Kryś: Propaganda neoliberalna na łamach "Gazety Wyborczej" i "Wprost"

[2008-10-11 09:05:29]

Gdyby spytać tzw. przeciętnego obywatela RP z czym kojarzy mu się termin propaganda polityczna, otrzymalibyśmy zapewne odpowiedź, że z systemami totalitarnymi; faszyzmem i komunizmem, personalnie zaś z Josephem Goebelsem (twórcą nazistowskiej propagandy), Edwardem Gierkiem (vide "propaganda sukcesu") czy Jerzym Urbanem ("propagandzistą stanu wojennego", jak często określają go jego przeciwnicy). Spytany zaś o definicję propagandy, nasz "przeciętny" obywatel RP zapewne intuicyjnie skonstatowałby, że jest to albo manipulacja faktami, mającą na celu potwierdzenie tez nadawcy lub też bez owijania w bawełnę określiłby ją mianem zwykłej, ordynarnej wręcz konfabulacji. Zgodziłby się też przypuszczalnie ze stwierdzeniem, że co prawda polskie rządy po roku ’89 wielokrotnie uciekały się do stosowania technik propagandowych, mających przekonać opinię publiczną do ich polityki, jednakże nie sposób tego porównać z okresem PRL-u.

Nie ulega wątpliwości, że po doświadczeniach Polski Ludowej obywatele są bardzo wyczuleni na wszelkie formy ostentacyjnej propagandy uprawianej przez rządzących. Sceptycznie podchodzą zarówno do optymistycznych prognoz i zapowiedzi poprawy wskaźników społeczno-ekonomicznych, jak i informacji o sukcesach władzy. Ludzie skłonni są przyznać rację rządzącym w kwestii poprawy sytuacji społeczno-gospodarczej, dopiero wtedy, gdy odczują ją "na własnej skórze", gdy – mówiąc Marksem – poprawi się ich sytuacja bytowa1.

Paradoksalnie jednak czujność obywateli kończy się, gdy inicjatorem propagandy jest nie władza państwowa, ale pośrednik w przekazywaniu informacji, czyli nie kto inny jak mass media. Trafnie zauważa Jarosław Klebaniuk, że współczesne media, bardziej niż kiedykolwiek, kreują politykę zgodnie z interesem swoich właścicieli. Wzrost roli sektora prywatnego sprawił, że klasyczna propaganda polityczna zapośredniczana jest celami merkantylnymi (powiązania biznesowe właścicieli mediów i ich kalkulacje koniunktury wyborczej)2.

Przeanalizujemy dyskurs dwóch polskich wpływowych periodyków: "Gazety Wyborczej" i tygodnika "Wprost". Odwoływać będziemy się do artykułów zamieszczonych w różnych okresach. Nie chodzi nam bowiem o analizę sposobu relacjonowania konkretnych wydarzeń przez te tytuły, lecz o zdiagnozowanie czy tzw. linia redakcji jest funkcjonalna względem neoliberalizmu, rozumianego jako ideologia gospodarki wolnorynkowej, opartej na prywatnej własności, zmniejszającym się udziale sektora państwowego (w wyniku prywatyzacji kolejnych gałęzi gospodarki), malejącej kontroli społecznej, kulcie indywidualizmu (a raczej egoizmu) i przedsiębiorczości3. Innymi słowy będziemy chcieli zbadać, czy dane pismo uprawia propagandę neoliberalną na swoich łamach.

U źródeł wyboru tygodnika "Wprost" i "Gazety Wyborczej", leży chęć wykazania, że pomimo pozornych różnic ideologicznych, dzielących oba tytuły4, w kwestii najbardziej fundamentalnej, a więc obrony istniejącego społeczno-ekonomicznego status quo opartego na neoliberalizmie, zachowują one jednakowe stanowisko, różniące się li tylko formą uprawianej propagandy.

Oblicza propagandy

Pod pojęciem propagandy politycznej według J. Ellula kryją się "wszelkie techniki wpływania na obywateli wypracowane przez instytucje władzy państwowej, partie polityczne, administrację, elity polityczne, grupy nacisku itd. Zasadniczym jej celem jest modyfikowanie zachowań społeczeństwa zgodnie z interesem nadawcy"5. Nie oznacza to, jak zauważa J. Klebaniuk, że immanentną cechą propagandy jest posługiwanie się kłamstwem i oszustwem6. Arsenał, z którego może skorzystać propaganda jest o wiele bardziej wyrafinowany. Może to być symbol, slogan czy też obraz – ważne żeby odwoływał się do emocji i uprzedzeń, dzięki czemu możliwe będzie wpłynięcie na odbiorcę w taki sposób, że przyjmie on punkt widzenia nadawcy za swój.

