Ciszewski: Instytut Prawicowych Niedorzeczności

[2007-05-20 17:20:28]

Kto kontroluje przeszłość, kontroluje teraźniejszość
G. Orwell "Rok 1984"

Jeśli zajrzymy do książek historycznych z okresu stalinowskiego zobaczymy jak w pisano jedynie słuszną wizję historii. Nie było w niej miejsca nawet na większość ruchów lewicowych, ponieważ cenzura obawiała się, że czytelnicy mogliby skonfrontować idee z tym co dzieje się w Polsce i dojść do wniosku, że coś jest nie tak z "lewicowością" władz. Zadziwiające, ale we współczesnej podobno "wolnej" Polsce podobnie ideologizuje się historię i to stosując zbliżone metody, a nawet czerpiąc ze stalinowskiej propagandy. Co gorsza praktyki te są finansowane z pieniędzy podatników, za pośrednictwem Instytutu Pamięci Narodowej - ideologicznej instytucji rządzącego układu, służącej do kontrolowania przeszłości.

Pomysł utworzenia IPN, wbrew temu co mówi SLD i jego formacje satelickie, sam w sobie nie był zły. Instytucja zajmująca się badaniem szczególnego aspektu najnowszych dziejów Polski mogła być pożyteczna i dostarczyć wielu ciekawych publikacji, odkrywać nieznane fakty oraz przyczynić się do rozwoju badań historycznych. Mogłaby być pożyteczna, ponieważ w obecnym kształcie pożyteczna wcale nie jest. Płacąc na nią podatki obywatele powinni być pewni jej bezstronności. Skoro skarb państwa finansuje IPN, to ma on obowiązek być instytucją badawczą, a nie polityczną. Z zasady różnorodne urzędy opierają się na apolityczności. W IPNie widać jednak jak zasada ta stała się pustym sloganem.

Zamiast grona historyków badających różne tematy i mających odmienne podejście do historii najnowszej podatnik finansuje więc prawicową propagandę uprawianą przez formację braci Kaczyńskich i jej sojuszników. "Niezależna" instytucja stała się przytuliskiem dla ludzi miernych ale wiernych, którzy w inny sposób nie mogliby nawet zaistnieć w świecie naukowym. Często, gdyby nie stał za nimi "autorytet" IPN, ich publikacje zostałyby wręcz wyśmiane ze względu na nagromadzony w nich ładunek niedorzeczności i półprawd.

Przykładem takiej właśnie ideologicznej publikacji mającej uchodzić za analizę historyczną jest artykuł Piotra Gontarczyka "Dąbrowszczacy - żołnierze Stalina", który ukazał się niedawno w "Rzeczpospolitej"(1). Jego autor pracuje w IPN, w związku z czym nie musiał zbytnio trudzić się aby trafić do "poważnej" gazety ze swoją publikacją.

Gontarczyk atakuje obrońców Brygad Międzynarodowych, wpisując się w prowadzoną przez obecną ekipę "walkę o pamięć" czyli show polegający na zmienianiu nazw ulic i likwidacji pomników. Sam artykuł jest tak pełny niedomówień, półprawd i wyrwanych z kontekstu opisów, że nie trzeba być historykiem aby obnażyć jego znikomą wartość.

Po pierwsze Gontarczyk już na wstępie atakuje całą lewicę i to jako całość. W typowy dla obecnej wizji historii miesza pojęcia: komunizm, stalinizm czy front ludowy. Ograniczanie ruchu komunistycznego w latach 30 XX wieku do Kominternu to wyraz albo zwykłej nieznajomości tematu, albo ideologicznego zacietrzewienia. Historykowi piszącemu o Hiszpanii z tego okresu powinna być znana na przykład działalność POUM (Partii Robotniczej Zjednoczenia Marksistowskiego) czy grup komunistycznych z Kraju Basków.

