Le Cour Grandmaison: Prekursorzy "zderzenia cywilizacji"

[2008-10-27 06:53:28]

Po podboju Algierii Francja musiała walczyć z "tubylcami", którzy występowali przeciwko władzy w dwójnasób dla nich nieprawowitej: obcej i chrześcijańskiej. Czynnik religijny odgrywał zasadniczą rolę w "pacyfikacji" regionu. Już wtedy narodziły się specyficzne koncepcje "wroga arabskiego" i "muzułmańskiego", jak również systematyczne praktyki przemocy i eksterminacji, które należy wobec niego stosować.

W odróżnieniu od dzikusa, barbarzyńca, którego ucieleśnia "Arab", nie jest "niecywilizowany", ale od wieków "źle cywilizowany". Cywilizacja ściśle związana z religią jest z punktu widzenia praktycznych skutków "zła" znacznie groźniejsza niż brak cywilizacji, powoduje bowiem, że "Araba" nie można oswoić. Świadczą o tym zwłaszcza jego charakter i zwyczaje, od początku niezmienne. Wszystkie są jedynie skutkiem "wyjaławiającego podmuchu islamizmu", którego "wpływ (...) na politykę i moralność, na szczęście i nieszczęście ludów Orientu jest aż nazbyt pewny (...) aby można było nie upatrywać w nim przyczyn ich wielkości albo upadku"[1].

Francuzi przywiązują wielką wagę do czynnika religijnego w przekonaniu, że ma on zasadnicze znaczenie dla zrozumienia zarówno odległej przeszłości, jak i teraźniejszej sytuacji w Algierii. Pozwala im lepiej pojmować trudności, z jakimi się borykają pacyfikując region. Religia to główny element odróżniający barbarzyńców od dzikusów – dzikusi mają reputację istot uległych wobec niewyszukanych i prymitywnych wierzeń, podczas gdy barbarzyńcy dysponują prawdziwą religią opartą na Księdze objawionej. Pewien sławny geograf, chcąc podkreślić złożoność sytuacji, z którą w 1830 r. zetknęli się kolonizatorzy, oraz wielkość ich przedsięwzięcia, skonstatował z okazji setnej rocznicy zdobycia Algieru: "to było dopiero pierwsze zderzenie. Nie z późniejszym islamem: onieśmielonym, zdezorganizowanym, wątpiącym w siebie, lecz z islamem ‘solidnie osadzonym’ wówczas ‘w swojej integralnej dumie’.

Bądź co bądź, to było coś innego niż czerwonoskórzy w Ameryce, Melanezyjczycy w Australii czy nawet Buszmeni, Hotentoci i Murzyni w Afryce. Jeśli chce się to zrozumieć, nie należy lekceważyć stosunku między dokonanymi przeobrażeniami a potęgą przezwyciężonej przeszkody"[2].

W XIX w. powszechnie podzielano pogląd, że religia muzułmańska polega na gloryfikacji "wojny" i opiera się na "zasadach" nakazujących "eksterminację tych, którzy są poza nią". Nic dziwnego, że "Arab", skrępowany w swojej "percepcji prawdy i sprawiedliwości", dopuszcza się "żałosnych postępków, nieustannie wichrzy", przeciw "naszej logice i rozsądkowi chrześcijańskiemu"[3] – jak o tym pisał kapitan Richard. Tak samo jak wielu jego współczesnych nie przestaje on porównywać islamu z religią chrześcijańską, uważaną za jedynie dobrą. Tak buduje się zestaw opozycji, które, bez względu na różnorodność analiz proponowanych przez tych czy owych autorów, kształtują ich pisma i z których wyłania się obraz spolaryzowany, podzielony ważną granicą kulturową i religijną. Ta granica organizuje dwa światy rządzące się antytetycznymi zasadami: świat Chrystusa jest pokojowy, sprawiedliwy i sprzyjający rozwojowi ludzi i społeczeństw; świat Mahometa jest wojowniczy, niesprawiedliwy i wsteczny, gdyż ludzie wierzący w jego słowo są więźniami obskurantyzmu, który ze względu na "swój konserwatywny i zastojowy wpływ" przeciwstawia się postępom "cywilizacji" i pozytywnym wpływom "zachodniej edukacji i nauki"[4].

