Blum: Raport antyimperialny (lipiec)

[2005-09-01 08:33:16]

Londyn - Kolejna ofiara wojny z terrorem

W czasie poprzedzającym amerykańską inwazję na Irak, z wielu miejsc dochodziły ostrzeżenia, że wojna ta może spowodować chaos i eskalację przemocy w różnych częściach świata, oraz, że zwiększy liczbę przeciwników Ameryki - w tym także terrorystów. Dzisiaj można śmiało stwierdzić, że konsekwencje okazały się dużo gorsze niż początkowo uważano. Dla przykładu, liczne ataki miały miejsce w Indonezji, Turcji, Pakistanie. Na liście są również Arabia Saudyjska, Maroko, Madryt... Wreszcie ostatnio mieszkańcy Londynu doświadczyli na własnej skórze tego, co od ponad dwóch lat jest codziennym doświadczeniem mieszkańców Bagdadu, Faludży i innych miast irackich. Jest to niepełna lista uwzględniająca jedynie miejsca najpoważniejszych aktów terroru wymierzonych w Amerykę i jej sojuszników, wybrane spośród tysięcy ataków przeprowadzonych od momentu rozpętania przez Stany Zjednoczone tak zwanej Wojny z Terrorem. W przeciwieństwie do kłamliwej propagandy, świat wcale nie stał się bezpieczeniejszy.

Czy bowiem potrzeba więcej dowodów na to, że nie można się zabezpieczyć przed atakami terrorystów ani poprzez wzmocnienie systemów ochrony ani poprzez akcje militarne? Jak można przeciwdziałać bombom podkładanym w autobusach i metrze? Sprawdzać każdego jednego pasażera w ciągu dnia, każdego dnia, i już zawsze? Prześwietlać wszystkie bagaże i plecaki na Times Square podczas godzin szczytu? Niezależnie od tego czy nam się to podoba czy nie, musimy przyjąc do wiadomości, że terror jest swego rodzaju przekazem. Może więc lepiej będzie, gdy spróbujemy go wysłuchać, odrzuciwszy, na ile to możliwe wszelkie uprzedzenia. Poza aktami przemocy, przekaz ten opiera się również na informacji. Jak wynika z informacji zamieszczonej w internecie, do przeprowadzenia zamachów w Londynie przyznała się organizacja nazywająca siebie Organisation of Al-Qaeda Jihad in Europe. Organizacja ta ogłosiła, że „ataki są odpowiedzią na masakry przeprowadzane przez Brytyjczyków w Iraku i Afganistanie. Ostrzegamy rządy Danii, Włoch i wszystkich pozostałych uczestników Krucjaty, że potraktujemy ich podobnie, jeżeli nie wycofają swoich wojsk z Iraku i Afganistanu”. Warto zauważyć, że tak jak zawsze, nie ma tutaj odniesienia do wartości Zachodu, jego dobrobytu, wolności, demokracji, ani do żadnej innej rzeczy, które – jak George W. nieustannie próbuje nam wmówić – są przedmiotem nienawiści terrorystów i bezpośrednim powodem ich ataków.[1]

W zasadzie nie ma znaczenia, czy to oświadczenie jest czy nie jest oficjalnym stanowiskiem Al-Kaidy (jeżeli taka grupa kiedykolwiek istniała czy istnieje nadal), ani też czy czterej mieszkańcy Leeds, uznani za zamachowców maja faktycznie związki z Al-Kaida. Ważne jest, że liczba naśladowców i sympatyków „Al-Kaidy” będzie się zwiększać z każdym dniem obecności Ameryki i jej sojuszników w Iraku i Afganistanie. Jeżeli urodzeni w Wielkiej Brytanii i grający w krykieta muzułmanie mogą zostać wysadzającymi się w powietrze samobójcami, to Stany Zjednoczone i Wielka Brytania mają w zasadzie dwie możliwości: Zlikwidować, poprzez zmianę swojej polityki zagranicznej, źródło inspiracji dla tego rodzaju aktywności albo też kontynuować politycznie wygodną strategię zaprzeczania rzeczywistości.

