Ciszewski: Konie trojańskie USA

[2006-02-11 18:50:23]

Władze Stanów Zjednoczonych twierdzą, że ich misją na arenie międzynarodowej jest przede wszystkim szerzenie i wspieranie demokracji. Oficjalnie odżegnują się również od ingerencji w wewnętrzne sprawy innych państw. W rzeczywistości wytworzyły jednak całą grupę instytucji i organizacji działających oficjalnie lub pół oficjalnie na rzecz rozszerzenia strefy wpływów Waszyngtonu. Ich działalność można określić jako międzynarodowe manipulacje, ponieważ jednym z jej celów jest obalanie niewygodnych rządów. Przykładem są między innymi tak zwane „kolorowe rewolucje” w Gruzji, Kirgizji czy na Ukrainie.

Zmiana w podejściu władz USA do polityki międzynarodowej nastąpiła po Wojnie Wietnamskiej. Zaangażowanie militarne w konflikt w południowo–wschodniej Azji okazało się fatalne w skutkach. Ogromne straty armii przyczyniły się do spadku zaufania do władz USA. Niemały problem stanowiły też wysokie koszty finansowe wojny. Waszyngton zaczął wówczas zmieniać sposób ingerowania w sprawy innych państw. Przyjął bardziej subtelne metody działania. Zamiast używania własnych wojsk wykorzystywał różne antykomunistyczne dyktatury, zwłaszcza w Ameryce Środkowej i Południowej. Otrzymywały one wsparcie wywiadowcze od CIA oraz broń do walki z siłami lewicowymi.

Te metody nie były jednak wystarczające. Potrzebny był mechanizm uzależniający sojuszników od Waszyngtonu. Poza tym nie wszystkie kraje były rządzone przez dyktatorów. W niektórych odbywały się wybory, w których startowały również siły polityczne niechętne Stanom Zjednoczonym. W związku z tym wzmożone zostały nakłady na manipulacje polityczne. Wzrosło między innymi znaczenie USAID (Amerykańskiej Agencji Rozwoju Międzynarodowego). Ta powstała za prezydentury Kennedy’ego agencja systematycznie otrzymuje coraz większe fundusze i obecnie jest jednym z najważniejszych narzędzi prowadzenia polityki międzynarodowej. Od chwili założenia oficjalnie zajmowała się promocją demokracji, poprawianiem jakości życia w krajach rozwijających się oraz pomocą humanitarną. Po upadku państw Bloku Wschodniego i zakończeniu Zimnej Wojny duży nacisk położyła również na kwestie gospodarcze, między innymi w celu promocji kapitalizmu w jego neoliberalnym wydaniu w dawnych państwach Bloku Wschodniego. Ten element jej misji oficjalnie nazwano wdrażaniem „demokracji rynkowej”. Jej podstawą jest dążenie do otwarcia i liberalizacji rynków lokalnych. Przejawia się to między innymi we wspieraniu finansowym organizacji pracodawców oraz mediów propagujących neoliberalny punkt widzenia. Teoretycznie USAID wspiera wszelkie lokalne inicjatywy modernizacyjne oraz demokratyczne organizacje, takie jak związki zawodowe. W rzeczywistości pomoc ta jest organizowana w taki sposób, aby umożliwić ingerencję w lokalną politykę. Agencja wspierała na przykład media i związki zawodowe organizujące protesty przeciwko niewygodnemu dla Stanów Zjednoczonych prezydentowi Wenezueli Hugo Chávezowi.

Podobna sytuacja miała miejsce na Haiti, gdzie USAID w ramach wspierania budowy mediów lokalnych pomagał tworzyć radiostację, która później nawoływała do obalenia prezydenta kraju Jeana Bertranda Aristide’a, który stał się zbyt niezależny od Waszyngtonu. Również program ”budowy demokracji” polegający na propagowaniu idei zrzeszania się w partiach politycznych zbiegł się w czasie ze wzrostem znaczenia proamerykańskiej prawicy. Odsunięcie Aristide’a od władzy przez siły wspierane przez amerykańskie organizacje zostało przez wielu komentatorów uznane za działanie mające na celu ochronę interesów wielkich firm, które poczuły się zagrożone dążeniami władz do regulowania gospodarki.

USAID miał również swój znaczący udział w tak zwanych „kolorowych rewolucjach”. Jego działania w Europie Wschodniej uległy intensyfikacji we wczesnych latach 90. Od 1992 działa na przykład przedstawicielstwo Agencji w Kijowie, oficjalnie wspomagające rozwój Ukrainy, a w rzeczywistości wspierające lobby neoliberalne.

