Działania zapobiegające oraz przygotowania do walki z grożącą nam epidemią ptasiej grypy byłyby nie lada wyzwaniem nawet w najkorzystniejszych możliwych okolicznościach. To z czym mamy do czynienia i musimy się zmierzyć w Stanach Zjednoczonych, to sytuacja, w której państwo, w stopniu największym z możliwych, jest własnością prywatną. Amerykańskie firmy produkują lub są w stanie wyprodukować praktycznie w nieograniczonych ilościach wszystkie leki i szczepionki dostępne dzisiaj na rynku. Korporacje te potrzebują jednak ze strony państwa różnego rodzaju zachęt finansowych, na przykład takich, dosyć częstych, by to rząd pokrywał w znacznej części koszty prac badawczych przekazując jednocześnie ewentualne patenty firmom farmaceutycznym. Firmy te domagają się również zabezpieczeń ze strony państwa na wypadek nadprodukcji, czyli w sytuacji, gdyby jednak nie doszło do epidemii. Niepokoi je także dostępność leków generycznych w innych częściach świata, oraz niebezpieczeństwo pozwów sądowych ze strony tych, którzy odczują skutki uboczne stosowania leków czy szczepionek. Wreszcie ich głównym zmartwieniem jest uzyskanie odpowiedniego zysku, dla którego mogą wstrzymywać dostawy leku, tylko po to by spowodować wzrost cen. Jakby tego wszystkiego było mało, oparty na prywatnych firmach system ubezpieczeń zdrowotnych zepchnął miliony mieszkańców Ameryki na margines społeczeństwa, pozbawiając ich jakiejkolwiek ochrony.
Jak mają poradzić sobie ludzie w przypadku epidemii?
Potrzebna jest mobilizacja narodu podobna do tej, która miała miejsce podczas II Wojny Światowej. Wówczas to rząd nakazał producentom samochodów budować czołgi i pojazdy wojskowe zamiast samochodów na prywatny użytek. Gdy uznano, że istnieje paląca konieczność prowadzenia prac nad bombą atomową, Waszyngton nie ogłosił ogólnonarodowego przetargu skierowanego do sektora prywatnego; w zamian stworzony został Projekt Manhattan. Nie trzeba było się martwić ani o ubezpieczenie od odpowiedzialności cywilnej ani o margines zysków. Kobiety i Murzyni pracowali w fabrykach wykonując prace, do których ich wcześniej nie dopuszczano. Hollywood został zmuszony do produkcji filmów propagandowych. W konsekwencji, większość działań państwa, włączając w to rolnictwo, produkcję, przemysł wydobywczy, łączność, przedsięwzięcia kulturalne i edukacyjne, dostały się pod kontrolę rządu. Prowadzenie wojny i pokonanie wroga było ważniejsze niż zyski prywatnych przedsiębiorstw.
Ci wszyscy, którzy wyznają religię wolnego rynku będą przekonywać, że ten "socjalizm" został wprowadzony tylko ze względu na wojnę. Jest to oczywiście prawda, jednak ten punkt widzenia pomija jeden niezmiernie ważny aspekt całej sprawy. Mianowicie taki, że rząd podjął te wszystkie działania, gdyż zdawał sobie doskonale sprawę jak nieefektywny jest system kapitalistyczny, potrzebujący nieustannej pomocy finansowej i prawnej. I że opierając się na nim, w żaden sposób nie uda się tej wojny wygrać.
Mógłbym jeszcze dodać, że system oparty na własności prywatnej nie potrafi efektywnie i sprawiedliwie zarządzać społecznością ludzką mającą ludzkie potrzeby. Większość Amerykanów podświadomie się z tym poglądem zgadza, jednak się do tego nie przyznaje. Opisałem to w eseju zatytułowanym: "Czy Amerykanie naprawdę wierzą w wolny rynek, w imię którego Stany Zjednoczone dokonują inwazji, bombardują i zabijają?"[1]
-------------------
Cudowny Świat Antykomunizmu
Antykomunizm żyje i ma się dobrze. Na pewno w rejonie Waszyngtonu. Niedługo w pobliżu Kapitolu stanie nowy pomnik, ustanowiony uchwałą Kongresu USA i poświęcony ofiarom komunizmu, który "powstanie by oddać cześć 100 milionom ludzi zabitych i torturowanych przez rządy komunistyczne".