-------------------

Wyjście z Iraku

Strategia wyjścia... motyw przewodni zarówno niedzielnych porannych tokszołów jak też wypowiedzi członków Kongresu, tak konserwatystów jak i liberałów, wzywających Biały Dom, by ten ogłosił kalendarz wycofywania wojsk z Iraku. Dla wielu jest to wygodny sposób na okazanie swojej krytyki dla polityki prowadzonej przez administrację Busha wobec Iraku; jest to przy tym często najwyższy poziom krytyki, na który się wznoszą (jednocześnie domagając się zwiększenia liczebności armii, liczby transporterów opancerzonych i kamizelek kuloodopornych). Ale jeżeli nawet potraktować takie wystąpienia poważnie, to co one właściwie mogą oznaczać? Wydaje mi się, że właściwa ich ocena wymaga ustalenia, co każdy jeden krytyk uważa za prawdziwy powód amerykańskiej obecności w Iraku. Jeżeli okaże się, że podstawową przesłanką za inwazją i okupacją Iraku przez Amerykę było, altruistyczne z natury, obalenie dyktatury i ustanowienie wolnego, niezależnego, demokratycznego, świeckiego i rozwiniętego społeczeństwa, wówczas można uznać za oczywisty argument, że armia USA powinna zostać w Iraku. Obecna sytuacja bowiem jest o lata świetlne oddalona od tego szlachetnego celu. Jaki miałoby jednak sens nawoływanie do wycofania wojsk USA z Iraku dla kogoś, kto nie znajduje się w tak silnie zaawansowanym stadium demencji i wie, a przynajmniej podejrzewa, że to raczej ropa, Izrael, dolar vs. euro, imperium i korporacje amerykańskie były i wciąż pozostają kluczowym powodem okupacji Iraku? Ropa & co. są stale obecne w kręgu zainteresowań Białego Domu. Dlatego nigdy nie było i nie będzie planu wyjścia z Iraku, gdyż strategia Białego Domu z zasady nie zakłada opuszczenia tego kraju. Posumowując, wszystkie te głosy domagają się tego, by opuścić Irak już dzisiaj, ale zacząć się pakować dopiero jutro. Jeżeli nie już dziś w nocy...

Każdy dzień okupacji dokłada się do strasznego cierpienia Irakijczyków. Codzienne ataki bombowe i zabójstwa mogą stracić na sile, jeżeli USA opuści Irak; należy przypuszczać, że zakończenie okupacji spowodowałoby coś więcej niż tylko neutralną obojętność wśród powstańców. To że z każdym dniem przy współudziale Ameryki rodzi się coraz więcej bojowników świętej wojny – co ostatnio potwierdziła CIA[2] – wydaje się wystarczającym powodem, by opuścic Irak. Ktoś powinien zapytać Busha albo Rumsfelda: „Czy armia amerykańska opuściłaby Irak, wiedząc że przerwie to natychmiast ataki bombowe, porwania, zabójstwa?”

Ci, którzy dzisiaj ostrzegają przed wybuchem wojny domowej w Iraku, po opuszczeniu tego kraju przez armię USA, przypominają tych, którzy ostrzegali, że po wyjściu wojsk USA z Wietnamu dojdzie w odwecie do wielkiej komunistycznej masakary. Tego typu ostrzeżenia były powtarzane przez media do upojenia. Jednakowoż, nigdy nie doszło w Wietnamie do żadnej krwawej masakry. Jedynie niektórzy zostali wysłani do obozów reedukacyjnych. Jest to dużo bardziej cywilizowana metoda w porównaniu do tego, co działo się w Europie po II Wojnie Światowej, gdzie ludzi kolaborujących z hitlerowskimi Niemcami podawano do publicznej wiadomości, golono im głowy, poniżano w różnoraki sposob, a czasami wieszano na najbliższym drzewie.

Stany Zjednoczone opuszczą w końcu, przynajmniej częściowo, Irak. Ale gdy to nastąpi warto się uważnie przyglądać rozwojowi wypadków. Zwłaszcza temu, kto uzyska kontrolę nad wydobyciem ropy oraz pozostałymi sektorami gospodarki, kto utrzyma i uzyska rozliczne przywileje. Na początku okupacji, Tymczasowy Zarząd pod przewodnictwem przedstawiciela USA, Paula Bremera wprowadził wiele przepisów, które zapewniają korporacjom amerykańskim ogromne przywileje przy znikomym ryzyku własnym. Prawo to zostało wprowadzone w życie i jest sformułowane w sposób uniemożliwiający praktycznie jakiekolwiek w nim zmiany. Ciekawym będzie też zobaczyć, w jaki sposób iracki rząd doprowadzi do zamknięcia amerykańskich baz wojskowych, również tych, które są w tej chwili budowane?

