Delick: Na szczęście Nobel polityczny!

[2006-10-18 15:50:44]

Literackie nagrody Nobla podlegają prawu swoistej geografii. Wynika to po prostu z faktu, że o ile współczesne odkrycia nauk przyrodniczych wymagają ogromnych pieniędzy i naukowego zaplecza, o tyle do tworzenia literatury pięknej ciągle jeszcze wystarcza głowa, papier i ołówek. Rozkład nagród literackich może więc być bardziej sprawiedliwy, uwzględniać różne kontynenty i kultury.

Choć Svenska Akademin nie przyznaje tego otwarcie, powszechnie wiadomo, że np. nagrody dla Naipaula i Pintera zmniejszyły na pewien czas szanse innych autorów angielskojęzycznych w ogóle, a brytyjskich w szczególności, że Grass i Elfriede Jelinek w podobny sposób wpłynęli na szanse pisarzy tworzących po niemiecku. W tym roku było wiadomym, że nagrodę dostanie ktoś z kręgów islamu. W grę wchodził syryjsko-libański poeta Adonis (Ali Ahmad Said), somalijski uchodźca Farah Naruddin, egipska feministka Nawal El Saadawi i Orhan Pamuk.

Warto przypomnieć, że sam fakt ustanowienia Nagrody Nobla był początkowo bardzo kontrowersyjny. Ze względów nacjonalistycznych przeciwny był jej nawet król Oscar II, który sam pisywał wierszyki i uważał, że przyznawanie tak wielkich sum cudzoziemcom jest absurdalne, gdyż Szwedzi mają dosyć własnych, zasługujących na nagrody pisarzy. Na szczęście w ówczesnej Szwecji prywatny testament miał już większą wagę niż wola monarchy.

W pierwszych kilkunastu latach istnienia nagrody literackiej zdarzały się Akademii Szwedzkiej katastrofalne pomyłki. Wielokrotnie stawiano pytanie, dlaczego nagrodę dostał jakiś Prudhomme, Eucken, Heyse czy Deledda? Dlaczego nie dostali jej twórcy tak wybitni, jak Tołstoj, Ibsen, Strindberg, Proust, Kafka czy Joyce? Ponieważ akta Akademii i Komitetu Noblowskiego tajne są tylko przez 50 lat, znamy dziś odpowiedź na to pytanie. Najdokładniejszej udzielił profesor literaturoznawstwa i członek Akademii, Kjell Espmark w swojej pracy Litteraturpriset. Hundra år med Nobels uppdrag (2001).
Stwierdził on otwarcie, że do roku 1912, gdy decydujący głos miał ówczesny stały sekretarz Akademii, wyjątkowo reakcyjny Carl David af Wirsén, nagroda literacka odzwierciedlała walkę prowincjonalnych, konserwatywnych profesorów przeciwko każdej nowej idei i żywszej myśli. Dlatego wykluczeni byli Zola i Ibsen, a Strindberg nie mógł być zgłoszony nawet jako kandydat. Za największy skandal uznaje się jednak przyznanie nagrody drugorzędnemu twórcy nacjonalistycznych powiastek, Sienkiewiczowi i to w chwili, gdy jeszcze żył Lew Tołstoj. Otóż af Wirsén właśnie dlatego przeforsował nagrodę dla Sienkiewicza, aby – zgodnie z zasadą geograficzno-kulturowego rozrzutu – „rewolucjonista” i pacyfista Tołstoj już jej nie mógł dostać. Jak kiedyś przypomniał pisarz i poeta Gunder Andersson, już w roku 1905 szokował w powieściach Sienkiewicza kontrast między wyjątkową pruderią scen miłosnych z papierowymi kobietkami na planszy szkółki niedzielnej a sadystyczną orgią krwawych opisów tortur i straceń. Drugi raz Svenska Akademin przeżyła kryzys w latach 30., gdy na pewien czas zwyciężyła koncepcja nagradzania „także książek dla mas”, ambitniejszych bestsellerów. To wtedy nagrody nagrody dostali Sinclair Lewis, John Galsworthy czy Pearl Buck. Gdy jednak zupełnie serio – o czym świadczą protokoły – zaczęto dyskutować nad przyznaniem Nobla Margaret Mitchell, autorce Przeminęło z wiatrem, sami akademicy uświadomili sobie, że stanęli na granicy śmieszności. Po II wojnie światowej już takich błędów nigdy nie popełniano.

