"Real ID" Złowrogi Antyimigrancki Krok
Krok w kierunku państwa policyjnego
Pełne prawa obywatelskie dla wszystkich imigrantów
Imigrancka populacja Stanów Zjednoczonych jest obiektem rasistowskiego ataku rozpętanego przez najwyższe władze. 11 maja Senat i Izba Reprezentantów w Waszyngtonie zatwierdziły drakońskie prawo imigracyjne znane jako "Real ID Act". Oznacza ono ustalenie jednolitych norm dla praw jazdy wydawanych przez wszystkie 50 stanów. Pomimo, że jest to przedstawiane jako działanie antyterrorystyczne, w rzeczywistości bierze na celownik 11 (lub więcej) milionów imigrantów bez dokumentów, którzy żyją i pracują w tym kraju.
Rasiści liczą, że za jednym uderzeniem pióra George`a Busha, który podpisał nowe prawo, jeszcze tej samej nocy zapobiegną kierowaniu pojazdów przez "nielegalnych obcych". Jeśli udałoby się je przyjąć, byłaby to nie tylko trauma dla milionów rodzin, które muszą jeździć samochodem, aby przetrwać, ale także śmiertelny cios w stosunku do istotnych sektorów kapitalistycznej gospodarki, której zależy na robotnikach bez przysługujących im praw, pracujących za niską płacę. Jest bardzo prawdopodobne, że spowoduje to, że życie istotnej części klasy robotniczej będzie jeszcze większym koszmarem, podczas gdy cena "zastępczych" dokumentów na czarnym rynku wzrośnie.
Coraz bardziej złowieszczy dla całej ludności USA krok przybliża nas do państwowej karty identyfikacyjnej, który była przez Republikanów i nie tak znowu liberalnych Demokratów proponowana od dekad. Autorytarny rozkaz: „Pokaż swoje dokumenty” będzie już nie tylko czymś, co mogliśmy usłyszeć w starych filmach o nazistowskiej dyktaturze, kiedy niemiecki policjant krzyczał „Ausweis zeigen!”, ani pod rządami apartheidu w RPA z jej ograniczonymi prawami, ale będzie codziennym doświadczeniem przy wjeździe na autostradę, inspekcji w metrze oraz przy wejściu do budynków, szkół i szpitali. To rasistowskie nadużycie w stosunku do imigrantów jest otwartym atakiem na demokratyczne prawa wszystkich obywateli.
W obliczu groźby, jaką prezentuje „Real ID Act”, wspólnie z wcześniejszymi antyimigranckimi prawami, takimi jak U.S. Patriot Act i reforma imigracyjna z 1996 roku, wiele organizacji broniących praw imigrantów złożyło swoje nadzieje w kapitalistycznych sądach i liberalnych burżuazyjnych politykach. Tego samego dnia, w którym Senat zatwierdził prawo o federalnym prawie jazdy, sędzia Sądu Najwyższego w Nowym Jorku – Karen Smithu - uznała, że Nowojorski Departament Pojazdów Mechanicznych (DMV) nie może unieważnić prawa jazdy imigrantów bez dokumentów z powodu braku ważnego ubezpieczenia. Ogłosiła ona, że DMV nie został upoważniony przez państwowy organ ustawodawczy do regulowania spraw imigracyjnych, przyznając rację Portorykańskiemu Funduszowi Obrony Prawnej i Edukacji (PRLDEF).
Grupy obrońców praw człowieka ogłosiły zwycięstwo. „Zielone Światło dla praw jazdy dla osób bez dokumentów” - brzmiał nagłówek w nowojorskim dzienniku „Hoy” (11 maja). Jednak nakaz nie może być zastosowany, ponieważ stanowy prokurator generalny (demokrata Elliot Spitzer) złożył od niego apelacje do sądu wyższej instancji i decyzja może być odrzucona jako niezgodna z nowym prawem federalnym.
