Urbański: Po wyborach - komentarz

[2005-10-01 16:15:36]

Po wyborach - niska frekwencja a szansa na zmianę

Najniższa od czasów wyborów w 1989 roku 40% frekwencja nie jest zaskoczeniem. Na podstawie wcześniejszych badań opinii publicznej przewidywano taki wynik. Dla przypomnienia: w wyborach parlamentarnych 2001 roku frekwencja wynosiła 46,2%, w 1997 – 47,9%, w 1993 – 52,1%, w 1991 – 43,2%, a w 1989 62,3%. Obserwujemy zatem coraz większą społeczną apatię i – bierne wprawdzie – ale odrzucenie obecnego systemu sprawowania władzy. Jest to w pełni zrozumiałe, bo choć elity polityczne i neoliberalna prasa starają się utrzymywać społeczeństwo w przekonaniu, że na transformacji 1989 roku skorzystała większość z Polaków, to nawet pobieżna lektura GUS-owskich raportów, wyraźnie wskazuje na coś zgoła innego. Rośnie zróżnicowanie materialne społeczeństwa, poszerza się margines ludzi biednych, w dalszym ciągu trwa wysokie bezrobocie, dramatycznie wzrosła ilość samobójstw, a ostatnio nawet spożycia alkoholu. Wszystkie te procesy wskazują na kryzys strukturalny, z którym obecne – rządzące przez 15 lat - elity nie dadzą sobie rady. Elity, które od wyborów do wyborów tracą poparcie i legitymizację swoich rządów.

Dziś PiS i PO, wyczuwając nastroje społeczne, obiecują rewolucję polityczną, ale oczywiście w obecnych ramach ustrojowych. Jednakże martwiejącym strukturom tego państwa (kryzysu państwa w ogóle) nie pomogą kosmetyczne zabiegi typu: likwidacja Senatu, jednomandatowe okręgi wyborcze, czy nowa preambuła do konstytucji. Społeczeństwo oczekuje zasadniczych zmian, które muszą dotyczyć także, a nawet przede wszystkim, ustroju gospodarczego. Na straży jednak obecnego ekonomicznego status quo będą stać liberałowie z PO. Trudno w tym układzie spodziewać się radykalnej poprawy położenia najbiedniejszych grup społecznych. Trudno także oczekiwać, że przestrzegane będzie prawo pracy, a zarobki robotników wzrosną. Tego żadna ze zwycięskich partii w kampanii nawet nie obiecywała. Straszono co najwyżej ludzi, że może być jeszcze gorzej oraz łudzono reklamowymi sloganami. A polski wyborca – choć coraz rzadziej – na takie zabiegi jest bardzo podatny. Najpierw złudzeniem było AWS; „kryzys rosyjski” w 1998 roku i wzrastające bezrobocie zmiotło tę formację z mapy politycznej. Następnie SLD, które dziś słono zapłaciło spadkiem poparcia społecznego w wyniku masowych bankructw przedsiębiorstw, połączonych z zamieszkami pracowniczymi w latach 2002-2003 roku. W obu przepadkach mówiono, że taka wolta elektoratów to rzecz w Europie kuriozalna. Czy taki sam los spotka zwycięski PiS i PO?

Jeżeli nie będzie zasadniczych zmian (a nie będzie), to nie ulega wątpliwości, że erozji ulegnie poparcie jakim obdarzyło 6 milionów Polaków PiS i PO. Nie sądzę jednak, aby za 4 lata, po raz kolejny, udało się jakieś grupie politycznej z dotychczasowego establishmentu (mniej lub bardziej konserwatywnych liberałów), pozyskać odpowiednie poparcie elektoratu. Odnowa (w formie głosowania) współudziału w skompromitowanych strukturach władzy będzie postępować.

Wielu ludzi sądzi, że bojkot wyborów, odmowa udziału w głosowaniu jest bez sensu, bez znaczenia politycznego. Jeżeli jednak tak jest, to skąd tyle zabiegów ze strony rządu i oficjalnych instytucji, całego państwa, aby zachęcić ludzi do udziału w wyborach? Ta władza zdaje sobie sprawę, że nawet bierny bojkot jest groźny i zwyczajnie oznacza, że ludzie przestają się identyfikować z tym państwem, czy z tym ustrojem; nie wierzą w sprawczą moc swojego głosu i nawet ten pojedynczy akt wyborczy nie „zakotwicza” ich w tym systemie. A to toruje drogę do poszukiwania innych sposobów wpłynięcia na politykę - mniej dla systemu bezpiecznych. Demokracja jest w pewnym sensie słabością tego systemu i im bardziej władza traci społeczną legitymizację, tym chętniej sięga po rozwiązania policyjne. Podziały i sprzeczności stają się coraz bardziej widoczne, a obecny system, w sensie społecznym, polityczny i ekonomicznym, przestał być stabilny. Absencja wyborcza jest tylko jednym z przejawów kryzysu politycznego. Wysokie bezrobocie to – znowu tylko jeden z wielu - przejawów kryzysu ekonomicznego. I tak dalej. Sytuacja w Polsce jest jednocześnie odbiciem kryzysu systemu globalnego, który pęka w wielu miejscach naraz i sądzę, że niebawem pękniecie zarysuje się i u nas. Przypuszczam (a absencja wyborcza mnie w tym utwierdza), że jesteśmy coraz bliżsi momentowi kiedy systemowa przemiana stanie się jednocześnie niezbędna i możliwa.

System w stanie kryzysu zwykle ulega „rozwidleniu” i wówczas niewielki wkład aktywności społecznej, może przenieść duże zmiany. W momentach zachwiania równowagi, więcej zależy od woli człowieka niż od determinujących jego egzystencję czynników. Ale właśnie dlatego, choć zmiana jest nieunikniona, kierunek zmian z góry nie jest przesądzony. Możemy jako całe społeczeństwo stać się na przykład ofiarą „sfrustrowanej demokracji”, która uchyli za 4 lata wrota do władzy, którejś z frakcji „leperowskiej” (Leppera lub LPR-u). Przyznajmy że byłaby to jakaś zmiana jakościowa, choć nie o taką zmianę, oczywiście zabiegamy. Z tych też powodów nasze zaangażowanie nabiera szczególnego znaczenia. „Zaleźliśmy się na systemowym rozstaju dróg, – pisał I. Wallerstein w „Końcu świata jaki znamy” – co oznacza, że jakieś nieznaczne działania grup tu i tam mogą przesunąć wektory i formy instytucjonalne w zupełnie odmiennych kierunkach”. Przy założeniu, że zbliżają się zmiany o fundamentalnym znaczeniu, wezwanie do bojkotu wyborów nie było i nie jest pozbawione sensu.

Jarosław Urbański



drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


26 listopada:

1911 - W Dravil zmarł Paul Lafargue, filozof marksistowski, działacz i teoretyk francuskiego oraz międzynarodowego ruchu robotniczego.

1942 - W Bihaciu w Bośni z inicjatywy komunistów powstała Antyfaszystowska Rada Wyzwolenia Narodowego Jugosławii (AVNOJ).

1968 - Na wniosek Polski, Konwencja ONZ wykluczyła przedawnienie zbrodni wojennych.

1968 - W Berlinie zmarł Arnold Zweig, niemiecki pisarz pochodzenia żydowskiego, socjalista, pacyfista.

1989 - Założono Bułgarską Partię Socjaldemokratyczną.

2006 - Rafael Correa zwyciężył w II turze wyborów prezydenckich w Ekwadorze.

2015 - António Costa (Partia Socjalistyczna) został premierem Portugalii.


?
Lewica.pl na Facebooku