Przebrzmiały jako artysta, ale wciąż pełen werwy i społecznego zacięcia Bob Geldof, w towarzystwie Bono z zespołu U2, wygłosił przemówienie, w którym gorąco poparł porozumienie dotyczące Afryki zawarte w lipcu tego roku podczas szczytu G8. Na konferencji prasowej zwołanej w Gleneagles, powiedział: "Było to najważniejsze z punktu widzenia Afryki spotkanie ze wszystkich, jakie kiedykolwiek się dotąd odbyły. Nie miało sobie równych. Afryka oraz żyjący w nędzy mieszkańcy tego kontynentu w ciągu tych trzech dni uzyskali więcej niż w wyniku wszystkich wcześniejszych szczytów G8". Jednak można było dostrzec, jak osoby reprezentujące koalicję organizacji społecznych z Afryki potrząsały głowami, z niedowierzaniem i gniewem słuchając napuszonych i pochlebnych słów wygłaszanych przez Geldofa.
"Ludzie nie mogą dać się ogłupiać znanym postaciom estrady" - mówił ekonomista z Senegalu - Demba Moussa Dembele, członek African Forum on Alternatives - "Afryka nie dostała nic". Organizacje pozarządowe z Wielkiej Brytanii również okazały duże niezadowolenie, a niektóre z nich natychmiast zdystansowały się od wypowiedzi gwiazd na temat szczytu G8. "Wyrażając bezpodstawne uwielbienie dla tego, pozbawionego realnego znaczenia, porozumienia podpisanego przez światowych przywódców, [Geldof] zdradził setki tysięcy ludzi, którzy manifestowali w Edynburgu", powiedział członek World Development Movement (WDM) Peter Hardstaff w oświadczeniu dla War on Want.
Ich złość i rozgoryczenie były zrozumiałe. Poprzedniego wieczoru członkom grupy koordynacyjnej organizacji Make Poverty History (MPH) - Niech nędza przejdzie do historii - udało się odeprzeć przeprowadzoną w ostatniej chwili przez Oxfam (jedną z najbardziej wpływowych w Wielkiej Brytanii organizacji pozarządowych, a przy tym wielkiego sojusznika rządu brytyjskiego) desperacką próbę wymuszenia pozytywnej reakcji MPH na wynik szczytu G8. Kumi Naidoo, weteran ruchu wymierzonego w apartheid w Afryce Południowej, a obecnie przewodniczący nadzorującej MPH organizacji Global Call to Action against Poverty (GCAP), następująco podsumował w obecności około stu dziennikarzy z całego świata oficjalne stanowisko państw-uczestników szczytu: "Szczyt G8 odpowiedział zaledwie cichym szeptem na donośne wołanie ludzi. Obietnica udzielenia większej pomocy do 2010 roku jest jak odwlekanie o pięć lat przyjścia z pomocą ofiarom tsunami".
Tak ostra krytyka pochodząca od przedstawicieli kampanii MPH, która, za sprawą uczestniczących w niej megagwiazd sceny, była od prawie roku oczkiem w głowie brytyjskich mediów, mogłaby skutecznie pogrzebać wysiłki Partii Pracy, zmierzające do przedstawienia Blaira (gospodarza szczytu G8) jako głównego twórcy "historycznego porozumienia na rzecz Afryki". Jednak w chwili kryzysu, na pomoc Blairowi i szczytowi G8 przybył ochoczo Geldof. Porzucając swoją rolę w ruchu MPH na rzecz uczestnictwa w Komisji do Spraw Afryki premiera Blaira i w koncercie Live 8, były gwiazdor rockowy Geldof określił swoich współpracowników na rzecz walki z ubóstwem jako ludzi "pozbawionych przyzwoitości". Zaraz potem w świetle jupiterów z entuzjazmem ogłosił uzgodnienia szczytu G8. "W sprawie pomocy finansowej, 10 na 10. W sprawie zadłużenia, 8 na 10. W sprawie handlu ... jasno widać, że podczas tego szczytu podjęto decyzję o zaniechaniu dalszego wymuszania liberalizacji handlu” - powiedział. Zakończył ogłaszając z euforią, że: "Jest to konkretne i wspaniałe uzgodnienie dotyczące handlu".