Pisujący o Nagrodzie Nobla polscy intelektualiści najczęściej nie zdają sobie sprawy, że nie może być ona zupełnie pozbawiona wymiaru politycznego, gdyż zgodnie z testamentem fundatora ma być przyznana temu, kto „wyświadczył ludzkości największy pożytek” (gjort mänskligheten den största nytta), przy czym nagroda literacka obwarowana jest jeszcze zastrzeżeniem, że chodzić ma o wybitne dzieło „w duchu idealistycznym” (i idealisk riktning). Wszystko zależy od definicji terminów „pożytek” i „idealizm”. Znawcy życia i pism Alfreda Nobla (m.in. korespondencji z austriacką pacyfistką Berthą von Suttner) wiedzą jednak, że Nobel nienawidził wojen, dyktatury i wszelkiego fundamentalizmu. Można więc zakładać, że gdyby nawet wyjątkowo genialne dzieło literackie napisał np. zwolennik Pinocheta, to i tak nie mógłby liczyć na Nagrodę Nobla. Tegoroczna nagroda literacka Nobla nie jest pozbawiona wymiaru politycznego, ale jest on zdecydowanie uboczny.

Daleko do wściekłości, jaką wywołało nagrodzenie Bunina, a zwłaszcza Pasternaka i Sołżenicyna. Minister kultury Turcji, Mustafa Isen oświadczył, że jest szczęśliwy z wyróżnienia Pamuka, podziwia go jako wielkiego pisarza, a nie interesują go jego działania pozaliterackie. Necip Egüz, turecki ambasador w Sztokholmie wyraził radość z powodu pierwszego literackiego Nobla dla Turka, dodając że Orhan Pamuk jest „symbolem Turcji nowoczesnej” („Svenska Dagbladet”, 13 października 2006). O autorze Archipelagu Gułag sowieccy dygnitarze tak się nie wyrażali. Gdyby Pamuk był polskim pisarzem, krytycznie wypowiadającym się o polskim nacjonalizmie i o osobliwej formie polskiego katolicyzmu, to wysoce wątpliwe, czy z równym co tureckie uznaniem wyrażaliby się o nim dygnitarze obecnej RP, zwłaszcza ci członkowie rządu, którzy twierdzą, że „poradzimy sobie bez tolerancji”.

Zauważmy na marginesie, że z ośmiu opublikowanych dotychczas powieści Pamuka w przekładzie szwedzkim opublikowano aż siedem, w polskim – zaledwie jedną (i to tylko dlatego, że był już dość pewnym kandydatem do Nobla, a ponadto Śnieg uznano za analizę źródeł terroryzmu). Świadczy to o zaściankowej, a równocześnie megalomańskiej atmosferze polskiego życia kulturalnego, zwłaszcza że społeczeństwa polskie i tureckie są do siebie bardzo podobne: oba miotają się między kompleksem niższości wobec Zachodu i megalomanią, oba są chorobliwie przeczulone na punkcie godności narodowej, oba są rozbite pomiędzy obyczajowych liberałów i religijnych fundamentalistów, na co jeszcze nakłada się podział na prozachodnich kosmopolitów i nacjonalistycznych obrońców „swojskości”. Nawet narodowi psychotycy w obu społeczeństwach są na podobnym poziomie – dla skrajnych tureckich fundamentalistów narodowych Orhan Pamuk jest... agentem Żydów i europejskich masonów. Pamuk już na początku literackiej kariery wywołał furię, gdy napisał, że bezwstydne gołębie bez żadnego respektu dla ojca narodu opróżniają swój stek nad posągiem Kemala Atatürka. Czy nie przypomina to polskich reakcji na happening z wbijaniem miniaturowych polskich flag w psie odchody?