Następnego dnia ustawa została przedstawiona w amerykańskim Senacie i Izbie Reprezentantów, poparli ją liberalny demokrata Ted Kennedy i konserwatywny republikanin John McCain. Twardogłowi antyimigranccy rasiści z Federacji na rzecz Reformy Prawa Imigracyjnego (FAIR) ogłosili, że będą przeciwstawiać się ustawie, ponieważ „zwiększy ona nielegalną imigrację” i prawdopodobnie zalegalizuje pobyt osób bez dokumentów. Jednak autorzy dokumentu „Akt na rzecz Bezpiecznej Ameryki i Zorganizowanej Imigracji” podkreślają, że sprawa przedstawia się inaczej. Deputowany Jim Kolbe (republikanin z Arizony) mówi wprost:
„Są oni nielegalnymi imigrantami, złamali prawo i muszą ponieść karę. Właśnie dlatego nowe prawodawstwo wprowadza srogie kary pieniężne i sankcje karne dla tych, którzy są w kraju nielegalnie, a także karze pracodawców, którzy zatrudniają nielegalnych imigrantów.”
Nie można było tego powiedzieć jaśniej. Według nowej ustawy (S. 1033/H.R. 2330) kary pieniężne dla osób bez dokumentów wzrosną do 2 tysięcy dolarów od dorosłej osoby, wiza będzie ważna tylko przez 6 lat, kandydaci będą narażeni na kontrolę, będą musieli płacić podatek dochodowy, będą musieli się rejestrować dla potrzeb wojska i będą deportowani, jeśli nie mają pracy przez więcej niż 60 dni. Wyraźnie widać, że tylko niewielka część robotników bez dokumentów mogłaby korzystać z wizy H-5B.
Co do wizy H-5A przewidzianej przez ustawę Kennedy-McCain jest to nic innego jak powtórzenie pomysłu prezydenta George`a Busha, aby stworzyć kategorię „robotników-gości”, którzy po wyznaczonym dla ich czasie w USA będą posyłani „do domu”. Ogłoszony w styczniu 2004 roku podczas spotkania dwóch farmerów: Busha i meksykańskiego prezydenta Vincente Foxa, projekt nigdy nie wszedł w życie z powodu presji ze strony republikańskiej prawicy.
Nowa, „dwupartyjna” ustawa, która miała na celu zdobycie poparcia dla Busha, prawdopodobnie podzieli los jego wcześniejszej inicjatywy. Chociaż została poparta przez burżuazyjne grupy latynoskie, takie jak Zjednoczona Liga Obywateli Latynoskich (LULAC) i Meksykańsko-Amerykański Fundusz Obrony Prawnej i Edukacji (MALDEF), nie daje ona nic robotnikom bez dokumentów, ale zamiast tego ich karze.
Gorzką prawdą jest to, że cała „debata” o imigracji jest podporządkowana fundamentalnej sprawie, jaką jest imperialistyczna „wojna bez końca”, którą władcy USA ogłosili po ataku na WTC i Pentagon z 11 września 2001 roku. Zarówno Republikanie, jak i Demokraci używali 11 września jako usprawiedliwienia tej rzezi, która jak wszystkie imperialistyczne wojny w całym stuleciu, intensyfikuje antyimigrancką histerię. Natychmiast po rozpoczęciu wojny w Afganistanie setki Arabów i osób z Azji Południowej zostało aresztowanych. Byli przetrzymywani bez kontaktu ze światem, a rząd odmówił nawet podania ich nazwisk. W całym kraju wzmogła się dyskryminacja wobec imigrantów.
Aby uczcić swoje drugie zwycięstwo, prezydent Bush rozkazał, aby urządzić rzeź w irackim mieście Faludża godną reżimu nazistowskiego (lub działań izraelskiej armii wobec Palestyńczyków, albo imperializmu amerykańskiego w Japonii, Wietnamie itd.). Blisko związane z wojną i wyborczymi kuksańcami skrajnej prawicy jest też tworzenie paramilitarnych grup, których celem jest polowanie na imigrantów.
Grupy takie jak Minuteman Project czy Arizona Guard, uzbrojone w AR-15 i Glocki, pilnują robotników-imigrantów na swoich stanowiskach pracy zaopatrzonych w składane krzesła i przenośne lodówki z piwem. Na duchu podtrzymał ich listopadowy „Act na rzecz Obrony Obywateli i Podatników w Arizonie”, który zabierał imigrantom prawo do korzystania z usług publicznych. Rasistowskie grupy paramilitarne są tylko najbardziej rażącym przykładem ataków na robotników-imigrantów. Ci tchórzliwi bandyci powinni być przepędzeni siłą zjednoczonej klasy robotniczej.