Jego interwencja spowodowała, że następnego dnia wszystkie środki masowego przekazu bezkrytycznie ogłosiły, że stawiane przed szczytem G8 "zadanie zostało wykonane". Wskutek takiej pozytywnej propagandy, uczestnicy kampanii MPH stanęli wobec bardzo trudnego zadania by ponownie zainteresować i uczulić opinię publiczną na problemy Afryki.
Rozczarowanie ruchów społecznych wynikiem szczytu G8 i pozytywną wobec niego postawą ludzi pokroju Geldofa i Bono jest w pełni zrozumiałe, gdy porówna się ustalenia szczytu Gleneagles z żądaniami koalicji MPH.
Zgodnie z przyjętym w 2000 roku przez Organizację Narodów Zjednoczonych programem realizacji Milenijnych Celów Rozwoju, MPH domagała się natychmiastowego zwiększenia pomocy międzynarodowej, pochodzącej od bogatych państw, do wysokości 50 miliardów dolarów rocznie. Wzywała ona również kraje grupy G8 - Kanadę, Francję, Włochy, Niemcy, Japonię, Rosję, Wielką Brytanię i Stany Zjednoczone - by wypełniły swoją obietnicę i przeznaczały na pomoc dla biednych krajów świata 0,7 proc. dochodu narodowego. Przed spotkaniem w Gleneagles, państwa grupy G8 przeznaczały na ten cel średnio 0,2 proc. Poza tym, większa pomoc miała również oznaczać "lepszą pomoc", a więc taką, która nie jest związana wymaganiami narzucanymi przez rządy państw zachodnich, a dotyczącymi tak przeznaczenia tych środków, jak i polityki gospodarczej prowadzonej w krajach-odbiorcach tej pomocy. Jak przekonuje Yifat Susskind z, mającej swoją siedzibę w USA i zajmującej się prawami człowieka, organizacji MADRE, zakres tych "wymagań" wykracza poza prywatyzację i liberalizację handlu: "Jest wymogiem, by prawie 70 procent pomocy ze Stanów Zjednoczonych zostało przeznaczone na zakup towarów od amerykańskich producentów, włączając w to leki dla chorych na HIV/AIDS. Kupowane od amerykańskich firm kosztują one 15000 dolarów, przy koszcie leków generycznych wynoszącym 350 dolarów".
W komunikacie ze szczytu państw G8 w poczuciu wielkiego zadowolenia ogłoszono, że uzgodniono "podwojenie pomocy" do 2010 roku do kwoty 50 miliardów dolarów rocznie. Z tej kwoty 25 miliardów zostanie przekazane Afryce. Zdecydowano też, że "ubogie kraje powinny mieć swobodę w prowadzeniu swojej polityki gospodarczej". Poparcie tego dokumentu przez Bono z pewnością usatysfakcjonowało 200 tysięcy uczestników demonstracji Make Poverty History w Edynburgu jak też miliony ludzi na całym świecie oglądających koncert Live 8. "Mówimy o nowych funduszach w wysokości 25 miliardów dolarów" - wykrzyczał Bono pełnym emocji i wzruszenia głosem. "Świat przemówił, a politycy wysłuchali jego głosu".
Faktycznie jednak Bono, gwiazda muzyki rockowej, był aktorem odgrywającym swoją życiową rolę, gdyż został on wcześniej poinformowany przez przedstawicieli kampanii MPH, że umowa dotycząca pomocy jest szwindlem. Większość z tych 25 miliardów nie była "nowymi funduszami", ale pochodziła ze starych zobowiązań albo z przyszłych budżetów pomocowych, co automatycznie oznacza dużo mniejszą pomoc po 2010 roku. Tylko kraje UE zobowiązały się do przeznaczania na pomoc ubogim krajom 0,7 proc. dochodu narodowego, choć nastąpi to dopiero po 2015 roku - w 45. rocznicę podjęcia tego zobowiązania. Wielka Brytania jako jedyne państwo zapowiedziała, że nie będzie wiązać przekazywania środków pomocowych z wprowadzaniem reform wolnorynkowych przez kraje-beneficjentów. Stany Zjednoczone natomiast obstawały przy stanowisku, że zwiększenie pomocy musi równolegle "wymuszać liberalizację gospodarki".
