Klewicki: Homo sovieticus to aberracja

[2007-03-08 15:05:17]

Jak słusznie, w swoim eseju „Lenin i kamerdynerzy”, zauważa Marek Siemek „w dawnych krajach tak zwanego bloku wschodniego nastąpiło gwałtowne odreagowanie okresu realnego socjalizmu, które znalazło również wyraz w pełnym zaślepienia i nienawiści odrzuceniu całej tradycji marksistowskiej”[1]. Profesor Siemek, który jest jednym z najwybitniejszych znawców filozofii Marksa i Hegla w Polsce, przeciwstawia się tym samym forsowanej przez wielu prawicowych publicystów tezie, jakoby szczególnie żywa była w Polsce mentalność socjalistyczna i przywiązanie do idei dialektycznego materializmu. Jest wręcz przeciwnie, nieznany jest praktycznie w naszym kraju dorobek tzw. szkoły frankfurckiej, nieznany jest on właśnie z tego powodu, że autorzy tacy jak Adorno, Marcuse czy Habermas inspirację czerpali z marksizmu. Polskie elity są w przeważającej większości zafascynowane ideologią liberalną, która stanowi dokładne przeciwstawienie się ideom socjalizmu, którymi władza starała się indoktrynować społeczeństwo w czasach Polski Ludowej.

Czy zatem spopularyzowane w naszym kraju przez księdza Tischnera określenie homo sovieticus ma lub kiedykolwiek miało rację bytu? Czy rzeczywiście Polacy to naród nastawiony wybitnie roszczeniowo, nienawistnie spoglądający na wszelkie „liberalne eksperymenty”? Właściwą odpowiedzią na ten pytania wydaje się być odpowiedź negatywna. Kiedy na początku lat 90. zaczynała się w Polsce transformacja gospodarcza, będącym u władzy elitom postsolidarnościowym udało się przekonać ogromną większość Polaków do „terapii szokowej” Leszka Balcerowicza. Nie byłoby to możliwe w kraju, w którym silne jest przywiązanie obywateli do bezpieczeństwa socjalnego. Uwagę wnikliwego obserwatora zwrócić powinna także mizeria polskiego ruchu związkowego. W latach 1993-2003 liczba pracowników zrzeszonych w związkach zawodowych zmniejszyła się z 6,5 miliona do 1,9 miliona, co oznacza spadek o ok. 71%. Wbrew słowom często padającym z ust przedstawicieli organizacji pracodawców związki zawodowe są w Polsce bardzo słabe. Nie możemy się nawet próbować równać z takimi potęgami jak Włochy (w 2003 roku ponad 11 milionów pracowników „uzwiązkowionych”), Niemcy (ok. 8,9 mln w 2003) czy Wielka Brytania (w 2003 roku – 7,8 mln). Przegrywamy nawet z ponad siedmiokrotnie mniej ludną od Polski Finlandią[2].

Często jako przykład „socjalistycznej mentalności” Polaków podaje się wysokie poparcie dla ugrupowań „populistycznych”, do których, poza Samoobroną i LPR, niektórzy liberalni ekstremiści wliczają także PiS. Przypadek tego ostatniego ugrupowania jest szczególnie ciekawy, gdyż wedle europejskich standardów jest to partia umiarkowanie lub nawet nieumiarkowanie liberalna. Nie ma w Zachodniej Europie socjalistów, którzy za dobry pomysł uznaliby obniżanie podatków i kosztów pracy. A jak inaczej rozumieć można nominację Zyty Gilowskiej, która takie poglądy wielokrotnie głosiła, głosi nadal i część z nich, za aprobatą PiS-u i jego „populistycznych” koalicjantów, wprowadza w życie?

Paradoksalna jest również sytuacja, w której jedyne w polskim parlamencie ugrupowanie ze słowem „lewica” w nazwie, potępia wręcz rządzących za zbyt łagodne posunięcia. „Pogłębia się zadłużenie państwa i nie mamy nawet małej, niewielkiej zapowiedzi reformy finansów publicznych. To, szanowni państwo, nie jest budżet IV RP, jak zapowiadaliście, to jest budżet PRL”[3] grzmiała z sejmowej trybuny posłanka SLD, Anita Błochowiak. Pani Anita do tej pory nie zreflektowała się, że wypowiedzi tego rodzaju mogą być dla rzekomej lewicowości jej partii równie kompromitujące, jak działalność Błochowiak w komisji śledcznej była kompromitująca dla niej samej. Chwali się więc bez żenady swoją „filipiką” na oficjalnej stronie internetowej.