Chrześcijaństwo uważane za religię miłości temperuje gwałtowne emocje, łagodzi obyczaje wiernych zarówno w domowym zaciszu, jak i na łonie zbiorowości, sprzyja postępowi moralności, rozumu i rozwojowi narodów, wśród których panuje. Rzekomo bezspornych na to dowodów dostarczała historia, jaką wówczas pisano. Tymczasem islam to jedynie "dziki fanatyzm", który nie tylko nie jest "hamulcem" złych namiętności czy "nauczaniem" zdolnym "oczyścić" duszę, lecz potęguje te pierwsze i degraduje tę drugą. Dlatego muzułmański fanatyzm uważa się za jedną z głównych przyczyn upadku i zastoju świata arabskiego – sprawia on, że wyznawcy islamu opierają się wszelkim pozytywnym wpływom zagranicznym.

Tym tłumaczy się fakt, że "tubylec" "nie akceptuje niczego, ani postępu, ani nauczki, jeśli pochodzi to od Rumi" – tego Rumi, którego nienawidzi on tym bardziej, że jego własna religia czyni z owej nienawiści pobożną powinność, która niechby i doprowadziła do morderstwa – nagrodą za takie działanie jest, jak się twierdzi, pójście do raju. Stąd zaciekła i nieustanna wrogość prowadząca do zbrodniczych zachowań jednostek ludzkich i oporu wobec Francuzów, którym nie przestaje się podwójnie złorzeczyć: jako najeźdźcom i jako niewiernym. Umiarkowanie/przemoc, wzniosłość/degradacja, oświecenie/obskurantyzm, szlachetny/godny pogardy, postęp/zastój: oto rozmaite pary tematyczne i antonimy, które mniej lub bardziej otwarcie organizują wyobrażenia i sądy wartościujące na temat religii chrześcijańskiej i islamu, a w rezultacie Zachodu i Orientu w ogólności.

Przytoczone powyżej stanowiska pozwalają lepiej zrozumieć współczesną historię polityczną i wojskową, w których – mimo głębokich zmian – wciąż panuje Weltangschauung (światopogląd) kształtowany przez opozycje odziedziczone po tamtej epoce. Rehabilitują je dziś zwolennicy teorii o zderzeniu cywilizacji mniemający, że tworzą nowe, odważne analizy, gdy tymczasem powtarzają jedynie wyświechtane frazesy.

Już Monteskiusz uważał, że "religia mahometańska" mówi tylko "o mieczu" i "napełnia ludzi owym niszczycielskim duchem, który ją stworzył". To, że sprzyja ona najgwałtowniejszemu despotyzmowi, stanowi logiczny wniosek płynący z porównania skutków politycznych islamu i religii chrześcijańskiej. Monteskiusz przekonany był, że łagodne chrześcijaństwo "zaniosło do środka Afryki europejskie obyczaje i prawa", o czym, jego zdaniem, świadczy "księstwo" Etiopii. Religia ta "czyni monarchów mniej lękliwymi, a tym samym mniej okrutnymi". Nie ma to nic wspólnego z krwawym "mahometanizmem", który "tuż obok" każe "więzić dzieci" monarchy, aby, gdy ten umrze, łatwo poderżnąć im gardła na rzecz jego następcy.

