Ziętek: Szwajcarska lewica

[2006-01-24 23:32:57]

Szwajcarska lewica, czyli wszystko już było

Mamy szwajcarskie banki i zegarki. Będziemy też mieli szwajcarską lewicę. Taką bliżej Davos niż Łodzi czy Wałbrzycha – nie wspominając już o miasteczkach pełnych bezrobotnych i o popegeerowskich wsiach.

23 września 2005 roku o północy zakończyła się w Polsce kampania wyborcza do Parlamentu. Już kilka minut później rozpoczęła się kolejna kampania. Kampania, która trwa do dziś. Jesteśmy świadkami nieustannej kampanii wyborczej, której ton nadają PiS i inne sejmowe ugrupowania w rodzaju Platformy Obywatelskiej, Ligi Polskich Rodzin i Samoobrony. W ten chocholi taniec, korzystając z okazji, postanowili się włączyć ostatnio liderzy SLD i SdPl. Wszyscy razem, wspólnie strasząc społeczeństwo perspektywą wcześniejszych wyborów parlamentarnych, postanowili budować narastający nastrój powszechnej histerii. Wiadomo – atmosfera szalejącego pożaru pozwala zdusić w zarodku jakąkolwiek inicjatywę rzeczowej dyskusji i dialogu. W tych warunkach wyjątkowym sprytem i polityczną intuicją jak zwykle wykazał się lider SdPl Marek Borowski. Skorzystał z narastającej atmosfery zagrożenia, aby zmusić liderów SLD do przyjęcia jego warunków w budowaniu wspólnego frontu lewicy, a raczej formacji socjalliberalnej, której podstawą ma być skupienie się ludzi i partii politycznych wokół zagrożenia swobód obywatelskich.

Zagrożenia te identyfikowane są z tym, co się działo wokół tzw. Marszów Równości w Poznaniu i innych miastach. Oczywiście, nie bez znaczenia były tu również wydarzenia ostatnich dni w polskim Sejmie, które kompromitowały zarówno Sejm, Prezydenta RP, rząd, jak i w mniejszym lub większym stopniu wszystkie uczestniczące w nich strony.

Marek Borowski, który od dawna chciał zmusić SLD do zaakceptowania idei tzw. Centrolewu, budowanego z jednej strony w oparciu o Partię Demokratyczną Władysława Frasyniuka, a z drugiej o odmłodzone SLD, doskonale wyczuł, że jest to najlepszy moment, aby od słów przejść do czynów. Ogłosił więc potrzebę zjednoczenia lewicy, której patronem ma być Aleksander Kwaśniewski. Nowy pomysł polityczny Marka Borowskiego ma być oparty na trzech partiach politycznych: Partii Demokratycznej, SdPl i SLD. Do inicjatywy postanowiono doprosić Zielonych 2004 i ewentualnie Unię Pracy. Na wspólnej konferencji prasowej Wojciech Olejniczak nieśmiało coś wspominał o jeszcze innych środowiskach lewicowych i związkach zawodowych, ale był to głos bardzo słabo słyszalny i nie znajdował żadnego rezonansu. W ten oto sposób staliśmy się świadkami spełnienia się marzeń Marka Borowskiego i środowisk byłej Unii Wolności o powstaniu formacji centrowej, w którą wmanewrowane zostało, dość łatwo, również SLD.