Zdaniem uczestników kampanii MPH, również porozumienie wypracowane przez kraje G8 w sprawie zadłużenia było w podobny sposób dobrze opakowanym oszustwem. Gdy Gordon Brown opuścił spotkanie ministrów finansów grupy G7 (G8 bez Rosji) i ogłosił, że 18 państw - w tym 14 krajów afrykańskich - uzyskało "likwidację zadłużenia w 100 proc.", a 20 innych państw dostąpi tego samego w krótkim czasie, brytyjskie środki masowego przekazu prześcigały się w wyrażaniu zachwytu: "Umowa redukująca zadłużenie Afryki o 55 miliardów dolarów - zwycięstwo milionów", napisał na pierwszej stronie "Observer". Artykuł cytował ekstatycznego Geldofa, który oświadczył: "Jutro 280 milionów Afrykańczyków obudzi się i po raz pierwszy nie będą oni winni ani tobie ani mi złamanego szeląga z kredytu, który ciążył im i ich krajom przez długie, długie lata".
Geldof po raz kolejny rozmyślnie wprowadził opinię publiczną w błąd. Pomijając to, że MPH dopominała się pełnej, natychmiastowej i bezwarunkowej redukcji długów sześćdziesięciu dwóm najuboższym krajom, "historyczna" umowa grupy G7 może stanowiła co najwyżej "deklarację" likwidacji zadłużenia 18 krajom wobec zaledwie 3 międzynarodowych instytucji kredytowych: Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW), Banku Światowego (BŚ) i Banku Rozwoju Afryki (BRA). Oznacza to, że państwa afrykańskie będą wciąż zmuszone spłacać pożyczki zaciągnięte u 16 innych kredytodawców. Ponadto, darowana kwota 55 miliardów dolarów oznacza faktycznie nieco ponad 1 miliard, gdyż tyle wynoszą roczne odsetki od kredytów zaciągniętych przez wszystkie 18 krajów wobec MFW, BŚ i BRA. Dla porównania, w 2003 roku, kraje rozwijające się musiały zapłacić 23,6 miliarda dolarów w ramach kosztów obsługi swojego zadłużenia. Nie jest też dziełem przypadku, że kraje, którym darowano zadłużenie, przez ostatnie dziewięć lat wdrażały neoliberalne reformy gospodarcze według programu dla Mocno Zadłużonych Krajów Ubogich (ang.: Heavily Indebted Poor Country, HIPC) opracowanego przez BŚ i MFW. Stoi to w sprzeczności z żądaniami kampanii MPH, by "proces oddłużania był sprawiedliwy i przejrzysty" i by kwota oddłużenia nie redukowała przyznanych danemu krajowi środków pomocowych.
"Te pozostałe dwadzieścia krajów musi również przystąpić do programu HIPC, jeśli chce redukcji swojego zadłużenia" - wyjaśnia Eric Toussaint, członek mającego swoją siedzibę w Belgii, Committee for the Abolition of the Third World Debt. I co więcej, kwota zredukowanego długu, pomniejszy środki pomocowe dla danego kraju, które mogą zostać przyznane tylko w przypadku, gdy kraj ten sprosta ’ustalonym kryteriom politycznym’, co oznacza kolejne lata prywatyzacji i liberalizacji, które powodują wzrost opłat za edukację, służbę zdrowia, zwiększają podatek VAT, znoszą dopłaty do produktów pierwszej potrzeby i czynią niesprawiedliwą konkurencję pomiędzy lokalnymi producentami a ponadnarodowymi korporacjami, wszystko to szkodzi tym ubogim krajom. Słowa Geldofa, o tym, że warunkowość pomocy została zniesiona były od początku do końca kłamstwem.
Poczucie niesprawiedliwości wśród uczestników kampanii na rzecz oddłużenia było ogromne. Między rokiem 1970 a 2002 państwa Afryki otrzymały łącznie 540 milardów dolarów pożyczek - których wartość jednak znacznie zmalała w wyniku wzrostu stóp procentowych w latach osiemdziesiątych - od których musiały one zapłacić około 550 miliardów samych odsetek. Obecnie wartość zadłużenia wynosi wciąż 295 miliardów dolarów. Cena jaką zapłaciła ludność tego kontynentu za tak zwany nieistniejący deficyt była ogromna. W wyniku głodu i chorób w latach osiemdziesiątych zmarło kilkadziesiąt milionów mieszkańców Afryki. W tym samym czasie rządy państw Afryki przeznaczały średnio 16 proc. swoich dochodów na spłatę zaciągniętych pożyczek, natomiast wydatki na edukację i opiekę medyczną wynosiły odpowiednio 12 proc. i 4 proc.