Podział propagandy na białą, szarą i czarną należy do jednych z najczęściej spotykanych w literaturze przedmiotu7. Ta pierwsza pochodzi od dobrze zidentyfikowanego nadawcy, który nie ukrywa swojego pochodzenia i charakteru. Propaganda ta nie tuszuje swoich intencji oraz ideologii, choć czasem stara się przybrać je w szaty "naturalnych" lub jedynie "słusznych". Przedstawia wyznawane poglądy jako najlepsze, stara się jednak budować wiarygodność wśród odbiorców (vide "Gazeta Wyborcza"). Szara propaganda występuje z kolei wówczas, gdy źródło przekazu może, choć nie musi być poprawnie identyfikowalne, informacje zaś przez nie podawane są niezbyt precyzyjne. Wyróżnikiem tej propagandy są wszelkiego rodzaju przecieki informacyjne. Tygodnik "Wprost"8, na łamach którego wielokrotnie ukazywały się artykuły, których źródłem były przecieki z Instytutu Pamięci Narodowej, komisji ds. weryfikacji WSI, sejmowych komisji śledczych stanowi dobrą egzemplifikację szarej propagandy. Na bazie tych przecieków budowano najbardziej absurdalne i fantastyczne hipotezy, obalenie których było albo niemożliwe (na zasadzie "udowadniania, że nie jest się wielbłądem") albo też miało miejsce po dłuższym czasie, kiedy już mało kto był zainteresowany tematem. Propaganda czarna z kolei to nic innego jak czysta konfabulacja. Fałszywe w tym przypadku jest zarówno źródło informacji, ukrywające rzeczywistego nadawcę, jak i sama informacja, wymyślona przez propagandzistę.

Pojawia się pytanie: dlaczego ludzie bardziej ulegają propagandzie politycznej (neoliberalnej), będącej tworem mediów aniżeli tej autorstwa rządzących? Jedną z przesłanek jest niewątpliwie zaufanie do mediów, traktowanych w tym kontekście dość idealistycznie, tj. jako niezaangażowany po żadnej ze stron, neutralny (albo jeszcze bardziej kuriozalnie: "apolityczny") i obiektywny przekaźnik informacji. Wspominaliśmy już o tym, że prywatne media są dziś samodzielnym graczem, walczącym o swoje interesy, a mówiąc precyzyjnie interesy swoich właścicieli. Trzeba nie lada naiwności, aby wierzyć w to, że magnat medialny pozwoli, aby w należącej do niego gazecie mówiło się pozytywnie o większej redystrybucji dochodu narodowego, progresywnych podatkach czy egalitarnej polityce społecznej. I nie chodzi tu o pojedyncze teksty publikowane w dziale opinie, ale o linię redakcyjną i dominujący dyskurs na łamach gazety.

Propaganda neoliberalna stanowi więc de facto jedyny logiczny z punktu widzenia interesów klasowych prywatnych mediów sposób obrony tychże interesów. Nie ma się czemu dziwić. Irracjonalne byłoby, gdyby jej nie uprawiały lub propagowały coś przeciwnego. Byłoby to równoznaczne z działaniem wbrew własnym interesom, narażaniem się na straty, a co za tym idzie, wpływałoby to destrukcyjnie na firmę. Pytanie nie dotyczy zatem faktu istnienia propagandy neoliberalnej na łamach prywatnych periodyków (w naszym przypadku "Wprost" i "Gazety Wyborczej"), ale raczej sposobu i formy w jakiej ta propaganda się przejawia, środków i mechanizmów przez nią wykorzystywanych, które powodują, że ludzie tak bardzo jej ulegają.

