"Dobrze byłoby, gdyby przywódcy irańscy przemyśleli na nowo, ile ryzykują, i wycofali się z programu nuklearnego. Najlepsze rokowania na jego powstrzymanie daje konwencjonalny izraelski atak powietrzny, który doprowadzi do zniszczenia ich instalacji nuklearnych. Rzecz jasna, oznaczać to będzie tysiące ofiar wśród Irańczyków i międzynarodowe upokorzenie. Lecz alternatywą jest Iran obrócony w pustynię nuklearną."
Morris często udziela wykładów, jest też doradcą izraelskiego establishmentu politycznego i wojskowego, dysponującym unikalnymi kontaktami z izraelskimi strategami wojskowymi. Jest tajemnicą poliszynela, że Morris opowiada się za masowym, brutalnym wypędzeniem wszystkich Palestyńczyków. Jednak bez względu na swe ludobójcze zapatrywania otrzymał on wiele nagród akademickich. Publikuje się go w czołowych gazetach i czasopismach izraelskich. Wynurzenia Morrisa to nie próżne deklamacje odosobnionego psychopaty, czego dowodzi publikacja w "The New York Times" wstępniaka jego autorstwa.
Co mówi nam o amerykańskiej polityce i kulturze publikacja w "The New York Times" artykułu wzywającego do nuklearnego spopielenia 70 milionów Irańczyków oraz wystawienia na skażenie nuklearne miliarda ludzi na Bliskim Wschodzie, w Azji i w Europie? To przecież "NYT", zapewniający informację "wykształconym klasom" USA, zaś jego niedzielne dodatki, strony poświęcone literaturze oraz edytoriale pełnią rolę "sumienia moralnego" ważnych sektorów elity kulturalnej, gospodarczej i politycznej.
"The New York Times" dostarcza legitymacji dla masowej zbrodni, której nie otrzymałaby, gdyby wynurzenia Morrisa opublikowano w jakichś neokonserwatywnych tygodnikach czy miesięcznikach. Fakt, że "NYT" uznaje projekt eksterminacji przez Izrael milionów Irańczyków za uprawniony element debaty bliskowschodniej, obnaża to, w jakim stopniu "wyższe" kręgi kulturalne i dziennikarskie w USA zostały skażone wirusem syjofaszyzmu. To w sumie logiczna konsekwencja publicznego poparcia przez "NYT" izraelskiej blokady ekonomicznej, mającej zagłodzić 1,4 miliona mieszkańców Strefy Gazy; czy tworzenia przez "NYT" zasłony dymnej, zza której trudno było dostrzec wpływ Izraela, syjonizmu i Amerykańsko-Izraelskiego Komitetu Spraw Publicznych na decyzję o wszczęciu amerykańskiej inwazji na Irak, prowadzącej do rzezi ponad miliona obywateli irackich.
"The New York Times" nadaje ton całej socjecie nowojorskiej, uprzywilejowującej interesy izraelskie do tego stopnia, że zagłaskuje w amerykańskim dyskursie politycznym nie tylko będące na porządku dziennym pogwałcenia prawa międzynarodowego, lecz również izraelskie groźby, de facto obietnice, masowego stosowania polityki spalonej ziemi w celu utwierdzenia supremacji w regionie. Gotowość "NYT", by opublikować artykuł rzecznika ludobójstwa i rzezi całych narodów, mówi nam o sile więzi między proizraelską gazetą tak zwanego "liberalnego establishmentu" a totalitarną prawicą izraelską. Oto co to znaczy: dla liberalnego establishmentu proizraelskiego nie do przyjęcia są naziści nieżydowscy, jednakże zapatrywania i polityka judeofaszystowska wymaga dogłębnego rozważenia, a może nawet zaprowadzenia.
