimy, lubiły się gromadzić i hałaśliwie śpiewać pod jego oknami. To było bardzo związane z osobowością Karola Wojtyły i nie przywiązywałbym do tego nadmiernej uwagi na przyszłość.
Wywiad ukazał się w belgijskim dzienniku "Le Soir".
Głos księdza-socjalisty po śmierci papieża
Poniżej publikujemy relację z rozmowy, jaką Erik Demeester przeprowadził ze szczególnego rodzaju aktywistą, księdzem Remi Verwimpem (na zdjęciu), należącym do belgijskiej grupy Chrześcijanie Na Rzecz Socjalizmu, zainspirowanej teologią wyzwolenia i marksizmem. Jako wykładowca Theology and Society Workshop prezentuje on krytyczne spojrzenie na kościół katolicki, a w szczególności na ostatni pontyfikat.
Przed rozpoczęciem analizy dwudziestu siedmiu lat pontyfikatu Jana Pawła II, Remi przedstawił w szerszej perspektywie ostatnie miesiące papieskiego cierpienia.
„Trwająca dwa miesiące agonia papieża oraz wrzawa medialna wokół niej, stanowią wielką inscenizację, której celem jest utożsamienie cierpienia papieża z cierpieniem Jezusa Chrystusa. Oba cierpienia nie mają jednak ze sobą nic wspólnego. Papież cierpiał i umarł w chorobie i ze starości. Jezus cierpiał w następstwie oporu przeciwko opresji Imperium Rzymskiego. Nie można powiedzieć, że Jezus po prostu umarł. Został on aresztowany, poddany torturom i ostatecznie zamordowany, ponieważ powstał przeciwko wszelkim formom wyzysku. Jezus został zabity z powodu swych przekonań i działań! Jakże wielka to różnica względem człowieka, który odszedł w tych dniach. Ta inscenizacja mająca miejsce w ostatnich miesiącach jest bardzo typowa dla teologicznej polityki Watykanu budowanej wokół postaci Jezusa cierpiącego. Polityczny wymiar Jezusa, który walczył przeciwko uciskowi i niesprawiedliwości odsunięty został w cień. Zamiast tego mamy mistycyzm, który można odnieść do jakiejkolwiek formy cierpienia fizycznego. Przykład, jaki dał Jezus, ulega odpolitycznieniu”.
„Tak, wrzawa medialna wokół śmierci papieża mnie zdziwiła mnie w niewielkim stopniu. Ale myślę, że posunięto się za daleko. Słyszę niemało ludzi reagujących na to i wyrażających coraz bardziej krytyczne opinie”.
Faktycznie, według sondażu internetowego opublikowanego wczoraj przez flamandzką gazetę katolicką De Standaard, blisko połowa badanych uważa, iż Jan Paweł II nie był dobrym papieżem.
Poproszony o wyjaśnienie jak powinniśmy rozumieć masowe zgromadzenia modlitewne przed bazyliką w Watykanie, Remi odpowiada:
„Wielu ludzi uległo wyobcowaniu z Kościoła jako instytucji oraz w wyniku jego działań. Z drugiej strony, te masowe zgromadzenia i żałoba na całym świecie nie dają się wyjaśnić po prostu jako stymulowanie przez media. Dzisiaj na świecie ma miejsce głębokie poszukiwanie duchowości i religii. Ludzie szukają schronienia i sensu życia. Żyjemy w społeczeństwie, w którym ludzie czują się odizolowani i porzuceni. Poszukujący sensu mężczyzna czy kobieta nie znajdują odpowiedzi. Szukają silnych postaci i osobowości. Jan Paweł II wydawał się dostarczać tym ludziom odpowiedzi. W tym sensie religia jest opium ludu. Otwiera się tym samym pytanie o to, jak postępować z religią. Wiemy, że religii używa się – i to właśnie czynił ten papież – do owijania gmachu władzy, dyktatury i niesprawiedliwości miłą i piękną, lecz ochronną zasłoną. Uzywa się religii by ukryć niesprawiedliwości strukturalne”.
