Zalega: Nic nie będzie już jak przedtem

[2008-10-03 15:05:12]

W Polsce kryzys finansowy na razie dał się we znaki inwestorom giełdowym i... przyszłym emerytom. Na tym się jednak nie skończy.

Miliardy złotych stracili ci, którzy w pogoni za łatwym – jak się wydawało – zyskiem, ulokowali swoje oszczędności w funduszach inwestycyjnych. Stopnienie ich aktywów aż o 45 mld zł to zarówno efekt spadku wartości jednostek uczestnictwa w tych funduszach, jak i wycofywania z nich oszczędności przez klientów.

Straty niektórych spółek giełdowych sięgały 50 procent, a traciły głównie firmy związane z branżą finansową (Getin Bank – 30 proc. strat, BZ WBK – 40 proc., PKO BP – prawie 25 proc.). Firma doradcza Expander wyliczyła, że w ciągu roku trwania kryzysu inwestorzy, którzy trzymali pieniądze w akcjach polskich spółek, stracili już ponad 190 mld zł! To suma, która spokojnie pozwoliłaby wyjść z kryzysu polskiemu systemowi emerytalnemu.

Cóż, stracili ci, co przynajmniej mieli jakieś oszczędności do zainwestowania, a to jednak mniejszość Polaków. Eksperci uspokajali, że osoby, które nie inwestują na giełdzie, w żaden poważny sposób nie odczują kryzysu finansowego. – Nie ma w tej chwili żadnych zagrożeń dla klientów polskich instytucji finansowych. Trudno mówić o jakimś podwyższonym prawdopodobieństwie ryzyka kryzysu w Polsce – mówił Łukasz Zajnowicz z Komisji Nadzoru Finansowego. Tymczasem "Rzeczpospolita" na pierwszej stronie poinformowała, że niektóre polskie banki działają równie ryzykownie jak amerykańskie, udzielając kredytów osobom, których nie stać na ich spłatę (Komisja Nadzoru Finansowego chce teraz zaostrzyć reguły przyznawania kredytów). Wszystko więc przed nami...

Jak na razie, poza ciułaczami giełdowymi, oberwie się zwłaszcza emerytom. Jeżeli wziąć pod uwagę zmianę aktywów spowodowaną przeceną na giełdzie, to tylko w mijającym miesiącu aktywa Otwartych Funduszy Emerytalnych spadły o blisko 4 mld zł. Oznacza to, że przechodzący w ciągu najbliższych lat na emeryturę będą mieli spore problemy ze związaniem końca z końcem. Straty byłyby jeszcze wyższe, gdyby OFE nie miały zakazu bardziej ryzykowanego inwestowania na giełdzie (obecnie inwestują na giełdzie średnio 30–40 proc. składek klientów). A byłyby jeszcze wyższe, gdyby rząd wcześniej przepchnął zgodę na inwestowanie przez OFE na zagranicznych giełdach.

– Problem jest globalny i że on do nas może przyjść, oczywiście, to nie jest tak, że Polska jest wolna od zagrożenia takiego – tak pokrętnie tłumaczył Grzegorz Schetyna (PO) w radiowych "Sygnałach Dnia". I tym razem z platformersem trzeba się zgodzić.

Kryzys nie tylko amerykański

Polskie media przyjęły, że obecny kryzys jest związany tylko z kryzysem niepewnych kredytów hipotetycznych w Stanach Zjednoczonych (subprimes) z lata ubiegłego roku. Ale to tylko czubek góry lodowej kryzysu całego systemu finansowego, który wcześniej czy później musiał się zawalić.

Jak podkreśla francuski ekonomista Michel Husson, to jednak nie wszystko: do tego doszedł jeszcze kryzys energetyczny, wraz ze wzrostem cen benzyny (mimo okresowego spadku jej ceny, ale i tak utrzymującej się w wysokości ponad 100 dolarów za baryłkę), kryzys żywnościowy związany ze wzrostem cen na tym rynku (w czym swój udział ma rozwój rynku biopaliw), kryzys monetarny wraz z upadkiem dolara i ostatecznie spowolnienie gospodarek, ocierające się o recesję, w większości państw uprzemysłowionych.

