Prekiel: Spróbujmy zrozumieć Ukrainę

[2009-03-06 09:04:15]

Stosunki polsko-ukraińskie od dawna nie układały się tak dobrze jak obecnie, ale co rusz nacjonaliści z obu stron przypominają rachunek krzywd, zaznaczając, że winny jest ten drugi. Takie działania mogą kłaść się cieniem na relacje między obu narodami. Wiadomo, że dialog buduje się długo, mozolnie, na drodze stają stereotypy, które zakorzenione w świadomości ludzkiej nie łatwo wykorzenić. Dla polskiego i ukraińskiego nacjonalisty najpierw musi wystąpić wyznanie winy, pokazanie, że to ja miałem rację, dopiero potem możliwe jest porozumienie. Czy czasem my Polacy nie sprowadzamy myślenia o Ukrainie jako do krótkiego acz bolesnego epizodu Wołynia? Warto zastanowić się czy aby nie popełniono jakiś błędów w stosunku do Ukraińców oraz jakie mogły być przyczyny tej wołyńskiej tragedii.

Przeszłość

Aby lepiej zrozumieć złożoność stosunków z Ukrainą trzeba cofnąć się w przeszłość. Czy antyukraińska polityka II RP, a wcześniej mocarstwowa polityka I RP, zwłaszcza w stosunku do wschodnich Kresów była słuszna? To właśnie wtedy w świadomości Polaka Ukrainiec staje się tym słabszym, podbitym, to wówczas narosło mnóstwo krzywdzących opinii i stereotypów, jak np. za sprawą książki Henryka Sienkiewicza "Ogniem i Mieczem", a później także filmu, gdzie ukazywane były okropne sceny. Ukraińca przedstawiono jako buntownika, rezuna który nie cofnie się przed największa zbrodnią na Polsce.

A jak nas mógł widzieć ówczesny Ukrainiec? Warto wejść czasem w buty innego narodu aby zrozumieć co czuje i czym się kieruje. Polska bowiem, widziana była jako kraj zaborczy, polonizator Ukrainy. Polak był Panem i ciemiężcą, który siła zabrał im ich ziemie.

Sprawę ukraińską świetnie rozumiał Jacek Kuroń, wielki przyjaciel Ukraińców. Dla zrozumienia naszych wzajemnych stosunków porównywał stosunki Polska-Prusy. Prusak był dla Polaka tym właśnie okupantem, który germanizował, upadlał, niszczył narodową tożsamość Polski. W takim właśnie sposób myślał Ukrainiec o Polsce. Zajęte przez Polskę ukraińskie ziemie były na siłe polonizowane, bez liczenia się z miejscową ludnością.

Błędy II RP

Polsce po ponad wiekowej niewoli udało się odrodzić i zbudować własną państwowość. Ukrainie ta sztuka się nie udała i Polska niestety miała tu swój wkład.

W Traktacie Wersalskim, który regulował stosunki w powojennej Europie był przepis który mówił, że państwo które uzyskało niepodległość zobowiąże się do ochrony mniejszości narodowych na swoim terytorium. Tak więc czy zrodzona w duchu wolności II RP takim państwem była?

Początkowo nic nie zapowiadało katastrofy, lecz pod koniec lat 30-tych kiedy sanacyjny reżim połączył się z w sojuszu se skrajną prawicą, doszło do tragedii. Kresy wschodnie stały się miejscem gdzie Ukraińców starano się polonizować na siłę jak za starych dobrych lat. Ukraińcy, głównie wyznania prawosławnego byli siłą nawracani na katolicyzm. Przy udziale wojska i policji palono cerkwie. Pod koniec roku 1938 roku spłonełó około 127 prawosławnych świątyń.

Nie zapominajmy, że po zakończeniu I wojny światowej 5 milionów Ukraińców zostało włączonych do RP. Polska miała stać się ich nowym domem, jednak ogromne wpływy Narodowej Demokracji skutecznie nie dopuszczały Ukraińców do żadnych samoistnych działań w państwie. Najsilniejszą polonizację państwo polskie prowadziło na Wołyniu.

