Święckowska: Gdyby żył Milton Friedman... Tragikomedia w trzech odsłonach

[2009-02-20 07:57:27]

SCENA I

Październik 2008. Na giełdach bessa. Wszystkie indeksy toną. Ceny akcji spadły o 70% w stosunku do najwyższych notowań i zbliżają się do poziomu z 2003 roku. W USA setki tysięcy rodzin traci domy, rośnie bezrobocie. W Chinach i Indiach tysiące pracowników znalazło się na bruku z powodu spadku eksportu do USA. Opel w Polsce ogłosił wstrzymanie produkcji, co oznacza, że prace może stracić kilka tysięcy osób. Węgrom grozi bankructwo. Na Ukrainie panika. Hrywna dramatycznie traci w stosunku do dolara i Euro. Złotówka jest najtańsza od kilku lat. W warszawskim studio radiowym o spadkach na giełdzie rozmawiają: Redaktor, Prezes I, Prezes II, Lobbysta BCC (autor artykułu "Polsce szkodzi brak prywatnej energetyki").

Redaktor:
Proszę państwa, złe wieści na początek. Niestety, już mogę powiedzieć, jak zwykle formacja wodospadu jest kontynuowana. W Ameryce indeksy spadły. W nocy także indeksy azjatyckie straciły na wartości.

Lobbysta:
Spadki tworzą nowe okoliczności, tworzą nowe możliwości dla tych, którzy chcieliby być bogatsi i to jest jedyna rzecz, która jest sprawiedliwa w wolnym rynku.

Prezes I:
Trzeba pamiętać, że giełda jednak to jest jakaś prognoza. To nie tylko rekapitulacja tego, co było, ale też prognoza tego, co ma być. Ale tutaj twierdzę, że też trudno teraz powiedzieć, że jest to prognoza, którą warto brać pod uwagę w sensie prognozy ekonomicznej. Po prostu emocje to jedno, ale to nie tylko emocje, działają pewne stereotypy, działają szuflady, kategoryzacje.

Redaktor (wtrąca):
Oj! oj! Tajemniczo Pan mówi, panie prezesie!

Prezes I (nieco podniesionym głosem):
Prosto mówię! Chodzi o to, co nas też dotyczy. Problem oczywiście mamy, ale nie dramatyzujmy, bo jak my mamy prezentować tym inwestorom zagranicznym, że nie jesteśmy stolicą Węgier, bo taki przekaz chcemy im dawać, że nie jesteśmy stolicą Węgier i że jeszcze parę innych rzeczy różni nas od Węgier.

Redaktor:
I teraz, no dobrze by było, żeby ta debata publiczna była taka mniej dramatyczna, bo rząd miałby coś zrobić, ale co rząd miałby zrobić? No, panowie, co rząd miałby zrobić?

Prezes II:
Rząd w tej chwili nic nie może zrobić oprócz tego, żeby głosić dobrą nowinę, żeby uspokajać.

Lobbysta:
Rząd ma do zrobienia reformować gospodarkę i obniżać koszty, to są rzeczy dla rządu, to są rzeczy jasne.

Redaktor:
To teraz przejdźmy do przeglądu prasy.

Pozostali protestują rozbawieni:
A bogatsi, a bogatsi?

Redaktor:
No dobrze, czy jesteśmy bogatsi?

Lobbysta BCC (autor artykułu "Polsce szkodzi brak prywatnej energetyki"):
No przy tych minorowych nastrojach, ja chciałbym powiedzieć, że jesteśmy bogatsi, jednak, pomimo.

Ci wszyscy, którzy żyją z pracy najemnej, korzystają z owoców wzrostu swoich wynagrodzeń z pierwszego półrocza i z zeszłego roku i dynamika przyrostu wynagrodzeń jest większa od ich wydajności, więc niewątpliwie są bogatsi.

Pensja robotnika wzrosła z 800 do 890, co nie starcza nawet na podwyżkę czynszu.

Sprawy emerytur już się chyba wyjaśniły, że w długoterminowym trendzie nie ma to znaczenia.

