Fornalczyk: Kobiety nie lubią siedzieć cicho

[2008-03-12 14:18:20]

8 marca 1908 roku 15 tysięcy pracownic fabryki tekstylnej w USA domagało się praw wyborczych i polepszenia warunków pracy. Właściciel fabryki zamknął strajkujące kobiety w pomieszczeniach fabrycznych, aby uniknąć rozgłosu. W wyniku nagłego pożaru zginęło 129 kobiet. Dwa lata później, by upamiętnić tamte wydarzenia, z inicjatywy Klary Zetkin, niemieckiej działaczki ruchu robotniczego, ustanowiono święto wszystkich kobiet. W 1917 roku ósmomarcowa demonstracja kobiet rozpoczęła rewolucję lutową. Robotnicy poparli kobiety strajkami. Sto lat później zbuntowały się polskie pielęgniarki. Pierwszy w Polsce strajk pracowników supermarketu – tyskiego Tesco to też głównie dzieło kobiet, które poparli górnicy.

Do WZZ "Sierpień 80" Tesco w Tychach – związku, który organizował strajk – należy już blisko 200 osób, w tym 150 kobiet (1/3 to kasjerki). Przewodniczącą komisji zakładowej i liderką strajku została Elżbieta Fornalczyk. Pracownicy żądali 700 zł podwyżki. Obecnie kasjerka z siedmioletnim stażem na rękę dostaje 800 zł. Zarząd Tesco zamknął sklep na czas strajku i uznał go za nielegalny. Wywiesił w całej Polsce w hipermarketach informacje o tym, że wobec strajkujących w Tychach zostaną wyciągnięte konsekwencje. Pracowniczki z hipermarketu w Tychach nie mają zamiaru się poddać. - W świetle ustawy o związkach zawodowych mieliśmy prawo do strajku - mówią związkowczynie.


Z Elżbietą Fornalczyk rozmawia Katarzyna Bratkowska.

"Ten strajk to kamyczek, który ruszy lawinę" - powiedziała pani portalowi gazeta.pl. Co było przed kamyczkiem?

Zaczęło się od konspiracji – u mnie w mieszkaniu. Jak zaczynałyśmy pracę w Tesco - było nieźle. Dwa, trzy lata temu wszystko się zaczęło psuć. Złe warunki pracy, tragicznie niskie pensje – ale ludzie bali się zwolnień. A teraz bezrobocie w Tychach spadło. Nie można nas już tak łatwo zaszantażować zwolnieniami. Na to pierwsze spotkanie założycielskie związku przyszło nas pięć. Za mało. Na trzecie część wydzwoniłyśmy część przywiozłyśmy – było 11 osób - 10 kasjerek i jeden pan z magazynu. Dobrze, że się nie zniechęciłyśmy. Teraz jest nas prawie 200 osób w "Sierpniu 80" i kolejne się zapisują. Po strajku powstały oddziały "Sierpnia" w Żywcu i Bielsku-Białej.

Przed strajkiem otrzymała Pani telefony z pogróżkami od nieznajomej. Czy po strajku także próbowano panią zastraszyć?

Zadzwoniła do mnie jakaś kobieta i powiedziała: "Jeśli chcesz chodzić cała, to odwołaj strajk" – a ja złożyłam zawiadomienie o przestępstwie na policji - pod presją koleżanek z pracy i rodziny, sama bym na to nie wpadła, raczej byłam w szoku, że komuś coś takiego do głowy przyszło. Po zakończeniu strajku dyrekcja robiła zebrania, mówili, że strajk był nielegalny, że będą konsekwencje. Widać nie znają prawa pracy. Załogi też nie znają – myśleli, że ludzi zastraszą – nie udało się. A teraz nagany wręczali. I kazali pracownikom napisać oświadczenia, dlaczego brali udział w strajku. Ludzie odpowiadają, że mają dość wyzysku albo że strajk był legalny, więc mieli prawo, albo w ogóle nie komentują. Dyrekcja chce nas zastraszyć, i co? I Gucio. Dziś znów ludzie przychodzili się zapisywać do związku. Tylko dwóm panom ciśnienie skoczyło z powodu tych nagan, aż pogotowie trzeba było wzywać.

Nagany za strajk?

Jak w szkole za złe zachowanie. Chcieli zwalić na nas winę za zamknięcie sklepu, podobno dobry wizerunek firmy zszargaliśmy. A co my niewolnicy jesteśmy? Kolonia brytyjska? W Anglii płacą 300 funtów tygodniowo, a my dostajemy tu 160 funtów miesięcznie. To komu te nagany należy wręczyć? Nam?

Przewodniczący "Sierpnia 80" powiedział, że jest pani samorodnym talentem. Od początku było wiadomo, że zostanie pani przewodniczącą?

Kiedy weszłam do forum pracowniczego, zaczęłam głośno mówić o niedogodnościach. "Jak mogłaś puścić dziewczyny na przerwę, kiedy tylu ludzi w sklepie?" – powiedział kiedyś dyrektor do naszej przełożonej. To poszłam i powiedziałam dobitnie, co o tym myślę. Przerwy udało się wywalczyć. No i utarło się, że Ela pójdzie, Ela zrobi. Aż zostałam przewodniczącą. Dyrekcja chyba nie była tym zachwycona. I zawsze dziwnym trafem robili spotkania z załogą, jak mnie nie było w pobliżu! Ale dziewczyny dzwoniły do mnie i wtedy cała rodzina współpracowała – podawali mi spodnie, parzyli herbatę - w ciągu 12 minut od chwili, jak mnie telefon obudził - byłam w Tesco.

Teraz jeździ pani po Polsce, zakłada struktury związkowe, co na to rodzina?