Jeszcze bardziej rozczarowujące okazały się prowadzone podczas szczytu dyskusje na temat handlu. MPH domagała się od państw grupy G8 podania wiążących i ostatecznych dat zniesienia subsydiów i innych form wspierania producentów żywności w tych krajach - wartych około 300 miliardów dolarów rocznie - które uderzają w rolnicze społeczności krajów Południa. Żądała też znacznego ograniczenia nacisków na biedne kraje, wywieranych często poprzez wielostronne, regionalne czy dwustronne umowy handlowe, by te poddały się liberalizacji i prywatyzacji. "Obecny szczyt grupy G8 w żadnym stopniu nie wskazuje na zmianę filozofii stojącej za agresywną kampanią prowadzoną przez negocjatorów bogatych państw nastawioną na włączenie sektora rolniczego, przemysłowego i rynku usług krajów rozwijających się do Organizacji Wolnego Handlu" - stwierdził Martin Khor z Third World Network, wpływowej organizacji badawczo-doradczej mieszczącej się w Malezji, cytując wyrażoną w komunikacie ze szczytu G8 intencję, by dążyć do "ambitnego i zrównoważonego wyniku negocjacji" podczas grudniowego szczytu ministrów krajów WTO w Hongkongu.
Partia Pracy, Oxfam i plejada artystów
Dlaczego zatem Geldof i Bono rozmyślnie przeinaczyli sens porozumienia zawartego podczas szczytu G8? Czy było to spowodowane ich bliską znajomością z Blairem i Brownem, czym zresztą również może się pochwalić reżyser filmowy i pisarz Richard Curtis, współorganizator koncertu Live 8 i założyciel znaczącej brytyjskiej organizacji charytatywnej działającej na rzecz Afryki „Comic Relief”? Według jednego z ważniejszych uczestników ruchu MPH, Petera Hardstaffa z WDM, ta przyjaźń to tylko jeden z wielu czynników. "Odniosłem wrażenie, że Geldof chciał w ten sposób znaleźć uzasadnienie dla koncertu Live 8 oraz swojego uczestnictwa w stworzonej przez Blaira Komisji do Spraw Afryki" - wyjaśnił.
Jednak główni przedstawiciele ruchu obywatelskiego w Afryce są przekonani, że filantropia gwiazd rocka jest elementem szerszego "spisku" mającego na celu wyzysk Afryki przez zachodnie korporacje. "Szeroko opisywane wykluczenie afrykańskich artystów z głównej sceny koncertu Live 8 w Hyde Parku pomogło nam w zrozumieniu jakie są prawdziwe cele osi Blair-Geldof" - przekonuje Aminata Traore, była minister kultury i turystyki Mali, obecnie współinicjatorka Afrykańskiego Forum Społecznego (African Social Forum). "Nie chodziło tylko o to, by pokazać nam, gdzie jest nasze miejsce jako odbiorców pomocy, nie dając nam przy tym szansy działać w swoim własnym imieniu. Tragiczna sytuacja Afryki jest doskonałym towarem, na którym mogą dobrze zarobić, przede wszystkim rozmaite firmy, konsultanci, artyści czy sławne osobistości. Włączenie muzyków z Afryki do grona wykonawców koncertu Live 8 spowodowałoby zmniejszenie zysków wszystkich tych działaczy i pośredników". Działacz z Ghany, przewodniczący grupy politycznej Christian Aid, Charles Abugre, jest przekonany, że ma miejsce zakrojona na szeroką skalę akcja ideologiczna. "Oceniam Live 8 jako część doskonale zorganizowanej i przemyślanej strategii, dzięki której gigantycznym ponadnarodowym korporacjom uda się odwrócić uwagę świata od faktu, że to one są winne panującemu w Afryce ubóstwu".
