Niemiec: Socjolog o Mozarcie

[2006-11-12 14:16:38]

Cudowne dziecko, genialny kompozytor i jedna z legend – przedwcześnie zmarłych zbuntowanych muzyków. Osiemnastowieczny Hendrix, Morrison czy Cobain. Prymityw i prostak a zarazem muzyczny geniusz w jednej osobie. Takim go po trosze przedstawiał Miloš Forman w znakomitym skądinąd filmie „Amadeusz”. Ot popkulturowe stereotypy, ikona i oderwany od rzeczywistości byt idola. Norbert Elias podjął próbę bardziej wnikliwego spojrzenia na Mozarta. Okiem socjologa.

Książka Norberta Eliasa (1897 – 1990) „Mozart. Portret geniusza” może być nie lada gratką dla zwolenników i amatorów szkoły frankfurckiej, choć jego samego z ta szkołą łączą raczej luźne relacje. Po pierwsze autor analizuje rozwój talentu oraz świadomości ogólnej i muzycznej szukając jego uwarunkowań w warunkach ekonomicznych i społecznych współczesnych dla muzyka. Po drugie nie uchyla się od klasycznie psychoanalitycznego ujęcia kształtowania osobowości Wolfganga Amadeusza w jego relacjach z ojcem – Leopoldem Mozartem. Ta biografia aksjologicznie surowsza niż dzieła Fromma, mniej dialektyczna niż analizy Horkheimera czy Habermasa, bliska jest szkole frankfurckiej właśnie dlatego, że marksizm i psychoanalizę przyjął Elias jako uzupełniające się punkty widzenia na rozwój i muzykę Mozarta.

Ciekawostką tej biografii jest brak nawet wzmianki o legendarnym konflikcie autora „Requiem” z nadwornym muzykiem cesarza Leopolda II – Salierim. Tegoż samego, którego zawiść i intrygi miały stać się przyczyną wyczerpania sił życiowych Mozarta i jego przedwczesnej śmierci. To podobno Salieri zamówił u Mozarta mszę żałobną i inspirował jej pisanie. Jak się, według tej legendy, miało okazać, Mozart napisał ją ostatecznie sobie samemu. Nie próbuje też Elias wywoływać u czytelnika dreszczyku emocji wyjaśnianiem tajemniczych okoliczności zgonu kompozytora ani ustalania miejsca jego pochówku. Takich sensacji Elias unikał, podobnie jak kuszących swą prostotą założeń, że talent Wolfganga Amadeusza był fenomenem, iskra bożą kontrastującą z jego niedojrzałą i prymitywną osobowością. Nierzadko spotyka się pogląd, że dojrzewanie „genialnego talentu” stanowi samodzielny, „wewnętrzny” proces, który toczy się niejako w izolacji od ludzkiego losu danej jednostki(...) To rozdzielenie wszelako jest sztuczne i zbędne. – pisze Elias. Przytacza przykład takiego idealistycznego ujęcia w biografii Mozarta autorstwa W. Hildesheimera – austriackiego muzykologa, który pisał: Z pewnością nie można sprowadzić rozwoju Mozarta jako muzyka do jego coraz większej biegłości, lecz polega on, jak u każdego wielkiego artysty, na warunkowanym przez wewnętrzne prawo stopniowym zagłębianiu i ogarnianiu własnego potencjalnego świata – u Mozarta w tym większym stopniu, że całe doświadczenie zawdzięczał wyłącznie dziełu, nie kształtowaniu się osobowości, nie procesowi dojrzewania, werbalnie wyrażonej mądrości czy światopoglądowi.

Biedny Mozart – ironizuje Elias – Jego muzyka potrafi dojrzewać, choć człowiek Mozart nie przebywa dojrzewania. Osobowość ukazuje swoją kulturę tylko przez to, że wypowiada słowa mądrości, że wraz z operami i fantazjami rozwija też rozległy filozoficzny światopogląd.