Wezwania grup liberalnych do Busha i Kongresu proszące o amnestię są skazane na porażkę. Niby dlaczego ktoś, kto nie popełnił żadnego przestępstwa, podlegał amnestii. Aby zniszczyć budowane przez nich mury i zniweczyć ich ksenofobiczne prawa, niezbędna jest mobilizacja wielkiej siły wielorasowej i wielonarodowej klasy robotniczej. Bardzo konkretne akcje, takie jak strajk nowojorskich taksówkarzy przeciwko „Real ID Law”, uświadamiają klasie rządzącej, jak bardzo jest zależna od imigranckich robotników i jaki chaos pojawił się w wyniku wprowadzenia rasistowskiego prawa.
Międzynarodowi rewolucjoniści walczą o pełne prawa obywatelskie dla wszystkich imigrantów; było to jedno z pierwszych działań podjętych przez Rewolucję Bolszewicką 1917 roku. Dla komunistów i wszystkich świadomych klasowo, robotnicy nie maja ojczyzny, należą do międzynarodowej klasy. I tak jak w carskiej Rosji, tak w dzisiejszych Stanach Zjednoczonych potrzeba międzynarodowej rewolucji socjalistycznej, aby wyeliminować granice narodowe, które kapitaliści narzucają nam, aby oddzielić nas od braci i sióstr po „innej stronie”.
Rasistowskie antyimigranckie ataki
Po 11 września nastąpił gwałtowny wzrost ataków na imigrantów. Sikhijscy taksówkarze byli atakowani w centrum Brooklynu, ponieważ nosili turbany. Podkładano ogień w meczetach. Miejski Uniwersytet w Nowym Jorku (CUNY) wydał wojnę studentom „bez dokumentów”, przeciwko czemu Grupa Internacjonalistyczna przeprowadziła kampanię protestacyjną, w której wzięli udział związkowcy i członkowie stowarzyszeń imigranckich (wśród nich taksówkarze).
Już miesiąc wcześniej zaczęto atakować latynoskich imigrantów w Farmingville, a później w Farmingdale na Long Island. W tym zatrutym przez szowinizm klimacie w grudniu 2003 roku administracja nowojorskiego gubernatora George`a Pataki i dyrektor DMV zdecydowali o swoim udziale w „wojnie z terrorem”, domagając się od wszystkich kierowców ważnego numeru ubezpieczenia. W innym wypadku ich prawo jazdy miało zostać unieważnione.
Z poparciem departamentu Bezpieczeństwa Państwowego DMV wysłał tysiace listów w sposób selektywny, które miały sterroryzować rodziny imigranckie w całym stanie. Domagali się oni przybycia adresatów listów do biur DMV w przeciągu dwóch tygodni, aby zweryfikować numer ubezpieczenia, dzięki czemu będą mogli uzyskać prawo jazdy. Według władz na 600 tysięcy wysłanych listów, na około 250 tysięcy nie było odpowiedzi.
Do tej pory zawiesili około 7 tysięcy praw jazdy, ale zamierzają postąpić podobnie z pozostałym ćwierć milionem. Będzie to miało fatalne konsekwencje. Wielu imigranckich robotników straci pracę. „Muszę dojechać do pracy” - można było przeczytać podczas różnych protestów przeciwko dyskryminacji. Ludzie muszą ponadto odwozić dzieci do szkół i dojeżdżać do szpitali.
W Kalifornii w październiku 2003 roku, obecnie były już gubernator Grey Davis poszukując głosów w obliczu referendum, które mogło go odwołać, podpisał ustawę zezwalającą imigrantom bez dokumentów na zdobycie praw jazdy. Jednak obecny gubernator Arnold Schwarzenegger anulował to prawo, po wygraniu wyborów dzięki głosom rasistowskich zwolenników wyłączności języka angielskiego, którzy w przeszłości zaaprobowali całą serię wniosków uniemożliwiających imigrantom bez dokumentów dostęp do podstawowych usług.
A zatem gubernator pozbawił setki tysięcy imigrantów głównego dokumentu identyfikacyjnego, co spowoduje prawdopodobnie zwiększenie na autostradach ilości kierowców, którzy nie mają praw jazdy ani ubezpieczenia. Jest to charakterystyczna postawa dla tego rasistowskiego aktora, przyjaciela Jörga Haidera i wielbiciela talentów politycznych Hitlera, poparcie dla rasistowskich działań na południowej granicy.