Od razu trzeba sobie powiedzieć, że zabieg był majstersztykiem ze strony Marka Borowskiego. Żadnego zagrożenia wcześniejszymi wyborami wcale bowiem nie było. PiS sprawnie podgrzewał atmosferę strachu przed wcześniejszymi wyborami i rozwiązaniem Sejmu, sam nie mając absolutnie takich zamiarów. Bracia Kaczyńscy i PiS skutecznie realizują swój plan polityczny, zawłaszczając państwo i zdobywając kolejne instrumenty władzy. Aby jednak to osiągnąć, potrzebują czasu. Przejęcie władzy w mediach, służbach specjalnych, wymiarze sprawiedliwości i spółkach skarbu państwa wymaga czasu. Tymczasem PiS, choć spieszy się, bodajże jeszcze nie zdołał wymienić wszystkich wojewodów, a na pewno wszystkich wicewojewodów. Nie zdołał powołać nowej „całkowicie kontrolowanej” Rady Radiofonii i Telewizji, nie wspominając o innych ważnych instytucjach i stanowiskach w nich. Politycznie PiS prowadzi czytelną grę na rozbicie Platformy Obywatelskiej oraz szantażowanie LPR i Samoobrony rozwiązaniem Sejmu, co dla obu tych ugrupowań jest wystarczająco groźne, aby godziły się być maszynką do głosowania braci Kaczyńskich. Robi to z powodzeniem. Dlaczego PiS miałby pozbywać się władzy rzucając wszystko na niepewny los rozstrzygnięć kolejnych wyborów? Brak w tym sensu i logiki.

Jednak okazało się, że panika wywołana przez grę braci Kaczyńskich przydała się przede wszystkim SdPl i PD. Ogłoszono konieczność porozumienia pomiędzy SLD i SdPl, przesądzając konieczność doproszenia Partii Demokratycznej do tej koalicji. W kilka godzin później Władysław Frasyniuk ogłosił swoją chęć wejścia w układ i postawił warunek dalszego oczyszczenia się SLD. Lider PD nie omieszkał też podzielić się swoją refleksją na temat konieczności poszerzenia koalicji o Platformę Obywatelską. Skąd my to znamy? Marek Borowski, dociskając do muru SLD, załatwił jeszcze jedną ważną dla siebie sprawę - poparcia jego kandydatury w zbliżających się wyborach na prezydenta Warszawy, mimo że SLD miało swoje własne plany w tej sprawie.

Inicjatywa zjednoczenia lewicy wokół osi SdPl – PD – SLD nabrała realnych kształtów. Nie ma znaczenia, czy Aleksander Kawśniewski rzeczywiście czynnie się w nią włączy. Rolę patrona, którą mu wyznaczono, już odegrał, a patronem może być nie przerywając swojego wypoczynku w szwajcarskich kurortach. Koalicja Demokratyczna, która powstanie, szybko pozbędzie się ze swojego szyldu określeń "lewica" i "socjalizm". Zresztą nie ma w tym nic nadzwyczajnego. Lewicowość formacji budowanej w oparciu o Partię Demokratyczną, która ma twarz Henryki Bochniarz, Marka Belki i Jerzego Hausnera, byłaby dość pokraczna. Nie ma w tej koalicji również miejsca na inne ugrupowania lewicowe i związki zawodowe. Nie da się zbudować wiarygodnej formacji politycznej, nawet jeśli ma ona wyłącznie charakter wyborczy, w rozkroku pomiędzy liberalną Partią Demokratyczną, a być może także częścią rozrywanej Platformy Obywatelskiej z jednej strony, oraz takimi lewicowymi partiami politycznymi jak PPP, PPS, Racja i wiele innych – z drugiej. Ba – nie da się takiego rozkroku utrzymać nawet w łonie samego SLD, którego doły partyjne nie tylko nie trawią mentorstwa SdPl i Marka Borowskiego, ale nie pogodzą się na sojusz z liberałami z PD. Trzeba się również zapytać, po co było rozbijanie lewicy przed poprzednimi wyborami i wychodzenie grupy Borowskiego z SLD, skoro dziś rozwiązaniem problemu ma być powrót do tej samej rzeki? Tylko po to, aby wprowadzić do układu działaczy byłej Unii Wolności, którzy od dłuższego czasu pozostają na marginesie życia politycznego Polski? Kto potrafi sobie wyobrazić OPZZ w koalicji z ultraliberałami z PD, powszechnie utożsamianymi z napastliwymi i agresywnymi atakami Henryki Bochniarz na środowiska pracownicze i związkowe? A może jest możliwe, aby wiarygodność tej koalicji podnosiły wspólne zdjęcia liderów OPZZ i Henryki Bochniarz, którzy reprezentują tak skrajnie różne poglądy na rzeczywistość? Wątpię.

