K. Szumlewicz: Poręczna niemożliwość
[2005-09-12 13:55:42]
Skupionemu na obietnicach szczęścia zawartych w minionej kulturze Horkheimerowi zdarzało się otóż nie dostrzegać realnych działań na rzecz ich urzeczywistnienia. W jego późnej refleksji znacznie więcej jest narzekań na masowe społeczeństwo, telewizję i reklamę, aniżeli analiz takich niewątpliwie emancypacyjnych - a przy tym udanych, choć oczywiście niedokończonych – inicjatyw dziejowych, jak emancypacja kobiet czy ruchy wyzwolenia Trzeciego Świata. Czytelnika jego wczesnych tekstów mogą słusznie oburzyć jego nader krytyczne opinie na temat masowego budownictwa czy nowoczesnej rodziny, w której partnerzy są rzekomo tak równi (?), że aż „wymienni”. Także utyskiwania na to, że automatyzacja odbiera ludziom duszę, mogą dziwić u kogoś, kto utrzymywał wcześniej, że coś takiego jak dusza stanowi konstrukt ideologiczny, w przeciwieństwie do warunków materialnych, w jakich egzystują ludzie. Późny Horkheimer określa społeczną troskę o ich polepszenie jako kult nieustannego „podwyższania standardu życiowego” i w niewielkim stopniu dostrzega ogrom społecznej wolności, oferowanej przez zachodnie państwo opiekuńcze. Przykładanie do powojennej rzeczywistości miary wypracowanej przez postępowe warstwy XIX-wiecznego mieszczaństwa sprawiało, że filozof nie potrafił już z takim wyczuciem jak wcześniej opisać sytuacji współczesnego sobie społeczeństwa. Kuriozalnie brzmiały jego ostrzeżenia przed „wschodnim barbarzyństwem” krajów azjatyckich oraz analizy komunizmu, z których wynikało, że w bloku wschodnim po śmierci Stalina panował doskonale zorganizowany porządek totalitarny, a nie – jak było w rzeczywistości – egalitarny ekonomicznie, nieudolnie administrowany autorytaryzm o wyjątkowo niskiej skali represji. Z ową niewiedzą czy też przystosowaniem do panującej opinii idzie w parze stanowisko Horkheimera względem polityki USA. Jak pisze Walentowicz, „o ile stosunki wewnętrzne Ameryki, amerykański styl życia odmalowuje filozof w swych późnych pismach niezmiennie rzeczowo, trzeźwo, bez cienia pobłażliwości, o tyle nie sposób doszukać się w całej powojennej jego spuściźnie jakiejkolwiek uwagi krytycznej w odniesieniu do agresywnej polityki zagranicznej Stanów Zjednoczonych”. To, że kraj ów udzielił mu azylu i walczył z Hitlerem, nie tłumaczy przymykania oczu na zbrodnie ludobójstwa i unikania oceny poczynań światowego hegemona. Przynajmniej, jeżeli uważa się swoją myśl za „teorię krytyczną”. Niefortunne z punktu widzenia lewicowości opinie późnego Horkheimera wynikają moim zdaniem z - mimo postulowanego materializmu - nieco pozaświatowo ulokowanego punktu widzenia. Owszem, utopia powinna wykraczać poza teraźniejszość, ale niekoniecznie ku przeszłości. Dokładnie rzecz ujmując, filozof umiłował sobie nie tyle samą przeszłość, co utopie osadzone gdzieś w latach dwudziestych minionego wieku. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie zamknął się przy tym na zupełnie nowe obietnice, niesione przez rozwój ruchów obywatelskich i postęp techniki, a także nie afirmował w przedwojennych utopiach również tych elementów, które odbijały – nie zaś kwestionowały – potoczne opinie z owych czasów, takie jak chociażby pogarda dla masy, europocentryzm, demonizowanie emancypacji kobiet czy celebracja modernistycznego indywidualizmu. W związku z tym nasuwa się dość paradoksalny, a jednak uprawniony wniosek, dotyczący nie tylko Horkheimera, ale w mniejszym lub większym stopniu całej późnej Szkoły Frankfurckiej. Apokaliptyzm i skrajny pesymizm, jakkolwiek wyglądają na pogłębienie radykalizmu, w rzeczywistości często okazują się wspierać reformizm lub wręcz wycofywać na stanowiska konserwatywne. Dlaczego tak się dzieje? Ponieważ, wbrew tytułowi recenzji Krakowskiego, opierają się na wygodnym przekonaniu o niemożliwości zrealizowania utopii. Przekonanie to usprawiedliwia między innymi wycofanie się do dziedziny czystej sztuki, gdzie rzekomo przetrwał jedyny, choć bezsilny, impuls zmiany na lepsze. Stanowisko to ma tylko jedną wadę – jest niesłuszne, rzecz by można nawet mocniej – ideologiczne. Albowiem impulsów do zmiany da się znaleźć wiele nawet dzisiaj, w czasach o wiele totalniejszej porażki radykalnej lewicy, niż miała miejsce po II Wojnie Światowej. Trzeba ich tylko szukać stosując materialistyczną analizę zamiast tęsknego wzdychania „dawniej to chociaż”. Stare dobre czasy to poręczne kłamstwo grup uprzywilejowanych. Nawet jednak, gdyby nim nie były, warto – idąc za wezwaniem Brechta – skupić się raczej na złych nowych czasach. Halina Walentowicz „Tęsknota za lepszym – historiozofia Maxa Horkheimera”, Wydawnictwo Naukowe Scholar, Warszawa 2004, str.347 |
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Nauka o religiach winna łączyć a nie dzielić
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Syndrom Pigmaliona i efekt Golema
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Mury, militaryzacja, wsobność.
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Manichejczycy i hipsterzy
- Pod prąd!: Spowiedź Millera
- Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
- Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
- od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
- Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
- Kraków
- Socialists/communists in Krakow?
- Krakow
- Poszukuję
- Partia lewicowa na symulatorze politycznym
- Discord
- Teraz
- Historia Czerwona
- Discord Sejm RP
- Polska
- Teraz
- Szukam książki
- Poszukuję książek
- "PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
- Lca
26 listopada:
1911 - W Dravil zmarł Paul Lafargue, filozof marksistowski, działacz i teoretyk francuskiego oraz międzynarodowego ruchu robotniczego.
1942 - W Bihaciu w Bośni z inicjatywy komunistów powstała Antyfaszystowska Rada Wyzwolenia Narodowego Jugosławii (AVNOJ).
1968 - Na wniosek Polski, Konwencja ONZ wykluczyła przedawnienie zbrodni wojennych.
1968 - W Berlinie zmarł Arnold Zweig, niemiecki pisarz pochodzenia żydowskiego, socjalista, pacyfista.
1989 - Założono Bułgarską Partię Socjaldemokratyczną.
2006 - Rafael Correa zwyciężył w II turze wyborów prezydenckich w Ekwadorze.
2015 - António Costa (Partia Socjalistyczna) został premierem Portugalii.
?