Nowe prawo "Real ID" wymaga, aby prawo jazdy było osadzone na dużej liczbie dokumentów (świadectwo urodzenia, ubezpieczenie, dowód na posiadanie obywatelstwa lub prawa stałego pobytu, itp.) z dodatkowymi informacjami biometrycznymi w formacie możliwym do odczytania elektronicznie. Pomimo, że nie precyzuje, jaka technologia ma być użyta, prawdopodobnie będzie to ten sam chip RFID (tak zwany chip-szpieg), do którego używania w paszportach chce USA zmusić inne kraje.
Według tego prawa, jeśli któryś ze stanów odmówi przyjęcia jego reguł, w innych częściach kraju wydawane przez nich prawo jazdy nie będzie uznane za dokument indentyfikacyjny. Mieszkańcy tych stanów będą musieli używać innych dokumentów, takich jak paszporty, żeby lecieć samolotem czy ewentualnie jechać pociągiem. W miejscach takich jak Nowy Jork wrogość wobec reszty kraju jest tak duża (podczas antywojennych demonstracji pojawiały się tam hasła „Wojska USA wynocha z Nowego Jorku”), że domaganie się paszportu dla tych, którzy przyjeżdżają lub wyjeżdżają z Nowego Jorku może być bardzo popularne po obu stronach rzeki Hudson.
"Real ID" zostało doliczone do budżetu wojskowego pokrywającego koszty wojny w Iraku i Afganistanie. Było jednomyślnie zaaprobowane przez Senat bez jednego przesłuchania i bez żadnej debaty (tak samo było w przypadku Izby Reprezentantów). Dyrektor programu na rzecz wolności technologicznej Amerykańskiej Unii Wolności Obywatelskich (ACLU) Barry Steinhardt ostrzega: „To jest narodowe ID, nie ma co do tego wątpliwości. Może być wydawane przez 50 stanów, będą to te same dokumenty, wsparte przez ogromną bazę danych”.
Gdy już zaistnieje, nie będzie stosowane tylko do praw jazdy. Będzie także wymagane przy otwieraniu konta bankowego, kupnie domu czy przy leczeniu w szpitalu. Dzieje się tak nie tylko w Stanach Zjednoczonych. W Wielkiej Brytanii rząd Blaira, po tym jak został ponownie premierem głosami zaledwie 20 procent elektoratu, naciska na zatwierdzenie narodowego ID w ciągu kilku tygodni.
Zakres nowego amerykańskiego prawa nie jest ograniczony tylko do narodowego ID. Pierwszy rozdział przewiduje serię wymogów, jakie trzeba spełnić, aby otrzymać azyl polityczny lub zatrzymać deportację. Od tej pory każdy proszący o azyl musi przedstawić świadectwa złego traktowania. Tak jak gdyby sprawcy tortur na całym świecie postępowali podobnie do psychopatów z Abu Ghraib, którzy wykonując rozkazy sekretarza obrony Donalda Rumsfelda, robili zdjęcia zmarłym i dawali swoim ofiarom dowody tortur, które ci mogą wręczyć Urzędowi do spraw Celnych i Imigracyjnych (ICE), najnowszego wcielenia „migry”, znienawidzonych w USA policjantów imigracyjnych. Ten sam rozdział pozwala na deportacje, nawet jeśli podanie o azyl zostało złożone, uniemożliwiając sądom powstrzymanie jej, jeśli rząd twierdzi, że ktoś należy lub popiera organizację z czarnej listy.
Inna część prawa przewiduje zwolnienie budowania barier wzdłuż granicy od wszelkich zakazów i ograniczeń. Nowy budżet „obronny” przewiduje 455 milionów dolarów na zatrudnienie dodatkowych agentów do spraw kryminalnych, policjantów imigracyjnych, urzędników oraz dodatkowe 177 milionów dolarów na agentów patrolu granicznego. Upoważniło przekazywanie nieograniczonych sum na dochodzenia i inwigilację technologiczną (wideo, sensory i detektory ruchu).
Prawo to jest zbiorem antyimigranckich represji i wywołało falę protestów, głównie w Meksyku. Rząd Foxa wysłał notę protestacyjną, aby odzyskać dobrą opinię po swojej rasistowskiej uwadze, że latynoscy imigranci pracują w zawodach, w których nie chcą pracować nawet czarni. Nawet kardynał Norberto Rivera nazwał amerykańskie działania, aby uściślić granicę „głupimi”, krytykując „ściany hańby” (La Jornada, 16 maja).