-------------------

Uratować Afrykę? Przed kim?

Niedawno zakończyła się kolejna impreza z cyklu „Pomoc dla Afryki” – spotykała się grupa G-8, odbyły się koncerty Live 8, pomoc rosła, dług się zmniejszał... Paul McCartney, Bono, Stevie Wonder... "Uczyń Biedę Historią"... Ale czy jest ktoś, kto ma wątpliwości co do tego, że po ostatniej melodii wyśpiewanej podczas tej wielkiej akcji, Afryka będzie dalej pływała w tej samej rzece nieszczęścia? Będzie tak nawet wtedy, gdy wszystkie deklaracje złożone podczas szczytu G-8 zostaną spełnione – czego i tak, znając historię, nie należy oczekiwać. W końcu przecież, do roku 2010, wszyscy ci, którzy składali te deklaracje nie będą najprawdopobniej od jakiegoś już czasu sprawować swych obecnych urzędów. Można podać wiele powodów dramatycznej sytuacji w Afryce, z których wcale nienajmniej ważnym jest polityka globalizacji prowadzona przez kraje G-8, w szczególności polityka dopłat dla rolnictwa skutkująca niskimi cenami produktów rolnych, z którymi producenci z Afryki nie są w stanie konkurować. Podobny wpływ mają przemiany strukturalne narzucane ubogim krajom przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy polegające na redukowaniu sfery socjalnej i otwarciu na międzynarodowy kapitał w zamian za pomoc finansową. Prawda jest niestety taka, że to doprowadzanie to takich właśnie przemian jest celem istnienia grupy G-8, a nie charytatywna pomoc mniej rozwiniętym, biedniejszym narodom.

Innym również istotnym powodem afrykańskiej biedy jest korupcja. W przeszłości, lwia cześć środków pomocowych przenaczanych dla Afryki nie trafiała do najbardziej potrzebujących, choć w tym samym czasie członkowie rządów afrykańskich jeździli Mercedesami i często podróżowali do Szwajcarii, by być bliżej swoich pieniędzy. Czy można tej patologii zaradzić? Odpowiedź jest oczywista: trzeba poszukać lepszych przywódców, szczerze zatroskanych o położenie ludzi z nizin społecznych. Hmmm. Co by się jednak stało, można postawić pytanie, gdyby Salvador Allende, czy Jean-Bertrand Aristide, a może Fidel Castro czy też Hugo Chavez zostali przywódcami w którymś z krajów afrykańskich? Stany Zjednoczone zrobiłyby wszystko co w ich mocy, by takiego przywódcę obalić, lub też, gdyby to się nie udało, maksymalnie utrudnić mu sprawowanie władzy. Taki własnie był los Patrica Lumumby w Kongo i Kwame Nkrumah w latach 60-tych w Ghanie, oraz Agostinho Neto w Angoli na początku lat 70-tych. Z drugiej strony, Waszyngton potrafił również dać władzę wyjątkowym barbarzyńcom, takim jak Hissan Habré w Chadzie w latach 80-tych czy Joseph Mobutu w Zairze, który rządził przez trzy dekady, aż do lat 90-tych. Stany Zjednoczone nie musiały wywierać nacisków na Nelsona Mandelę, gdyż nie okazał się on postępowym prezydentem i z własnej woli wprowadził rozległy program prywatyzacji połączony z przekształceniami gospodarki według wskazówek Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Oczywiście nie pomogło to w żadnym, najmniejszym nawet stopniu ulżyć udręce milionów mieszkanców Afryki Południowej.

-------------------

Jeszcze jedna eksplozja uczuć

Drugiego lipca, podczas ataku amerykańskiego w górach Afganistanu, został zniszczony dom. Podczas gdy mieszkańcy wioski zebrali się wokół ruin, amerykański samolot wojskowy zrzucił drugą bombę, trafiając w ten sam cel. Ta druga bomba zabiła 17 ludzi, w tym, jak podaje zarządca prowincji, kobiety i dzieci. Armia amerykańska potwierdziła, że w ataku zginęli cywile, stwierdziła jednak, że liczba zabitych nie jest znana i że zburzony dom był bazą wykorzystywaną do ataków terrorystycznych. W oświadczeniu napisano również, że siły USA „wyrażają żal z powodu utraty życia przez niewinnych ludzi".