Drugą agencją, stanowiącą nieformalne przedłużenie amerykańskiej polityki zagranicznej jest NED (Narodowa Fundacja na rzecz Demokracji). Powstała ona jeszcze w czasach Zimnej Wojny. Jej cele od początku były bardziej otwarcie polityczne niż w przypadku USAID. Oficjalnie chodziło o wspieranie demokracji, a później - gdy termin ten stał się modny - „demokracji obywatelskiej. Początkowo NED mogła bezpośrednio angażować się w działalność polityczną w innych krajach, wspierając konkretne partie w wyborach parlamentarnych i udzielając wsparcia kandydatom na prezydentów. Zmieniło się to po roku 1984, gdy wybuchł skandal związany z finansowaniem kampanii prezydenckiej Manuela Noriegi, dyktatora Panamy. Amerykański Kongres przekazujący NED fundusze stwierdził wówczas, że zaprzestanie jej wspierania, jeśli Fundacja nie przestanie działać w dotychczasowy sposób. Wydano zakaz bezpośredniego ingerowania NED w kwestie polityczne innych krajów. Sama Fundacja była natomiast zmuszona zmienić swój wizerunek. Odtąd podkreślała „pozarządowy charakter” swoich działań i fakt, że nie wspiera partii politycznych, ale system demokratyczny. W rzeczywistości jej status nie zmienił się. Nadal jest powiązana z Kongresem, finansującym jej działalność. Jej roczny budżet to dziś około 30 milionów dolarów. Oficjalnie są to fundusze na tworzenie niezależnych mediów i organizacji pozarządowych. W rzeczywistości wielu komentatorów, takich jak William Blum - autor książki „Państwo zła”, nazywa NED amerykańskim „koniem trojańskim”, pozwalającym przejmować kontrolę nad innymi krajami. Powszechna jest też opinia że Fundacja zajmuje się w bardziej subtelny sposób tym, co w dobie zimnej wojny robiło CIA, czyli wspieraniem rządów sojuszniczych i obalaniem niewygodnych przywódców.

NED rzeczywiście jest aktywny przede wszystkim w regionach o kluczowym dla interesu Stanów Zjednoczonych znaczeniu. Zakaz finansowania przez Fundację partii i organizacji politycznych jest bardzo łatwo obchodzony. NED dobrał sobie partnerów strategicznych, którymi są powiązany z amerykańską Partią Republikańską IRI (Międzynarodowy Instytut Republikański) i NDI (Krajowy Komitet Demokratyczny) związany z Partią Demokratyczną. Są to organizacje jawnie polityczne, więc zakaz współpracy i finansowania partii politycznych ich nie dotyczy. W ostatnich latach aktywny jest zwłaszcza neokonserwatywny IRI, który jest jednym z filarów polityki międzynarodowej administracji G.W. Busha.

Również sam NED bardzo liberalnie traktuje zakaz angażowania się w politykę. Wspólnie z USAID brał bowiem udział we wspieraniu nieudanego puczu w Wenezueli, gdzie przekazał 877 tysięcy USD na budowę „niezależnych związków zawodowych”, które wystąpiły przeciwko Hugo Chávezowi, oraz obaleniu prezydenta Haiti. Oficjalnie nie przeznaczył przy tym nawet dolara na bezpośrednie wspieranie partii politycznych. Przykład Haiti pokazuje też, że misja „demokratyzacji” świata, o której mówią szefowie NED, to jedynie slogan. Kraj ten, według organizacji broniących praw człowieka, jest jednym z najczęściej łamiących zasady wolności słowa czy zgromadzeń. Na porządku dziennym są też w nim morderstwa polityczne i zastraszanie ludności przez prawicowe bojówki .

NED działa również w Europie Środkowej i Wschodniej. Wspólnie z IRI zaangażował się w budowę w naszej części świata sił centroprawicowych, wspierających politykę międzynarodową USA. W roku 1997 wspierały na przykład polską Akcję Wyborczą Solidarność. Politycy tej partii uzyskali między innymi pomoc amerykańskich ekspertów od prowadzenia kampanii wyborczych. Razem z działaczami Unii Wolnosci brali też udział w szkoleniach przygotowywanych dzięki pomocy NED.

Głównym działaniem amerykańskich ”koni trojańskich” w Europie Wschodniej był jednak udział w tak zwanych „kolorowych rewolucjach”. Stanowią one najlepszy przykład siły ich oddziaływania.