Komentarz z offu (duch Keynesa): Długoterminowo wszyscy będziemy martwi.

Lobbysta:
Pan Prezes potwierdzi, że na polskiej giełdzie nikt nie jest stratny. Przeważnie straciły fundusze i to głównie zagraniczne.

Redaktor (wtrąca):
Ale to są wirtualne, wirtualne są!

Lobbysta (kontynuuje):
Więc jeśli wyciągniemy z tego średnią, to ja uważam, że jest dobrze.

Ja na pewno jestem bogatszy!

SCENA II

Listopad 2008. Wybory w USA wygrał Barack Obama. Po przedwyborczych wzrostach giełdy znów tracą. W warszawskim studiu radiowym rozmawiają: Redaktor, Partner I, Partner II i Wykładowca.

Redaktor:
Proszę państwa, chciałbym zaproponować dzisiejszą "Politykę", otóż bardzo ciekawy tekst Jacka Żakowskiego, w którym rozprawia się z neoliberalizmem...

Wykładowca (wtrąca zniecierpliwiony):
Co znaczy neoliberalizm?

Redaktor:
No, wła... neoliberalizm...

Wykładowca:
To trzeba by zdefiniować!

Neoliberalizm to właśnie to, co prezentują osoby dramatu. Byli już tacy, co nie wiedzieli, że mówią prozą.

Redaktor:
Nooo, nie widzimy Jacka Żakowskiego obok, dajmy spokój.

Redaktor:
Czy jesteśmy bogatsi, czy biedniejsi?

Wykładowca:
Tym razem powiem, że jesteśmy bogatsi. I cóż. Mamy co prawda listopad, mglisto, ale jakby przejaśnił się nieco horyzont, jeśli chodzi o kryzys finansowy... i bogatsi jesteśmy po prostu duchowo!

Redaktor:
Ale jaki horyzont się rozjaśnił?

Wykładowca:
Mówię o kryzysie finansowym. Jesteśmy bogatsi o doświadczenia ostatniego.

Redaktor (przerywa zaciekawiony):
Ale proszę powiedzieć, co pan widzi?

Wykładowca:
Otóż, co widzę? Widzę, że rynki kredytowe, które są najważniejsze, jeśli chodzi o ten kryzys zaczynają się powoli stabilizować, co jest takim dobrym symptomem. Mamy też zmianę warty w Waszyngtonie.

Partner I:
Teraz wiem, że jestem chory.

Wykładowca:
No nie, przepraszam. Ale rzeczywiście, jesteśmy już bogatsi o refleksję nad kryzysem finansowym, nad losami świata. Mamy nowego przywódcę wolnego świata, a w związku z tym powinniśmy poczuć się lepiej.

Partner I:
Tym, którzy widzą koniec kryzysu na horyzoncie polecam definicję horyzontu. Linia, która oddala się w miarę zbliżania.

Partner II (ze śmiechem):
Podsumujmy, jesteśmy bogatsi w długim horyzoncie czasowym.

Redaktor:
Wracamy do tekstu Jacka Żakowskiego. Po paru dekadach dominacji wolnorynkowych fundamentalistów w głównym nurcie zachodniej debaty uprawniona staje się znów świadomość, że rynek sam sobie nie radzi, że potrzebuje starannej regulacji, że są dziedziny, w których jest mniej sprawny niż roztropne państwo. Nie tylko lewacy, ale także żyjący ekonomiczni nobliści w większości zawsze bronili tego poglądu. Hipoteza światowego sojuszu lewaków i noblistów.

Siła neoliberalnego lobby spychała ich jednak na medialny margines i skutecznie pacyfikowała. Guru dawali pewność, że rynek zdejmie z nas, zwłaszcza z władzy, wszystkie kłopoty, więc chętnie dawaliśmy im wiarę.

