Stanisławski: Kacza dialektyka

[2007-05-24 22:47:17]

Naiwne propagandowe powiedzonko, które głosi, iż „rewolucja pożera swoje dzieci” od dawna funkcjonuje jako międzynarodowa mądrość ludowa. O jego niesłuszności świadczy choćby to jak szybko zostało ono zasymilowane i jak niewiele ma faktycznych zastosowań. Sformułowanie to jest na tyle politycznie nie uprawnione i semantycznie puste, że dowiodła tego nawet kaczyńska ofensywa polityczna zwana „rewolucją moralną”. Z jednej strony jest to kolejna rewolucja, która obala to twierdzenie; z drugiej zaś jedyna, która jest najbliżej poświadczenia jego prawdziwości. Niemniej jednak, czyni to w sposób niepełny i raczej niezgodny z założeniami głosicieli owej prawdy. Rewolucja moralna bowiem pożera dzieci, ale – niestety – nie swoje.

Elektorat uwiedziony hasłem „Polski solidarnej” otrzymał niedawno kolejny cios młotem w potylicę. Wszyscy Ci, którzy liczyli na to, że PiS wstrzyma wolnorynkowe szaleństwo i narzuci polskiemu wściekłemu kapitalizmowi kaganiec, plują sobie teraz w brodę i toną w rozgoryczeniu. Okazało się bowiem, że Kaczyńscy są nie tylko liberałami, ale budują model społeczno-ekonomiczny (o potężnych ideologicznych podstawach i równie potężnej ideologicznej nadbudowie) jeszcze bardziej neoliberalny i to nie oglądając się w ogóle na skutki społeczne. W IV RP solidarne jest zamykanie szpitali, solidarna będzie też śmierć pacjentów tam umieszczonych. Zwłaszcza w odniesieniu do placówek takich jak wrocławski szpital onkologiczny, o którym ostatnio głośno. PiS poszedł po prostu jeszcze krok dalej i szalejący między Wisłą i Odrą kapitalizm, nazywany przez co wrażliwszych „dzikim”, przekształcił w iście „ludożerczy”, a nawet „dzieciożerczy”. Przegonił więc w monetrystyczno-liberalnym dogmatyzmie i PO, i SLD, a może dogonił nawet amerykańskich neokonserwatystów.

Być może panujący w Polsce bliźniacy, chcą nadrobić niedostatki intelektualne i kulturalne, demonstrując wprawę filozoficzną. Widać, że ukochali oni zwłaszcza dialektykę, ale niestety w ogóle jej nie rozumieją (co również demonstrują i to nader nachalnie). Próbowali swoją (nie)wiedzę z tego zakresu zastosować w sposób cokolwiek zbyt bezpośredni. Najpierw złamali wszystkie obietnice wyborcze złożone w trakcie kampanii i chyba wydawało im się, że to jest sposób na ich realizację. Teraz z kolei, długo po tym jak kampania się skończyła, składają oni – ustami swego ministra zdrowia – nowe obietnice, a mianowicie: „niektóre szpitale upadną”. To przyrzeczenie jest w obecnej rzeczywistości stosunkowo łatwe do spełnienia. Toteż – zgodnie ze swoim rozumieniem dialektyki – Kaczyńscy i cały ich rząd postanowili ogłosić, iż ta obietnica nie zostanie spełniona. I oczywiście, dzięki temu, że taki anons nastąpił liczą oni zapewne na to, by jednak owo ślubowanie znalazło swe odzwierciedlenie w otaczających nas realiach. Jednocześnie minister, który składa obietnice i od razu je denuncjuje jako społecznie szkodliwe, a potem zapowiada, że dołoży wszelkich starań, by do ich realizacji nie doszło zachowuje swe stanowisko podczas zarządzonej weryfikacji resortów, a inni fruną ze stołków jeszcze przed ogłoszeniem jej wyników. Ot takie to już przewrotne rozumienie niektórych nowożytnych trendów filozoficznych…

Polityczna szamotanina jaka się wywiązała w ostatnich dniach zamgliła obraz na tyle, że wyłowienie jakichś konkretnych treści było nader utrudnione. Niemniej już tylko trochę bardziej ostrożne poszukiwania takowych owocują ciekawostkami w ortodoksyjno neoliberalnym stylu. Pomiędzy dymisją Sikorskiego i Dorna z opróżnionym kontem wrocławskiej kliniki w tle, wypowiedziano kilka dość znamiennych kwestii, które niepomiernie świadczą o prawdziwej jakości politycznej „państwa solidarnego”. Jednym z najważniejszych twierdzeń jest następujące: „szpitale muszą na siebie zarabiać”. Ciekawe. Placówki ochrony zdrowia, które są powołane do niesienia pomocy mają stać się komercyjnymi usługodawcami. Warto zastanowić się czy idąc tym tropem Kaczyńscy nie zechcą zsolidaryzować kilku spraw i nie zaczną na przykład rozgłaszać, że policja i straż pożarna także powinny zacząć na siebie zarabiać. Nie zapominajmy też o straży granicznej, wojsku itd. To również trąci kaczyńskim pojmowaniem dialektyki. Dlaczego zaczynają oni od szpitali? Tam zarabiać jest najtrudniej. To właśnie wojsko i policja mogłyby spokojnie przejść na samoutrzymanie handlując bronią i innymi podobnego sortu akcesoriami. Zresztą wtedy jeszcze łatwiej szłoby realizować prawdziwe zamierzenia, które Kaczyńscy zasygnalizowali przy okazji drastycznych okoliczności w jakich znalazł się szpital onkologiczny we Wrocławiu – niesienie zagłady społecznej.