Również wkrótce w pobliskiej Wirginii zostanie otwarte Muzeum ZImnej Wojny, Będzie się ono mieściło w byłej bazie rakietowej Nike, a opiekę nad nim sprawował będzie Smithsonian Institution. Stan Wirginia wyasygnował 125 tysięcy dolarów by wspomóc utworzenie tego muzeum.
Francis Gary Powers, Jr., syn człowieka, którego samolot szpiegowski U2 został zmuszony w 1960 roku do lądowania w Związku Radzieckim jest głównym orędownikiem powstania tego muzeum i towarzyszącego mu czasopisma internetowego "Czasy Zimnej Wojny".
Pismo to nie będzie z pewnością miało na celu skorygowania tych wszystkich antykomunistycznych bajek, którymi Amerykanie byli karmieni bez przerwy zaczynając na szkółkach niedzielnych a na komiksach i filmach kończąc, i które z biegiem lat stały się solidnym fundamentem historii.
Prawdopodobnie będzie niezmiernie trudno wyobrazić sobie wielu młodym ludziom, że kłamstwa opowiadane Amerykanom i całemu światu o Zimnej Wojnie, Związku Radzieckim i komunizmie (czy raczej "komunizmie") były dużo bardziej wydumane i oklepane niż te, którymi raczono nas w ciągu ostatnich kilku lat w związku Irakiem i terroryzmem. Najbardziej fundamentalne i powtarzane z upojeniem dotyczyło istnienia czegoś na kształt Międzynarodowego Spisku Komunistycznego, celem którego miało być zawładnięcie nad całym światem i podporządkowanie sobie wszystkiego co szczere i święte. (W rzeczywistości jednak byli to mieszkańcy wielu krajów Trzeciego Świata, którzy walczyli o zmiany polityczne i gospodarcze, które nie współgrały z potrzebami amerykańskich elit i dlatego musiały zostać zmiażdżone przez amerykańską potęgę zbrojną, pomimo tego nawet, że tak Chiny jak i Związek Radziecki w większości przypadków nie miały z tym nic wspólnego).
Nie mam pojęcia, w jaki sposób ludzie stojący za powstaniem tego pomnika doliczyli się 100 milionów ofiar "komunizmu." Przypuszczam, że wielu będzie zadawać pytania dotyczące tych wyliczeń. Na założonej przez nich stronie internetowej można znaleźć rzecz następującą: "W ciągu niespełna 100 lat komunizm pochłonął ponad 100 milionów istnień ludzkich."[2] Tak więc mówią nam teraz, że ofiar było więcej niż 100 milionów, nie wliczając tych poddanych torturom.
Podawano nam te liczby wielokrotnie ... 10 milionów ... 20 milionów ... 40 milionów ... 60 milionów ... straciło życie za Stalina. Ale co te liczby tak naprawdę oznaczają, i która z nich jest prawdziwa? Jest oczywiste, że wielu ludzi zginęło w ZSRR za Stalina, wielu ludzi zginęło też za rządów Roosevelta i wielu ludzi wciąż umiera pod rządami Busha.
Śmierć wydaje się być naturalnym zjawiskiem występującym w każdym kraju. Pojawia się więc pytanie, w jaki sposób umierali ludzie za czasów Stalina? Czy zmarli w wyniku głodu, który w latach dwudziestych i trzydziestych dotknął ZSRR? Czy bolszewicy z premedytacją dorpowadzili do klęski głodu? W jaki sposób? I dlaczego? W dwudziestym wieku w wyniku głodu więcej ludzi zginęło w Indiach niż w Związku Radzieckim, jednak nikt nie oskarża Indii o dokonywanie masowych mordów na swojej ludności. Czy może te miliony ofiar w ZSRR zostały zamordowane w zimną krwią? Jeśli tak, to w jaki sposób? Dokonanie planowanego morderstwa na dziesiątkach milionów ludzi byłoby doprawdy okrutnym przedsięwzięciem.
Przeinaczanie historii w imię jakiejś ideologii nie jest w żadnym stopniu chwalebne. Należy się wobec tego zapytać, kto zbuduje muzeum upamiętniające ofairy antykomunizmu? By udokumentować i upamiętnić niewiarygodne wprost zniszczenie, śmierć, tortury i łamanie praw człowieka, wszystko dokonywane pod sztandarami walki z "komunizmem" w Wietnamie, Laosie, Chile, Korei, Gwatemali, Salwadorze, Kambodży, Indonezji, Iranie, Brazylii, Grecji, Argentynie, Nikaragui, Haiti, Afganistanie, Iraku, i wielu innych.