Anatomia neoliberalnej propagandy

Pierwszy etap propagandy neoliberalnej w mediach ma miejsce w momencie selekcji informacji. Będąc gatekeeperem9 nasz masowy komunikator decyduje, które informacje zostaną wysłane do masowego odbiorcy, a które nie. Przetwarza rzeczywistość, tworząc tym samym rzeczywistość medialną, w której narzuca ludziom określoną wizję świata i wydarzeń. W tym miejscu warto przytoczyć wniosek z badań prasy amerykańskiej przeprowadzonych w latach 80., a opublikowanych w pracy "Manufacturing Consent: The Political Economy of the Mass Media". Autorzy badań, E. Herman i N. Chomsky zauważyli, że: "najpoważniejsze odchylenia w mediach powstają na skutek wstępnej selekcji materiałów, realizowanej pod wpływem stosunków własnościowych, organizacyjnych, rynku i władzy politycznej"10. Odnosząc to do analizowanych przez nas periodyków, możemy – dla przykładu – wziąć na warsztat sposób w jaki przedstawia się na ich łamach Szwecję, jakie informacje na jej temat się publikuje, a które się pomija. We "Wprost" doprawdy trudno znaleźć artykuł, który nie byłby krytyczny względem tego kraju. Dotyczy to zwłaszcza szwedzkiego modelu państwa dobrobytu, którego krach obwieszcza się już od dobrych kilku lat, pisząc o końcu "szwedzkiego snu o socjalistycznym kapitalizmie"11. Stawia się demagogiczne tezy, jak chociażby tą mówiącą, że gdyby "Szwecja leżała w USA, byłaby najuboższym amerykańskim stanem", o czym świadczyć ma fakt, że "ubruttowione dochody przeciętnej szwedzkiej rodziny są o połowę niższe od dochodów rodziny amerykańskiej"12. Nikt jednak nie pofatygował się o to, aby dodać, że w przeciwieństwie do Amerykanów Szwedzi korzystają z obszernego katalogu bezpłatnych świadczeń społecznych, od służby zdrowia począwszy, przez edukację (od poziomu żłobka), świadczenia rodzinne, po wysokie emerytury. Obywatele USA muszą za to wszystko słono płacić (na marginesie: szacuje się, że blisko 40 mln obywateli USA nie posiada ubezpieczenia zdrowotnego!). Zarabiają oni rzeczywiście sporo, ale... nie wspomniano jak długo dziennie muszą pracować na te dochody13. Nie wspomina się też o tym, że ta "bankrutująca Szwecja", jak na złość należy do najbardziej innowacyjnych gospodarek na świecie, najbardziej rozwiniętych krajów (USA są daleko w tyle). Znajduje się też na czele krajów o najwyższym zaufaniu wśród inwestorów, pomimo wysokich podatków i panującego w niej "socjalizmu". Krytyka Szwecji nie dotyczy tylko jej gospodarki, równie zacięcie piętnuje się szwedzkie rozwiązania w kwestiach społecznych, jako "niszczące rodzinę"14 i "nienormalne". W przypadku "Wprost" mamy do czynienie nie tylko ze zjawiskiem stronniczej selekcji informacji (tak, aby były one zgodne z linią redakcji). "Wprost" uprawia wspomnianą już wcześniej "szarą" odmianę propagandy. W tym wypadku nie chodzi jednak o popularne "przecieki", lecz o zwykłą, dziennikarską nierzetelność.

Na łamach "Gazety Wyborczej" krytyka szwedzkich rozwiązań społecznych nie jest tak druzgocąca jak we "Wprost". Można nawet określić ją mianem wyważonej. Gazeta często podkreśla walory panującego w Szwecji równouprawnienia15, zdarza się jej w pozytywnym świetle przedstawić konkretne rozwiązania socjalne (jak chociażby kwestie urlopów wychowawczych dla nastolatków16). Natomiast, gdy pojawia się tekst o szwedzkim modelu gospodarczym – uderza w te same tony co "Wprost"17. Gwoli sprawiedliwości dodać należy, że ma on formę bardziej subtelną i "zjadliwą", zwłaszcza dla odbiorcy nie mającego wyrobionego zdania czy też niezbyt zaznajomionego z meandrami współczesnej ekonomii. Nie zmienia to jednak faktu, że teksty te mają znaczne walory propagandowe. Ze względu na wspomniane przymioty propaganda ta jest nawet bardziej skuteczna. Wyborcza pisze, m.in. że "z powodu zbyt dużego przywiązania Szwedów do równości w ich kraju nie przybywa miejsc pracy"18 czy też, w innym artykule: "przeciętny Szwed liczy, że w razie katastrofy urzędnik państwowy potrzyma go za rękę, a rząd się zaopiekuje" po czym konstatuje z nie lada żalem: "dlatego nigdy nie wygra tu prawdziwa prawica"19.