Koalicja SdPl-PD i SLD nie jest alternatywą dla rządów prawicy. Nie jest lewicą i nie może być sposobem na przekonanie społeczeństwa, że oto powstaje formacja, na którą ono czeka. Zamiast reprezentowania interesów najbiedniejszych, skrzywdzonych i wykluczonych, będzie kolejną formacją, która doskonale wpisuje się w kontynuację liberalnych reform ostatnich 17 lat. Zamiast przedstawienia programu socjalnego, będziemy mieli pudrowanie przez taką koalicję kierunku przemian, które w ostatnich latach nieprzerwanie są realizowane. Polsce potrzebna jest lewica, która przedstawi program rozwiązania najważniejszych problemów społecznych: bezrobocia, ubóstwa i wykluczenia. Twardo stać będzie na stanowisku poszerzania, a nie zawężania obszarów socjalnego zaangażowania państwa. Przeciwstawi się ograniczaniu praw pracowniczych, swobód związkowych, łamaniu prawa wobec szerokich rzesz pracobiorców. Powie "NIE!" kolejnym pomysłom liberalizacji prawa pracy i tendencjom do ograniczania zabezpieczeń społecznych oraz wzmacniania pozycji pracodawców i kapitału w tych relacjach. Odejdzie od powodującego coraz większe rozwarstwienie poszerzania swobód i wolności pracodawców i kapitału kosztem płacących za to rachunek szerokich rzesz społecznych.

Taka koalicja jest możliwa, ale wymaga odwagi. Zgoda na skręt w kierunku centrowej, socjalliberalnej czy innej – negującej socjalne oczekiwania i potrzeby społeczeństwa – koalicji, budowanej wokół SdPl i Partii Demokratycznej, jest po prostu kapitulacją. Nie jest i nie będzie oczekiwaną przez wielu, nową, wiarygodną i wrażliwą społecznie lewicą, która, gdy powstanie, będzie miała w Polsce bardzo dużo do zrobienia.

Bogusław Ziętek


Tekst ukazał się na stronach internetowych Polskiej Partii Pracy i Wolnego Związku Zawodowego "Sierpień`80", którym to organizacjom Autor przewodniczy.

drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
76 LAT KATASTROFY - ZATRZYMAĆ LUDOBÓJSTWO W STREFIE GAZY!
Warszawa, plac Zamkowy
12 maja (niedziela), godz. 13.00
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


21 września:

1909 - Urodził się Kwame Nkrumah, polityk ghański, działacz ruchu panafrykańskiego w Europie i USA. Jeden z inicjatorów utworzenia OJA. 1957-60 premier, 1960-66 prezydent Ghany. Realizował koncepcję tzw. socjalizmu afrykańskiego. Obalony przez wojskowych.

1928 - Czterodniowy strajk 10 tysięcy włókniarzy łódzkich przeciwko nowemu regulaminowi pracy; zakończony zwycięstwem.

1976 - USA: Orlando Letelier, minister w rządzie Salvadora Allende, został zabity w Waszyngtonie przez bombę podłożoną przez tajnych agentów Pinocheta.

1997 - W wyborach parlamentarnych w Polsce zwyciężyła AWS - 33,8% (201 mandatów), przed SLD - 27,1% (164), UW - 13,4% (60), PSL - 7,3% (27) i ROP - 5,6% (6). UP, zdobywając 4,74 %, nie weszła do sejmu.

2009 - Obalony i wypędzony z Hondurasu były prezydent Manuel Zelaya potajemnie wrócił do stolicy kraju Tegucigalpy, gdzie schronił się w ambasadzie Brazylii.


?
Lewica.pl na Facebooku