Jeszcze gorzej jest gdy brniemy dalej w ową "historyczną" analizę. "Rezolucja Kominternu z 21 lipca 1935 r. nazywała rzeczy po imieniu: "(...) Tylko władza sowiecka jest dla ludzkości gwarancją zabezpieczającą od kolejnego powrotu barbarzyństwa, jakim jest reżim faszystowskiej przemocy. Tylko władza Sowietów usunie z drogi zgniłą burżuazję, otwierając przed ludzkością wrota do królestwa wolności" - pisze Gontarczyk.

Zaraz potem dodaje: "Podobnie swoją walkę z faszyzmem pojmowali członkowie Brygad Międzynarodowych w Hiszpanii. Byli wiernymi żołnierzami Stalina gotowymi wykonać wszystkie jego rozkazy". Według autora w BM służyli więc tylko sami komuniści. Jeśli swoje wiadomości czerpał z wydawanych w PRLu publikacji, to faktycznie mógł dojść do takiego wniosku. Tylko takie badawcze "lenistwo" mogłoby go usprawiedliwiać, co ośmieszałoby autora tym bardziej, że jako funkcjonariusz czołowej instytucji do walki z "komunistyczną" przeszłością powiela tylko dawną propagandę.

Panu Gontarczykowi warto przypomnieć o tym że solidarność z Hiszpanią wyrażała między innymi większość działaczy PPS. O ochotnikach Brygad Międzynarodowych na pierwszych stronach pisał związany z tą partią "Robotnik", gazeta której trudno zarzucić sympatię wobec Kominternu. W samych Brygadach znaleźli się też członkowie PPS oraz żydowscy socjaliści z Bundu.

W roku 1937 największy polski związek zawodowy - Związek Związków Zawodowych podjął tak zwaną "rezolucję hiszpańską" solidaryzującą się z walką republiki. ZZZ natomiast również nie można nazwać centralą komunistyczną. Ścierały się w nim nurt anarchosyndykalistyczny z lewicowym odłamem sanacji. Oba natomiast cechował zdecydowany antystalinizm.(2)

Te fakty można jednak poznać dopiero po bliższym przestudiowaniu źródeł. Załóżmy że pan Gontarczyk nie zadał sobie tego trudu. Nie usprawiedliwia go to jednak w obliczu popełnienia najważniejszego, dyskwalifikującego go jako historyka błędu - patrzenia na historyczne wydarzenia przez pryzmat współczesnego poziomu wiedzy. Otóż trudno potępiać nawet tych żołnierzy Brygad, którzy popierali Stalina. W latach 30 XX wieku informacje o tym co naprawdę dzieje się w ZSRR i jaka jest prawdziwa motywacja działań Stalina były nad wyraz skąpe. Świadczą o tym między innymi problemy jakie z wydaniem "W hołdzie Katalonii" miał G. Orwell oskarżany o oczernianie Związku Radzieckiego i kominternowskich komunistów.(3)

Największym popisem ideologicznego zacietrzewienia "historyka" z IPN jest jednak fragment, w którym pisze on: "Żołnierze Brygad Międzynarodowych nie byli obrońcami hiszpańskiego republikanizmu. Został on bowiem zniszczony przez lewicowy radykalizm gwałtami, mordami i bezprecedensowymi w tej części Europy prześladowaniami religijnymi, przeciwko którym wybuchł bunt prawicy. Dąbrowszczacy nie bronili też niczyjej wolności. Byli jeźdźcami komunistycznej apokalipsy."

"Logika" owego fragmentu poraża. Otóż jakoś dziwnie zgubił się autorowi fakt, że rząd Hiszpanii nie był narzuconym "komunistycznym jarzmem", ale został wybrany w wolnych wyborach. Gontarczyk nie wspomina również o tym, że przemoc, jeszcze przed rozpoczęciem wojny stosowały obie strony przyszłego konfliktu.