Wszystko wskazuje więc na to, że mamy do czynienia z kryzysem tak trwałym, z którego wcześnie nie wyjdziemy, jak i systemowym, który już nie pozwoli na prosty powrót do sytuacji sprzed niego, tak jakby nic się nie stało.

Fakt, że kryzys wyszedł jednak ze Stanów Zjednoczonych wskazuje, że kończy się dotychczasowy model rozwoju tego kraju, który żył po prostu kosztem reszty świata. Gospodarka amerykańska opierała się bowiem na silnym popycie wewnętrznym opartym na kredycie (oszczędności amerykańskich rodzin były nawet nie zerowe, a... minusowe) oraz na napływie obcych kapitałów finansujących deficyt mocarstwa. Teraz, mimo wpompowania miliardów dolarów przez amerykański rząd w gospodarkę (co swoją drogą dowodzi, że wolny rynek, a zwłaszcza zyski biznesu nie mogą się obyć bez publicznych pieniędzy), zaostrzenie warunków kredytów pogorszy nie tylko sytuację rodzin, ale także dotknie bezpośrednio amerykańskie przedsiębiorstwa (minister skarbu USA, Henry Paulson przestrzegł w dramatycznym apelu, że zamrożenie kredytów dla firm spowoduje upadek wielu z nich), a z kolei zielony banknot stracił sporo ze swej atrakcyjności w oczach zagranicznych inwestorów.

Słaba Europa

Tyle, że Stany Zjednoczone mają jedną przewagę nad jakoby zjednoczoną Europą. Otóż Unia Europejska jest bardziej ortodoksyjna we wdrażaniu neoliberalnych dogmatów, z których Amerykanie nic sobie nie robią, gdy widzą spadek zysków. Europejski Bank Centralny nic nie zrobił, by zahamować sztuczne podwyższanie wartości euro wobec dolara, co już negatywnie odbiło się na unijnym eksporcie.

Warto zwrócić uwagę za Michelem Hussonem na fakt, że kryzys w różny sposób dotknie państwa unijne. Najsilniej może go odczuć Wielka Brytania (zresztą premier Gordon Brown już ostrzegł przed najgorszą recesją od 60 lat), której dobre wyniki gospodarcze były oparte na finansach, nieruchomościach i zadłużeniu społeczeństwa. Kryzys nieruchomości poważnie dotknął też Hiszpanię, choć premier Jose Zapatero przekonuje, że wszystko jest dobrze.

Europa zresztą nie ma szans na wspólną politykę antykryzysową – nawet w stylu amerykańskim, bo oparta jest na "wolnej konkurencji", uniemożliwiającej jakąkolwiek harmonizację gospodarczą.

A już na pewno kryzys, a więc związany z nim spadek popytu na rynku światowym, dotknie wszystkie kraje nastawione na eksport – od Chin po Polskę.

Zapłacą pracownicy, czy finansiści?

We wszystkich artykułach dotyczących kryzysu przewijają się miliardowe kwoty, których tylko część wystarczyłaby na zaspokojenie podstawowych potrzeb mieszkańców planety, czy zapewnienie godnych płac. Nieświadomie media ujawniają prawdę o bodaj największym przekręcie ostatnich lat – większym od prywatyzacji gospodarek byłych krajów tzw. socjalistycznych.

Otóż od lat 80. w niemal wszystkich krajach świata byliśmy świadkami spadku udziału płac w wypracowanym bogactwie narodowym, a równocześnie skokowego wzrostu zysków kapitalistów. Tak samo rosła różnica między wskaźnikiem zysków a inwestycji, które pozostały w tyle za tym pierwszym. Tak wiec światu finansów udało się okraść pracowników z ich płac, a rosnąca w całym świecie liczba miliarderów – równolegle do wzrostu nierówności społecznych – jest tylko najbardziej symbolicznym tego dowodem.