Jest pouczające, że prawny atak na imigrantów, najbardziej wrażliwą część amerykańskiej klasy robotniczej, został zatwierdzony jako część prawodawstwa finansującego imperialistyczną wojnę na Bliskim Wschodzie. Faktycznie jest tak, że imperialistyczna wojna zawsze zakłada intensyfikację policyjnych represji i wiktymizacji imigrantów „w domu”. To pokazuje konsensus wewnątrz klasy panującej (zarówno Republikanie jak i Demokraci głosowali za wojną i drakońskimi, represyjnymi prawami, takimi jak US Pactriot Act i Real ID Act) dotyczący militaryzacji ludności i płotów na granicach.
Dwupartyjny front wojenny jest także odpowiedzialny za wzrost aktywności grup faszystowskich. Podczas gdy Minutmeni grasują na granicy stanu Arizona, pojawiają się inne grupy takie jak NumbersUSA czy Koalicja dla Zapewnienia Praw Jazdy. W połączeniu z nowymi technologiami kampanie takie jak “reportillegals.com” czy “noinvaders.org” zachęcają populację do szpiegowania sąsiadów w Internecie.
To także tworzy klimat do wybuchu ksenofobicznej nienawiści w stosunku do imigrantów, czego przykładem jest rasistowska „Tsunami Song”, nadawana przez nowojorskie radio Hot 97 w styczniu, w której rozkoszowano się śmiercią Chińczyków, Azjatów, Afrykanów, dzieci i matek, które zginęły w fali tsunami w Indonezji. Ale dużo bardziej niebezpieczny od szumowiny, który cieszy się i osiąga korzyści z tragedii innych jest rasistowskie, kapitalistyczne państwo ze swoimi atakami przeciwko eksploatowanym i ciemiężonym.
Mobilizujmy wieloetniczną i wielonarodową klasę robotniczą przeciwko dwupartyjnej rasistowskiej ofensywie.
Aresztowanie tysięcy Arabów i mieszkańców Południowej Azji i wielka fala szowinizmu przedstawiała wielki cios w stosunku do całej amerykańskiej klasy robotniczej. W ostatnich miesiącach burżuazja, która ugrzęzła w Iraku przedsięwzięła rasistowską kampanię represji, której celem było sterroryzowanie milionów imigranckich robotników.
Administracja Homland Security zachęca stany i poszczególne miejscowości, aby przyjęły prawa imigracyjne - najpierw w Alabamie, potem w Kolorado, Idaho i Wirginii (według New York Timesa z 12 kwietnia 2004). Jednocześnie władze federalne przeprowadziły duże obławy takie jak w Newark w New Jersey na „Lotnisku Wolności”, gdzie jednego dnia kwietnia aresztowano 134 pasażerów czy obława straży granicznej w hrabstwach San Bernardino i Riverside na południu Kaliforni, gdzie zatrzymano więcej jak 150 imigrantów (Los Angeles Times, 10 czerwiec 2004).
Między 4, a 10 kwietnia tego roku nowy prokurator generalny Alberto Gonzales przeprowadził „Operację Sokół”, w której aresztowano więcej jak 10 tysięcy uciekinierów, wśród nich duży procent imigrantów legalnych i nielegalnych.
Były liczne protesty przeciwko wzrostowi antyimiganckich represji, ale prawie wszystkie były nastawione na poszukiwanie poparcia u burżuazyjnych polityków. W 100-osobowej pikiecie przed nowojorską siedzibą DMV 13 kwietnia 2004 roku grupa duchownych i burżuazyjnych polityków błagała gubernatora, by zrewidował swój dekret. Akcentowali fakt, że zwiększenie ilości kierowców bez prawa jazdy spowoduje pojawienie się dużej liczby nieubezpieczonych samochodów, przez co wzrosną koszty ubezpieczenia dla wszystkich.
Miesiąc wcześniej przyprowadzili 500 imigrantów, by lobbować w stanowej legislaturze w Albany. W kolejnych rekomendacjach do DMV zaproponowali oburzający pomysł, aby „uczynić prawo jazdy i inne dokumenty bardziej odpornymi na podrabianie” przez używanie hologramów i papieru trudnego do podrobienia. Chcą odwrócić uwagę imigrantów w stronę sterylnych kanałów burżuazyjnego parlamentaryzmu i w ten sposób legitymizują rozmowy o „bezpiecznej” imigracji.