I tylko te dwa przykłady, odnoszące się do dwóch, skądinąd niepewnych, reżimów politycznych Afryki Wschodniej, a zatem ograniczone zarówno w przestrzeni, jak i w czasie, wystarczają człowiekowi uchodzącemu za jednego z założycieli socjologii do wyciągnięcia wniosków idących bardzo daleko. Wywodzi z nich prawo, zdolne zadowolić naukowe umysły zatroskane o to, by "szczególne przypadki jakby same przez się do niego się naginały". Prawo to, które, jak sam mniemał, Monteskiusz wykrył i przekazał przyszłym pokoleniom, czyniąc z niego tytuł jednego z rozdziałów swojego dzieła, brzmi tak oto: "Iż rząd umiarkowany lepiej godzi się z religią chrześcijańską, a rząd despotyczny z mahometańską"[5].

Tak czy inaczej, "łatwo" jest, jak twierdzi gen. Lacretelle, spoglądając "w przeszłość, zauważyć, że dzieło wykonane przez Francję jest tylko kontynuacją wielkiego wydarzenia: odparcia islamizmu przez ongiś zagrożone, a teraz zwycięskie chrześcijaństwo". Tak oto podbój i kolonizację byłej Regencji Algieru plasuje się w toku wielowiekowej i olśniewającej historii, w której te dwie religie gwałtownie się sobie przeciwstawiały. Obecne konflikty stanowią kontynuację pod nowymi postaciami bojów toczonych od średniowiecza przez dzielnego "Rolanda" i równie dzielnego "Młota", którzy uratowali "Zachód".

Dzikus jest zanimalizowany, natomiast barbarzyńca jest zbestializowany, jak tego dowodzi słownictwo potocznie używane dla oznaczenia "Arabów". Dodajmy, że rozróżnienie animalizacja/bestializacja należy do zbioru typów idealnych, co znaczy, że nie należy go absolutyzować. Jeśli Czarny się buntuje, staje się dzikim zwierzęciem, na które należy urządzić obławę i które w razie potrzeby należy zabić. W zależności od swojego zachowania może zmienić kategorię: z dobrego "Murzyna" na złego i odwrotnie. Da się więc go traktować w więcej niż jeden sposób.

Tymczasem "tubylec" algierski jest nieustannie szkodliwy i z tego powodu zawsze się go bestializuje. Żaden autor owego czasu nie mógłby napisać lub powiedzieć o barbarzyńcy, że jest on dobry, gdyż wyobrażenia o tym wyrazie, potoczne czy bardziej subtelne, wykluczały taką możliwość – chyba że liczyłby się z użyciem wyrażenia, które natychmiast byłoby uznane za aporetyczne. Tak samo jest zresztą i dziś. Na mocy definicji barbarzyńca jest wrogiem cywilizacji i z przyznaniem mu tego statusu związane są szczególne praktyki, które w taki czy inny sposób zmierzają do jego unicestwienia.

"Arab", zawsze porównywany do dzikiego, ponurego i niebezpiecznego zwierzęcia, musi być ścigany i odpychany ku granicom, aby zabezpieczyć triumf Francuzów. Jest to "hiena" lub "okrutna bestia", którą należy "odpędzić daleko" i odrzucić "na zawsze w piaski Zahary (sic!)"[6] – twierdzi Hain, gorący obrońca brutalnej polityki masowych i przymusowych przesiedleń ludności Algierii. Według Sauclieresa "tubylec" jest "drapieżnikiem", przed którym należy mieć się na baczności, gdyż jego ataki są szybkie i mordercze[7]. Spod pióra kapitana Lapasseta wyłania się "zwierzę", którego – "jak szakala" – nigdy się nie oswoi i, o ile "można zwalić je z nóg", o tyle nie można go "związać". W tym miejscu cytuje on przysłowie tureckie, które powinno być "przewodnikiem dla naszej linii postępowania w stosunku do tej rasy"[8]. Dla gen. Bugeauda "tubylcy" są "lisami", których należy "wykurzyć do ostatka", gdy kryją się w grotach przed ścigającą ich armią francuską[9]. Jeśli chodzi o porucznika i przyszłego posła, Leblanca de Prébois, troskę o "taktykę i strategię przeciwko Arabom" uważa on za zbędną: "trzeba tylko umieć zabezpieczyć się przed nimi tak, jak zabezpieczałoby się przed dzikimi bestiami"[10].