Wszystko zaczęło się w byłej Jugosławii, a właściwie w Serbii. IRI rozpoczął działalność w tym kraju już w połowie lat 90. Gdy władze Stanów Zjednoczonych uznały usunięcie reżimu Miloszewicza za jeden z priorytetów polityki międzynarodowej, Instytut przystąpił, w porozumieniu z NED, do działania. Wraz z amerykańskimi fundacjami, takimi jak Freedom House czy Fundacja George’a Sorosa, zaczął wspierać Demokratyczną Opozycję Serbii – koalicję grup sprzeciwiających się reżimowi. Politycy DOS brali między innymi udział w finansowanych przez Waszyngton szkoleniach. Strumień dolarów popłynął również do organizacji młodzieżowych. Organizacja OTPOR (Opór), powstała w roku 1998 i zrzeszająca głównie studentów, z małej grupki utrzymującej się ze składek w bardzo szybkim tempie przeistoczyła się w sprawną machinę polityczno–propagandową. Stało się to właśnie dzięki funduszom z zagranicy. Najważniejsi działacze OTPORu tuż przed wyborami 2000 roku przeszli w Budapeszcie szkolenie ze sposobów prowadzenia protestów. Wówczas to narodził się model „kroczącej rewolucji” organizowanej przez młodych. Wprawdzie większość z nich angażowała się spontanicznie, jednak ich dalsza aktywność była organizowana według ścisłych zasad. Przede wszystkim owi „współcześni rewolucjoniści” odcinali się od wcześniejszych ruchów rewolucyjnych. O ile dawniej przewrót miał w dużej mierze podłoże ideologiczne, o tyle w „kolorowych rewolucjach” nie było na to miejsca. OTPOR i wzorowane na nim ruchy to organizacje pluralistyczne, nie posiadające innej ideologii niż chęć obalenia reżimu. Poglądy kierownictwa, pod wpływem Amerykanów, ewoluują natomiast w kierunku neoliberalizmu i akceptacji hegemonii USA w świecie. Ów model młodzieżowej rewolty, od czasu obalenia rządów Miloszewicza w roku 2000, miał rozprzestrzeniać się i pokazywać, że liczy się nie tyle koncepcja polityczna, co sprawny marketing i kształtowanie wizerunku według wzorców wyznaczanych przez podręczniki public relations. Dlatego, pomimo że symbolika OTPORu była bardzo bojowa, to w rzeczywistości okazał się on siłą bardzo konformistyczną. Pięść na plakatach i transparentach miała przyciągać młodych, nawet tych chcących obalić kapitalizm i fascynujących się postaciami takimi jak Che Guevara. Pozostała jednak tylko symbolem. OTPOR był tylko jednym z narzędzi przeprowadzenia zmiany i jego późniejsza aktywność osłabła. Głównym zadaniem jego aktywistów stało się „szerzenie rewolucji”, w czym finansowo wspomagały ich między innymi NED, IRI i NDI.

Następnym testem była dla „koni trojańskich” Gruzja. Wprawdzie prezydent tego kraju Eduard Szewardnadze prowadził rynkowe reformy, ale w dziedzinie polityki międzynarodowej skierował kraj w rosyjską strefę wpływów. Dlatego o ile wcześniej jego autorytarne zapędy nie przeszkadzały Waszyngtonowi, o tyle w pewnym momencie stał się on niewygodny. Przed wyborami parlamentarnymi 2003 roku wzrosło zainteresowanie amerykańskich fundacji i organizacji gruzińską „demokratyczną” opozycją. Sytuacja była o tyle korzystna dla interwencji, że na przykład IRI działał w Gruzji już od roku 1998, wspierając siły neoliberalne. Dlatego w roku 2003 to właśnie ta organizacja brała udział w przygotowywaniu opozycyjnych obserwatorów wyborczych. Brała też udział w tworzeniu organizacji młodzieżowej Khmara. Ten - głównie studencki - ruch był wzorowany na OTPORze. Posiadał między innymi taką samą symbolikę, a w szkoleniu jego liderów brali udział „rewolucjoniści” z Serbii. Obalenie dotychczasowych władz Gruzji okazało się bardzo łatwe. Sam Szewardnadze zapowiedział, że nie będzie kandydował w wyborach prezydenckich. Wygrał je lider „demokratycznej” opozycji Micheil Saakaszwili - polityk o proamerykańskim nastawieniu.