Remi ani przez moment nie wątpi, że działalność zmarłego papieża była bardzo polityczna i prawicowa, jeśli nie wręcz reakcyjna:
„Podczas swego pontyfikatu, z bezpośredniej inicjatywy papieża zostały powołane do życia 123 rozmaite organizacje religijne, wszystkie o charakterze prawicowym, konserwatywnym i reakcyjnym. Niektóre z nich mają powiązania z Opus Dei, ale inne posiadają swą własną dynamikę, np. wspólnota Egidius, fundacja Tiberiades i wiele innych. Są one oparte na małych wspólnotach i nauczają w duchu fundamentalistycznej interpretacji Biblii. Ich celem – będącym również celem zmarłego papieża – jest zastąpienie starych struktur terytorialnych Kościoła, jak parafie, które obecnie doświadczają ogólnego odpływu wiernych. Fakt, iż Jan Paweł II odmówił kobietom dostępu do kapłaństwa również wzmacnia tę tendencję. Na przykład w Belgii w rezultacie tego dwa tysiące miejsc pracy w grupach chrześcijańskich działających w społecznościach lokalnych nie zostały obsadzone. W tym samym czasie owe sto dwadzieścia trzy nowe prawicowe grupy religijne otrzymały wszelką niezbędną pomoc. Są to grupy, które organizują wokół osoby papieża międzynarodowe spotkania młodych ludzi znane jako Światowy Dzień Młodzieży. Nie powinniśmy jednak zachwycać się tymi spotkaniami. Media przedstawiają je jako dowód na to, że papież jest kochany przez młodych ludzi. Nie jest trudno uzyskać efekt w postaci masowej frekwencji, jeśli owe sto dwadzieścia trzy organizacje z całego świata zbierają się w jednym miejscu. Oczywiście nawet pośród tych młodych i w większości prawicowych osób obecne jest pragnienie duchowości w świecie pełnym niepewności i braku poczucia bezpieczeństwa”.
„Te reakcyjne cele papieża ujawniają się ostrzej w jego wczesnym sojuszu z prezydentem Stanów Zjednoczonych Ronaldem Reaganem. Po objęciu prezydentury, Reagan opublikował w 1980 r. tzw. dokument z Santa Fe. Był to raport dotyczący Bezpieczeństwa Narodowego oparty o analizę sytuacji w Ameryce Łacińskiej. Część posunięć dotyczących walki z „komunistycznym złem” w Ameryce Łacińskiej omówionych w tym dokumencie, polegała na przeciwstawieniu się oddolnym grupom chrześcijańskim głoszącym teologię wyzwolenia. Papież i Ronald Reagan w pelni zgadzali się co do tych celów. Podczas swego pontyfikatu Jan Paweł II skutecznie zmarginalizował licznych zwolenników teologii wyzwolenia prowadząc politykę polegającą na obsadzaniu funkcji kościelnych prawicowymi członkami kleru oraz na represjach wobec osób takich, jak Ernesto Cardenal, ksiądz, który był ministrem w pierwszym rewolucyjnym rządzie Sandinistów w Nikaragui w 1979 r. Sytuacja ta znacznie utrudniła rozwijanie swej działalności przez grupy takie, jak Chrześcijanie Na Rzecz Socjalizmu. Efekt był bardzo negatywny”.
„To prawda, że papież potępiał zagraniczne zadłużenie najuboższych krajów i opowiadał się za jego umorzeniem. Skrytykował także wojnę w Iraku, choć była to prawdopodobnie taktyka mająca na celu ochronę niewielkiej społeczności chrześcijańskiej w tym kraju. Tak, on krytykował nawet kapitalizm, ale jedynie jego zewnętrzne formy, przejawy i konsekwencje. Nigdy tak naprawdę nie potępił systemu kapitalistycznego jako takiego. Przyjął zupełnie odmienne stanowisko względem reżimów w Polsce i w Związku Radzieckim. Gdyby wierzyć mediom, można myśleć, że papież własnoręcznie zburzył mur berliński! Jan Paweł II uważał komunizm za najgorszy rodzaj ateizmu, którą należało żarliwie zwalczać. To zdecydowało o wspieraniu przez niego przywódców Solidarności, związku zawodowego walczącego przeciwko reżimowi w Polsce. Ten papież był bardzo prawicowym politycznym przywódcą Kościoła katolickiego”.
A co z nowym papieżem?
„Nie oczekuję niczego od nowego papieża, poza tym, że będzie on kontynuował i umacniał prawicowe i konserwatywne dziedzictwo Jana Pawła II. Nie ma co do tego wątpliwości. Z naszej strony, jako krytyczni chrześcijanie powinniśmy na nowo odkryć Biblię. Nasza Biblia została pozbawiona treści pozwalającej uczynić ją narzędziem biednych i wywłaszczonych w walce przeciwko niesprawiedliwości. Oczywiście pielęgnujemy nasze inspiracje płynące z innych źródeł, jak np. idee socjalistyczne. Musimy jednak odzyskać Jezusa jako kogoś, kto walczył przeciwko instytucjom i strukturom opresji”.
Wywiad ukazał się na stronie www.marxist.com
Tłumaczył: Marcin Starnawski