-------------------
Zbrodnia Myśli
Ahmed Omar Abu Ali jest dwudziestoczteroletnim obywatelem amerykańskim, który wyjechał studiować na uniwersytecie w Arabii Saudyjskiej. Został tam przez Saudów aresztowany i w wyniku przesłuchań przyznał się, że w ramach działalności Al-Kaidy uczestniczył on w spisku na życie George W. Bush w czasie gdy prezydent przebywał w tym kraju z wizytą. Abu Ali znajduje się obecnie w Stanach Zjednoczonych pod nadzorem służb federalnych. Reprezentujący go prawnicy oraz jego rodzina wydała liczne oświadczenia, że wszystkie zeznania dostarczone przez władze saudyjskie zostały uzyskane przy użyciu tortur i jako takie nie powinny one zostać dopuszczone jako materiał dowodowy w sprawie.
Dwóch lekarzy, którzy przebadali Abu Ali odkryło dowody na to, że był on w Arabii Saudyjskiej poddawany torturom, m.in. ślady pobicia na plecach. Materiały te zostały przekazane sądowi przez adwokatów. Z kolei prokurator przekonywał, że nie doszło do stosowania tortur, a sędzia przewodniczący uznał zeznania Abu Ali za materiał dowodowy w procesie, który rozpoczął się 31 października.
Abu Ali przyznał się przed policją saudyjską, że uczestniczył w licznych działaniach mających na celu przeprowadzenie wielu ataków terrorystycznych, jednak ja chciałbym się tutaj skoncentrować jedynie na rzekomym zamachu na życie prezydenta.
Informacje pochodzące ze źródeł policyjnych, opublikowane w "Washington Post", mówią, że spisek na życie Busha "nigdy nie przekroczył stadium niezobowiązujących rozmów."[3]
Jeżeli tak faktycznie było, to nawet zakładając, że nie zostały zastosowane tortury, ośmielam się zapytać, czy rzeczywiście doszło do popełnienia "przestępstwa", za które grozi kara – a Abu Aliemu grozi kara dożywocia za samo uczestnictwo w spisku. Czy czasem nie jest tak, że czyn ten jest "zbrodnią myśli" rozsławioną oczywiście w książce Orwella "1984"? Pownien znaleźć się ktoś, kto powie ludziom w Ministerstwie Sprawiedliwości, że "1984" było napisane po to by ostrzegać, a nie stanowić podręczną instrukcję.
Któż spośród nas nie fantazjował sobie w myślach wyobrażając sobie okrutne i wstrętne rzeczy, które mogły by się przytrafić naszemu najdroższemu George’owi W.? Ja na przykład wyobrażałem sobie siebie jako spiskowca, który dokonuje operacji wyeliminowania całego Buszgangu za jednym zamachem, włączając w to Cheneya, Rumsfelda, Wolfowitza, Rice, Powella, Boltona i tuzin innych neokonserwatywnych gwiazd, którzy stają się ofiarami ... no dobrze, zatrzymajmy się w tymi miejscu wypowiadając się w kontrolowanym przez FBI internecie. Dzieliłem się z tymi przyjemnymi myślami z innymi. A inni przedstawiali mi wymyślone przez nich scenariusze. I jestem pewien, że miliony Amerykanów miało podobne myśli. Czy wobec tego powinno się nas oskarżyć? A jak potraktować przypadek Najświętszego i Najwielebniejszego Pata Robertsona, który publicznie wezwał do zabójstwa prezydenta Wenezueli Hugo Chaveza? On wypowiedział swoje słowa ze śmiertelną powagą. Słuchały go tysiące ludzi. I nikt go nie torturował.