Artykuł Benny'ego Morrisa o "eksterminacji nuklearnej" nie spowodował żadnego sprzeciwu ze strony 52 Przewodniczących Głównych Amerykańskich Organizacji Żydowskich (PMAJO) – wszak w ich codziennym biuletynie informacyjnym "Daily Alert" regularnie ukazywały się artykuły syjonistów izraelskich i amerykańskich, wzywających Izrael lub USA do ataku nuklearnego na Iran. Innymi słowy, totalitarne zapatrywania Morrisa stanowią część matrycy kulturowej, osadzonej głęboko w syjonistycznych sieciach organizacyjnych wraz z ich długimi mackami w kręgach kulturalnych i politycznych USA. "NYT", publikując obłąkańcze brednie Morrisa, pozwolił dyskursowi ludobójstwa na wydostanie się z ograniczonego krwiobiegu syjonistycznych wyżeraczy do mainstreamu milionów czytelników amerykańskich.
Nie licząc kilku pisarzy (miejscowych i żydowskich), publikujących na marginalnych stronach internetowych, w całym świecie literackim, politycznym i dziennikarskim nie znajdzie się politycznego ani moralnego potępienia tej rękawicy rzuconej w twarz naszemu człowieczeństwu. Nie podjęto próby wykazania związku między totalitarną polityką ludobójstwa, jaką proponuje Morris, a jawnymi oficjalnymi groźbami Izraela i przygotowaniami do wojny nuklearnej. Nie ma kampanii antynuklearnej, którą poprowadziliby nasi mający największy wpływ publiczny intelektualiści, na rzecz bojkotu owego państwa (Izraela) oraz jego intelektualnych sław, szykujących wojnę nuklearną, w której może zginąć 10 razy więcej ofiar, niż Żydów zarżniętych przez nazistów.
Nuklearne spopielenie narodu irańskiego to izraelski odpowiednik hitlerowskich komór gazowych i pieców krematoryjnych – z większym rozmachem. Eksterminacja to ostatnie stadium syjonizmu. To wynika z doktryny: panuj nad Bliskim Wschodem albo zniszcz powietrze i ziemię świata. To jawny przekaz Benny'ego Morrisa (oraz jego oficjalnych sponsorów izraelskich), który tak jak Hitler wysyła Irańczykom ultimatum: "poddajcie się albo zostaniecie zniszczeni", i który grozi USA: zbombardujcie Iran razem z nami albo doświadczycie światowej katastrofy ekologicznej i ekonomicznej.
Jasne jak słońce, że Morris jest ostatecznie, klinicznie, do szpiku kości obłąkany. To, że "The New York Times" opublikował jego ludobójczy bulgot, obnaża kolejne symptomy tego, jak potęga i bogactwo zdegenerowały życie intelektualne i kulturalne Żydów w USA. By zrozumieć rozmiar owej agonii, wystarczy porównać wybitnego tragiczno-romantycznego pisarza niemiecko-żydowskiego, Waltera Benjamina, w jego desperackiej ucieczce przed postępami totalitarnego terroru nazistowskiego, oraz izraelsko-żydowskiego pisarza Benny'ego Morrisa, którego opublikował "The New York Times", i jego zbrodnicze opowiedzenie się za syjonistycznym terrorem nuklearnym.
Problem potęgi syjonistycznej w Ameryce to nie tylko problem "lobby", wpływającego na decyzje Kongresu i Białego Domu w kwestii pomocy zagranicznej dla Izraela. Dziś na porządku dziennym stanęły kwestie rzecznictwa na rzecz wojny nuklearnej, w której eksterminowanych może zostać 70 milionów Irańczyków, i współudziału mediów amerykańskich, dostarczających platformy, więcej, oczywistej legitymacji politycznej dla masowego mordu i globalnego skażenia nuklearnego. Inaczej niż w nazistowskiej przeszłości, nie możemy powiedzieć tak jak dobrzy Niemcy, że "nie wiedzieliśmy" czy też "nie powiedziano nam o tym", gdyż napisał o tym ważny akademik izraelski i opublikowano to w "The New York Times".
James Petras
tłumaczenie: Paweł Michał Bartolik
Tłumaczenie ukazało się na stronie Internacjonalista (www.internacjonalista.pl).