Wykładowca:
To wszystko jest (westchnienie), może nawet jest i częściowo prawdziwe, ale trudno z tym dyskutować, bo to jest, te słowa są ubrane w taką poetykę, z którą się nie da dyskutować. To jest ubrane w ideologię. Natomiast ja zajmuję się ekonomią, w związku z tym wolałbym rozmawiać na temat roli państwa i ewentualnej regulacji w gospodarce światowej, czy też na szczeblu państwa, czy też na szczeblu całego sytemu światowego, czy na szczeblu systemu walutowego na gruncie ekonomii i nie podejmuje się prowadzić polemiki, ani popierać takich poglądów, bo one są dla mnie niejasne.

Partner I:
W dużej mierze zgodziłbym się z ta oceną. Choć brzmi to bardzo ładnie, bardzo dobrze pewnie się to czyta. Tylko co to konkretnie oznacza?

Redaktor:
To oznacza, że system takiej pełnej wolności...

Partner I:
Ale gdzie jest system pełnej wolności, nigdy go nie było, właśnie mówię, że nigdy go nie było. Mało tego, można podać wiele przykładów, choćby z naszego podwórka, Polski, gdzie ten udział państwa, no bo regulacja to jest udział państwa, tak, czyli że urzędnik, tak, nawet padło słowo, że roztropny urzędnik – po pierwsze nie wszyscy urzędnicy są roztropni, po drugie nie da się zastąpić roztropnością doświadczenia biznesowego. Jeśli mamy przedsiębiorstwo, które działa w skali globalnej i ono podejmuje decyzje o strategii swojego rozwoju, o transakcjach, o zakupach surowców, zatrudnieniu ludzi i tak dalej, to do takich decyzji trzeba mieć kompetencje nie urzędnicze, ale biznesowe. Ja myślę, że to trzeba widzieć szerzej. Czyli że kiedy państwo będzie rządzić gospodarką, i tak powinniśmy to robić my i nasi koledzy.

Jest miejsce na wolny rynek i to jest podstawowe miejsce, ale jest też miejsce na rozsądną rolę państwa, uchyliłbym tu słowo urzędnika, ale państwa.

Redaktor:
Coś nowego panie prezesie w pańskich ustach (śmiech).

Partner I:
Nie, nigdy nie mówiłem, że nie ma miejsca, ja tylko zwracam uwagę na to, że to miejsce musi być wyraźnie określone. Znowu Ameryka jest takim dobrym przykładem. Tam do roli urzędniczej, czyli do roli służby w państwie idą ludzie z dużym doświadczeniem biznesowym. Tak się to robi! Wtedy rzeczywiście można mieć zaufanie do tych ludzi.

Redaktor:
No tak, ale stanowią pewne lobby, jakby podtrzymujące swoje biznesy.

Partner I:
Właśnie! I zawsze tak będzie!

Redaktor:
Aha!

Partner I:
My musimy potwierdzić pewne fakty. Bank Anglii opublikował kilka dni temu raport stabilności finansowej, gdzie podliczył zaangażowanie rządów całego świata w pomoc sektorowi finansowemu. I podliczyli to na 7 bilionów dolarów i jest to połowa produktu krajowego Stanów Zjednoczonych. Sytuacja bez precedensu. Takiego zaangażowania sektora publicznego w gospodarkę w krótkim czasie jeszcze nie było, w historii ludzkości, nawet w epoce kamienia łupanego nie było i to jest fakt, i z tym musimy się pogodzić. Natomiast ja nie akceptuję zwrotu, jeśli chodzi o ideologię, teorię ekonomi, czy praktykę.

Wykładowca:
Żakowski ma w jednym rację, że jeśli ten kryzys jest porównywalny skalą do depresji lat 1930, wywoła ferment intelektualny i to zresztą widać po jego artykule. Na pewno nastąpi przewartościowanie wartości, na pewno przeniesienie akcentów pomiędzy państwem a wolnym rynkiem i prawdopodobnie na korzyść państwa, bo tak było po wielkim kryzysie, ale to nie oznacza całkowitego odwrotu od wolnego rynku.

Partner I:
My ten kryzys przeżywamy na wysokim poziomie komfortu. My dzisiaj w kryzysie żyjemy lepiej niż dawniej żyliśmy w prosperity.

Wykładowca:
Przeżyjemy na dużym stopniu komfortu dzięki interwencji państwa.