Mąż do mnie mówi: "Kochanie, ty to jesteś takie koło gospodyń wiejskich: szyje, pierze i pracuje" - i co dalej nie powtórzę (śmiech). A tu koło gospodyń zaczęło walczyć o swoje prawa. Kobiety nie lubią siedzieć cicho! To jest chore myślenie, że to mężczyzna ma utrzymywać rodzinę. Kiedyś tak było, a teraz co? Kobieta ma się wstydzić, że więcej zarabia? I cieszyć się, jak mąż mówi o jej pensji "Czy to twoje kieszonkowe już przyszło?" Mój mąż tak żartuje i wcale mnie nie cieszy, że ma rację – bo z moich zarobków to na majtki, soczek czy inne rzeczy z przeceny z własnego hipermarketu starczy. I tyle. Trudno mieć poczucie godności, kiedy się takie grosze zarabia. A kiedy wróciłam po chorobie i nie dostałam całego etatu, a pracowałam na tylko 3 - to już przelało czarę goryczy. Zresztą, o ile ja sobie mogę jeszcze pozwolić na mniejsze zarobki, o tyle te młode, co przyjdą po mnie, nie mogą – one muszą dzieci wychować, i nie wszyscy mężowie zarabiają na dwoje. Ja walczę dla wszystkich. I mam coraz więcej siły. Adrenalina mnie niesie.

A na manifestację 8 marca pani przyjedzie? Czy boi się pani feministek?

Przyjedziemy razem, kilkanaście osób z tyskiego Tesco. Czego mamy się bać? Czym wy się różnicie od nas? My walczymy i wy walczycie. Też pracujemy, też w domu gonię chłopów do roboty. A jak demonstrujemy albo strajkujemy, to chłopy muszą sobie same radzić. Kto wie, może sama jestem feministką.

W domu, po pracy też?

Po ośmiu godzinach jednostajnej pracy, która wymaga ciągłej koncentracji, uważania na klienta, na towar, na pieniądze, na karty płatnicze, a ja jeszcze lubię sobie z klientami porozmawiać, więc muszę mieć podzielną uwagę - po takich ośmiu godzinach, to i kręgosłup, i barki bolą, i w ogóle człowiek ledwo żyje. Kiedyś, jak dzieci do szkoły chodziły, robiłam im obiad. Teraz mamy podział obowiązków - kto przychodzi pierwszy, ten robi. Choć zdarza mi się wrócić z pracy i tylko coś wypić, siadam w fotelu i w nosie mam wszystko. Mama nie zawsze musi!

Dlaczego na kasach głównie pracują kobiety? To lekka praca?

Mężczyźni nie chcą na kasach pracować. Mamy trzech, może czterech. Nawet górnicy powiedzieli, że nie chcieliby na kasie pracować. Jak jeden klient ma trzy zgrzewki wody, parę toreb cukru, plus ziemniaki, to nieraz do 50 kilo wychodzi, większość ma po 10 kilo, pomnóżmy to przez ponad stu klientów dziennie – czasem nawet dwie tony przerzucamy. Na działach to samo. A mężczyźni nie chcą za te stawki robić, dlatego większość mężczyzn na markecie to emeryci. Ale na strajku chyba wszyscy byli. Zresztą niektórzy z nich to emerytowani górnicy. Jeden z nich mówił: "Czym oni chcą nas straszyć? Ja pięć strajków przeszedłem, zawsze mówili, że to nielegalne".

Co by pani powiedziała innym pracowniczkom hipermarketów?

Założenie związku, zrobienie strajku – to jest niesamowite przeżycie. Najpierw myślałam: nie dam rady. A potem poczułam przypływ sił. Koleżanki pomogły i zobaczyłam, że się udaje! To przeżycie zmieniło i mnie, i dziewczyny. Dalej jesteśmy przyjaciółkami, gadamy normalnie, ale teraz mamy odwagę powiedzieć wszystko na głos. Zjednoczyło nas to doświadczenie, teraz jesteśmy jak siostry broni. Jedna za wszystkie – wszystkie za jedną. Naprawdę życzę tego wszystkim babkom: żeby wreszcie dostrzegły swoją godność, żeby nas nikt nie poniżał, żebyśmy były godnymi kobietami z wysoko podniesioną głową. I żebyśmy jej już nigdy nie opuściły!

Wywiad ukazał się w "Gazecie Feministycznej, specjalnym dodatku do "Gazety Wyborczej".

drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


23 listopada:

1831 - Szwajcarski pastor Alexandre Vinet w swym artykule na łamach "Le Semeur" użył terminu "socialisme".

1883 - Urodził się José Clemente Orozco, meksykański malarz, autor murali i litograf.

1906 - Grupa stanowiąca mniejszość na IX zjeździe PPS utworzyła PPS Frakcję Rewolucyjną.

1918 - Dekret o 8-godzinnym dniu pracy i 46-godzinnym tygodniu pracy.

1924 - Urodził się Aleksander Małachowski, działacz Unii Pracy. W latach 1993-97 wicemarszałek Sejmu RP, 1997-2003 prezes PCK.

1930 - II tura wyborów parlamentarnych w sanacyjnej Polsce. Mimo unieważnienia 11 list Centrolewu uzyskał on 17% poparcia.

1937 - Urodził się Karol Modzelewski, historyk, lewicowy działacz polityczny.

1995 - Benjamin Mkapa z lewicowej Partii Rewolucji (CCM) został prezydentem Tanzanii.

2002 - Zmarł John Rawls, amerykański filozof polityczny, jeden z najbardziej wpływowych myślicieli XX wieku.


?
Lewica.pl na Facebooku