Dwa dni później, rząd Afganistanu, którego premierem jest sojusznik Ameryki Hamid Karzai, również potępił ten atak bombowy. Wówczas Departament Stanu oświadczył: „Wyrażamy głębokie ubolewanie z powodu utraty życia przez niewinnych ludzi w wyniku działań wojskowych”[3].

W 1999 roku, podczas 78-dniowego bombardowania przez NATO (czytaj: USA) Jugosławii, formułka “Ubolewamy z powodu utraty życia przez niewinnych ludzi” była powszechnym zwrotem w ustach rzecznika NATO. Słowa te były również regularnie wykorzystywane przez IRA po błędnie skierowanych atakach w Irlandii Północnej. Jednak akcje IRA były zawsze określane mianem „terrorystycznych”.

-------------------

Czy ekonomiści potrafią dojść do jakiejś użytecznej konkluzji?

Wypisanie biednej części tego świata z udziału w wielkim planie dobrobytu nastąpiło dawno temu. W Indiach bezdomni stanowią populację mogącą zasiedlić średnich rozmiarów miasto, a z dzielnic slamsów mogłaby powstać metropolia; „wstrząsająca nędza” czy “straszna bieda” nie są w stanie oddać grozy tej sytuacji. „Dieta bezżywieniowa” wydaje się bardziej odpowiednim terminem. Wszyscy znają ten obraz. Jednak Wall Street Journal dostrzega rzeczy, których my nie widzimy. „Gospodarka Indii osiągneła w pierwszych trzech miesiącach 2005 roku większy niz zakładano, 7% wzrost PKB,” głosiła pełna zachwytu informacja podana 7 lipca, “Produkt krajowy brutto Indii zanotował jeden z najwyższych tegorocznych wzrostów w skali świata”.

Produkt krajowy brutto... to każdego musi zachwycić; Jest to taki swego rodzaju śmietnik, w który można włożyć wszystko, cokolwiek się zechce nazwać produktem czy usługa. Chcesz być dobrym obywatelem i wywołać wzrost PKB? Spal więc jakiś budynek (będzie trzeba go odbudować), albo też wyjdź na ulicę i zabij kogoś (usługi pogrzebowe, prawnicze, itp.) Jak zauważył jakiś ekonomista, jeżeli poślubi się swoją gosposię, to PKB zanotuje spadek, gdyż usługa płatna zostanie zamieniona na bezpłatną. Nie dość, że struktura PKB jest bardzo umowna i złożona, to dodatkową trudność wprowadza się poprzez porównywanie wartości PKB w różnych krajach. Kto może wiedzieć, co składa się na PKB w Indiach, co tam się wrzuca do tego śmietnika? Czy skład tego śmietnika jest taki sam i tak samo liczony jak w Ameryce? Mało prawdopodobne.

Tym niemniej ekonomiści, politycy i media uwielbiają swoje główne wskaźniki wzrostu i używają ich do przedstawienia nam dokładnie takiego obrazu rzeczywistości, jaki same chcą widzieć. Ponieważ Indie tkwią po same pachy w rozkoszach globalizacji, jest więc niezmiernie ważne dla pochlebców systemu takich jak Wall Street Journal, by robić dobrą minę do złej gry.

-------------------

Chciałbyś wierzyć w tezę przeciwną wszystkim dowodom?

"Kilka miesięcy temu powiedziałem Amerykanom, że nie wymieniłem broni na zakładników. Moje serce i moje najlepsze intencje wciąż mi mówią, że to jest prawda, jednak fakty i dowody temu przeczą." Prezydent Ronald Reagan, 1987[4].

Nie jest wykluczone, że Reagan mógł już mieć pierwsze objawy Alzheimera, gdy w tych słynnych słowach zaprzeczał temu, że zakładników pojmanych w Iranie wymienił na broń. Jakie jest jednak usprawiedliwienie dla fantazji głoszonych przez Republikanów dzisiaj?