Ale dlaczego kapitaliści nie inwestowali więcej? Odpowiedź też jest prosta – w rozwiniętych społeczeństwach zachodnich wzrósł popyt na usługi nie przynoszące gigantycznych zysków (albo gdzie tylko ich część przynosi zyski, jak w przypadku służby zdrowia, czy szkolnictwa). Nie pojawiło się nic w rodzaju branży samochodowej, co pozwoliłoby na trwałe podbić zyski. Stąd łatwiej było zarabiać na różnych machinacjach finansowych, bańkach spekulacyjnych, przejmowaniu zakładów za pośrednictwem funduszy inwestycyjnych żądających rentowności rzędu 15 proc, a potem wyrzucających pracowników na bruk, po wypompowaniu wszelkich możliwych zysków z przedsiębiorstwa.

Rzecz jasna, rządy będą teraz robić wszystko, by zrzucić koszty kryzysu na pracowników. Kryzys może być doskonałym alibi do dalszej likwidacji prawa pracy, ograniczania płac, czy zwolnień.

Jak trwoga, to do państwa...

To może być najpoważniejszy kryzys kapitalizmu od dziesiątków lat. Czy to oznacza, że kapitalizm się zawali? Rzecz jasna, nie. Czy trzeszczy w szwach? Tak, bo nie będzie już powrotu do neoliberalnej ideologii głoszącej, że wszystko załatwi wolny rynek i globalizacja bez ograniczeń. Już nawet środowiska ekonomistów wcześniej liberalnych przebąkują, że państwo musi jednak jakoś pomóc. Nie łudźmy się jednak, że to oznacza, iż nowy model kapitalizmu – po kryzysie – będzie lepszy dla pracownika.

Kiedy Hugo Chávez nacjonalizował przedsiębiorstwa niezbędne do rozwoju Wenezueli (za spore odszkodowania), rozlegały się okrzyki o dyktatorskiej ingerencji w gospodarce. Kiedy jednak rząd amerykański zdecydował się znacjonalizować Fannie Mae i Freddie Mac, główne amerykańskie instytucje finansowe, gwarantujące kredyty hipoteczne, to wszyscy się zachwycili. Po raz kolejny potwierdziło to maksymę o uspołecznieniu strat i prywatyzacji zysków. Rząd ma dbać o zyski biznesu i jak ten wtopi, to pospieszyć mu z pomocą, a nie o potrzeby społeczne.

Neoliberalne dogmaty zostały zachwiane. Trzeba być naiwnym studentem z polskiej uczelni lub bezrefleksyjnym czytelnikiem "Gazety Wyborczej", żeby uwierzyć, że kapitalizm jest dobry dla wszystkich – jak w reklamówkach PO.

Czy większość społeczeństw dalej ma być poświęcana na ołtarzu zysków elit? Ideologia neoliberałów, tak jak gospodarka jest w kryzysie – czas to wykorzystać.

Został jeden optymista

Nie mamy kryzysu wolnego rynku, nie mamy kryzysu kapitalizmu.

Leszek Balcerowicz w wywiadzie dla "Dziennika".

Dariusz Zalega


Tekst ukazał się w tygodniku "Trybuna Robotnicza".

drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


23 listopada:

1831 - Szwajcarski pastor Alexandre Vinet w swym artykule na łamach "Le Semeur" użył terminu "socialisme".

1883 - Urodził się José Clemente Orozco, meksykański malarz, autor murali i litograf.

1906 - Grupa stanowiąca mniejszość na IX zjeździe PPS utworzyła PPS Frakcję Rewolucyjną.

1918 - Dekret o 8-godzinnym dniu pracy i 46-godzinnym tygodniu pracy.

1924 - Urodził się Aleksander Małachowski, działacz Unii Pracy. W latach 1993-97 wicemarszałek Sejmu RP, 1997-2003 prezes PCK.

1930 - II tura wyborów parlamentarnych w sanacyjnej Polsce. Mimo unieważnienia 11 list Centrolewu uzyskał on 17% poparcia.

1937 - Urodził się Karol Modzelewski, historyk, lewicowy działacz polityczny.

1995 - Benjamin Mkapa z lewicowej Partii Rewolucji (CCM) został prezydentem Tanzanii.

2002 - Zmarł John Rawls, amerykański filozof polityczny, jeden z najbardziej wpływowych myślicieli XX wieku.


?
Lewica.pl na Facebooku