„Polski hydraulik we Francji” stał się ostatnio w neoliberalnych mediach w naszym kraju ikoną, kojarzoną z „egoizmem” i „niesolidarnością” Francuzów, czy wszystkich państw europejskich, które rzekomo, chcą stanąć na drodze polepszenia sytuacji polskich robotników i drobnych rzemieślników, udających się po pracę do bogatszych krajów Unii.
W neoliberalnym dyskursie hydraulik ten został odczłowieczony. Gadające głowy z Wprost, Newsweeka, Gazety Wyborczej i innych tym podobnych pism, propagandowych organów na rzecz deregulacji stosunków pracy, traktują go jako argument, specjalnie dla własnych celów spreparowany. Nie jest on już prawdziwym człowiekiem, który je, śpi, ma potrzeby, odczuwa cierpienie, stał się figurą retoryczną, bohaterem „wolnego rynku”.
W rzeczywistości nie o hydraulika w całej tej sprawie chodzi, a o rzesze tanich pracowników do nużących, ciężkich prac, czyli do branż wymagających wysokich nakładów pracy ręcznej. Mówiąc o „polskim hydrauliku” dziennikarze w rzeczywistości forsują interesy korporacji, czerpiących zyski z taniej nieuregulowanej pracy.
Dotyczy to przede wszystkim takich branży jak uprzemysłowione rolnictwo, pakowanie i przetwórstwo, budownictwo, usługi, sprzątanie, czy opieka nad starszymi i chorymi. Egoistami nazywa się związki zawodowe, które chcą bronić podstawowych praw pracowniczych, takich jak określony czas pracy, godne jej warunki, czy minimalna płaca.
W dyskusji z udziałem symbolicznego hydraulika nie wspomina się o korporacjach, które zatrudniają sezonowych pracowników na warunkach porównywalnych do pracy niewolniczej.
Jak wskazują badania prowadzone przez brytyjskie związki zawodowe i tamtejszych dziennikarzy warunki pracy polskich pracowników sezonowych, wcale się nie polepszyły ze zmianą statusu na legalny. Są oni tak samo wykorzystywani jak pracownicy bez prawa do pracy, gdyż nie mają realnych możliwości dochodzenia swych praw. Jeśli lokalne związki zawodowe nie upomną się o nich są skazani na wyzysk stosujących przestępcze metody licznych agencji pośrednictwa pracy. Pośrednicy zatrudnienia nazywani w Wielkiej Brytanii „gangmasterami” to kolejne osiągnięcie „wolnego rynku”. Korporacje pozbywają się wszelkiej odpowiedzialności za wykonujących na ich rzecz pracę robotników, subkontraktując tę działkę innym mniejszym firmom, często o nieuregulowanym statusie. W ten sposób znacznie obniżają koszty własne.
Jak to wygląda w praktyce? Do Torunia albo np. do Kielc przyjeżdża przedstawiciel agencji pośrednictwa i ogłasza nabór do pracy. Oferuje w miarę korzystne warunki, np. minimum 4.50 F za godzinę, zakwaterowanie nie przekraczające 25 F tygodniowo, zorganizowanie transportu.
Po przyjeździe na miejsce okazuje się że warunki mieszkania są okropne, trzeba płacić za nie 25 ale 40 albo 60 F. Pracy nie ma, a gdy już się pojawia to nie ta co była obiecana i za niższe wynagrodzenie. Pośrednicy mają wypracowane metody oszukiwania zatrudnionych, np. symulacja wysokich podatków. Kontrakty są przygotowywane tak, aby maksymalnie uzależnić pracowników od wyzyskującej firmy, wciągając ich w pułapkę zadłużenia. Będący w obcym kraju nie mogą zrezygnować z niekorzystnych kontraktów, gdyż firma straszy ich obciążeniem za koszty transportu i zamieszkania. Bez pieniędzy i znajomości języka są łatwym łupem oszustów i nieuczciwych firm. Takie metody wyzysku polskich pracowników zostały opisane w „The Guardian”, z 11 stycznia 2005. Brytyjskie związki zawodowe donoszą, że takie traktowanie nie jest wyjątkiem i zdarza się we wszystkich branżach zatrudniających sezonowych pracowników.
Sytuacja taka jest wynikiem uelastyczniania relacji pracy, procesu forsowanego przez korporacje działające w ponadnarodowej przestrzeni. W takiej sytuacji potrzebna jest również ponadnarodowa solidarność pracowników. Wiele z europejskich związków zawodowych jak na przykład brytyjskie T&G działanie na rzecz poprawy warunków i praw pracowników sezonowych uczyniły jednym ze swoich priorytetów. Nie wierzmy neoliberalnym mediom, że robotnik francuski, angielski, czy hiszpański jest wrogiem robotnika polskiego. Ich wspólnym wrogiem jest rozpędzony kapitalizm, pozbawiający systematycznie wszystkich pracujących praw pracowniczych, które niedawno jeszcze wydawały się raz na zawsze wywalczone.
Teresa Święćkowska