-------------------
Problem z Procesem Saddama Husajna
Rozpoczął się proces Saddama Husajna. Jest on oskarżony o egzekucję 140 osób po tym jak w 1982 roku dokonano zamachu na jego życie, ostrzeliwując w położonym na północ od Bagdadu szyickim mieście Dujail, kawalkadę rządowych samochodów. Wydaje się, że jest to jedyny zarzut jaki mu się stawia. Mimo to od kilku lat słyszymy, że Saddam w marcu 1988 roku użył broni chemicznej przeciwko "swoim rodakom" w mieście Halabdża. (W rzeczywistości byli to Kurdowie, których trudno doprawdy określać mianem "rodaków" Saddama). Administracja Busha nie ustawała w ciągłym powtarzaniu nam tej historii. Zupełnie niedawno, 21 października, Karen Hughes, zatrudniona przez Biały Dom i odpowiedzialna za dyplomację społeczną, powiedziała uczestnikom spotkania w Indonezji, że Saddam "użył broni chemicznej przeciwko swoim własnym rodakom. Zamordował on setki tysięcy ludzi przy użyciu gazów trujących". Gdy podważono podaną przez nią liczbę ofiar, Hughes odparła: "Są to dane wielokrotnie w przeszłości podawane przez rząd amerykański. Informacja ta była powszechnie dostępna od czasu ataku Saddama na Kurdów. Jestem przekonana, że liczba ofiar wyniosła około 300 tysięcy. Mówię to każdego dnia podczas różnych spotkań w ramach prowadzonej przeze mnie działalności. Ta informacja ma dla Ameryki duże znaczenie". Departament Stanu szybko skorygował słowa Hughes, mówiąc, że liczba ofiar w Halabdży to około 5000 osób[4]. (Te dane również mogły zostać z powodów politycznych zawyżone; przez sześć miesięcy po zakończeniu walk w Halabdży raporty opublikowane przez wiodące środki masowego przekazu mówiły o "setkach" ofiar, włączając w to źródła irańskie, nieprzychylne Irakowi; potem jednak liczba zabitych w jakiś sposób nabrzmiała do "5000").[5]
Biorąc pod uwagę nagminne przywoływanie tych wydarzeń przez administrację, czy nie należało oczekiwać, że staną się one jednym z zarzutów postawionych Saddamowi w toczącym się procesie?
Wydaje mi się, że są dwa zasadnicze powody, dla których Stany Zjednoczone są niechętne włączeniu tego punktu do rozprawy. Po pierwsze, dowody popełnienia tej zbrodni zawsze budziły pewne wątpliwości; na przykład, jakiś czas temu prasowe ramię Pentagonu wydało raport sugerujący jakoby to Iran użył gazów trujących w mieście Halabja.[6]
A po drugie, Stany Zjednoczone, poza dostarczeniem Saddamowi ogromnego wsparcia finansowego i technologicznego, podarowały mu również materiały, dzięki którym Irak uzyskał możliwość produkcji broni chemicznej i biologicznej. Było by zatem nieco dziwaczne, gdyby zespół obrońców Saddama podniósł ten aspekt sprawy podczas rozprawy. Dlatego Amerykanie starannie przygotowali cały ten proces i zadbali o to by wykluczyć podanie do publicznej wiadomości wszelkich niechcianych szczegółów, włączając w to znany fakt, że niedługo po masakrze z 1982 roku, o którą dzisiaj oskarża się Saddama, w grudniu 1983 roku, przybył do Bagdadu Donald Rumsfeld – doskonale poinformowany o metodach irackiego reżimu i o użyciu przez Saddama broni chemicznej przeciwko wojskom irańskim - który miał na polecenie Ronalda Reagana doprowadzić do zacieśnienia stosunków między oboma krajami.[7]
Przypisy
[1] www.cup.uni-muenchen.de/pc/mackowski/WilliamBlum/rynek.html
[2] www.victimsofcommunism.org/history_communism.php
[3] Washington Post, 9 września 2005, s.4
[4] Washington Post, 22 października 2005, s.15
[5] New York Times, 10 kwietnia 1988, część 4, s.3; Washington Post, 4 sierpnia i 4 września 1988
[6] New York Times, 31 stycznia 2003, s.29 – dysponuję kopią tego artykułu – kontakt za pomocą poczty elektronicznej
[7] Barry Lando, "Saddam Hussein, a Biased Trial", Le Monde (Paryż), 17 października 2005
William Blum
Tłumaczenie: Sebastian Mackowski
William Blum jest autorem książek:
Killing Hope: US Military and CIA Interventions Since World War 2
Rogue State: A Guide to the World’s Only Superpower (polskie wydanie www.panstwozla.pl)
West-Bloc Dissident: A Cold War Memoir
Freeing the World to Death: Essays on the American Empire
Więcej informacji o Autorze dostępnych jest na stronie www.killinghope.org