SUMIENIE LUDZKOŚCI
To wszystko miało miejsce w Londynie, 10 grudnia, na Międzynarodowej Konferencji Ruchu Pokojowego. Rozpoczynając konferencję jeden z liderów brytyjskiej Koalicji „Stop Wojnie”, Andrew Murray, stwierdził, że „w ciągu ostatnich dwóch lat międzynarodowy ruch antywojenny był sumieniem ludzkości”. Jednak nie tylko sumieniem… Inny brytyjski działacz antywojenny, deputowany lewicy brytyjskiej Partii Pracy, Jeremy Corbyn, zauważył, że gdyby nie ten ruch wojna byłaby nie tylko w Iraku, ale także w Iranie i Syrii. Przy czym przyszłość może przynieść jeszcze donioślejsze skutki. W końcu – jak ujęła to koordynatorka Koalicji „Stop Wojnie”, Lindsey German - ruch antywojenny to długoletnia kampania, a nie tylko kilka demonstracji. Trzeba go traktować w podobny sposób, co kampanię sprzed 150 lat o prawo do zakładania związków zawodowych, kampanię z początku wieku o prawa wyborcze kobiet czy kampanię o prawa obywatelskie dla czarnoskórych prowadzoną w USA przez Martina Lutera Kinga.
Brytyjscy gospodarze w swoich wyst ąpieniach wiele miejsca poświęcali kwestii zaostrzania praw obywatelskich w krajach prowadzących „wojnę z terroryzmem”. Co prawda Blair domagając się możliwości więzienia bez sądu przez 90 dni – co wydaje się niewiarygodne w „kraju demokratycznym” – przegrał głosowanie w brytyjskim parlamencie, ale wciąż więzić można przez 28 dni. Istnieje także możliwość skazania za „podżeganie do terroryzmu”, cokolwiek to znaczy… Ponadto, jak zauważył Tony Benn, wieloletni deputowany Partii Pracy, „podstawowe prawo, to prawo do nie bycia torturowanym”, a właśnie ono jest regularnie łamane. Głos zabrała także siostra jednego z więźniów Guantanamo, Omara Deghayesa, od którego od prawie czterech lat nie ma żadnych wieści. Prosiła o pomoc w uwolnieniu brata. Z kolei jeden z liderów Stowarzyszenia Muzułmanów w Brytanii, Anas al Tikriti, zadzwonił z wyrazami poparcia dla konferencji prosto z Bagdadu, gdzie próbuje wynegocjować uwolnienie porwanych niedawno czterech chrześcijańskich działaczy pokojowych. Apel o ich uwolnienie przyjęła zresztą cała konferencja.
Reprezentanci ruchu antywojennego z USA zwrócili uwagę na zmianę nastrojów społecznych w tym kraju. Według Medei Benjamin z organizacji Code Pink: „Ludzie, którzy protestowali w USA zanim jeszcze wojna wybuchła, nazywani byli nie-Amerykanami, antypatriotami i francuską mniejszością, teraz są większością.” Potwierdziła to także Phyllis Bennis z Instytutu Kontroli Polityki: „Amerykanie się budzą. Zaczynamy doganiać resztę świata w zrozumieniu rzeczywistości wojny i okupacji Iraku. 75% Amerykanów nie wierzy, że Bush mówił prawdę o broni masowego rażenia, 60% domaga się wycofania wojsk USA z Iraku.” Judith Leblanc, sama będąca rdzenną Amerykanką (Indianką) a jednocześnie jedną z liderek największej koalicji antywojennej w USA: Zjednoczeni dla Pokoju i Sprawiedliwości, dodała, że krajowe kierownictwo głównej centrali związkowej AFL – CIO wezwało na kongresie do wycofania wojsk z Iraku – rzecz bez precedensu w historii tego kraju. Kwestia natychmiastowego wycofania wojsk była zresztą oczywista dla wszystkich. Jak dodała w bardzo emocjonalnym przemówieniu Phyllis Bennis: „Nie będziemy czekać aż zginie 58 tys. Amerykanów, jak w Wietnamie. Nie będziemy czekać aż zginie 3 mln Irakijczyków, jak zginęło 3 mln Wietnamczyków, Laotańczyków i Kambodżan. Mówimy „nie” już teraz! Nie okupacji! Nie torturom!”.