Dla przykładu, wiceprezydent Dick Cheney, który niczym magik rozdający niespodzianki z kapelusza, zadeklarował w czerwcu, że więźniowie trzymani przez Stany Zjednoczone w bazie Guantanamo na Kubie są dobrze traktowani. "Żyją w tropikach. Są dobrze odżywiani. Mają wszystko czego dusza zapragnie."[5]

Żeby nie był to przykład odosobniony, członek Kongresu Duncan Hunter z Kalifornii, zwołał kilka dni później konferencję prasową również na temat Guantanamo. Przedstawiając jakieś bardzo smakowite potrawy, ogłosił, że na wyżywienie jednego więźnia rząd amerykański wydaje dziennie 12 dolarów. "Jasno z tego wynika, że więźniowie w Guantanamo nigdy przedtem nie jedli tak dobrze, nigdy nie byli tak dobrze traktowani, i nigdy nie prowadzili tak beztroskiego życia jak teraz"[6].

Zwykle nie tracę czasu na komentowanie wyssanych z palca opowiastek Busholudów, sa one tak samo zaskakujące i warte uwagi jak Paris Hilton pozująca w skąpym wdzianku. Jednak w tym przypadku interesujące jest to, jak Busholudy przyswoiły sobie pewną fundamentalną prawdę, objawioną przez niejakiego pana A. Hitlera, z pochodzenia Austriaka. Ten często potępiany człowiek, sformułował wiele bardzo trafnych uwag dotyczących funkcjonowania świata. Oto jedna z nich: „Wielkie grupy ludzi gdzieś w głębi swoich serc wolą być lekko zepsuci niż świadomie i z premedytacja źli. (...) Dlatego, biorąc pod uwagę prymitywną prostotę ich umysłów, dużo łatwiej stają się oni ofiarami wielkiego niż małego kłamstwa, gdyż sami kłamią w małych sprawach, ale wzbraniają się przed kłamstwem, które jest zbyt duże.”[7]

Czy można zatem się dziwić, że wielu Amerykanom słuchającym lub czytającym wypowiedzi Cheney’a czy Huntera, trudno jest uwierzyć, że są to tylko powtarzane bezczelne kłamstwa? I następnym razem, gdy ci dobrzy i prawi obywatele usłyszą o zarzutach gnębienia więźniów w Guantanamo, będą z pewnością sceptyczni. Tak to właśnie działa.

-------------------

Przypisy:
[1] Dyskusja tego zagadnienia przedstawiona jest przez Williama Bluma na stronie: http://members.aol.com/essays6/myth.htm
[2] New York Times, 22 czerwca 2005, s.10
[3] Associated Press, 4 i 6 lipca
[4] Washington Post, 5 marca 1987, s.1
[5] CNN.com, 23 czerwca 2005
[6] Scripps Howard News Service, 28 czerwca 2005, artykul Rega Henry’ego
[7] Adolf Hitler, Mein Kampf (Houghton Mifflin Co., Boston, 1971; wersja oryginalna 1925), Vol. 1, rozdział 10, s.231

14 lipca 2005

William Blum
Tłumaczenie: Sebastian Mackowski


William Blum jest autorem książek:
Killing Hope: US Military and CIA Interventions Since World War 2
Rogue State: A Guide to the World’s Only Superpower (polskie wydanie www.panstwozla.pl)
West-Bloc Dissident: A Cold War Memoir
Freeing the World to Death: Essays on the American Empire
Więcej informacji o Autorze dostępnych jest na stronie www.killinghope.org

drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


26 listopada:

1911 - W Dravil zmarł Paul Lafargue, filozof marksistowski, działacz i teoretyk francuskiego oraz międzynarodowego ruchu robotniczego.

1942 - W Bihaciu w Bośni z inicjatywy komunistów powstała Antyfaszystowska Rada Wyzwolenia Narodowego Jugosławii (AVNOJ).

1968 - Na wniosek Polski, Konwencja ONZ wykluczyła przedawnienie zbrodni wojennych.

1968 - W Berlinie zmarł Arnold Zweig, niemiecki pisarz pochodzenia żydowskiego, socjalista, pacyfista.

1989 - Założono Bułgarską Partię Socjaldemokratyczną.

2006 - Rafael Correa zwyciężył w II turze wyborów prezydenckich w Ekwadorze.

2015 - António Costa (Partia Socjalistyczna) został premierem Portugalii.


?
Lewica.pl na Facebooku