Machalica: Mit prysł
[2006-02-17 00:39:27]
Żakowski w swoim artykule zatytułowanym „Z której strony jest lewica” w bezkompromisowy sposób rozprawia się z mitem lewicowości SLD, pisząc, że w rzeczywistości partia ta – jak i wszystkie jej mutacje takie jak SdPl – to w rzeczywistości ugrupowania centroprawicowe. Publicysta „Polityki” stawia tezę, która dla polskich elit opiniotwórczych może być szokiem. Wszak według oficjalnej wykładni analizy polskiej sceny politycznej PO to nowoczesne centrum, zaś SLD to twarda lewica. W rzeczywistości Platforma jest partią w kwestiach ekonomicznych skrajnie prawicową, w kwestiach zaś światopoglądowych po prostu prawicową. Podobnie rzecz się ma z SLD – pomimo przypiętej łatki lewicowości SLD to partia centroprawicowa – Żakowski pisze o tym otwarcie. O nielewicowym charakterze Sojuszu zdaniem publicysty „Polityki” świadczy przede wszystkim bezrefleksyjna wiara w neoliberalne (czyt. prawicowe) dogmaty ekonomiczne. Politycy SLD wierzą w to, że „rynek ma zawsze rację”, jak kiedyś wierzyli w nieomylność centralnego planisty. Jak pisze Żakowski, politycy Sojuszu „uwierzyli w neoliberalny mit dobrobytu spontanicznie rozdzielanego przez rynek, stopniowo, samorzutnie, bez ingerencji państwa obejmującego całe społeczeństwo”. Jest to jednak tylko mit. I to mit prawicowy. Dla prominentnych polityków Sojuszu była to jednak prawda objawiona, z która dyskutować nie sposób. Wszak Miller już dawno ogłosił, że „rynek ma zawsze rację”. Oskarżenia o brak lewicowości nie kończą się jednak tylko na sferze ekonomicznej. Również w kwestiach światopoglądowych politycy SLD nie grzeszyli lewicowością. Przegrali więc na całej linii ideologiczną wojnę o rząd dusz. Najlepszym tego przykładem jest Aleksander Kwaśniewski, który przez niektórych cały czas określany jest mianem pierwszej osoby polskiej lewicy. Wszak – jak słusznie zauważył Żakowski – w kwestii aborcji były prezydent zajmował takie same stanowisko jak obecny. Innymi słowy w sprawie ustawy antyaborcyjnej Aleksander Kwaśniewski mówił takim samym głosem co Lech Kaczyński. Zresztą nie tylko on. Co więcej również w kwestiach ekonomicznych Kwaśniewski licytował się z kierownictwem SLD w swojej nielewicowości. Nic dziwnego skoro jego doradcą do spraw ekonomicznych był Wiktor Orłowski, który w jednym z ostatnich numer tygodnika „Wprost” ogłasza prawdę objawioną: „wolny rynek i liberalna polityka gospodarcza to jedyna droga do dobrobytu”. Zresztą – jak zauważa Żakowski – w tygodniku Marka Króla, będącym antytezą lewicowości we wszystkich możliwych wymiarach, publikuje również nie kto inny jak były SLD-owski premier Leszek Miller. Co więcej cały czas należy on do SLD, co pod znakiem zapytania stawia i stawiać będzie wszelkie próby „zwrotów na lewo” w wykonaniu tej partii. Miller nie został z Sojuszu usunięty, co dla Żakowskiego jest czymś niepojętym w zestawieniu z deklarowaną lewicowością te partii. „Na zdrowy rozum trudno zwłaszcza zrozumieć, co w lewicowej partii robi Leszek Miller – programowo sytuujący się gdzieś między Donaldem Tuskiem a Radkiem Sikorskim, radykalnie probushowski, dziś – jako neoliberalny felietonistwa „Wprost” – redakcyjny kolega Bronisława Wildsteina, nieugięty zwolennik podatku liniowego, zwolennik wojny w Iraku i były szef rządu dla zoszczędzenia kilkudziesięciu milionów odbierającego pomoc kobietom samotnie wychowującym dzieci, a jednocześnie wydającego setki milionów złotych na polski udział