Kowalewski: Polska Ludowa mogła być inna

[2005-10-18 08:50:26]

Gdy wybuchła druga wojna światowa, wszystko wskazywało na to, że polska lewica komunistyczna leży w ruinach. Stalin i biurokracja kremlowska dopuścili się na niej potwornej zbrodni, mordując tysiące komunistów polskich przebywających w Związku Radzieckim, a następnie rozwiązując Komunistyczną Partię Polski.

Udało im się to, co nie udało się polskiemu państwu burżuazyjnemu, jego policji i służbom specjalnym: obrócili w perzynę dorobek kilku pokoleń lewicy rewolucyjnej. Nie tylko dorobek 20 lat ciężkiej pracy podziemnej samej KPP, ale również ćwierćwiecza pracy SDKPiL, w tym działalności wielkiej Róży Luksemburg, a także wcześniejszej, którą przecież już w 1882 r. rozpoczął wraz z „Proletariatem” Waryński.

Bardzo nieliczne były kraje europejskie, w których rewolucyjne nurty marksistowskie ruchu robotniczego miały tak długą i solidną tradycję, jak w Polsce, gdy potężna siła przyciągająca Rewolucji Październikowej skupiała je w partiach komunistycznych. Lecz niemal od początku wiatr ze Wschodu był dla komunistów polskich nie tylko siłą napędową, bo również wiał im w oczy. Marsz Tuchaczewskiego na Warszawę sprawił, że koła zamachowe Października nie puściły w ruch koła zębatego rewolucji proletariackiej w Polsce, lecz – jak to określił Trocki – zdarły jego zęby. Po czterech pierwszych, rewolucyjnych kongresach Międzynarodówki Komunistycznej (1919-1922), na które przemożny wpływ wywarli Lenin i Trocki, nadeszły coraz cięższe czasy. Warstwa biurokratyczna, która kształtowała się i przechwytywała władzę w ZSRR, podporządkowywała Komintern i jego sekcje krajowe realizacji swoich interesów – „budowie socjalizmu w jednym kraju” – odchodząc od programu rewolucji światowej, a w końcu z nim zrywając.

„Bez względu na wszelką krytykę polityczną, jakiej można poddać tę partię, miała ona bohaterską historię, dokonała niezliczonych poświęceń dla sprawy rewolucji socjalistycznej, a także miała silne korzenie w ruchu robotniczym w swoim kraju”, pisał w swojej „Historii Międzynarodówki Komunistycznej” o KPP Pierre Frank, były sekretarz osobisty Trockiego i długoletni czołowy działacz Czwartej Międzynarodówki. Partia ta, mocna swoimi korzeniami historycznymi, tożsamością i osadzeniem w co prawda mniejszościowych, ale stosunkowo rozległych, klasowo świadomych i bojowych środowiskach robotniczych, ulegała stalinizmowi z takimi oporami, że trudno mu było nią zawładnąć. Nie będąc posłusznym, wiarygodnym narzędziem, ciągle nośna w duży potencjał samodzielności, u progu nieuchronnie nadciągającej wojny światowej stała się dla Stalina kłodą u nogi.

Absolutnie bezpodstawnie i kłamliwie oskarżono ją, że jest gniazdem szpiegów, partią opanowaną przez agenturę piłsudczykowską i rzekomo współdziałających z nią „prowokatorów trockistowskich”. Jan Bielewski, jeden z niewielu pozostałych jeszcze przy życiu komunistów polskich w ZSRR, pisał w sierpniu 1937 r. do Trilissera (Moskwina), funkcjonariusza stalinowskich służb specjalnych w prezydium Kominternu: „Aresztowania szeregu członków KPP, a przede wszystkim członków KC tej partii przez organy NKWD ujawniło istnienie agentury wroga klasowego, tzn. ludzi Piłsudskiego i trockistów w szeregach KPP i w jej KC.” Pozbawiona ogromnej większości swoich najlepszych kadr, które musiały szukać schronienia za wschodnią granicą i na które Stalin wydał wyrok śmierci, była tak bardzo osłabiona, że pozwoliła się rozwiązać. Wysłani z Paryża emisariusze Kominternu rozwiązywali ją w 1938 r. od dołu, komitet po komitecie, za plecami kierownictwa, które się nie orientowało, co się dzieje, a gdy się zorientowało, partia była praktycznie rozwiązana.