John Rees z brytyjskiej Koalicji „Stop Wojnie” mógł więc śmiało powiedzieć, że „po dzisiejszym dniu nikt nie będzie mógł już mówić, że nasz ruch jest antyamerykański.” „Stoimy w tradycji solidarności ludów przeciw ich rządom” – dodał.
OKUPACJA NAJGORSZYM AKTEM TERRORYZMU
Kluczową dla prawdziwie historycznego charakteru tej konferencji była obecność różnych organizacji irackich. Co prawda rząd brytyjski odmówił wizy szejkowi Husajnowi Al Zaganiemu, reprezentantowi Muktady as Sadra, ale obecny był Ajatollah Chalisi z Irackiego Kongresu Założycielskiego (czołowej organizacji grupującej przeciwników okupacji w Iraku). W swoim wystąpieniu podkreślił on wagę międzynarodowego ruchu antywojennego dla znajdujących się w dramatycznej sytuacji Irakijczyków. Stwierdził także, że „nowy Irak” to wielkie kłamstwo wmawiane ludziom na Zachodzie: „Byłem więziony i torturowany za Saddama Husajna i mówię Wam, że to, co się dzieje teraz nie jest lepsze od tego, co się działo wtedy.” Prawdziwy aplauz wzbudziły jednak jego końcowe słowa, które śmiało można by uznać za podsumowanie całej konferencji: „Jesteśmy przeciwko terroryzmowi, ale za ruchem oporu. Jesteśmy przeciwko zabijaniu niewinnych, ale za prawem obrony przed okupantem. Okupacja jest najgorszym aktem terroryzmu.”
Sami Ramadani reprezentujący Irackich Demokratów Przeciw Okupacji podkreślał z kolei kolejne kłamstwa okupacyjnej propagandy. Były kłamstwa o broni masowego rażenia, są kłamstwa, że Irakijczycy się pozabijają, jeśli okupanci nie będą ich kontrolować. Ale, jak mówił Ramadani, „to okupanci podsycają podziały, terroryzm i wojnę domową.” Podobnie wypowiadał się brytyjski reprezentant Stowarzyszenia Muzułmańskich Mędrców, jednej z głównych organizacji religijnych irackich sunnitów, mówiąc, że podziały etniczne i religijne są narzucane społeczeństwu przez nowych władców.
Hanna Ibrahim z jednej z niewielu rzeczywistych organizacji kobiecych w Bagdadzie (Wola Kobiet) rozpoczęła z kolei przemówienie od pokazania plakatu jej organizacji przedstawiającego Condoleezzę Rize z krwią na ustach. Natomiast Hassan Dżuma z Basry, lider Powszechnego Irackiego Związku Pracowników Naftowych, przekazał pozdrowienia od irackich robotników, „którzy walczą z okupacją USA i ich sojuszników oraz z amerykańskimi kompaniami, które chcą przejąć przemysł naftowy”. Dodał, że iraccy robotnicy doskonale wiedzą jaki był cel tej inwazji i nigdy nie pozwolą na prywatyzację przemysłu naftowego przez zachodnie koncerny.
RODZINY WOJSKOWYCH PRZECIW WOJNIE
Osobny blok poświęcony był byłym żołnierzom i rodzinom żołnierzy, będących ofiarami tej wojny. Z USA przyleciała Cindy Sheehan, chyba najbardziej znana „pokojowa mama”, jak brzmi tytuł sztuki na jej temat autorstwa noblisty Dario Fo. Syn Cindy zginął w Iraku. Matka zabitego żołnierza nie pogrążyła się jednak tylko w żałobie, ale wszczęła protesty przed ranczem Busha w Teksasie domagając się wyjaśnień od prezydenta za co zginął jej syn. Od tego czasu Cindy Sheehan była już trzykrotnie aresztowana za antywojenne protesty. Występując na konferencji jasno uznała za winnych śmierci jej dziecka tych, którzy wywołali wojnę, a nie tych, którzy występują w Iraku przeciw okupacji. Jasno wezwała także do wycofania wojsk okupacyjnych: „Niektórzy mówią, że po wycofaniu wojsk będzie chaos. Nie wiem jak jest ich definicja chaosu, ale czym jest obecna sytuacja w Iraku? Powstańcy walczą z okupacją. Taka jest natura powstańców. Skończy się okupacja, to skończy się opór. To kraj Irakijczyków, a nie 51 stan USA.”