No i w końcu najbardziej chyba niezwykła, jak na roszczeniowe polskie społeczeństwo, sytuacja: w sondażach opinii publicznej prowadzi ugrupowanie, którego program gospodarczy zostałby według europejskich standardów uznany za ultraliberalny. Co więcej, na Platformę głosują nie tylko przedstawiciele klasy średniej czy przedsiębiorcy, ale także otumanieni liberalną agitacją pracownicy najemni. To otumanienie przejawia się zresztą także w samym podejściu do pracy, szczególnie młodego pokolenia. Polacy są w stanie zaharowywać się po 12-14 godzin dziennie, nie żądać pieniędzy za nadgodziny i zgadzać się na łamanie własnych praw zawartych w kodeksie pracy. A to wszystko w imię „dorobienia się” w bliżej nieokreślonej przyszłości. Zazwyczaj najbardziej dorabiają się pracodawcy takich osób, którzy oczywiście bez cienia wstydu nadal powtarzają swoją mantrę, że Polacy to naród leniwy i trzeba by ich pogonić, odbierając i tak głodowe już zasiłki.

Trudno w tym kontekście nie polemizować z felietonami takimi jak „Liberalizm totalitarny”, który ukazał się niedawno na internetowym blogu Macieja Rybińskiego[4]. (Panu Rybińskiemu chciałbym przy okazji podziękować za pisanie bardzo interesujących tekstów. Przyjemnie się z Panem nie zgadzać.) Publicysta „Faktu” wzywa do uporządkowania pojęć i nazywania „liberałami” tych, którzy naprawdę na to miano zasługują. A więc nie tę postkomunistyczną bandę, która przez liberalizm rozumie walkę o prawa kobiet, gejów i innych dewiantów, lecz liberałów prawdziwych, którzy chcą realizacji libertariańskich utopii. Biedny pan Maciej, tak bardzo zaszczuty w tej socjalistycznej Polsce, nie wahał się sięgnąć po autorytet Johna Stuarta Milla. Istnieje jednak pewien problem, mianowicie Mill jest pionierem nurtu liberalizmu tak bardzo przez Rybińskiego znienawidzonego, zwanego liberalizmem demokratycznym. To ten właśnie filozof stworzył nowoczesną koncepcję demokracji, gdzie prawa mniejszości bronione są przed tyranią większości. Mill był również bardzo zaangażowany w ruch feministyczny. „Małżeństwo jest jedyną formą rzeczywistego niewolnictwa uznanego przez prawo”[5] - to jego właśnie słowa. Ten wybitny myśliciel polemizował także wielokrotnie z leseferyzmem, wysuwając interwencjonistyczne postulaty stworzenia urzędu antymonopolowego i powszechności edukacji.

Niektórzy mogliby się więc zdziwić, dlaczego tego akurat liberała przedstawił Rybiński jako swojego ideologicznego przodka. Ja jednak nie jestem zaskoczony. Zarówno bowiem w przypadku postrzegania Polaków jako „roszczeniowców”, jak i w kwestii poglądów Johna Stuarta Milla mamy do czynienia ze zjawiskiem charakterystycznym dla prawicowych publicystów w Polsce. A zjawisko to nazywa się dysonans poznawczy.

Przypisy:
[1] Tygodnik Idei „Europa”, Lenin i kamerdynerzy, Marek J. Siemek, adres: http://www.dziennik.pl/Default.aspx?TabId=208&year=2007&nrw=144&art=386
[2] za: European Industrial Relations Observatory On-line, Trade union membership 1993-2003, adres: http://www.eiro.eurofound.eu.int/2004/03/update/tn0403105u.html
[3] Oficjalna strona Anity Błochowiak poseł na Sejm RP, Stenogram wystąpienia Anity Błochowiak podczas debaty w Sejmie nad ustawą budżetową na 2007 r. (11.10.2006 r.), adres: http://www.blochowiak.pl/index.php?go=6&id=6
[4] Ryba co bierze, Liberalizm totalitarny, Maciej Rybiński, adres: http://maciejrybinski.salon24.pl/4168,index.html
[5] Poddaństwo kobiet, John Stuart Mill, Harriet Taylor

Fryderyk Klewicki


Tekst pochodzi z blogu fryderykklewicki.salon24.pl.

drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


23 listopada:

1831 - Szwajcarski pastor Alexandre Vinet w swym artykule na łamach "Le Semeur" użył terminu "socialisme".

1883 - Urodził się José Clemente Orozco, meksykański malarz, autor murali i litograf.

1906 - Grupa stanowiąca mniejszość na IX zjeździe PPS utworzyła PPS Frakcję Rewolucyjną.

1918 - Dekret o 8-godzinnym dniu pracy i 46-godzinnym tygodniu pracy.

1924 - Urodził się Aleksander Małachowski, działacz Unii Pracy. W latach 1993-97 wicemarszałek Sejmu RP, 1997-2003 prezes PCK.

1930 - II tura wyborów parlamentarnych w sanacyjnej Polsce. Mimo unieważnienia 11 list Centrolewu uzyskał on 17% poparcia.

1937 - Urodził się Karol Modzelewski, historyk, lewicowy działacz polityczny.

1995 - Benjamin Mkapa z lewicowej Partii Rewolucji (CCM) został prezydentem Tanzanii.

2002 - Zmarł John Rawls, amerykański filozof polityczny, jeden z najbardziej wpływowych myślicieli XX wieku.


?
Lewica.pl na Facebooku