Ostatnio Nowojorska Koalicja Imigracyjna (NYIC) wydała oświadczenie prasowe (18 maja), sprzyjające iluzjom odnośnie prawa Kennedy-McCain, które podobno reprezentuje „historyczną sposobność” dla „wszechstronnej reformy imigracji”. Chcą stworzenia planu, w którym wszyscy wygrywają, z których korzyści mogą osiągnąć zarówno szefowie, jak i robotnicy i twierdzą, że stanowi to „ścieżkę do stałego pobytu i obywatelstwa”.
Działacze NYIC mówią: „Będziemy pracować razem z naszymi pracodawcami i prezydentem Bushem, aby ulepszyć ustawę.” Ale nie wspominają ścieżki prawa "Real ID" i faktu, iż ustawa Kennedy-McCain, którą wychwalają, zakładałaby tysiące dolarów kar pieniężnych i sankcji karnych dla imigrantów, którzy chcą uregulować swój status.
Impotencja zupełnie symbolicznych protestów zorganizowanych przez liberalnych Demokratów i związkowych biurokratów jest oczywista. Ani gubernator Nowego Jorku, ani stanowa legislatywa nie zrobiły nic przeciwko wstrzymaniu praw jazdy, Real ID Act zadziałał pełną parą, a sędzia, która unieważniła działania DMV została zawieszona. Prawo Kennedy-McCain jest nowym atakiem przeciwko imigrantom, którym brakuje dokumentów, jak i mających niewielką możliwość zmiany tego stanu w obecnym klimacie politycznym.
Zamiast ślepej uliczki burżuazyjnej polityki potrzebna jest klasowa walka robotników i innych represjonowanych o fundamentalne prawa demokratyczne dla imigrantów. Wielorasowa, wieloetniczna i coraz bardziej wielonarodowa klasa robotnicza Stanów Zjednoczonych musi się zmobilizować, aby domagać się pełnych praw obywatelskich dla imigrantów natychmiast. Jest to blisko związane z walką przeciwko imperialistycznej wojnie przez proletariackie akcje klasowe w skali międzynarodowej, takie jak robotnicze strajki przeciwko wojnie.
Walczmy przeciwko wszelkim formom dyskryminacji, brońmy dwujęzycznej edukacji, domagajmy się tłumaczy w szpitalach, itd. W przypadku groźby zabronienia imigrantom prowadzenia samochodów, która pozbawia setki tysięcy imigrantów ich pracy powinien wybuchnąć nowojorski strajk taksówkarzy. W tym sektorze, zdominowanym przez imigranckich kierowców, gdyby tylko przestali pracować, przez jeden dzień gospodarka na Wall Street zaczęłaby „krzyczeć”.
Protest kilkuset robotników przeciwko fabrycznym obławom w tradycyjnym centrum odzieżowym na Manhattanie miałoby ogromny wpływ. A w obliczu nagłego wzrostu ilości deportacji i nowej fali masowych zatrzymań klasa robotnicza powinna się zmobilizować, aby je zablokować na ulicach i lotniskach.
Jednym z głównych kroków, żeby blokować represje powinna być masowa i bojowa kampania związkowa. Jednak największą przeszkodą do zwycięskiej kampanii uzwiązkowienia jednoczącej miliony robotników imigrantów jest sama biurokracja związkowa, politycznie podporządkowana Partii Demokratycznej i ściśle zintegrowana z mechanizmami państwa kapitalistycznego. Z powodu lojalności dla porządku burżuazyjnego, odmawia się użycia metod walki klasowej twierdząc, że są one „nielegalne”. Kluczem jest wyparcie biurokratów, zerwanie z Demokratami i stworzenie wielorasowej, wielonarodowej rewolucyjnej partii robotniczej.
Taka międzynarodowa awangarda byłaby obrońcą interesów całej klasy robotniczej, walczyłaby o prawa wszystkich tych, którzy doznają socjalnego ucisku, walczyłaby o wyzwolenie czarnoskórych, ważne zagadnienie dla amerykańskiego kapitalizmu zbudowanego na niewolnictwie. Dla komunistów nie ma nielegalnych imigrantów, wszyscy są obywatelami świata. Aby wykonać to zadanie, streszczające się w haśle „proletariusze wszystkich krajów łączcie się”, potrzebne jest wyrzucenie idei społeczeństwa kapitalistycznego na śmietnik historii przez międzynarodową rewolucję socjalistyczną. n
Tłumaczenie: Szymon Martys
Tekst pochodzi z majowego numeru "The Internationalist", pisma Ligi na rzecz IV Międzynarodówki