Dlaczego "historyk" z IPN nie napisze, stosując tą samą argumentację, na przykład o Wojnie Obronnej 1939, że nie była to wojna w obronie wolnej Polski, została ona bowiem zniszczona przez sanacyjny antydemokratyzm, więzieniami i strzelaniem do strajkujących. Dlaczego nie nazwie żołnierzy września "sanacyjnymi jeźdźcami apokalipsy". Logika wymagałaby tego, więc panie Gontarczyk do dzieła, więcej konsekwencji.

Samo pisanie o "bezprecedensowych w tej części świata gwałtach i mordach" lewicowych radykałów to podejście ahistoryczne. Nie dalej jak dwa lata przed wybuchem wojny domowej w Hiszpanii, w roku 1934 miało miejsce powstanie górników w Asturii, wspierane przez socjalistów i anarchosyndykalistów, przy niewielkim udziale komunistów. Zostało ono krwawo stłumione przez siły rządowe. Zginęło około 1300 osób, głównie cywilów, co przy ograniczonym zasięgu samego powstania dowodzi, że właśnie wówczas miały miejsce bezprecedensowe mordy i gwałty(4). Późniejsze republikańskie represje, w wyniku których zginęło kilkanaście tysięcy osób, w dużej mierze podczas pierwszych dni walk, gdy zbuntowanych żołnierzy nie brano często do niewoli tylko rozstrzeliwano, są przy tym co działo się w Asturii o wiele mniej intensywne i wymierzone nie we wszystkich, ale pewne związane z buntownikami grupy, takie jak wyższe duchowieństwo czy korpus oficerski.

Pisząc o mordach przeciwników lewicy, warto też zauważyć że frankiści dokonali o wiele większej liczby egzekucji. Szacuje się że podczas wojny i bezpośrednio po niej zamordowali oni co najmniej 100 tys. osób czyli o wiele więcej niż republikanie.

Autor zapomina również, lub nie chce pamiętać, że komuniści nie stanowili nawet z początku głównej siły politycznej Republiki. W roku 1936 byli oni słabsi od centrolewicowej Lewicy Republikańskiej, którą można by nazwać według współczesnych określeń socjaldemokracją. Do takich sił jak anarchosyndykalistyczna CNT czy socjalistyczna PSOE nie mieli nawet co się porównywać.(5)

"Brygady znane były z ekscesów, pełnego buty i pogardy stosunku do żołnierzy hiszpańskiej armii republikańskiej i ludności cywilnej. Pod tym względem znacznie lepszą opinię mieli ochotnicy z faszystowskich Włoch walczący po stronie gen. Franco" - pisze Gontarczyk, nie popierając swoich spostrzeżeń żadnym źródłem. Tymczasem te zdają się mówić coś zupełnie innego. Niemal wszyscy zajmujący się tematem historycy są zgodni, że przybycie Brygad wywoływało ogromny entuzjazm miejscowej ludności. Dowodem jest reakcja mieszkańców Madrytu witających ich żołnierzy, czy pożegnalna defilada w Barcelonie, na którą przybyły dziesiątki tysięcy widzów.(6)

Gontarczykowi nie starczyło odwagi aby napisać jak w przeciwieństwie do "złych" żołnierzy BM podziwiano "ochotników" przysłanych przez Hitlera. Co znamienne w całym jego historycznym tekście o wojnie domowej nawet słowem nie wspomina o roli Hitlera czy Mussoliniego.

Wspomniani przez niego Włosi mieli natomiast nie tyle "lepszą opinię" jak chciałby to widzieć, co uważano ich za tchórzliwych nieudaczników i to nawet wśród wojsk Franco. Ich paniczny odwrót spod Guadalajary w roku 1937 uczynił z nich pośmiewisko obu stron konfliktu.(7)

Wszystkich rewelacji pojawiających się w artykule nie ma nawet co przytaczać, dość, że większość z nich jest oparta na wyrwanych z kontekstu cytatach z różnych wspomnień. Czytelnikowi trudno je nawet zweryfikować, bo autor nie raczył nawet napisać z jakich książek czy dokumentów pochodzą. Na tej samej zasadzie można udowodnić każdej osobie niemal wszystko. Takie praktyki fałszowania historii i ciskania oskarżeń stosowano zresztą z powodzeniem właśnie w czasach stalinowskich.