w obaleniu Saddama”. Nic dodać nic ująć. Tyle o SLD. Jednak w konkurencyjnej SdPl sytuacją wygląda analogicznie. Dla Żakowskiego lewicowość Marka Borowskiego jest równie wątpliwa. Wszak „jako marszałek Sejmu był, do wybuchu afery Rywina, lojalnym partnerem polityki Millera i m.in. zwolennikiem podatku liniowego dla samozatrudnionych”. Oczywiście obydwie partie starają stroić się obecnie w lewicowe piórka. Borowski na listy wciągnął Zielonych, Olejniczak odwoływał się do „intelektualnego dorobku „Krytyki Politycznej” i Sławomira Sierakowskiego. Dla Żakowskiego to jednak trochę za mało, aby być uznanym za lewicowca. Śmieszą go również pomysły bratania się wyżej wspomnianej lewicy z Partią Demokratyczną. Jak zauważa, ta ostatnia od Platformy różni się przecież tylko stosunkiem do IPN. Politykom SLD i SdPl wszak to nie przeszkadza, gdyż tak naprawdę ich poglądy od poglądów członków PD różnią się niewiele więcej. Jaka jednak powinna być polska lewica? Żakowski udziela na to pytanie odpowiedzi i jest to odpowiedź zaskakująco inna od tej, jaką udzielają jego niedawni koledzy redakcyjni z „Gazety Wyborczej”. Według nich lewica powinna zajmować się przede wszystkim mniejszościami i obroną demokracji. Publicysta „Polityki” nie neguje ważności tych postulatów, jednak jego zdaniem nie one powinny być najważniejsze dla polskiej lewicy. „Globalizacja i neoliberalizm (...) odtworzyły konflikty klasowe i trzeba się z nimi zmierzyć”. Żakowski odkrywa więc tradycyjną lewicową perspektywę patrzenia na życie polityczne i społeczne – podział społeczeństwa na klasy. Uważa, że w celu obrony klas wyzyskiwanych, lewica powinna korygować mechanizmy rynkowe - jest to propozycja niezbyt radykalna, jednak nie to jest najistotniejsze w jego rozumowaniu. W kraju, w którym przez ostatnich 16 lat zwalczano perspektywę klasową, przypomnienie o podziale społeczeństwa na klasy i tego, że interesy tych klas są antagonistyczne, jest twierdzeniem rewolucyjnym. Odejście lewicy od roli reprezentanta pracowników stanowiło jedną z przyczyn jej kryzysu – Żakowski to dostrzega i słusznie przypomina klasowy charakter społeczeństwa kapitalistycznego. Przypomina również inną rzecz. Mianowicie to, że polityka stanowi w demokratycznym państwie starcie różnych programów i ideologii. W III RP było inaczej. Mieliśmy do czynienia z „polityką pozornie niepolityczną, kryjącą ideologiczne motywacje za fasadą jedynej „obiektywnej” racji”. Ale „model III RP się już wyczerpał”. A już z pewnością wyczerpał się w kwestii obrazu polskiego życia politycznego. Okres polityki bez ideologii powinien odejść do przeszłości. I lewica powinna być na to przygotowana – tzn. powinna być formacją o silnym podłożu ideowym, działającą zgodnie z wyznacznikami lewicowej ideologii. I to nie tej opowiadającej się za podatkiem liniowym. Według Żakowskiego lewica powinna wrócić do swoich korzeni i zrezygnować z lansowanej do niedawna koncepcji bycia „sprawniejszym administratorem neoliberalnego kapitalizmu”. Ten model poniósł sromotną klęskę. Nie ma powrotu do milleryzmu ani do jego przypudrowanych mutacji. Lewicę czeka powrót do korzeni, połączony z podjęciem wyzwań, jakie stawia zglobalizowany gospodarka światowa. Bycie lepszym administratorem antylewicowego systemu poniosło porażkę. „Nie starczy – jak kiedyś Leszek Miller – powiedzieć: „Ja to zrobię lepiej”. W to ludzie nie uwierzą”. Oczywiście, że nie uwierzą. Dalsze pozowanie na lewicę w sytuacji, gdy