Jakie jeszcze techniki propagandowe wchodzą w grę? Jak zauważają A. R. Pratkanis i E. Aronson w swoje pracy "Wiek propagandy"20 istnieją cztery obszary wywierania wpływu, z którymi związane są określone techniki propagandowe: (1) kontekst (atmosfera sprzyjająca komunikatowi), którego stworzenie ułatwia perswazję; (2) źródło musi być uznawane za wiarygodne; (3) komunikat musi być tak wykreowany i przekazany, że odbiorcy skupią uwagę na argumentach przemawiających za określonym stanowiskiem; (4) u odbiorcy należy wzbudzić określone emocje związane z komunikatem. Chciałbym, abyśmy skupili się na dwóch pierwszych technikach. Wydają się mieć one bowiem kluczowy wpływ na skuteczność propagandy neoliberalnej.

Stworzenie odpowiedniego kontekstu znacząco wpływa na wykorzystywanie kolejnych środków propagandowych. Jeśli uda się bowiem wykreować odpowiednią atmosferę, poprzez przypisanie komunikatom dodatkowych znaczeń, konotacji, a co za tym idzie, gdy uda się zasugerować odbiorcy określony sposób rozumienia danego komunikatu, to – mówiąc kolokwialnie – propagandzista połowę "roboty" będzie miał już za sobą. Przykładem kontekstowego działania propagandy jest tworzenie schematów negatywnie wartościujących21. W tygodniku "Wprost" bez trudu znajdziemy egzemplifikację tej praktyki. W artykule "Polowanie na rodzinę" autor już w pierwszych zdaniach tworzy odpowiedni kontekst: "Niedościgłym wzorem państwa jest Szwecja, która praktykuje czysty socjalizm. Tuż za Szwecją plasują się natomiast Chiny będące mieszaniną socjalizmu i kapitalizmu. Tak klasyfikował państwa koreański dyktator Kim Dzong Il w rozmowie z Madelaine Albright, sekretarz stanu USA za prezydentury Billa Clintona"22. Po takim antree, w którym Szwecję przedstawia się jako wzór państwa jednego z najbardziej obrzydliwych współczesnych dyktatorów, można iść na całego i totalnie skrytykować szwedzki model społeczny, co też autor oczywiście czyni. Inny przykład z tego tygodnika, artykuł Jana Winieckiego o tytule "Lustracja ekonomicza". Dla autora ekonomiści dzielą się na dwa obozy: rozsądnych neoliberałów i resztę, sceptyczną wobec neoliberalizmu. Argumenty tych drugich nie zostały rzecz jasna przedstawione. Ich sceptycyzm zostaje natomiast skojarzony z "centralnym planowaniem", a następnie z "PRL-em", utożsamionym ze złem absolutnym23.

W "Gazecie Wyborczej" stosuje się podobna technikę. Alternatywne rozwiązania wobec neoliberalnej polityki gospodarczej praktykowane w niektórych krajach (vide chociażby Szwecja i kraje skandynawskie) krytykuje się jako nieefektywne, pociągające za sobą negatywne następstwa w życiu społecznym, a w skrajnym przypadku stanowiące zagrożenie dla demokracji, populistyczne i autorytarne (casus Wenezueli rządzonej przez Hugo Chaveza, która poddawana jest na łamach "Gazety" permanentnej i totalnej wręcz krytyce24).

Przejdźmy teraz do kwestii wiarygodności źródła. Wiemy, że najłatwiej jest zaakceptować informację pochodzącą ze źródła wiarygodnego, kompetentnego, o czystych intencjach, atrakcyjnego lub podobnego do nas25. Tą wiarygodnością można manipulować na różne sposoby. Manipulacja wiarygodnością źródła stanowi jeden z najważniejszych mechanizmów propagandy. Składają się na nią takie techniki jak: angażowanie ekspertów (naukowców, profesjonalistów), pseudoekspertów (udających lekarzy aktorów) czy wreszcie fabrykowanie informacji o źródle (określanie go jako np. ekspertów, ekonomistów lub po prostu kłamliwe przypisywanie uznanym osobom, autorytetom wypowiedzi, która nie może zostać zweryfikowana z uwagi na ich nieobecność)26.