O tym, że koniom trojańskim chodziło o zmianę władz, a nie o demokrację, świadczy fakt, że pod nowymi rządami swobody obywatelskie są w Gruzji nadal ograniczane, a ugrupowanie nowego prezydenta ma de facto monopol na władzę. Największym wyzwaniem dla koni trojańskich była jednak sytuacja na Ukrainie. W przeciwieństwie do Gruzji, w kraju tym funkcjonowały już różne ugrupowania polityczne, mające szersze zaplecze społeczne. Pierwszym zadaniem była budowa centroprawicowej opozycji wobec prezydenta Leonida Kuczmy. Wcześniej bowiem głównymi przeciwnikami jego ekipy byli nastawieni antyamerykańsko komuniści z Komunistycznej Partii Ukrainy (KPU). To ich lider Petro Symonenko był rywalem Kuczmy w poprzednich wyborach prezydenckich. Zadaniem przebudowy sceny politycznej zajął się IRI. Swoją działalność na Ukrainie prowadził od roku 1996 między innymi poprzez szkolenia dla centroprawicowych polityków i wspieranie ich organizacji oraz partii politycznych. Doprowadziło to w kocu do utworzenia koalicji „Nasza Ukraina”, która stała się zapleczem Wiktora Juszczenki.

Przed wyborami prezydenckimi 2004 roku do gry włączył się również NED. Oficjalnie zaangażował się w szkolenie „ekspertów wyborczych”. W rzeczywistości owymi ekspertami byli działacze „Naszej Ukrainy”. Powtórzył się także schemat tworzenia pluralistycznych organizacji młodzieżowych. Pomogły w tym prowadzone przez IRI szkolenia dla młodych aktywistów, co sam Instytut przyznaje na swoich stronach internetowych. Młodzieżowa organizacja PORA stała się znaczącą siłą polityczną. Doradzali jej działacze serbskiego OTPORu. Również jej profesjonalna kampania pokazywała, że otrzymała ona znaczne wsparcie finansowe, prawdopodobnie od NED, działającego za pośrednictwem IRI. O tym, jak ważnym sojusznikiem Juszczenki były amerykańskie agencje, świadczy wizyta Juszczenki w Stanach Zjednoczonych, która miała miejsce w 2003 roku. Zaproszenie dla lidera „Naszej Ukrainy” wystosował IRI. Jego szefostwo zaaranżowało też spotkanie Juszczenki z wiceprezydentem USA Dickiem Cheney’em oraz asystentem sekretarza stanu Richardem Armitage. Lider ukraińskiej opozycji sam „podkreślił konieczność trwałej pomocy Ukrainie” ze strony USA.

Po wizycie tej, której częścią były konsultacje z ekspertami IRI, w kampanii Juszczenki pojawiły się postulaty wejścia Ukrainy do NATO oraz Światowej Organizacji Handlu, o których wcześniej nie wspominano.

Miedzy innymi dzięki wsparciu ze Stanów Zjednoczonych Juszczence udało się zorganizować w pełni profesjonalną kampanii wyborczą, która z pewnością pochłonęła ogromne fundusze. Gdy zostały ogłoszone wyniki drugiej tury wyborów, dające zwycięstwo kandydatowi obozu władzy, rozpoczęła się ”pomarańczowa rewolucja”. Co ciekawe „Nasza Ukraina” i organizacje takie jak PORA były do tego świetnie przygotowane. Tłumy, które pojawiły się na Majdanie Niezależności w Kijowie, aby protestować, składały się z ludzi zwożonych z całej Ukrainy. Nie był to spontaniczny protest społeczny, a w dużej mierze przygotowana zawczasu kampania. Dla przybywających zorganizowano od razu miasteczko namiotowe i punkty informacyjne. "Pomarańczowi" rozpoczęli też kampanię propagandową, polegającą na koncertach, występach teatralnych itp. Jej przygotowanie logistyczne musiało wymagać ogromnych funduszy. Sami zwolennicy Juszczenki, nawet biorąc pod uwagę, że poparła go część oligarchów z zachodniej Ukrainy, nie byli w stanie sfinansować takiego przedsięwzięcia. Dla porównania kampania Janukowycza, mającego poparcie większości wielkiego biznesu, wypadła w porównaniu z „pomarańczową rewolucją” bardzo skromnie, a jego zwolennicy nie byli przygotowani do zorganizowania masowych kontrmanifestacji.