jest się tak naprawdę ugrupowaniem centroprawicowym, to droga donikąd. Tutaj Żakowski ma rację. Rację miała również polska lewica „na lewo od SLD”, z której dorobku ideowego autor artykułu wyraźnie czerpał. I tak naprawdę to stanowi największą wartość tekstu. Nie same tezy w nim postawione – one dla osób czytających niskonakładową lewicową prasę czy portale internetowe było od wielu lat oczywiste. Problem polegał na tym, że poglądy tego typu były przemilczane i marginalizowane. Wielka wartość tekstu Żakowskiego polega właśnie na tym, że lewicowa analiza polskiej sceny politycznej opuściła niszę „na lewo od SLD” i dostała się na intelektualne salony polskiego mainstreamu. Jest to wydarzenie niebagatelne i w pewnym sensie zaskakujące. Kto by się bowiem jeszcze kilka lat temu spodziewał, że głosicielem tez polskiej lewicy będzie publicysta neoliberalnej „Gazety Wyborczej”, która cały czas utrwalała i utrwala nadal przekonanie o „lewicowości” SLD. Żakowski przeszedł jednak imponującą ewolucję i, dzięki kontaktom z największymi intelektualistami współczesnego świata, z apologety neoliberalizmu zamienił się w jego krytyka. Miejmy nadzieję, że proces ten nie został jeszcze zakończony i że za jakiś czas będziemy mieli wybitnego lewicowego intelektualistę w samym sercu polskiego mainstreamu. Żakowski dostrzegł, że neoliberalizm to ślepa uliczka. Pytanie tylko, czy SLD również ten fakt dostrzeże. Jeśli przywódcy tej partii nie zdecydują się na tego typu kroki, to może dostrzegą, że sytuacja, w której będąc de facto centroprawicą uchodzą za lewicę, szkodzi ich interesom. Doprowadza bowiem do takiego zdefiniowania sfery publicznej, w którym po prostu nie ma miejsca dla lewicowej ideologii. A to już w sposób bezpośredni odbiją się na tych, którzy deklarują swoją lewicowość, nawet jeśli na deklaracjach kończą. SLD wpadło właśnie w tę pułapkę, która stanowi jedną z przyczyn marginalizacji Sojuszu w polskim życiu politycznym. Po prostu nie głosząc lewicowej ideologii doprowadzają do tego, że jest ona wypychana ze społecznego dyskursu. SLD, odsuwając się od lewej ściany, swoim działaniem powoduje jednocześnie, że ta ściana porusza się wraz z nim. Opisanie sposobów wyjścia z tej matni to jednak zupełnie inne rozważania. |
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Syndrom Pigmaliona i efekt Golema
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Mury, militaryzacja, wsobność.
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Manichejczycy i hipsterzy
- Pod prąd!: Spowiedź Millera
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Wolność wilków oznacza śmierć owiec
- Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
- Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
- od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
- Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
- Kraków
- Socialists/communists in Krakow?
- Krakow
- Poszukuję
- Partia lewicowa na symulatorze politycznym
- Discord
- Teraz
- Historia Czerwona
- Discord Sejm RP
- Polska
- Teraz
- Szukam książki
- Poszukuję książek
- "PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
- Lca
24 listopada:
1957 - Zmarł Diego Rivera, meksykański malarz, komunista, mąż Fridy Kahlo.
1984 - Powstało Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych (OPZZ).
2000 - Kazuo Shii został liderem Japońskiej Partii Komunistycznej.
2017 - Sooronbaj Dżeenbekow (SDPK) objął stanowiso prezydenta Kirgistanu.
?