Również kapitan Legii Cudzoziemskiej, La Vaisonne, widzi w Abdelkaderze "dziką bestię" i "krwiożerczego marabuta", którego należy ścigać, aby pomścić "dusze naszych pomordowanych braci", ponieważ "krew chce krwi"[11]. Z kolei czytając Lasnaveresa nie znajdujemy się już w zwierzyńcu, lecz jesteśmy świadkami przypisania "Arabom" zdumiewającej i strasznie niepokojącej cechy charakterystycznej. Stwierdza on mianowicie, że "zawdzięczają [oni] nyktalopii zdolność poruszania się po naszych polach, skacząc jak węże i podczas snu naszych wojsk, tak często upadających ze zmęczenia, porywając broń, ubrania, a zwłaszcza przywiązane do pala konie"[12]. Ta szczególna zdolność widzenia w ciemnościach ujawnia anomalię morfologiczną, gdyż większość ludzi jest jej pozbawiona. Do bestializacji dodaje się demonizację, czyniąc z "tubylca" rodzaj potwora, tym dziwniejszego i groźniejszego, że zapożycza on od ludzkości i świata zwierzęcego pewne moce, mobilizowane po to, aby pewniej stawiać opór kolonizatorom.

Bez względu na to, jakie są orientacje tych, których przytoczyliśmy, i jakich środków oni bronią, bestializacja "Araba" jest prawie zawsze powiązana z autoryzowaniem i legitymizacją rozmaitych zarządzeń i zachowań. Od tej chwili nie ma już mowy o oswojeniu, lecz o bezlitosnych wojnach, polowaniach i obławach. Nie obracamy się tu w sferze czystej metafory czy pamfletowej emfazy używanej w celach estetycznych lub stylistycznych i nie mającej żadnych skutków praktycznych, lecz w sferze polityki. Polityki, którą nazwiemy naturalną, ponieważ swoim obrońcom wydaje się konieczną konsekwencją walki ras, kojarzonej z walką na śmierć i życie z niebezpiecznymi drapieżnikami, których nie da się oswoić. W obliczu barbarzyńców śmiertelnie zagrażających cywilizacji wszystko jest dozwolone, ponieważ pozostawiają oni tylko jedną alternatywę – albo się ich zniszczy, albo zostanie się zniszczonym przez nich.

Bilans tej wojny, która w latach 1830-1872 toczyła się niemal bez przerwy, podkreśla jej ekstremalną gwałtowność i pozwala zdać sobie sprawę z masakr i spustoszeń, jakich dopuściła się w Afryce armia francuska. Według pewnych szacunków, w ciągu 42 lat ludność Algierii zmniejszyła się z około 3 milionów mieszkańców do 2 125 tysięcy, co oznacza ubytek 875 tysięcy osób – głównie cywilów. Niezależnie od tych wyliczeń, liczni obserwatorzy są zgodni co do tego, że w wyniku starć zbrojnych, klęsk głodowych – spowodowanych lub znacznie zaostrzonych przez ekspedycje karne i systematyczne zniszczenia ze strony piekielnych kolumn Bugeauda oraz jego następców, wychowanych w duchu wspomnień o pierwszych chwalebnych kampaniach w Afryce – znikła prawie jedna trzecia ludności.

Ilość i rodzaj ofiar – głównie cywilów – dowodzą, że faktycznie chodziło o wojnę totalną, wypowiedzianą całym plemionom, które na unicestwienie skazali oficerowie, upatrując w tym nieodzowny środek pacyfikacji poprzedniej władzy. Wreszcie zniknięcie prawie 900 tysięcy "tubylców" spowodowane zostało z pewnością przez różne, lecz ściśle ze sobą powiązane przyczyny – masakry, deportacje, klęski głodowe, epidemie. Nie sposób uznać dwóch ostatnich za zjawiska czysto naturalne, w ogóle nie związane z morderczą pacyfikacją tego terytorium – a to świadczy o eksterminacyjnym wymiarze przedsięwzięcia.