Oczywiście Orhan Pamuk – agnostyk i kosmopolita, jawny wróg nacjonalizmu i religijnego fundamentalizmu – wywołuje wściekłość tureckich odpowiedników rodziny Giertychów. Można jedynie pocieszać się opinią, którą wypowiedział szwedzki konsul generalny w Istambule, Ingmar Karlsson, że ci, którzy Pamuka atakują najgwałtowniej, nie są na poziomie umożliwiającym lekturę jego książek.

Pamuk jest kosmopolitą, świetnie czującym się w Nowym Jorku, a jednocześnie nie wyobraża sobie życia poza Istambułem. Tęskni jednak do tego wielokulturowego Istambułu, który w roku 1852 opisywał Théophile Gautier, gdzie na ulicach turecki, włoski, francuski i angielski mieszały się z ladino, ormiańskim i greckim, gdzie za dziwadło uchodził człowiek, mający tylko jeden język ojczysty. Pamuk ubolewa, że więcej Greków opuściło Turcję w ciągu ostatnich ostatnich 50 lat niż w ciągu minionych pięciu wieków. A jednoczęśnie ten Pamuk w swojej ostatniej książce Istanbul, 2003 (wyd. szwedzkie 2006) stworzył portret miasta, po którym imaginacyjnie wędrować będą miliony czytelników, jak po Dublinie Joyce’a czy Aleksandrii Durrella.

Także niektórzy polscy czytelnicy zapoznać się mogli z drukowanym w „New York Review of Books” wspomnieniem Pamuka – także bardzo krytycznym wobec interwencji Busha w Iraku – w którym opisuje on, jak został przewodnikiem po Istambule wysłanników PEN-Clubu, Arthura Millera i Harolda Pintera. Było to w roku 1985, w pieć lat po zamachu wojskowej junty, zamachu tak krwawym, że wyczyny mołojców Jaruzelskiego w stanie wojennym wydają się przy tym zabawą przedszkolaków. Pamuk w ogóle nie interesował się wtedy polityką, chciał jedynie pisać dobre powieści, a na przewodnika wyznaczono go jedynie dlatego, że chodził do amerykańskiej szkoły i praktycznie jest dwujęzyczny. Jednak wędrówka po upadających redakcjach i odwiedziny u ukrywających się intelektualistów spowodowały, że 33-letni wówczas Pamuk zrozumiał – jak to określa – konieczność stanięcia na progu świata polityki. I zrozumiał, że bez prawa do swobodnej wypowiedzi – nawet o tym, co w danej kulturze uchodzi za tabu – po prostu nie ma ludzkiej kondycji. W ostatnich latach znowu literackie nagrody Nobla otrzymują pisarze często bardzo kontrowersyjni we własnych ojczyznach: Dario Fo, Saramago, Coetzee, Gao Xingjan, Jelinek, Pinter to pisarze bardzo nielubiani przez część politycznego i kulturalnego establishmentu swoich krajów (nawiasem mówiąc, nagroda dla Jelinek – choć słusznie przyznana – była poniekąd ekspiacyjna: jeszcze większy krytyk austriackiego zakłamania, Thomas Bernhard nie zdążył jej dostać). Jeżeli te decyzje Svenska Akademin mają jakiś wymiar polityczny, to na pewno taki, jakim Alfred Nobel byłby zachwycony.

Anna Delick


Tekst pochodzi ze strony internetowej pisma "Krytyka Polityczna" (www.krytykapolityczna.pl).

drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


24 listopada:

1957 - Zmarł Diego Rivera, meksykański malarz, komunista, mąż Fridy Kahlo.

1984 - Powstało Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych (OPZZ).

2000 - Kazuo Shii został liderem Japońskiej Partii Komunistycznej.

2017 - Sooronbaj Dżeenbekow (SDPK) objął stanowiso prezydenta Kirgistanu.


?
Lewica.pl na Facebooku