Polacy stawiają JP II pomniki, zapewniają o swojej miłości, ale często nie znają nauki papieskiej, nie akceptują kościelnego nauczania w sprawie seksu, a zdarzają się nawet i tacy, którzy uważają, że gdzieś żyją potomkowie Jezusa Chrystusa.
Jeśli wierzyć wynikom styczniowego sondażu CBOS-u, to Kościół katolicki w Polsce może być dumny ze swoich owieczek.
Naród jest bowiem skatolicyzowany w ponad 95%. Ale ubiegłoroczne dane Instytutu Statystyki Kościoła katolickiego każą i na ten wskaźnik patrzeć z pewnym niedowierzaniem. Kościelne dane pokazują bowiem, że od 2003r. odsetek katolików spadł o 2,1 punktu procentowego – do 93,7%. I co więcej – w polskim katolicyzmie jest niewiele prawdziwego katolicyzmu, a w uwielbieniu papieża JP II rzeczywistej świadomości, o czym on mówił.
Chociaż media aż kipią określeniem "pokolenie JP II", to z badań Pentora dla "Wprost" wynika, że 95% Polaków po śmierci papieża nie zaangażowało się w działalność w żadnym ruchu katolickim. Zresztą ponad 44% osób nie identyfikuje się z tym stworzonym przez katolickich publicystów pojęciem. Tylko 12% badanych stwierdziło, że śmierć JP II "trwale zmieniła Polaków na lepsze", 66% uważa, że jeśli tak, to na krótko. 55% ponoć katolickiego do szpiku narodu w ogóle nie modliło się w ciągu dwóch lat do Jana Pawła II. Ile rzeczywiście to zrobiło trudno stwierdzić.
Nie lepiej jest ze stosunkiem Polaków do wielu elementów nauczania JP II. Choć poprzedni papież na czoło swojej polityki wysunął ekumenizm, w tym przede wszystkim pojednanie z judaizmem, to niechęć do Żydów deklaruje 49% spytanych niedawno przez CBOS. Jednocześnie 35% Polaków nie chciałoby, aby ich córka poślubiła Żyda. 55% sprzeciwiłoby się małżeństwu z wyznawcą islamu.
Podobnie jest ze stosunkiem Polaków do papieskiej nauki moralnej. 48% społeczeństwa dopuszcza stosowanie środków antykoncepcyjnych, 40% popiera przedmałżeński seks, 23% - rozwody, 32% - życie w wolnych związku, a prawie 18% - seks bez ograniczeń. Nic dziwnego, że według obliczeń seksuologów, jedynie 2% Polaków stosuje zalecane przez kościół i JP II naturalne metody antykoncepcji. 55% używa potępianych przez katolicką naukę moralną prezerwatyw, a 25% - znienawidzone przez hierarchów pigułki antykoncepcyjne. Ponadto 44% ankietowanych twierdzi, że w pierwszych tygodniach ciąży kobieta powinna mieć prawo wyboru, czy chce urodzić dziecko. Jedynie 18% Polaków w pełni popiera stanowisko kościoła, który sprzeciwia się jakiejkolwiek aborcji.
Rozdźwięk między wzniosłymi deklaracjami a codzienną praktyką pokazuje inne badanie CBOS. Choć 77% ankietowanych twierdzi, iż wiara jest w ich życiu ważna bądź bardzo ważna, to tylko 28% wskazało na nią jako na najważniejszy element codziennego życia. Wiara przegrała tu m.in. z zachowaniem dobrego zdrowia (80%), szczęściem rodzinnym (79%), życiową uczciwością (53%), pracą zawodową (45%) i spokojem (42%).
Badania pokazują, że tylko 31% Polaków uważa, iż katolickie zasady moralne są "najlepszą i wystarczającą moralnością". Za to 26%, że różne sytuacje życiowe wymagają weryfikacji niektórych zasad katolicyzmu, a 36% wprost nie zgadza się z częścią z nich, a te, które uważa za słuszne, traktuje jako niewystarczające dla człowieka.
Nie ma się co dziwić tym wynikom, skoro Polacy mają mgliste pojęcie o zasadach wiary katolickiej. Rok temu Pentor na zlecenie "Wprost" spytał czy św. Józef był rzeczywistym, biologicznym ojcem Jezusa, a nie tylko opiekunem. "Tak" odpowiedziało aż 29%, 15% twierdziło, że Jezus miał rodzeństwo, 11%, że Maria Magdalena była z nim w ciąży, a 35% że potomkowie Jezusa żyją do dziś. Przeciwnego zdania było tylko 24% ankietowanych. 33% jest przekonanych, że Chrystus chciał, by kobiety odgrywały dużą rolę w Kościele, a to Kościół niezgodnie z jego nauką ograniczył tę rolę. 29% zgadza się z opinią, że Pismo Święte jest dziełem człowieka i nie zostało natchnione przez Boga.
Uczciwie trzeba stwierdzić jedno – Polacy równie wnikliwie traktują nauczanie obecnego papieża, co poprzednika. Z badań przeprowadzonych przez CBOS po ubiegłorocznej pielgrzymce Benedykta XVI do Polski okazało się, że 52% Polaków nie zapadły w pamięci żadne słowa ani myśli Benedykta XVI. Jakiekolwiek tezy papieskiego nauczania dotarły tylko do 37% ankietowanych. A to wszystko mimo informacyjnego bombardowania w mediach, które nie odstępowały Benedykta XVI nawet na krok. Trudno zresztą mieć pretensje do ludzi, że tak instrumentalnie traktują religię, ponieważ doktryna katolicka rozmija się z życiem. Badania Instytutu Statystyki Kościoła pokazują, że tylko niecałe 35% wiernych sądzi, iż Kościół daje odpowiedź na najbardziej drażliwe kwestie społeczne, a 75% ankietowanych znajdując się w trudnej sytuacji życiowej nie poszło prosić o pomoc księdza.
Trudno przewidzieć co może być. Być może JP II powróci jako wyraz jakiegoś buntu wobec zakłamania, wobec tego, co się w Polsce dzieje. Ale to też byłby wyraz instrumentalnego traktowania tej postaci. Znaleźliśmy się w takiej pułapce. Instrumentalizacja imienia JP II przez część sceny politycznej skutkuje, iż niezwykle trudno będzie go odzyskać.
Piotr Skura
Tekst ukazał się w dzienniku "Trybuna".