Nikt nie wyświadczył polskiej burżuazji takiej przysługi i nie zadał polskiej lewicy rewolucyjnej takiego ciosu, jak Stalin (przy haniebnym udziale takich czołowych działaczy Kominternu, jak Dymitrow i Togliatti). Zresztą nie tylko polskiej. Stalin rozbił bardzo ważne w tym rejonie świata ogniwo w łańcuchu rewolucji, w którą była brzemienna druga wojna światowa. Po zdławieniu przez stalinowców rok wcześniej rewolucji hiszpańskiej, był to kolejny milowy krok na drodze prewencyjnej kontrrewolucji, którą biurokracja radziecka przeprowadzała w skali międzynarodowej, bojąc się nie mniej niż burżuazja, że nowa wojna światowa przyniesie nową falę rewolucji, która zagrozi również jej panowaniu.

Można się było spodziewać, że jeśli pakt Stalina z Hitlerem i wspólny rozbiór państwa polskiego we wrześniu 1939 r. sparaliżował i totalnie zdezorientował ruch komunistyczny, dobije on ostatecznie to, co z tego ruchu pozostało w Polsce. Budzi podziw podziemna działalność tych wszystkich licznych środowisk komunistycznych, które wbrew zakazom Kominternu – ich naruszenie traktowano w Moskwie jako zbrodnię i prowokację – organizowały się w latach 1939-1941 na własną rękę w rozmaitych grupach politycznych, przygotowując warunki kadrowe do odbudowy partii i budowy lewicowego ruchu oporu.

Gdy po napaści Niemiec hitlerowskich na ZSRR Stalin zgodził się, aby polscy komuniści znów utworzyli partię i gdy założono ją w styczniu 1942 r., wszystkie znaki na niebie i ziemi świadczyły, że nie stanie już ona na własnych nogach. Przecież zagadkowe do dziś zabójstwo – w 11 miesięcy później – pierwszego z sekretarzy KC Polskiej Partii Robotniczej Nowotki przez odpowiedzialnego za sprawy wojskowe Mołojca z łatwością mogło okazać się końcem tej raczkującej partii.

Cały ten straszliwy szok pourazowy, jakiego doznali polscy komuniści, nie skłonił ich do zerwania ze stalinizmem. Na świecie bardzo niewielu komunistów – najwięcej spośród nich skupiło się wraz z Trockim w Czwartej Międzynarodówce – decydowało się na taki krok, za który trafiało się na stalinowskie listy likwidacyjne. W Warszawie w czerwcu 1943 r. taki właśnie los spotkał ostatniego kierownika Sekretariatu Krajowego KPP Leona Lipskiego, który nie uznał rozwiązania swojej partii i opowiadał się za utworzeniem niezależnej od Moskwy partii rewolucyjnej. GL-owcy nie wiedzieli, że strzelają do komunisty; powiedziano im, że idą zlikwidować agenta gestapo. Szok przełożył się jednak na silne w PPR, choć mające również w tej partii swoich zdecydowanych przeciwników, dążenie do prowadzenia – na tyle, na ile to było możliwe bez zerwania – niezależnej wobec Moskwy polityki. Polityki sojuszniczej, a nie satelickiej.

Mimo zgody na utworzenie PPR, Stalin ignorował polskich komunistów. Media radzieckie długo zachowywały zupełne milczenie na temat działalności tej partii i kierowanego przez nią lewicowego ruchu partyzanckiego – traktowały je tak, jakby w ogóle ich nie było. Długo nie otrzymywali oni również praktycznie żadnej pomocy radzieckiej. Realna pomoc w postaci zrzutów broni zaczęła się dopiero od późnej wiosny 1944 r., gdy armia radziecka docierała już do ziem polskich i wzrosło znaczenie dywersji na tyłach niemieckich, a ponadto okazało się, że w Polsce potrzebna jest siła sprzymierzona, która mogłaby stanowić przeciwwagę dla zaciekle antyradzieckiego obozu londyńskiego.

Początkowo, pod presją z Moskwy, PPR przyjęła bardzo przytępiony program społeczny – bardziej umiarkowany nie tylko od programu KPP, ale nawet od tzw. programu radomskiego PPS z 1937 r. Wywołało to poważne opory w radykalnych środowiskach robotniczych, które domagały się programu nie tylko narodowowyzwoleńczego, ale również socjalistycznego. Z biegiem czasu, mimo krytyki ze strony samego Dymitrowa, PPR wprowadziła do swojego programu postulaty antykapitalistyczne i ogłosiła: „Walcząc o niepodległość walczymy tym samym o socjalizm.”