Elias w zgodzie z nowymi teoriami psychologicznymi talent rozpatruje w szerszym ujęciu. Nie są to tylko uzdolnienia w wąskiej dziedzinie, lecz wysoka wrażliwość i inteligencja objawiająca się na różne sposoby. Przy czym inteligencji już dawno nie sprowadza się tylko do funkcji poznawczych. Istnieje także inteligencja emocjonalna i motoryczna i tego typu inteligencją i wrażliwością wyróżniał się Mozart; jego sumieniem i sposobem wyrazu była muzyka. To, że do dziś pokutuje stereotyp genialnego muzycznie prymitywa, ma swą przyczynę we wciąż żywych przesądach werbalizmu.

Dzieciństwo i młodość Mozarta przypadały na czasy muzyki dworskiej. Zarówno kanony tej muzyki jak i status społeczny nadwornych muzyków decydowały za kompozytorów o wyborze repertuaru. Muzycy byli w hierarchii dworskiej „służbą do spraw rozrywki”. Arystokracja chciała rozrywki lekkiej, łatwej i przyjemnej. Eksperymenty, zbyt trudne kompozycje wymagające pogłębionego, uważnego odbioru nie były mile widziane. Dominował banał wykonywany jednak wirtuozersko i precyzyjnie. Talent Mozarta rozwijany w tak surowym kanonie, dodatkowo uważnie i konsekwentnie wspomaganym wysokimi wymaganiami ojca dał efekt w postaci mistrzowskiego opanowania techniki i teorii muzycznej. Tego kanonu nigdy też Mozart nie zarzucił, czego dowodem jest brak partii perkusyjnych w jego kompozycjach. W muzyce dworskiej aż do czasów klasycyzmu po prostu perkusji nie stosowano lub używana bywała sporadycznie i bardzo oszczędnie. Wprowadzono ją do orkiestr na stałe dopiero w pierwszej fazie romantyzmu, kiedy zaczęto pisać dzieła mniej stonowane, bardziej ekspresyjne, monumentalne, z wieloma zmianami tempa i nastrojów, którego to stylu zwieńczeniem i klamrą jest IX Symfonia Beethovena. Na takie szarpanie nerwów swym słuchaczom Mozart nie mógł sobie pozwolić. Jedynie dzięki wielkiej wrażliwości, świetnemu warsztatowi i właśnie inteligencji mógł Mozart pisać muzykę o tak wielkim przekazie emocjonalnym, dysponując jednocześnie ograniczonymi przez swoich mecenasów środkami ekspresji.

Takie ujęcie twórczości Mozarta to właśnie podejście materialistyczne. To próba zwrócenia uwagi na warunki, w których byt muzyka zależał od arystokraty, biskupa czy króla, bo tylko oni mogli utrzymać muzyka, za co ten pisał i grał tylko dla nich. Nie przypadkiem to Beethoven dokonał w muzyce wielkiego przełomu, demolując klasycystyczny kanon, choć urodził się zaledwie 15 lat po Mozarcie. On mógł sobie na to pozwolić, bo był wolnym artystą, kierującym swe dzieła ku anonimowej publiczności, dzięki temu, że Niemczech XVIII w istniała już silna klasa mieszczańska, a arystokracja była dużo słabsza niż w Austrii. Tam miłośnicy muzyki zmuszeni byli do zbiorowej recepcji dzieła. Artystę utrzymywali wszyscy i nikt, zatem nikt nim nie rządził. Wielkie dwory austriackie w tym czasie w najlepsze zawłaszczały muzykę dla siebie. Tragiczny bunt Mozarta był skierowany był właśnie przeciw temu. Elias uważa, że to sumienie artystyczne oraz właściwe utalentowanym jednostkom poczucie moralności kazały Mozartowi wypowiedzieć służbę dworowi i próbować szczęścia niezależnego muzyka rezygnując z wprawdzie upokarzającej, ale pewnej wygody życia dworskiego. W istocie potencjał Mozarta był zbyt wielki, by mógł się objawić formach strawnych dla dworskiego gustu.

