A przecież gdyby ich wykopanie z roboty i zastąpienie bezrobotnymi, którzy gotowi są pracować za mniej pieniędzy bez żadnych gwarancji socjalnych, było łatwiejsze, rozwiązalibyśmy problem bezrobocia. Dlatego Tony Blair inaugurując brytyjską prezydencję w Unii na forum Parlamentu Europejskiego, pyta dramatycznie: „A co Europa socjalna zrobiła dla 20 milionów europejskich bezrobotnych?”.
Napuszczanie bezrobotnych, na pracowników mających bezterminowe, bezpieczne umowy o pracę i godziwe zarobki to strategia, którą znamy i w Polsce. Nazywają to „uelastycznieniem” rynku pracy. Z grubsza rzecz biorąc chodzi o to, żeby zwolnić kogoś, kto zarabia dwa tysiące, a w jego miejsce zatrudnić dwóch po tysiąc. Taka recepta na bezrobocie, zmierza do obniżenia kosztów pracy, czyli potanienia siły roboczej, zwiększenia konkurencyjności, i wtrącenia świata pracy w nędzę. Dziś mówią związkom zawodowym, że ich walka w obronie godziwych miejsc pracy i o podwyżki, jest egoistyczna, bo bezrobotni chętnie robiliby to, co oni za dużo mniej, a przez nich klepią biedę. Ta równia pochyła, to równanie w dół, tu się jednak nie kończy. Jeszcze większą biedę klepią Chińczycy, Hindusi i w ogóle pracownicy z Trzeciego Świata, którzy pracują kilka do kilkunastu razy taniej niż Europejczycy. Powie się, więc nowo zatrudnionym bezrobotnym, którzy właśnie odebrali pracę swym zrzeszonym w związkach zawodowych kolegom, że muszą zarabiać jeszcze mniej, bo inaczej zakład przeniesie się gdzieś gdzie jest tańsza siła robocza. Zresztą, jeżeli wysiłki zmierzające do nieograniczonej liberalizacji handlu i usług się powiodą, to nie trzeba będzie zakładu nigdzie przenosić. Obniżkę płac wymusi tani import.
Oczywiście żelazna zasada logiki i rynku sprawia, że jeżeli jeden traci, to drugi zyskuje. Obniżce płac towarzyszy wzrost zysków. Zysków jednak obniżyć nie można, bo kapitał, który porusza się z prędkością światła, ucieknie w pogoni za większymi zyskami. Przepływ siły roboczej jest kontrolowany, dlatego na granicy Unii są wszędzie straże i zasieki. Kapitał przepływa swobodnie. Jego przepływu nikt nie kontroluje. W Polsce, zyski banków, zagranicznych inwestorów a także wielkich spółek Skarbu Państwa wzrosły 2.5 a nawet trzykrotnie. Tymczasem, gdy Sejm podniósł płacę minimalną o 30 złotych, w mediach podniósł się wrzask, że pracodawcy tego nie zniosą. Pokazują faceta, co za minimalną płacę kosi trawniki przy drodze, który mówi, że to są grosze i nie zmienia jego sytuacji. Ale te grosze, mają wykończyć pracodawców i zniechęcić ich do zatrudniania. Okazuje się, że dla kosiarza, który żyje w nędzy, 30 złotych to pryszcz, a dla kapitalisty, to fortuna!
Teraz już wiemy. Wzrost płac jest nienowoczesny. Nowoczesne są głodowe płace i wielkie zyski przedsiębiorców. Liberalna modernizacja to wielki obóz pracy, w którym ludzie z głodu, podejmą się pracy za półdarmo w nienormowanym czasie. Temu pochodowi nowoczesności stawiają jeszcze gdzieniegdzie w Europie opór „konserwatywne” związki zawodowe, które upierają się, że kapitaliści powinni się dzielić z pracownikami rosnącymi zyskami.
Piotr Ikonowicz