Partner I:
Ale dlaczego państwo może tak zadziałać? Bo gospodarka napompowała, dała środki do tego.

Nasze kieszenie dały państwu środki do tego.
Parafraza znanego powiedzenia Ludwika XIV "państwo to ja i moi koledzy".

Pamiętajmy, że żyjemy w innym zupełnie świecie. Jeszcze w latach 60. jak się szło do kościoła, to pod kościołem stało mnóstwo furmanek, dzisiaj nie ma miejsca, gdzie można zaparkować samochód.

Partner II:
Mniej romantyczne porównanie. Jak się wyjdzie na ulice Warszawy to maserati, mercedesy, hammery.

Partner I:
W latach 70., jak się wróciło z Berlina i człowiek miał siatkę czekolady, pomarańczy i tak dalej, to wszyscy... to było cudowne, teraz to jest na każdym rogu, wszędzie i to jest normalność.

Redaktor:
Ale jak się zapyta ludzi, to powiedzą, że gorzej jest zawsze.

SCENA III

Spotkanie G20 jeszcze ze starym prezydentem USA nie przyniosło rozstrzygnięć. Indeksy na giełdach nadal niestabilne. Ceny ropy spadają. W warszawskim wtudiu radiowym rozmawiają: Redaktor, Prezes II, Lobbysta BCC (autor artykułu "Polsce szkodzi brak prywatnej energetyki"), Ekspert Finansowy.

Redaktor:
Przepyszny tytuł z "Gazety Wyborczej"! Jak mnie się podoba ten tytuł "Kapitalizm tak, wypaczenia nie".

Prezes I (rozbawiony):
Coś to przypomina panu redaktorowi?

Redaktor:
Przypomina mi lata 70., początek lat 70.: socjalizm tak, wypaczenia nie. To było Gierkowskie hasło, prawda?

Prezes II:
To straszenie tam, tymi, właśnie, tym upaństwowieniem wszystkiego i tak dalej, weźmy to wszystko między bajki, to wszystko się ułoży i będzie kapitalizm, chciałbym zapewnić pana, redaktorze.

Redaktor (wtrąca):
Ale bez wypaczeń!

Prezes II (kontynuuje):
Bez wypaczeń oczywiście, będzie wolny rynek.

Wszyscy (chórem):
Nie ma innego systemu, nie ma innego systemu!

Redaktor:
W Europie i w Stanach wiara w niewidzialną rękę już upada, mówi red. Maciej Domagała. A odpowiada mu Daniel Doron. Gdyby Milton Friedman żył, (Czytaj: gdyby tak żył Jarema Wiśniowiecki, to powiódłby chorągwie i czerń wygniótł) jestem pewien, że powstałoby więcej konkurencyjnych sposobów wyjścia z kryzysu niż to, co proponuje G20. Na szczęście rządy nie są wszechmocne. Powinniśmy się cieszyć, że G20 jest tak zbiurokratyzowane. Pamiętam, że kiedy w Izraelu zastrajkowali lekarze, to pierwszym skutkiem był spadek liczby zgonów.

Lobbysta:
No, i ten pan bardzo dobrze mówi, no!

Wszyscy się śmieją.

Redaktor:
Tymczasem chciałbym, żebyśmy porozmawiali sobie o instytucji, przedsiębiorstwie, z którym mamy na co dzień do czynienia. To przedsiębiorstwo zajmuje się sprzedażą rajstop, przepraszam Państwa za obcesowość, bielizny, także w postaci na przykład majtek i innych części.

Prezes II:
O pocztę chodzi!

Redaktor (wśród gromkiego śmiechu i okrzyków O!O!O!):
I świec nagrobkowych także. Kiedy się wchodzi do urzędów pocztowych, to pierwsze, co się w oczy rzuca, to ten asortyment zupełnie nowy.

Lobbysta:
Dywersyfikacja!

