Na spotkaniu zachowywali się więc elegancko, tylko że w przeciwieństwie do reszty zadawali pytania. Te dla gościa niewygodne. Nie było rękoczynów ani krzyków, a jednak pokazała ich telewizja, napisały o nich gazety, wylegitymowała policja. Wielu też pytało o czerwone ruble, którymi jakoby opłacili ich lokalni działacze PO...
Ludzie często nie rozumieją tego, że aktywność obywatelska nie wynika z chęci zdobycia pieniędzy czy załatwienia interesu politycznego, ale z autentycznego zaangażowania - twierdzi Jędrzej Kołakowski. On i ci, którzy razem z nim tworzą Stowarzyszenie Aktywności Społecznej Młyn, chcą ten stereotyp zmienić.
Mają różne zainteresowania. Łączy ich natomiast aktywność. I to na różnych płaszczyznach. Polityka, kultura, sport, socjologia, pedagogika. Młodzi, pełni zapału i energii ludzie, którzy w przeciwieństwie do większości mieszkańców polskich miast ze swoim chcą coś zrobić. Pozytywnego.
Na początku działali nieformalnie, ale kiedy stało się jasne, że ruch skupia wokół siebie coraz więcej osób, postanowili się zrzeszyć. W wynajmowanym od miasta lokalu powstała Warmińska Biblioteka Wolnościowa. Dziś ma ponad pięć tysięcy pozycji. Wśród nich Trocki i Lenin. Ale jest tu też niemiła Kościołowi biografia Matki Teresy. Innymi słowy wszystko to, czego nie znajdzie się w poprawnych bibliotekach. Niektórzy mają im za złe ten księgozbiór. Ale oni cierpliwie tłumaczą, że żeby coś krytykować, trzeba to najpierw poznać.
Jak sami twierdzą stworzyli niezależny, samozwańczy i samorządny dom kultury. Kultury alternatywnej. Są pomysłowi, gospodarni i niezwykle kreatywni. Dlatego nie ma lapidarnej odpowiedzi na pytanie o to, co robią. Bo robią dużo. A przy tym skupiają się na tym, co ich naprawdę interesuje.
Organizują na przykład antyrasistowski, prorównościowy turniej piłkarski "Czerwona kartka dla nietolerancji" w ramach europejskiego Tygodnia Akcji Futbolu przeciwko Rasizmowi w Europie (FARE) największej piłkarskiej kampanii społecznej mającej na celu eliminację rasizmu i innych postaw dyskryminacyjnych. Promują przy okazji pozytywny doping. W tym roku 400 euro dotacji, którą mieli do wykorzystania, wystarczyło na profesjonalnych sędziów, materiały propagujące idee antyrasistowskie i ciepły posiłek dla... trzystu osób (sic!). Chociaż chętnych drużyn jest zawsze więcej niż miejsc, trudno jest dotrzeć do niektórych grup do środowiska mniejszości narodowych czy homoseksualistów i lesbijek. Zapowiadają się, a ostatecznie nie przyjeżdżają. Pojawienie się wymaga sporej odwagi, dlatego nie naciskamy - mówi Mirek. Mimo to turniej z roku na rok cieszy się większym powodzeniem.
Wpływ na miasto to także ingerowanie w jego wygląd. Stąd akcje artystyczne, street art malowanie graffiti czy wyklejanie mozaiki na murach kamienic. W tego typu przedsięwzięcia angażują między innymi dzieci z ośrodków opiekuńczo-wychowawczych czy świetlisk środowiskowych. Zarażają ich swoimi ideami. Zaszczepiają społeczne zaangażowanie, a równocześnie wskazują, że wolny czas można spędzać kreatywnie.
W grudniu rozpoczęła się natomiast kolejna edycja ogólnoświatowej akcji Food not bombs (Jedzenie zamiast bomb). Będzie trwała do marca. Wolontariusze z Olsztyna gotują wegetariańskie posiłki, które rozdają bezdomnym i potrzebującym. Co tydzień, w niedzielę, bo tego dnia zamknięty jest lokalny Caritas.
Robimy dwie rzeczy naraz - rozdajemy ciepłe posiłki i przeprowadzamy demonstracje antywojenne. Bo jesteśmy za tym, żeby pieniądze, które są przeznaczane na uzbrojenie i na akcje wojenne były przeznaczane na potrzeby najbiedniejszych ludzi - twierdzą.
Rzeczywiście, według statystyk pieniędzy, które tylko w jednym tygodniu są wydawane na zbrojenia, wystarczyłoby na wyżywienie głodujących ludzi na całym świecie przez okrągły rok. Światowa Organizacja Zdrowia wyliczyła natomiast, że aby pokryć potrzeby ludzi żyjących na świecie w zakresie higieny i wyżywienia, wystarczy 13 miliardów dolarów. Stany Zjednoczone na wojnę w Iraku wydają rocznie 245 miliardów.
Każda nasza akcja niesie ze sobą przesłanie - jak karmimy ludzi, to chcemy dać do zrozumienia politykom, że skoro mają środki finansowe na okupację Iraku, to powinni mieć też na zaspokojenie podstawowych potrzeb obywateli w kraju - mówi Jędrzej.
Przy Bibliotece działa też grupa prozwierzęca Vege Active, która organizuje różnorodne akcje. Pod koniec listopada w samym centrum miasta stanęło na przykład sześć nagrobków, znicze i klatki. W jednej z nich dziewczyna ubrana w futro poplamione krwią. Żeby zwrócić uwagę, ile zwierząt ginie, aby można było uszyć jedno futro.
Akcje prowadzone przez wolontariuszy i działaczy Młyna można by opisywać bez końca, bo rodzą się faktycznych zainteresowań i potrzeb - zarówno miasta, kraju, jak i świata. Na pytanie, dlaczego to robią, odpowiedź jest całkiem prosta: wśród medialnego bełkotu, konsumpcyjnego stylu życia, otaczającego nas systemu, gdzie liczy się tylko zysk, chcą sobie i innym przynieść chwile refleksji nad otaczającym nas światem. Chcą zaskoczyć ludzi w najmniej spodziewanym momencie i zmusić ich do myślenia... I zmuszają.
Wiktoria Zimińska
Tekst ukazał się w tygodniku "Fakty i Mity".