W lipcowym wydaniu czasopisma "Red Pepper" Yao Graham, koordynator sieci Third World Network-Africa, określił Komisję ds. Afryki jako "jeszcze jedno narzędzie odwiecznego dążenia Zachodu do zagrabienia bogactw naturalnych Afryki", którego najbardziej jaskrawym objawem jest stawiany przez MFW i BŚ wymóg podporządkowania się gospodarek krajów afrykańskich interesom ponadnarodowych korporacji. Przyjazny dla biznesu wynik szczytu G8 został zapewniony przez raport Komisji do spraw Afryki, który z zadowoleniem przyjęła większość zachodnich firm z branży wydobywczej i rafineryjnej takich jak Anglo American, De Beers, Shell, Chevron Texaco oraz ExxonMobil. Geldof jednakże był innego zdania, wypowiadając się w gazecie "Guardian": "Nie widzę sposobu by ten raport mógł iść jeszcze dalej". Później wykorzystał on scenę koncertu Live 8 oraz konferencję prasową po zakończeniu szczytu G8 dla wyrażenia swojego wielkiego poparcia propozycjom zawartym w raporcie Komisji.
Geldof posunął się jeszcze dalej w procesie wyciszania głosu mieszkańców Afryki. Pomimo licznych oskarżeń o "muzyczny apartheid", z premedytacją zakazał on pochodzącym z Afryki artystom występu podczas głównego koncertu Live 8 w Londynie, tłumacząc, że Live 8 "nie jest wydarzeniem kulturalnym" i że mogą w nim wziąć udział tylko artyści, którzy sprzedali ponad 4 miliony płyt, gdyż w przeciwnym razie mieszkańcy Chin "przełączą swoje odbiorniki na inny kanał". Po ogromnej fali krytyki, głównie ze strony muzyków i prezenterów radiowych, Geldof udzielił w końcu swojego błogosławieństwa skleconemu naprędce przez Peter Gabriela koncertowi Live 8 w południowej Anglii. Uczestniczyli w nim artyści z Afryki, a zgromadził on około 5000 widzów. Jeden z tych artystów, Sudańczyk Emmanuel Jal, który z dziecka-żołnierza stał się światową gwiazdą hip-hopu, stwierdził, że nie dopuszczając do występu artystów afrykańskich, Geldof stracił wszelki szacunek jego i wielu innych muzyków z Afryki. Dodał przy tym, że "wszystko wskazuje na to, że próbuje on zaistnieć wykorzystując do tego celu biedną ludność Afryki".
Tę krytyczną ocenę podzielali również inni afrykańscy członkowie koalicji GCAP. "Gdy Bob Geldof i Richard Curtis ogłosili, że zostanie zorganizowany koncert Live 8 w Johannesburgu, na którym pojawi się Mandela, było to dla nas niemal jak policzek" - wyjaśnia Firoze Manji, jeden z dyrektorów Fahamu, afrykańskiej sieci zajmującej się zagadnieniami sprawiedliwości społecznej. Manji wspomina, że koalicja na rzecz Afryki planowała zorganizowanie na początku lipca koncertu w Johannesburgu, który miał się odbyć na jednym z osiedli, tak by "zachęcić do masowego uczestnictwa ludzi, którzy w największym stopniu cierpią wskutek globalizacji i polityki neoliberalnej. Nie pojawiłyby się na nim paternalistyczne slogany Geldofa i Comic Relief". Jednak, pomimo protestu połowy członków GCAP, Oxfam wraz z przewodniczącym GCAP, Kumi Naidoo, zablokowali informację prasową zaprzeczającą związkom Geldofa z tym koncertem. Zaraz potem ogłosili oni, że koncert Live 8 dojdzie do skutku, gdyż "tego chce Richard Curtis oraz Live 8". Koncert ten, którego przygotowanie kosztowało pół miliona dolarów zobaczyło w końcu zaledwie 4000 ludzi.
Wielu afrykańskich uczestników kampanii MPH jest przekonanych, że wykluczenie artystów z Afryki z udziału w głównym koncercie w Hyde Parku oraz odwołanie wszystkich koncertów w ramach Live 8 przygotowanych przez Afrykanów, które nie odpowiadały wizji Geldofa i Curtisa, było częścią strategii rządu brytyjskiego oraz jego zwolenników - w tym organizacji takich jak Oxfam czy Comic Relief, oraz sławnych ludzi takich jak Geldof - mającej na celu przekazanie całemu światu, w przeddzień szczytu G8, informacji: że rozwiązanie problemu biedy w Afryce nie jest zadaniem Afrykańczyków, ale ma być celem akcji charytatywnych rządów państw zachodnich, organizacji pozarządowych, bogatych i sławnych.