Redaktor:
Proszę Państwa, Poczta Polska chciałaby wprowadzić kolejne podwyżki, podwyżki cen oczywiście i opłat za przesyłki, także za te przesyłki, których jest monopolistą. Do 50g listy tylko Poczta Polska może dostarczać i przeciwko tym podwyżkom jest Urząd Komunikacji Elektronicznej. I dlaczego te podwyżki? No, tłumaczy Poczta Polska tym, że będzie miała straty, 300 milionów już w tej chwili strat. Do tej pory miała zyski.

Prezes II:
I pewnie powie, że kryzys.

Redaktor:
Nie, nie tylko kryzys. Podwyżki płac o 400 zł. były na poczcie. No i poczta zatrudnia, niby zwalnia, ale wciąż zatrudnia 100 tysięcy ludzi. Czterdzieści związków zawodowych działa!

Lobbysta:
No chyba więcej! Więcej niż 40!

Redaktor:
"Gazeta Wyborcza" napisała, że 40.

Pozostali ze śmiechem:
Konsolidacja do 40 nastąpiła.

Redaktor:
No chciałbym Państwa zapytać czy urząd ma rację? Czy ma rację Pani Prezes Streżyńska?

Prezes II:
No to są działania samobójcze poczty. No, ale jak się ma czterdzieści związków zawodowych i jeszcze trzeba w urzędach butiki organizować, no to wiadomo, że skądś pieniądze na utrzymanie tego całego kramu trzeba wziąć. Pani Streżyńska, konkludując, stoi tu na straży jakiejś normalności i nie pozwala na hulanie.

Redaktor:
Pan, zwolennik wolnego rynku, Panie prezesie, takie rzeczy opowiada.

Prezes II:
Ale co to za wolny rynek, jak ma ta instytucja monopol.

Lobbysta:
Ja chciałem przypomnieć, że poczta jest chroniona na mocy ustawy i co trzeba przypisać na plus obecnej ekipy, że udało się w końcu uchwalić ustawę o komercjalizacji poczty, bo nie można było nic myśleć na temat restrukturyzacji i unowocześniania tego przedsiębiorstwa. Natomiast jak to zostanie wykonane i czy to po raz kolejny okaże się miejscem przechowywania zasłużonych, to zobaczymy w najbliższym czasie.

Redaktor:
Z drugiej strony patrzcie państwo. Czy z takiego przedsiębiorstwa, które ma tak doskonałą pozycję na rynku polskim, dominującą i monopolistyczną nie można zrobić cacka?

Lobbysta:
Ale ja nie rozumiem, przeciwstawić się czterdziestu związkom zawodowym!

Ekspert:
Ale problem państwowej przedsiębiorczości i nadzoru państwowego nie polega na tym, że on jest państwowy, tylko, i to jest mylące, kiedy słyszymy, że prezydent Sarkozy chciałby mieć więcej firm państwowych, ale jego państwowe firmy kierują się przede wszystkim efektywnością i to są normalni gracze na wolnym rynku i żyją tak, jak zarobią. Natomiast u nas państwowość niestety kojarzy się z nieudolnym nadzorem z nieudolnym zarządzeniem i zawsze kojarzy się z brakami. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby taka firma jak poczta, czy taka firma jak PKP, która wydzieliła swoje spółki i dzisiaj jeżdżenie flagowym pociągiem z grupy intercity to jest doznanie sprzed 20 lat, brud, smród, brak prądu, brak ogrzewania w wagonach... To jest firma, która ma aspirować!

Redaktor (wtrąca):
A na początku było całkiem nieźle, prawda?

Ekspert:
Może nieźle, ale przynosili straty, a teraz jak się chwalą zyskami, to się okazuje, że jakość totalnie im się rozjechała i to samo jest z pocztą. Także to jest kwestia nadzoru i zarządzania, a nie kwestia państwowości. Państwowy FranceTelecom, który przejął Telekomunikację Polską efektywnie zwolnił z firmy kilkadziesiąt tysięcy pracowników, wprowadził wysokie monopolistyczne ceny, nie dba o jakość obsługi, ale generuje olbrzymie zyski i w tym sensie jest "cackiem".

Redaktor:
A co państwo myślą o tych świecach nagrobkowych w urzędach poczty?