Przypisy:
[1] A. de Tocqueville, "Rapports sur l’Algérie" (1847), w: Ouvres, Paryż, Gallimard 1991, s. 813.
[2] E.-F. Gautier, "Un siecle de colonisation: Etudes au microscope", Alcan, Paryż 1930, s. 47.
[3] Ch. Richard, "Etude sur l’insurrection du Dahra", Algier 1848, s. 36.
[4] Sir A. Lyall, cytowany przez M. Moranda, który podpisuje się pod tą analizą. "Les problemes indigenes et le droit musulman en Algérie", w: "Histoire et historiens de l’Algérie", Alcan, Paryż 1932, s. 308.
[5] Monteskiusz, "O duchu praw", przeł. T. Boy-Żeleński, Wydawnictwo Zielona Sowa, Kraków 2003. ks. XXIV, ss. 403-419. (przyp. red.)
[6] V. Hain, "A la nation", sur Alger, Paryż 1832, ss. 58, 59, 100.
[7] H. de Sauclieres, "Esquisses sur la province d’Alger", Paryż 1853, s. 219.
[8] Kpt F.A. Lapasset, cytowany przez J. Frémeaux, "A propos de la guerre d’Afrique", w: A"rmées, guerre et politique en Afrique du Nord (XIXe-XXe siècles)", Presses de l’Ecole Normale Supérieure, Paryż 1977, s. 24.
[9] Gen. Th.-R. Bugeaud, "Note écrite du 11 juin 1845", zaadresowana do A.L. de Saint-Arnauda po słynnym "odymieniu" grot Dahry, podczas którego płk A.J.-J. Pélissier spowodował śmierć kilkuset wieśniaków, w tym kobiet i dzieci, od ognia i wskutek uduszenia. Notatka cytowana przez F. Maspero, "L’honneur de Saint-Arnaud", Seuil, Paryż 1995, s. 242.
[10] F. Leblanc de Prébois, "Algérie: De la nécessité de substituer le gouvernement civil au gouvernement militaire pour le succes de la colonisation d’Alger", Paryż 1840, s. 16.
[11] Nicolas de La Vaisonne, "De la souveraineté de la France en Afrique par l’occupation restreinte et le systeme des razzias", Awinion 1841, s. 9.
[12] Jean Lasnaveres, "De l’impossibilité de fonder des colonies européennes en Algérie", Paryż 1866, s. 65.

Olivier Le Cour Grandmaison
tłumaczenie: Zbigniew Marcin Kowalewski


Tekst ukazał się w miesięczniku "Le Monde Diplomatique - edycja polska".

drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


27 listopada:

1892 - W Paryżu zakończył się zjazd działaczy polskich organizacji socjalistycznych, który utworzył Związek Zagraniczny Socjalistów Polskich i przyjął założenia do "Szkicu programu Polskiej Partii Socjalistycznej".

1921 - W Uhrovcu urodził się Alexander Dubček, działacz polityczny, przywódca obozu reform z okresu praskiej wiosny.

1924 - Początek zakończonego częściowym zwycięstwem strajku 120 tysięcy włokniarzy (głównie okręg łódzki); postulaty płacowe.

1978 - Założono Partię Pracujących Kurdystanu (PKK).

1986 - W całej Francji 600 tys. studentów i licealistów manifestowało przeciwko forsowanemu przez prawicowy rząd projektowi zmian w szkolnictwie wyższym.

2005 - Manuel Zelaya wygrał wybory prezydenckie w Hondurasie.

2012 - Palestyna: W Ramallah odbyła się ekshumacja zwłok Jasira Arafata.


?
Lewica.pl na Facebooku