Zastanawia również fakt, w jaki sposób zwolennicy Juszczenki, tygodniami koczujący w Kijowie, byli w stanie się utrzymać. Mieszkańcy Ukrainy są w większości słabo sytuowani. Trudno więc wyobrazić sobie sytuację, aby mogli na dłuższy czas przerywać pracę nie narażając się na nędzę. Częściową odpowiedzią jest fakt, że pod wpływem zagranicznych doradców, Juszczenko porozumiał się z częścią przedsiębiorców. Załogi niektórych fabryk miały więc wolne dni, a nawet były „zachęcane” do bronienia demokracji. Między innymi dzięki wsparciu z USA udało się w końcu „wyrwać” Ukrainę ze strefy wpływów Federacji Rosyjskiej.

Strategia „kolorowych rewolucji” poniosła klęskę jedynie na Białorusi. Organizacje takie jak IRI wsparły również tamtejszą opozycję. Znaczący jest fakt, że do roli poważnej siły politycznej urosła - marginalna wcześniej - neoliberalna Zjednoczona Partia Obywatelska. Ugrupowanie to, pomimo że nie udało mu się uzyskać szerszego zaplecza społecznego, dysponuje bardzo sprawnym aparatem propagandowym i w ostatnich latach bardzo się zaktywizowało, co pozwala przypuszczać, że swój udział mieli w tym zagraniczni doradcy. Konie trojańskie starały się ingerować również w działalność grup młodzieżowych. Wsparcie uzyskała organizacja Żubr. Jej struktura jest wzorowana na serbskim OTPORze. Podobna jest również zasada uciekania od ideologii. Młodzi działacze również na Białorusi zachowują się jak technokraci. Ich organizacja skłania się wprawdzie ku prawicy, stara się jednak tego nie okazywać zachowując pozory pluralizmu. Znaczne odideologizowanie opozycji jest widoczne także na poziomie partyjnym. Przy udziale zagranicznych ekspertów udało się zorganizować spotkania głównych sił antyłukaszenkowskich. Nie miały one jednak na celu dyskusji programowych, ani wypracowania alternatywnej wizji kraju, a jedynie wyłonienie opozycyjnego kandydata na tegoroczne wybory prezydenckie. Z głównych sił opozycyjnych ideowo deklaruje się w zasadzie jedynie Partia Komunistów Białorusi (PKB), co jest bardzo niewygodne dla amerykańskich fundacji i instytutów, ponieważ ugrupowanie to nie chce włączać Białorusi do zachodniej strefy wpływów. Pozostałe partie - socjaldemokratyczne i nacjonalistyczne - nie prezentują natomiast praktycznie żadnej wizji i kierują się jedynie względami oportunistycznymi. Również jedynie PKB ma realne zaplecze społeczne.

Wszystko to sprawia, że agendy zajmujące się wspieraniem amerykańskiej polityki zagranicznej uznały, że zmiany na Białorusi są na razie niemożliwe i dopiero przygotowują zapewne plany kolejnej „kolorowej rewolucji”. Wątpliwe jednak, aby miała ona miejsce przy okazji kolejnych wyborów prezydenckich.

Sprawa działań amerykańskich „koni trojańskich” jest dosyć mało znana. Pomimo że nie kryją się one ze swoją aktywnością, starają się przedstawić swoją rolę jedynie jako doradczą, polegającą na wspieraniu spontanicznych ruchów społecznych i sił demokratycznych. Jednak analiza ich postępowania dowodzi, że często właśnie owe „spontaniczne” ruchy społeczne są w dużej mierze kreowane i tworzone dzięki zaangażowaniu opłacanych przez Waszyngton doradców. Często również rzekoma demokratyczność sił, z którymi współpracują NED, IRI, NDI, pozostawia wiele do życzenia. Ich działania na Haiti czy w Gruzji nie przyczyniły się bowiem do faktycznej demokratyzacji tych krajów. Na Ukrainie jednym ze skutków tak zwanej „pomarańczowej rewolucji” jest wzrost siły ruchów skrajnie prawicowych i antydemokratycznych. Okazuje się więc, że szczytne hasła „niesienia demokracji” nie pokrywają się z rzeczywistością, a jedynym celem jest wzmacnianie za wszelką cenę międzynarodowych wpływów USA.

Piotr Ciszewski


Tekst ukazał się w miesięczniku "Dziś".

drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


24 listopada:

1957 - Zmarł Diego Rivera, meksykański malarz, komunista, mąż Fridy Kahlo.

1984 - Powstało Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych (OPZZ).

2000 - Kazuo Shii został liderem Japońskiej Partii Komunistycznej.

2017 - Sooronbaj Dżeenbekow (SDPK) objął stanowiso prezydenta Kirgistanu.


?
Lewica.pl na Facebooku