Lobbysta:
Ja sadzę, że to jest odpowiedź Poczty Polskiej na program rządowy 50+, ponieważ tymi zniczami handlują ci, którzy powinni być, że tak powiem, już poza aktywnością, bo w okienkach siedzą niedoświadczone panienki, a zniczami handlują w podeszłym wieku.

Prezes:
No, w sklepach już nigdzie nie można zniczy kupić, a na poczcie jeszcze są!

Jingle

Redaktor:
Co nas dziwi?

Ekspert Finansowy:
Polska służba zdrowia jednak nie jest najgorsza. Na Sycylii lekarze rodzinni leczyli ponad 50 tysięcy zmarłych, dostając za to pieniądze z miejscowych ubezpieczalni. Jak wynika z podanych szacunków, które przedstawiła gwardia finansowa, lekarze dostali 14 milionów euro.

Lobbysta:
Ale, to ja wyczytałem, że Brytyjczycy są lepsi, bo na podstawie fałszywych decyzji społecznych wydali ponad 2,5 miliarda euro na nienależne świadczenia socjalne.

Prezes II:
Tak że u nas jest po prostu raj!

Ekspert (ze śmiechem):
Bo u nas nie ma 2,5 miliarda!

Lobbysta:
Ja na fali rozmów na temat związków, bo w zeszłym tygodniu byliśmy cały czas atakowani sytuacją związkową. Bardzo mnie rozbawił w zasadzie, bo już mnie nie zasmucił przykład z Elbląga, organizacji związkowej "Solidarność", która zastrajkowała o podział nagrody z zysku i w imieniu zainteresowanych osób chodziło o 30 zł. Strajkowało 40 osób, a właściciel zamknął fabrykę, bo powiedział, że kryzys spowodował to, że nie może produkować i poszukuje tańszych i przeniósł produkcję na południe i 200 osób straciło pracę. Po 30 zł! Nie dostali i pracę stracili.

No niestety. Absurdalność argumentów związkowców w Polsce. No przez 20 lat ci faceci po prostu się niczego nie nauczyli. Oni rozmawiają argumentami sprzed 20, 30 lat, a świat się zmienia.

Wszyscy:
No tak, taak!

* Wszystkie teksty dialogów, oprócz didaskaliów, to wierne cytaty z programu ekonomicznego "EKG - Ekonomia, Kapitał, Gospodarka", emitowanego codziennie w radiu TOK FM. W programie, w którym komentuje się bieżące wydarzenia, częstymi gośćmi są Prezes Polskiej Giełdy Papierów Wartościowych, Prezes Krajowej Izby Gospodarczej, prezesi dużych banków, partnerzy największych firm doradczych, przedstawiciele Business Center Club, byli premierzy, wykładowcy, eksperci ekonomiczni i finansowi, itp. W tekście zachowano oryginalną stylistykę wypowiedzi.

Teresa Święćkowska


Sztuka ukazała się w kwartalniku "Bez Dogmatu".

drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


23 listopada:

1831 - Szwajcarski pastor Alexandre Vinet w swym artykule na łamach "Le Semeur" użył terminu "socialisme".

1883 - Urodził się José Clemente Orozco, meksykański malarz, autor murali i litograf.

1906 - Grupa stanowiąca mniejszość na IX zjeździe PPS utworzyła PPS Frakcję Rewolucyjną.

1918 - Dekret o 8-godzinnym dniu pracy i 46-godzinnym tygodniu pracy.

1924 - Urodził się Aleksander Małachowski, działacz Unii Pracy. W latach 1993-97 wicemarszałek Sejmu RP, 1997-2003 prezes PCK.

1930 - II tura wyborów parlamentarnych w sanacyjnej Polsce. Mimo unieważnienia 11 list Centrolewu uzyskał on 17% poparcia.

1937 - Urodził się Karol Modzelewski, historyk, lewicowy działacz polityczny.

1995 - Benjamin Mkapa z lewicowej Partii Rewolucji (CCM) został prezydentem Tanzanii.

2002 - Zmarł John Rawls, amerykański filozof polityczny, jeden z najbardziej wpływowych myślicieli XX wieku.


?
Lewica.pl na Facebooku