To było sprzeczne z polityką Stalina, który żądał od komunistów na całym świecie, aby dla dobra sojuszu z aliantami zachodnimi – a w istocie dla utrzymania status quo, które było podstawą panowania biurokracji stalinowskiej w ZSRR – wyrugowali rewolucję socjalistyczną ze swojego programu. Żądał, żeby nie dążyli do zdobycia władzy. Nawet w krajach, które wyzwoliłaby armia radziecka, nie przewidywał obalenia kapitalizmu. O tym, czym miała być „demokracja ludowa”, świadczy narzucona pod tym hasłem, pod dyktando Stalina, polityka, którą Togliatti przeforsował we Włoskiej Partii Komunistycznej: oznaczała udział komunistów w odbudowie demokracji burżuazyjnej. Tymczasem PPR robiła swoje – na przełomie 1943 i 1944 r. tworząc wraz z sojusznikami Krajową Radę Narodową i w ten sposób otwarcie wydając obozowi londyńskiemu walkę o władzę w powojennej Polsce. Tymczasem w Moskwie „polityce KRN i PPR zarzucano zbytnią lewicowość i nakłaniano do porozumień nawet z prawicą, która – o czym w Moskwie dobrze wiedziano – weszła na drogę fizycznego zwalczania ludzi lewicy”, pisze Ryszard Nazarewicz w znakomitej pracy pt. „Armii Ludowej dylematy i dramaty” (Warszawa 2000). Polecam ją gorąco tym wszystkim, którzy chcą się dowiedzieć, jak to było naprawdę.

Powiązanie walki o wyzwolenie narodowe z walką o socjalizm w okupowanej Europie wymagało od komunistów prowadzenia niezależnej polityki na dwie strony. Widać to wyraźnie na przykładach Jugosławii i Francji. W Jugosławii komuniści nie podporządkowali się ani swojemu burżuazyjnemu rządowi londyńskiemu i jego krajowej ekspozyturze (serbskim czetnikom Mihailovicia, który w tym rządzie był ministrem wojny, kolaborując jednocześnie z okupantami w imię wspólnej walki z komunistami), ani Stalinowi, który żądał tego od nich,. i wzięli niezależny kurs na obalenie kapitalizmu – wbrew Stalinowi, który starał się im tego zabronić. We Francji postąpili wręcz przeciwnie: będąc, podobnie jak w Jugosławii, hegemoniczną siłą ruchu oporu, dobrowolnie zrezygnowali z kierowania nim, podporządkowali się swojemu rządowi londyńskiemu i Stalinowi i zgodnie z tym, czego wymagali od nich i de Gaulle, i Stalin, sprzeciwili się obaleniu kapitalizmu.

W Polsce lewica była również w obozie londyńskim i też głosiła powiązanie walki o wyzwolenie narodowe z walką o wyzwolenie społeczne Jednak jej poparcie dla rządu londyńskiego nie mogło zaowocować niczym innym niż poparcie tej samej lewicy dla Piłsudskiego podczas poprzedniej wojny światowej: odbudową władzy państwowej broniącej interesów własności prywatnej i kapitału, wyzysku pracy własnego narodu i ucisku innych narodów. Natomiast PPR była całkowicie niezależna od rządu londyńskiego i jego delegatury w kraju, od podległych im instytucji i organizacji. Prowadząc jednocześnie przynajmniej względnie niezależną politykę wobec Moskwy, w europejskim ruchu komunistycznym znajdowała się po stronie bieguna jugosłowiańskiego, a nie francuskiego.

PPR powstała na ruinach historycznej lewicy rewolucyjnej, i to bardzo późno, bo dopiero w ponad dwa lata po wybuchu wojny, gdy obóz londyński dysponował już swoim szeroko rozbudowanym i rozgałęzionym „państwem podziemnym”, w tym siłą zbrojną. Jednak dynamika rozwoju tej partii i kierowanego przez nią ruchu oporu była tak wysoka, że dosłownie zapiera dech. Co by było, gdyby Stalin nie popełnił swoich zbrodni na KPP, gdyby ta partia istniała w chwili wybuchu wojny, a ona i kierowany przez nią ruch partyzancki miały za okupacji taką dynamikę rozwojową, jaką osiągnęły PPR wraz z Gwardią, a następnie Armią Ludową? Czyż wówczas Polska nie znalazłaby się w sytuacji w jakiejś mierze podobnej do jugosłowiańskiej?