We "Wprost" i "Gazecie Wyborczej" na porządku dziennym jest proszenie o komentarz "niezależnych ekspertów ekonomicznych", z takich instytucji jak Centrum im. Adama Smitha, Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową czy Centrum Analiz Społeczno-Ekonomicznych, których opinie są bardzo przewidywalne i monotonne. Zdają się oni bowiem trawestować Katona powtarzając w każdej niemal wypowiedzi: "a poza tym uważam, że trzeba obniżyć podatki, zliberalizować Kodeks Pracy i sprywatyzować resztę państwowych przedsiębiorstw". Mimo tego, ze względu jednak na sam fakt, iż są ekspertami uwiarygadniają źródło i przekaz (prywatny przedsiębiorca, biznesmen mówiący to samo, nie byłby już w oczach odbiorców tak wiarygodny i bezstronny).

Bez trudu odnajdziemy też na łamach "Gazety Wyborczej" przykłady fabrykowanie informacji o źródle. "Pracodawcy z BCC oraz ekonomiści zachęcają do szybkiej reformy finansów publicznych. Bez niej polska gospodarka ostro zahamuje"27 – alarmuje "Gazeta Wyborcza", nie dodając jacy to ekonomiści, co sugerować może, że wszyscy ekonomiści w Polsce mają identyczne zdanie w tej kwestii. Na łamach "Wprost" natomiast trudniej znaleźć przykłady tej techniki propagandowej. Tygodnik raczej jeśli odnosi się do ekonomistów, to stara się określić, że chodzi o tych "normalnych" ("liberalnych"). Dla "Wprostu" tylko oni są bowiem "prawdziwymi" ekonomistami. Cała reszta to po prostu "szarlatani", albo – cytując prof. Balcerowicza, felietonistę tygodnika – "uczniowie czarnoksiężnika"28.

Zamiast podsumowania

Arsenał środków, które wykorzystuje propaganda, w tym propaganda neoliberalna jest rzecz jasna o wiele bardziej obszerny. Nie sposób w tym miejscu przeanalizować je wszystkie. Już jednak ten przegląd, którego dokonaliśmy dobrze ukazuje skalę problemu. Obszerniejszy jest też zakres samej neoliberalnej propagandy. Nie występuje ona tylko we "Wprost" i "Gazecie Wyborczej". Bez trudu odnajdziemy ją w niemal każdym mainstreamowym medium (od telewizji, przez radio, internet po prasę). Nie tylko prywatnym (choć tutaj dominuje)29 Powstaje więc pytanie: czy jest możliwość odwrócenia tej tendencji? Czy w polskim dyskursie publicznym jest miejsce na krytykę neoliberalizmu, skupiającego się wszak na gospodarce, ale dopełnianego często konserwatywnym światopoglądem?

Nie ma dobrej, jednej odpowiedzi na tak postawione pytanie. Trudno jednak nie zachować sceptycyzmu. Prywatne media z przyczyn, które wyłuszczyliśmy już wcześniej, nie są tym zainteresowane. Mają po prostu inne priorytety, pozostają zależne od wielu czynników, w tym od interesów ekonomicznych swych właścicieli. Dziennikarze, świadomie lub nie, wpływają na społeczeństwo zgodnie z linią swojej redakcji, niezależnie od tego czy jest ona wyraźnie zaznaczona czy też gdy po prostu zdają sobie sprawę, że ona istnieje, choć nikt jej jasno nie wyznaczył (wyczuwają ją intuicyjnie, zdają sobie sprawę "co przejdzie", a co nie).

Niektórzy uważają, że pluralistyczny dyskurs, w którym nie będzie dominowała propaganda i narracja neoliberalna mogą zapewnić media publiczne. Problem polega jednak na tym, że dziennikarze, wydawcy i redaktorzy tam zatrudnieni, też zdają sobie sprawę z ograniczeń i określonej linii światopoglądowej, zależnej od tego, która opcja polityczna akurat "sprawuje rząd dusz30. Niemniej próba zbudowania stosunkowo pluralistycznych mediów publicznych na wzór brytyjskiej BBC jest godna uwagi i polecenia. Powstaje jednak pytanie czy w najbliższych latach jest to w Polsce możliwe?