Obecne były także rodziny poległych Brytyjczyków, m.in. Rose Gentle i Reg Keys, najbardziej znani działacze organizacji Rodziny Wojskowych Przeciw Wojnie. Byli także sami żołnierze, którzy po powrocie z Iraku postanowili przyłączyć się do ruchu antywojennego. Kelly Dougherty - jedna z kilkunastu żołnierzy i żołnierek USA, którzy założyli liczącą obecnie 300 osób organizację Weterani Iraku Przeciw Wojnie – sama służąca przez 10 miesięcy w Iraku a wcześniej także na Bałkanach zauważyła, że „Irakijczycy dzieleni są na dwie kategorie: terroryści i zabici przez terrorystów. Nie słyszymy o śmierci niesionej przez okupację.” Wtórowała jej była pułkownik armii USA i była amerykańska dyplomatka Ann Wright, której – jak sama stwierdziła – obecność na konferencji jeszcze kilka lat temu byłaby nie do pomyślenia. Teraz jednak na zadane przez siebie pytanie: „kto zabił 100 tys. Irakijczyków?” odpowiedziała: „George Bush!” opisując także jak armia USA rekrutuje ludzi w Meksyku (w Iraku zginęło ponad 100 Meksykańczyków, więcej niż Brytyjczyków), na wyspach Pacyfiku, a nawet w Afryce. Prawdziwy aplauz wzbudził jednak brytyjski żołnierz, Ben Griffin, mówiąc, że „nie zgłaszał się na ochotnika, by być oszukany, prowadzić nielegalną wojnę i bronić interesów międzynarodowych korporacji”.
Chris Nineham z brytyjskiej Koalicji „Stop Wojnie” w podsumowaniu podkreślił ważność kampanii byłych żołnierzy i ich rodzin odnosząc się do wojny wietnamskiej. W Wietnamie bowiem, obok oporu Wietnamczyków i międzynarodowego ruchu antywojennego, to właśnie bunt narastający wśród samych żołnierzy przesądził o porażce amerykańskiego imperializmu. Natomiast Tariq Ali, znany działacz aktywny już w latach sześćdziesiątych, odnosząc się do mediów powiedział: „Dziennikarze często pytają aktywne w naszym ruchu rodziny poległych: „czy nie czujecie, że jesteście wykorzystywani?” Odpowiedź powinna brzmieć: „nie, nie czujemy. A czy wy nie czujecie, że jesteście wykorzystywani?”.
POKÓJ I SPRAWIEDLIWOŚĆ
Na konferencji obecni byli ludzie z ruchu antywojennego wielu krajów, także z Polski. Reprezentowałem na niej Inicjatywę „Stop Wojnie” mając także oficjalny list poparcia dla konferencji wystosowany przez Związek Nauczycielstwa Polskiego. Wzięło w niej udział także wielu brytyjskich związkowców. Przemawiali liderzy Związku Pracowników Komunikacji i Krajowego Stowarzyszenia Pracowników Szkolnictwa Wyższego. W siedzibie tego drugiego odbyło się zresztą dzień później spotkanie robocze poświęcone koordynacji działań antywojennych i kolejnych międzynarodowych akcji. Na konferencji sala udekorowana była związkowymi transparentami, a liczni przedstawiciele związków byli na niej obecni.