Zresztą kwestia śmierci jest im bardzo bliska. Wystarczy przywołać intensywne gardłowanie ze karą śmierci uskuteczniane nie tylko przez Kaczyńskich, ale wszelkie ich Ziobry i Wassermanny. Na drodze ku szczęśliwej realizacji tego zamierzenia stoją różne – dość kłopotliwe – kwestie. Na przykład Unia Europejska nakazuje moratorium. Nie bez znaczenia byłaby też mało przychylna reakcja różnych międzynarodowych kół, które już teraz nie mają o bliźniakach dobrej opinii i podśmiewają się z nich okazjonalnie. Nie da się ukryć, że tu też było trochę kaczej dialektyki. Opowiadali się oni za karą śmierci, której wiedzieli, że nie wprowadzą, licząc zapewne, iż taka konfiguracja sprzeczności przyniesie temu zamierzeniu rychłe spełnienie. Sprzyjające warunki połączone z niezwykłym sprytem braci K. dały rezultat. To co obserwujemy bowiem jest niczym innym jak tylko testem nowej metodologii katowskiej – śmierci przez urynkowienie. Jeśli eksperyment się powiedzie, a jest na to spora szansa, to można będzie śmiało powiedzieć, że kolejna obietnica została spełniona. Kara śmierci będzie w Polsce obecna, i choć nie będzie ona explicite wyrażona w jednym z paragrafów Kodeksu postępowania karnego, to będzie ona stosowana na dużo szerszą skalę i z większą stanowczością. Przypomnijmy sobie też, że całkiem niedawno premier zgłaszał zastrzeżenia do „różnych trybunałów” demaskując je w wywiadzie w „Dzienniku” (gazeta umiarkowanie prorządowa) jako instytucje utrudniające rozbijanie układu i właściwe stosowanie prawa; czyli dążące do utrzymania status quo. I dobrze – kara śmierci w solidarnym państwie też powinna być solidarna, czyli nie jednostkowa, nie indywidualna. Teraz – przy nowej metodzie – dotyczyła będzie od razu całych grup społecznych.

Niedowiarkom, którzy nie dostrzegają głębi filozoficznej w działaniach PiSu i jego przywódców oraz prominentnych działaczy, dość powinno być powyższego dowodu. Jeśli jednak i to ich nie przekonało to przywołać należy scenkę rodzajową z udziałem toruńskiego posła partii rządzącej, którą wyświetliła telewizja TVN24. Indagowany w sprawie wiedzy na temat tajemniczej dymisji ministra Dorna kręcił i – naturalnie – spotkał się z zarzutem, iż reprezentanci PiS wydają się kiepsko poinformowani co do działań własnego rządu. Ów wrzasnął wtedy zdradzając nieco fałszywą pewność siebie: „Informacja jest doskonała, wszyscy są dobrze poinformowani!”. Zdziwiony dziennikarz odpowiedział pytaniem: „tak? pan też jest dobrze poinformowany?”. „Oczywiście, jestem doskonale poinformowany!” kontynuował w tym samym duchu toruński deputowany. „No to co pan wie?”, spytał zdezorientowany prowadzący. „Nic nie wiem!” odkrzyknął PiSowiec. Nie da się ukryć, że jest to jedna z najbardziej twórczych interpretacji starożytnego „wiem, że nic nie wiem”, to taki PiSowski neosokratyzm…

Międzynarodowa mądrość ludowa głosi, że historia powraca farsą. To powiedzenie jest w pełni prawdziwe.

Bojan Stanisławski


Tekst pochodzi ze strony www.socjalizm.org.

drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


24 listopada:

1957 - Zmarł Diego Rivera, meksykański malarz, komunista, mąż Fridy Kahlo.

1984 - Powstało Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych (OPZZ).

2000 - Kazuo Shii został liderem Japońskiej Partii Komunistycznej.

2017 - Sooronbaj Dżeenbekow (SDPK) objął stanowiso prezydenta Kirgistanu.


?
Lewica.pl na Facebooku