Live 8 - korporacyjne Eldorado
Podczas gdy Afryka znalazła się w gronie największych przegranych szczytu G8, inni odchodzili z jeszcze bardziej pękatymi portfelami. Przez pierwszy tydzień po koncercie Live 8, prawie każdy uczestnik tego wydarzenia zanotował fenomenalny wręcz wzrost sprzedaży swoich płyt. Żyłą złota okazało się nagłośniony przez media i długo oczekiwany pierwszy od dwudziestu lat wspólny występ Pink Floyd i Rogera Watersa - sprzedaż płyty "Echoes", zawierającej składankę ich największych przebojów, zwiększyła się o ponad 1300 procent. Firmy sponsorujące koncert Live 8 w Filadelfii obsypały jego uczestników drogimi upominkami o wartości 12 tysięcy dolarów, włączając w to odzież i biżuterię. Bez wątpienia będąc świadomym hipokryzji tego, że powiększył on swój szacowany na 128 milionów dolarów majątek udziałem w koncercie charytatywnym, David Gilmour z zespołu Pink Floyd wezwał artystów uczestniczących w koncercie Live 8 i ich wytwórnie płytowe do zrzeczenia się honorariów i zysków. Brytyjska wytwórnia płytowa EMI, która zapłaciła 7 milionów dolarów za lukratywne kontrakty na wyłączną produkcję i wydanie 6 z 10 koncertów na DVD, wydała zdawkowe oświadczenie, że przekaże "procent" od dochodów na cele charytatywne. Jednak tylko nieliczni artyści odpowiedzieli na ten apel, natomiast tak firmy fonograficzne jak i sklepy płytowe pozostały praktycznie głuche na to wezwanie.
Zyski z koncertu osiągnęły również firmy sprzedające przeznaczone dla firm bilety na koncert w cenie 2300 dolarów za sztukę. Nie przeszkadzało Geldofowi, że firmy takie jak AOK Events zarabiały 10 proc. od każdego takiego biletu, mimo że nieco wcześniej ludzi sprzedających w internecie darmowe bilety na koncert określił jako "chorych z żądzy zysku" i wymusił na witrynie internetowej eBay wstrzymanie wszystkich takich transakcji. Jego decyzja zezwalająca na udział w organizacji koncertu Live 8 sieci Clear Channel również spotkała się z niezadowoleniem uczestników kampanii MPH. Jest to bowiem sieć rozgłośni radiowych silnie związana z administracją Busha, promująca w 2003 roku prowojenne "Marsze Poparcia dla Ameryki" i oskarżana o cenzurowanie muzyków sprzeciwiających się wojnie w Iraku, takich jak Dixie Chicks, R.E.M., i Radiohead. Plotka głosi, że Geldof, czemu później zaprzeczał, rozesłał wszystkim wykonawcom list elektroniczny, w którym zakazywał wspominania o wojnie w Iraku czy krytykowania George’a Busha.
Byli też oczywiście indywidualni korporacyjni misjonarze, którzy odnieśli korzyści z jedynego w swoim rodzaju, wprawiającego w dobry nastrój PR. Przykładem może być multimiliarder, szef firmy Microsoft Bill Gates, którego Geldof przedstawił milionom widzów koncertu Live 8 jako "najwspanialszego filantropa świata". Chociaż Gates ofiarował warte miliardy dolarów systemy operacyjne i oprogramowanie Microsoftu słabo zaopatrzonym szkołom afrykańskim, organizacjom charytatywnym i pozarządowym, krytycy twierdzą, że nie ma to nic wspólnego z działaniami charytatywnymi, a jest jedynie jeszcze jedną formą rywalizacji z ogólnodostępnym oprogramowaniem typu open source. Nie cieszy się również popularnością sponsorowanie przez Gatesa badań nad modyfikacjami genetycznymi żywności, które spotykają się z "szerokim sprzeciwem" wśród Afrykańczyków, gdyż są uznawane za szkodliwe i niepotrzebne, twierdzi Amadou Kanoute, dyrektor Consumers International Regional Office for Africa.