Mniej interesujące dla wielbicieli muzyki, ale bardzo zajmujące amatorów psychoanalizy będą uwagi o wybitnie analnym i koprofilnym poczuciu humoru Mozarta i jego skojarzeniach tego typu. Tych, którzy mają skłonność do przypisywania cech nadludzkich wybitnym artystom zniesmaczyć mogą przytaczane fragmenty listów młodego Mozarta do rówieśników. (...)Do północy byłem u Cannabichów, gdzie(...)często i bez żenady rymokleciłem. Ale wyłącznie takie świństewka, jak gówno, sranie i w dupę całowanie.... A jak rymoklecił? Niech jej przyjaźń dopóty będzie mym udziałem/ dopóki na jej tyłku rysuje się przedziałek/pozostań w zdrowiu w tym dalekim świecie/ i niech ci się przydarzy pierdnięcie w duecie.- pisze do przyjaciółki.

Ta cecha kompozytora skłania często do wniosków o niezależnym od osobowości talencie Mozarta. Idealistom trudno brukać „nieziemską muzykę”, „geniusz” bardzo prozaicznymi i ludzkimi skłonnościami, i taka tendencja pokutuje do dziś w nauczanej w szkołach historii sztuki.

Socjologiczna biografia Mozarta stanowi świetne uzupełnienie wiedzy o kompozytorze dla wielbicieli jego muzyki. Odsłania nieco tajemnicę matematycznej wręcz precyzji koncertów fortepianowych, lekkości „Eine Klaine Nachtmusic” , wielkiego ładunku emocjonalnego w rozrywającym serce „Requiem” i romantycznej „Symfonii nr 40”. Szkoda tylko, że Eliasowi nie udało się dokończyć dzieła o Mozarcie. Zmarł na rok przed jego niemieckim wydaniem, 1 sierpnia 1990 roku. Właściwie na treść książki składają się notatki i rękopisy Norberta Eliasa, zredagowane przez jego osobistego sekretarza – Michaela Schrotera. I niestety wywołuje to wrażenie, że czyta się tekst nieco sztukowany. Tu i ówdzie nikną tez wątki, które zdążyły już czytelnika zaintrygować i domagają się dalszych wyjaśnień. Lecz jedna myśl pozostaje. Otóż muzyka Mozarta nie dlatego brzmi współcześnie i świeżo, że jej twórca, mimo ułomnej ludzkiej postaci, był kimś nadludzkim. Przeciwnie, może ona olśniewać kolejne generacje właśnie dlatego, że kompozytor był wartościowym i zupełnie normalnym człowiekiem.

Norbert Elias, "Mozart. Portret geniusza", Opracował Michael Schroter, Tłumaczył Bogdan Baran, Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2006, s. 168.

Jarosław Niemiec


drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


25 listopada:

1917 - W Rosji Radzieckiej odbyły się wolne wybory parlamentarne. Eserowcy uzyskali 410, a bolszewicy 175 miejsc na 707.

1947 - USA: Ogłoszono pierwszą czarną listę amerykańskich artystów filmowych podejrzanych o sympatie komunistyczne.

1968 - Zmarł Upton Sinclair, amerykański pisarz o sympatiach socjalistycznych; autor m.in. wstrząsającej powieści "The Jungle" (w Polsce wydanej pt. "Grzęzawisko").

1998 - Brytyjscy lordowie-sędziowie stosunkiem głosów 3:2 uznali, że Pinochetowi nie przysługuje immunitet, wobec czego może być aresztowany i przekazany hiszpańskiemu wymiarowi sprawiedliwości.

2009 - José Mujica zwyciężył w II turze wyborów prezydenckich w Urugwaju.

2016 - W Hawanie zmarł Fidel Castro, przywódca rewolucji kubańskiej.


?
Lewica.pl na Facebooku