Na odpowiedź zasługuje w zasadzie jeszcze tylko jeden z zarzutów. Według Gontarczyka polscy ochotnicy z Hiszpanii stanowili filary powojennej PRLowskiej bezpieki. Jako przykład podaje kilka nazwisk. Zapomina jednak dodać, że polskich ochotników przewinęło się przez Brygady Międzynarodowe kilka tysięcy. Funkcjonariusze stalinowskiej bezpieki to niewielki procent spośród tych, którzy przeżyli II Wojnę Światową. Równie dobrze można by podać nazwiska weteranów z Hiszpanii, którzy walczyli w polskich siłach zbrojnych na zachodzie.

Artykuł Gontarczyka o Brygadach Międzynarodowych to tylko próbka "obiektywizmu" historycznego IPN. Podobny poziom prezentuje większość publikacji wydawanych przez tą instytucję. Niestety wszyscy finansujemy te zabawy. Pieniądze z podatków zapewniają dyżurnym "historykom" fundusze, a protekcja IPNu sprawia, że inni naukowcy boją się wytknąć im błędy merytoryczne, manipulacje i niewiedzę. Dlatego należy domagać się uniezależnienia IPN od polityków. Nie życzę sobie aby z moich pieniędzy finansowano historyczną "krucjatę" prawicy. Niech za pieniądze swoich działaczy zakłada sobie własne, nie przybierające pozorów obiektywizmu, instytuty.

Przypisy:
(1) Ponieważ archiwum "Rzeczpospolitej" jest płatne przedruk artykułu "historyka" z IPN mozna znależć na Indymediach: http://pl.indymedia.org/pl/2007/05/28773.shtml
(2) Seweryn Ajzner, "Związek Związków Zawodowych 1931-1939", wyd. KiW 1979.
(3) Wojciech Orliński, "W hołdzie Orwellowi" w "Lewą Nogą" #2-3/95.
(4) Barbara Gola, Franciszek Ryszka, "Historia państw świata XX wieku", Hiszpania, Wyd Trio 1999.
(5) Franciszek Ryszka, "W kręgu zbiorowych złudzeń, z dziejów hiszpańskiego anarchizmu", T. II Wyd. Ośrodek Badań Społecznych 1991.
(6) Ken Bradley, Mike Chappel, "International Brigades in Spain 1936-39", wyd. Osprey Military, Londyn 1994.
(7) Patrick Turnbull, Jeffrey Burn, "The Spanish Civil War 1936-39", wyd. Osprey Publishing, Londyn 1995.

Piotr Ciszewski


drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


23 listopada:

1831 - Szwajcarski pastor Alexandre Vinet w swym artykule na łamach "Le Semeur" użył terminu "socialisme".

1883 - Urodził się José Clemente Orozco, meksykański malarz, autor murali i litograf.

1906 - Grupa stanowiąca mniejszość na IX zjeździe PPS utworzyła PPS Frakcję Rewolucyjną.

1918 - Dekret o 8-godzinnym dniu pracy i 46-godzinnym tygodniu pracy.

1924 - Urodził się Aleksander Małachowski, działacz Unii Pracy. W latach 1993-97 wicemarszałek Sejmu RP, 1997-2003 prezes PCK.

1930 - II tura wyborów parlamentarnych w sanacyjnej Polsce. Mimo unieważnienia 11 list Centrolewu uzyskał on 17% poparcia.

1937 - Urodził się Karol Modzelewski, historyk, lewicowy działacz polityczny.

1995 - Benjamin Mkapa z lewicowej Partii Rewolucji (CCM) został prezydentem Tanzanii.

2002 - Zmarł John Rawls, amerykański filozof polityczny, jeden z najbardziej wpływowych myślicieli XX wieku.


?
Lewica.pl na Facebooku