Najprawdopodobniej największymi beneficjentami całego przedsięwzięcia zostały ogólnoświatowe korporacje, które uzyskały od Geldofa wielomilionowe kontrakty na wyłączną transmisję i sponsorowanie darmowych koncertów oraz pomogły pokryć koszty ich organizacji w wysokości 40 mln dolarów. AOL-Time Warner, największa firma informacyjna na świecie, zapłaciła prawie 5 milionów dolarów za wyłączność na transmisję koncertów w internecie oraz w Stanach Zjednoczonych. Było to największe wydarzenie w historii Internetu, w którym uczestniczyło ponad 5 milionów internautów. Efekt reklamy widoczny był natychmiast: w czasie 48 godzin od koncertu Live 8, ponad 70 proc. odsłon w serwisie muzycznym AOL pochodziło od osób nie posiadających abonamentu. Przed koncertem liczba ta nie przekraczała 30 proc.
Innym beneficjentem jest Nokia, która za cenę około 7,5 miliona dolarów zyskała sobie status światowego sponsora koncertu Live 8. Wykorzystała ona to wydarzenie dla dalszej konsolidacji swojej pozycji na rynku telefonów komórkowych, na którym jej udział sięga 30 proc., co przekłada się na około 200 milionów sprzedawanych rocznie telefonów komórkowych. Mieszkający w Londynie uchodźcy z Afryki są szczególnie tym oburzeni. "To właśnie firmy z branży telefonicznej, takie jak Nokia, napędzają wojnę domową w Demokratycznej Republice Konga" - powiedział Muzemba Kukwikila, obywatel Konga, przewodniczący mieszczącej się w Londynie All-African People’s Community Consultative Commission. "Nieposkromiony apetyt na złoża cennych metali w Kongo wywindował ceny do szalonego wręcz poziomu, co zachęciło uczestników wojny do wydobywania i sprzedaży tych surowców, by finansować ich kryminalne działania. Uciekają się przy tym do pracy przymusowej, gwałtów i morderstw".
Ironią jest fakt, że to właśnie ważny z symbolicznego punktu widzenia koncert w ramach Live 8 - Africa Calling - który promował prawie wyłącznie czarnych muzyków z Afryki, wyrzuconych z głównych scen Live 8, otrzymał najbardziej kontrowersyjnych sponsorów. Rio Tinto, największe przedsiębiorstwo wydobywcze na świecie, szeroko potępiane za liczne przypadki naruszeń praw człowieka i degradację środowiska naturalnego w państwach Południa, nie ma opinii przyjaciela Afryki. Firma ta nie podporządkowała się wymierzonym w apartheid sankcjom nałożonym w latach siedemdziesiątych na Rodezję. Podobnie sponsorem tego koncertu był największy brytyjski producent uzbrojenia, firma BAE Systems. W 2001 roku, przy silnym wsparciu rządu brytyjskiego, doszło do sprzedaży Tanzanii za 46,8 miliona dolarów wyprodukowanego przez BAE systemu kontroli ruchu powietrznego. W kraju tym połowa ludności nie ma dostępu do czystej wody. Według Mike’a Lewisa z brytyjskiej organizacji Campaign Against Arms Trade, strategia eksportowa BAE "napędza konflikty w Afryce, które w katastrofalny sposób wpływają na rozwój kontynentu... ograniczając wydatki na opiekę zdrowotną i edukację. Live 8 wraz z BAE wymazały niewygodną informację" - przekonuje Lewis - "że brytyjski przemysł zbrojeniowy, z poparciem naszego rządu, podtrzymuje panującą w Afryce nędzę".
Niech Geldof przejdzie do historii
Z powodu dziesięcioleci wyzysku Afryki przez zachodnie korporacje i panującej na tym kontynencie korupcji - co przyznała również w swoim raporcie Komisja do Spraw Afryki Blaira - jednym z kluczowych żądań kampanii MPH było stworzenie międzynarodowych regulacji dotyczących ponadnarodowych korporacji. Organizatorzy koncertu Live 8 mieli jednak zupełnie inny plan. Nie wyłączając samego Boba Geldofa. Posiadający majątek wyceniany na 73 miliony dolarów, Geldof wykorzystał zainteresowanie państw grupy G8 Afryką i swoją rolę w powołanej przez Blaira Komisji do Spraw Afryki dla osobistego wzbogacenia się. W lutym tego roku, na miesiąc przed ogłoszeniem przez Geldofa i Blaira raportu komisji, Universal Music wydało płytę zawierającą największe przeboje byłego zespołu Geldofa, Boomtown Rats, oraz dodatkowo wersje cyfrowe sześciu płyt studyjnych tej grupy. W czerwcu, gdy zainteresowanie mediów szczytem G8 sięgnęło zenitu, stacja BBC1 wyemitowała sześcioodcinkowy film dokumentalny "Geldof w Afryce". W tym samym miesiącu wydał on książkę pod tym samym tytułem, sprzedawaną za 36 dolarów i ogłosił, że na jesieni ukaże się wznowienie jego autobiografii z 1986 roku, zatytułowanej "Is that it?". Jeden z zapisów umowy zakładał, że jej wydawca, Century/Random House, uzyskuje wyłączne prawo do "oficjalnej" książki poświęconej Live 8, zgadzając się wpłacić 9 dolarów od każdego sprzedanego po cenie 29 dolarów egzemplarza na konto Live 8.