Przypisy:
1. Inaczej ludzie podchodzą, jak się wydaje, do kwestii niezwiązanych bezpośrednio z ich sytuacją materialną (np. polityka historyczna, lustracja, układ, dekomunizacja, polityka zagraniczna). W tym wypadku propaganda rządzących zdaje się mieć większy wpływ, osiągać lepsze rezultaty. Problem ten wymaga odrębnej analizy. Warto jednak zauważyć, że te paradoksalnie niezwiązane z sytuacją bytową obywateli kwestie stanowią tak naprawdę klasyczny przykład "przesunięcia"; mają na celu skanalizować niezadowolenie i frustrację wynikającą z przyczyn społeczno-ekonomicznych, wskazując winnych ("kozły ofiarne"?) tego stanu rzeczy (więcej na ten temat: D. Ost, "Klęska Solidarności", Warszawa 2007). To bardzo wygodna polityka, w której nie chodzi o to, aby "złapać króliczka, ale aby ciągle go gonić". Wbrew jednak pierwszemu skojarzeniu, ten sposób uprawiania polityki nie dotyczy tylko Prawa i Sprawiedliwości.
2. Zob. J. Klebaniuk, "Psychologiczne mechanizmy propagandy neoliberalnej", w: "Media i władza", pod red. P. Żuka, Warszawa 2006, s.81.
3. W tym miejscu warto polecić krytyczną analizę neoliberalizmu zawartą w pracy: T. Kowalik, "Systemy gospodarcze. Efekty i defekty reform i zmian ustrojowych", Warszawa 2005.
4. "Wprost" uznawane jest za tygodnik o profilu konserwatywno-liberalnym, podkreślający swoje wolnorynkowe podejście do gospodarki, lubiący powoływać się na neoliberalnych ekonomistów w stylu M. Fridmana. L. von Misesa czy F. Hayeka, wyraziście (często w stylu brukowym) artykułującym swoje stanowiska. "Gazeta Wyborcza" natomiast stara się uchodzić za dziennik liberalno-demokratyczny (niektórzy określają go nawet mianem centrolewicowego!), obiektywny (cokolwiek to znaczy), niezależny i opiniotwórczy, stroniący rzekomo od wyraźnego zaangażowania politycznego etc.
5. B. Dobek-Ostrowska, J. Fras, B. Ociepka, "Teoria i praktyka propagandy", Wrocław 1997, s. 31.
6. Zob. J. Klebaniuk, dz. cyt., s. 79-80.
7. Zob. B. Dobek-Ostrowska, J. Fras, B. Ociepka, dz. cyt., s. 33-34.; Por. J. Klebaniuk, dz. cyt., s. 80.
8. Innym dobrym przykładem "przeciekowego dziennikarstwa" jest "Gazeta Polska".
9. Gatekeeper to dosłownie "portier", w slangu dziennikarskim terminem tym określa się człowieka selekcjonującego informacje przeznaczone do rozpowszechniania. Wiecej na ten temat: S. Michalczyk, "Komunikowanie polityczne. Teoretyczne aspekty procesu", Katowice 2005, s. 142-146.
10. Cyt. za: S. Michalczyk, dz. cyt., s. 155.
11. M. Hausman, "Szwed bez volvo", "Wprost", nr 18/2002.
12. M. Mirecka, "Szwedzki pacjent", "Wprost", nr 50/2002.
13. Amerykanie zdają się być bliscy idei, że "żyje się po to, aby pracować". Szwedzi natomiast (jak większość Europejczyków) uważają, że jest dokładnie na odwrót. Zob. J. Rifkin, "Europejskie marzenie. Jak europejska wizja przyszłości zaćmiewa American Dream", Warszawa 2005.
14. G. Górny, "Polowanie na rodzinę", "Wprost", nr 25/2005.
15. K. Tubylewicz, "Dlaczego Szwedki chcą mieć dzieci", "Wysokie obcasy" nr 3, "Gazeta Wyborcza", 21 stycznia 2006.
16. J. Pawlicki, "Szwecja pomoże wychować nastolatka", "Gazeta Wyborcza", 21 stycznia 2008 r.
17. Są oczywiście wyjątki: J. Krakowski, "W obronie Europy Socjalnej", "Gazeta Wyborcza", 20 marca 2007. W tekście tym prof. Krakowski postuluje m.in. aby Unia Europejska przyjęła en bloc skandynawski model gospodarczy. Tego typu artykuły, publikowane w dziale opinie, nie wpływają jednak na codzienny dyskurs neoliberalny, obecny zwłaszcza w dziale zagranicznym i gospodarczym.
18. K. Tubylewicz, "Równość psuje Szwecję", "Gazeta Wyborcza", 8 luty 2006.
19. K. Tubylewicz, "Szwedzi kapryszą", "Gazeta Wyborcza", 22 kwietnia 2006.
20. Zob. J. Klebaniuk, dz. cyt., s. 83.
21. Tamże, s. 84.
22. G. Górny, Polowanie na rodzinę, "Wprost", nr 25/2005.
23. Zob. K. Chmielewska, T. Żukowski, "Język dążący do monopolu: Wprost od stycznia do marca 2005", w: "Media i władza", pod red. P. Żuka, Warszawa 2006, s. 212.
24. Zob. M. Stasiński, "Chavez patronem terrorystów FARC", "Gazeta Wyborcza", 12 maja 2008; "Chavez wojuje z Exxon Mobile", "Gazeta Wyborcza", 14 luty 2008; M. Stasiński, "Chavez grozi Ameryce wojną na cenę baryłki ropy", "Gazeta Wyborcza", 12 luty 2008.
25. Zob. J. Klebaniuk, dz. cyt., s. 86.
26. Tamże, s. 86.
27. L. Baj, "Ekonomiści i pracodawcy: Premierze, potrzeba reform!", "Gazeta Wyborcza", 6 grudnia 2007.
28. L. Balcerowicz, "Uczniowie czarnoksiężnika", "Wprost", nr 27/2002.
29. W przypadku mediów publicznych, dużą rolę odgrywają poglądy dziennikarzy, wydawców, redaktorów. Uprawianie przez nie neoliberalnej propagandy nie wynika więc z tych samych przesłanek co w przypadku mediów prywatnych. Dodać w tym miejscu należy, że propaganda jako taka nie musi mieć charakteru intencjonalnego, świadomego. Autorzy tekstów czy też materiałów audiowizualnych mogą być przekonani o prawdziwości swoich opinii i przedstawionych faktów. Z wielu badań wynika też, że postawy, zwłaszcza silne i łatwo dostępne, działają jak filtr poznawczy, deformujący percepcję już na najbardziej podstawowym poziomie. Zob. J. Klebaniuk, dz. cyt., s. 82.
30. Trzeba jednak dodać, że niezależnie od tego czy rządziła prawica czy "lewica" spod znaku SLD, propaganda neoliberalna uprawiana w mediach publicznych miała się dobrze. Różniła się co najwyżej stopniem.