Kolejni mówcy witani byli owacyjnie: Elaja Kulaji, prof. Uniwersytetu w Teheranie i była deputowana do irańskiego parlamentu, która – choć sama nosi chustę i uważa, że „islam i wolność idą w parze” – opowiada się w Iranie przeciw przymusowi noszenia chust przez kobiety; Dario Fo, laureat literackiej nagrody nobla; pastor Bruce Kent z Kampanii na rzecz Rozbrojenia Nuklearnego; Hebert Docena, działacz antywojenny i alterglobalistyczny z Filipin wzywający do tego, by USA wycofały się z Iraku nie tak, jak z Filipin w 1946 r. – z zachowaniem wpływów i kontroli nad lokalnym reżimem – ale tak, jak z Wietnamu w 1975 r.; w końcu Craig Murray, były brytyjski ambasador w Uzbekistanie, który zrezygnował będąc zaszokowany faktem wspierania dyktatury w tym kraju przez Brytanię i USA…Murray kończy swoje przemówienie słowami: „Bush mówi, że rozmawia z Bogiem. Nie jest to Bóg Jesusa, Mahometa czy Abrahama, tylko wytwór chorego umysłu. Świat jest w rękach religijnego fanatyka, ale nie jest nim Osama bin Laden – on zasiada w Białym Domu.”
Z naszego punktu widzenia istotne były słowa Sabaha Jawada z Irackich Demokratów Przeciw Okupacji, mówiącego, że dla Irakijczyków bardzo ważne jest poparcie w krajach, które wysłały tam wojska okupacyjne. Dr Tamimi ze Stowarzyszenia Brytyjskich Muzułmanów dodał, wzywając do walki o wyzwolenie Iraku i Palestyny, że świat dziś potrzebuje ruchu na rzecz pokoju: „Ale nasz pokój oparty jest na sprawiedliwości, a nie na samolotach F-16 i helikopterach Apache.” Temperatura sięgnęła jednak zenitu, gdy na zakończenie konferencji na mównicy pojawił się George Galloway, deputowany do brytyjskiego parlamentu z ramienia nowej, lewicowej koalicji Respect, który kilka miesięcy temu zniszczył argumentami senacką komisję w USA próbującą go oczernić oskarżeniami o przyjmowanie łapówek od reżimu Saddama Husajna. Galloway, genialny mówca, grzmiał: „Ruch antywojenny ma teraz jasne przesłanie: „Bush i Blair! Jeśli chcecie wywołać wojnę z Syrią i Iranem dobrze się zastanówcie!” Media też są częścią wojennej machiny – BBC to Bush&Blair Corporation! Winni są wszyscy członkowie parlamentu, którzy głosowali za wojną! USA i Brytania są rządzone przez zbrodniarzy wojennych, których miejsce jest w więzieniu!”
GLOBALNY PROTEST 18 – 19 MARCA
Jaki był praktyczny wymiar tej historycznej, pierwszej Międzynarodowej Konferencji Ruchu Pokojowego? W oficjalnym przesłaniu wezwała ona ruch antywojenny we wszystkich krajach do:
1. Organizacji międzynarodowych demonstracji w dniach 18 – 19 marca 2006, w trzecią rocznicę wojny i inwazji, wzywających do natychmiastowego wycofania wojsk i zakończenia okupacji.
2. Kampanii na rzecz pełnego, międzynarodowego śledztwa w sprawie zeszłorocznego ataku na Falludżę i użycia zakazanej broni chemicznej.
3. Udzielenia pełnego poparcia kampaniom rodzin wojskowych w USA, Brytanii i innych krajach okupacyjnych.
4. Rozwoju międzynarodowej koordynacji w oparciu o tę konferencję w celu planowania dalszych wydarzeń.
5. Kampanii przeciw prywatyzacji irackiej ropy naftowej.
6. Przeciwstawiania się jakiemukolwiek atakowi na Iran i Syrię.
Jednak, co nawet ważniejsze, jak krótko podsumował konferencję Andrew Murray, w jej wyniku „nasz internacjonalizm został pogłębiony, solidarność rozszerzona, a bojowość zaostrzona.” Bez wątpienia pokazała ona, że globalny ruch antywojenny jest fenomenem, który może nie tylko pokrzyżować plany czołowym terrorystom tego świata – Bushowi i Blairowi – ale zmieść ich (wraz z ich klakierami w Polsce) do śmietnika historii.
Filip Ilkowski
Autor jest koordynatorem Inicjatywy "Stop Wojnie", działaczem antywojennym i lewicowym.
Tekst pochodzi ze strony Inicjatywy "Stop Wojnie" (www.isw.republika.pl).