Ten nagły wysyp produktów i wydawnictw związanych z Geldofem nie jest zbiegiem okoliczności. Podobnie jak założona w 1999 roku przez Geldofa stacja telewizyjna, w której posiada on jako jeden z dyrektorów 8,3 procent akcji. Ten Alps posiada wyłączność na czerpanie zysków z upubliczniania wizerunku Geldofa i Live 8. Będąc już obecnie jedną z głównych niezależnych stacji telewizyjnych w Wielkiej Brytanii, z 400 proc. wzrostem zysków zanotowanym w ubiegłym roku, przyda sobie dalszego splendoru poprzez dostarczenie dwóch z dużych ekranów dla koncertu w Hyde Parku jak również poprzez działalność swojej spółki - córki, Brook Lapping, która zajmuje się produkcją filmów dokumentalnych o Afryce z Geldofem w roli głównej. Jest to niewątpliwie dobra wiadomość dla samego Geldofa. W ubiegłym roku, on i jego rodzina otrzymali dodatkowo 233 tysiące dolarów za udział w produkcji różnych programów telewizyjnych, które uzupełniły roczną pensję z tytułu pełnienia funkcji dyrektorskiej w wysokości 147 tysięcy dolarów.
W obliczu tych faktów wielu działających na rzecz Afryki uczestników kampanii jest przekonanych, że nadszedł czas by Geldof wystąpił albo został wyrzucony z ruchu solidarności z Afryką. "Ludzie Zachodu szczerze zainteresowani zwalczaniem nędzy w Afryce muszą w końcu posłuchać afrykańskich działaczy wolnościowych, którzy od wielu lat mówią, że większość sławnych milionerów pokroju Geldofa to wylewający krokodyle łzy alfonsi, handlujący wypaczonym obrazem naszej ubogiej afrykańskiej ludności" - przekonuje niezadowolny Kofi Mawuli Klu, przewodniczący Pan-African Task Force for Internationalist Dialogue, który domaga się od kampanii Make Poverty History ponownego gruntownego rozważenia współpracy ze wspierającymi ją znanymi postaciami jak również radykalizacji swoich politycznych dążeń. "Jeżeli postępowe organizacje pozarządowe chcą naprawdę uczynić kampanię MPH bardziej radykalną, muszą one iść za głosem autentycznej społeczności Afryki, która głosi konieczność walki o wolność przeciw neokolonializmowi i konieczność odszkodowań jako podstawę dla uczynienia biedy historią".
Chociaż Charles Abugre z organizacji Christian Aid nie używa tak ostrych słów, uważa, że koalicja MPH przyczyniła się, choć nie wprost do wybielania uzgodnień szczytu G8, i że powinna ona w przyszłości zaostrzyć swoją politykę. "Do tej pory cała kampania była zbyt płytka. Większą wagę przykładaliśmy do liczb niż do polityki i kładliśmy zbyt duży nacisk na udział w kampanii sławnych osób, mających silne powiązania z ludźmi sprawującymi władzę. W konsekwencji nie byliśmy w stanie prowadzić polityki skutecznego nacisku na rząd".
Jest dalece wątpliwe, czy w opierającej się na kompromisie działalności postępowych organizacji pozarządowych możliwe jest w pełni niezależne działanie - oznaczałoby to bowiem walkę z każdym rządem i sponsorami, którzy dostarczają organizacjom pozarządowym środków na prowadzenie działalności. Wiele z nich nie jest na taki krok przygotowanych.
Stuart Hodkinson
tłumaczenie: Sebastian Maćkowski