Daniel Kryś


Tekst ukazał się w dwumiesięczniku "Przegląd Socjalistyczny".

drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


23 listopada:

1831 - Szwajcarski pastor Alexandre Vinet w swym artykule na łamach "Le Semeur" użył terminu "socialisme".

1883 - Urodził się José Clemente Orozco, meksykański malarz, autor murali i litograf.

1906 - Grupa stanowiąca mniejszość na IX zjeździe PPS utworzyła PPS Frakcję Rewolucyjną.

1918 - Dekret o 8-godzinnym dniu pracy i 46-godzinnym tygodniu pracy.

1924 - Urodził się Aleksander Małachowski, działacz Unii Pracy. W latach 1993-97 wicemarszałek Sejmu RP, 1997-2003 prezes PCK.

1930 - II tura wyborów parlamentarnych w sanacyjnej Polsce. Mimo unieważnienia 11 list Centrolewu uzyskał on 17% poparcia.

1937 - Urodził się Karol Modzelewski, historyk, lewicowy działacz polityczny.

1995 - Benjamin Mkapa z lewicowej Partii Rewolucji (CCM) został prezydentem Tanzanii.

2002 - Zmarł John Rawls, amerykański filozof polityczny, jeden z najbardziej wpływowych myślicieli XX wieku.


?
Lewica.pl na Facebooku