Pod ciosami imperializmu niemieckiego polskie państwo burżuazyjne załamało się zupełnie, a jego delegitymizacja społeczna była ogromna. KPP miałaby realną szansę stoczyć z obozem londyńskim zwycięską walkę o kierownictwo polityczne walki narodowowyzwoleńczej. Przecież w okupowanej Europie wiodąca rola komunistów w ruchu oporu nie była niczym wyjątkowym, lecz prawidłowością. Dlaczego w Polsce nie miałoby być podobnie? Jedno jest absolutnie pewne – gdyby KPP nie została rozwiązana, za okupacji stałaby się jeśli nie hegemoniczną, to w każdym razie o wiele potężniejszą od PPR siłą polityczną, kierującą o wiele potężniejszą od AL siłą zbrojną.

Nie tylko układ sił między ruchem komunistycznym a obozem londyńskim byłby inny, jak również między tym ruchem a resztą lewicy, bo polityka jednolitego frontu robotniczego z pewnością pozwoliłaby mu pozyskać dużą część bazy społecznej PPS-WRN i w ogóle „lewicy londyńskiej”. Układ sił byłby również inny między tym ruchem a ZSRR. Polska lewica odegrałaby o wiele większą i bardziej samodzielną wobec armii radzieckiej rolę w wyzwoleniu Polski. Byłby dużo korzystniejszy dla polskich komunistów i polskiej lewicy, a tym samym dla klasy robotniczej i mas pracujących oraz dla sprawy socjalizmu – nie tylko w Polsce. Polskie odgałęzienie NKWD nie stałoby się jednym z głównych aparatów tworzącego się nowego państwa. Jeśli komuniści jugosłowiańscy, stawiając czoło presji Stalina, szukali oparcia w radach robotniczych i je znaleźli, dlaczego nie mieliby podobnie postąpić polscy komuniści? A powojenne utajone, ale obecne w partiach rządzących państw „demokracji ludowej” skłonności do utworzenia federacji wschodnioeuropejskiej jako przeciwwagi wobec dążeń Kremla do satelizacji tych państw? Jakie dynamiki, także długofalowe, to wszystko by uruchomiło?

A więc, co by było gdyby, powie pewnie czytelnik. Tak, bo gdy chce się wyciągnąć wnioski z doświadczeń historycznych, jest to uprawniona i użyteczna metoda. Pozwala uświadomić sobie, że historia mogła potoczyć się inaczej. Dramat polskiego ruchu komunistycznego i robotniczego, a w rezultacie również dramat Polski Ludowej, polegał na tym, że wskutek likwidacji KPP ruch ten nie miał dość sił, aby za okupacji wygrać rywalizację z obozem londyńskim oraz aby stać się choćby względnie samodzielnym czynnikiem wyzwolenia kraju. To zaś przekreśliło szanse na dalsze prowadzenie przez PPR samodzielnej wobec Kremla polityki. Doprowadziło do tragicznego sprzęgnięcia wyzwolenia narodowego i społecznego, o które walczyła polska lewica, z instalacją – pod przemożną presją radziecką – reżimu na modłę stalinowską.

Skutkiem był ustrój, który z jednej strony przyniósł masom pracującym w mieście i na wsi ogromne zdobycze społeczne, a z drugiej ubezwłasnowolnił je politycznie – pozbawił prawa decydowania o sposobie korzystania z tych zdobyczy, ich utrwalania, pogłębiania i pomnażania. To była sprzeczność, która w końcu go rozsadziła i doprowadziła do upadku.

Zbigniew Marcin Kowalewski



Tekst pochodzi z miesięcznika "Nowy Robotnik".

drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


25 listopada:

1917 - W Rosji Radzieckiej odbyły się wolne wybory parlamentarne. Eserowcy uzyskali 410, a bolszewicy 175 miejsc na 707.

1947 - USA: Ogłoszono pierwszą czarną listę amerykańskich artystów filmowych podejrzanych o sympatie komunistyczne.

1968 - Zmarł Upton Sinclair, amerykański pisarz o sympatiach socjalistycznych; autor m.in. wstrząsającej powieści "The Jungle" (w Polsce wydanej pt. "Grzęzawisko").

1998 - Brytyjscy lordowie-sędziowie stosunkiem głosów 3:2 uznali, że Pinochetowi nie przysługuje immunitet, wobec czego może być aresztowany i przekazany hiszpańskiemu wymiarowi sprawiedliwości.

2009 - José Mujica zwyciężył w II turze wyborów prezydenckich w Urugwaju.

2016 - W Hawanie zmarł Fidel Castro, przywódca rewolucji kubańskiej.


?
Lewica.pl na Facebooku