Kolejnym błędem ze strony młodego państwa była ustawa o szkolnictwie i języku urzędowym z 1924 roku, której efektem była skuteczna marginalizacja kultury i tożsamości Ukraińców. Gdy we Lwowie próbowano utworzyć Uniwersytet Ukraiński spotkało się to z kategoryczną odmową ze strony władz oraz licznymi protestami prawicowej młodzieży.

Profesor Ryszard Torzecki winę za ten stan rzeczy - który w efekcie doprowadził do powstania w 1929 roku organizacji OUN - zrzuca na marszałka Edwarda Rydza-Śmigłego oraz ministra spraw wojskowych gen. Tadeusza Kasprzyckiego. Jego zdaniem po śmierci Piłsudskiego sanacja odeszła od jego linii w sprawach narodowościowych. Piłsudski znany ze swojej sympatii do Ukraińców, dążył, jak dodaje profesor, do asymilacji nie narodowej jak skrajna prawica, ale państwowej, gdzie mniejszości narodowe miały posiadać dużą autonomię.

Przeciwko takiej polityce władz potrafili jednak zaprotestować także Polacy. Wśród nich m.in. posłanka Wanda Pełczyńska czy wojewoda wołyński Henryk Józefski, który ustąpił w proteście przeciwko traktowaniu mniejszości ukraińskiej.

Sytuację mniejszości po śmierci Piłsudskiego podsumował w liście do Walerego Sławka inny piłsudczyk Janusz Jędrzejewicz. "Czas upływał, a Polska czekała tłukąc Żydów, paląc prawosławne cerkwie i rewindykując kapralskimi metodami zbłąkane przez schizmatyków dusze katolików na zbawienne drogi, którymi szlachta zagrobowa powracać miała do zgubionej wiary swych przodków. Patrzyliśmy z rozpaczą ze Sławkiem, jak szybko po zgonie Komendanta poziom życia publicznego Polski potrafił się obniżyć".

Wspomniany już Jacek Kuroń podsumowując politykę II RP wobec Ukraińców mówił: "To II RP wepchnęła Ukraińców w skrajny, być może faszyzujący nacjonalizm(...), polityka wobec Ukraińców przyjęta przez II RP to była polityka asymilacji i kolonizacji. Polscy osadnicy jechali na prawosławny Wołyń, a nie Ukraińcy na Mazowsze".

W Polsce lansowana jest teza o Polsce jako kraju, który mnóstwo wycierpiał. Jest to oczywiście prawda, ale czy potrafimy mówić o krzywdach, które wyrządzaliśmy? Gdzie nie byliśmy ofiarą, a katem? Jeżeli takie myślenie zwycięży, to kwestia porozumienie polsko-ukraińskiego jest na dobrej drodze.

Emigracja o Ukrainie

Wydawać by się mogło, że tak palący problem jak stosunki polsko-ukraińskie będą mocno akcentowane przez polską emigrację. Niestety temat ten nie znalazł dużego odzwierciedlenie w emigracyjnej publicystyce.

Jak można się łatwo domyślać w sprawie Ukrainy dominowały dwa tematy, które interesowały emigrację - stosunków polsko-ukraińskich w okresie dwudziestolecia oraz planów rozwiązania na przyszłość zagadnienia ukraińskiego na ziemiach Polski i kwestii niepodległej Ukrainy.

Dominowały tu dwa nurty, bardzo od siebie odległe, wynikające z przynależności i sympatii politycznych oraz własnych przemyśleń.

Pierwszy nurt reprezentował pogląd, że naród ukraiński, który miałby przyrodzone prawo do niepodległości nie istnieje. Zwolennicy tej tezy uporczywie określali Ukraińców mianem Rusinów. Wśród jego reprezentantów warto wymienić Jędrzeja Giertycha, Adama Doboszyńskiego oraz Władysława Studnickiego.

Adam Doboszyński widział przyszłość Ukrainy w swoistym związku wielkiego narodu, połączonego związkiem podobnych języków, wiary i kultury.
Jędrzej Giertych uważał co prawda, że Ukrainie należy się niepodległość, lecz za podstawę kompromisu polsko-ukraińskiego uważał "zerwanie polskich Rusinów z Ukrainą". W zamian za to Polacy wmusieliby się zgodzić uznać Ziemię Czerwińską i Wołyń za "kraj dwujęzyczny".

Doboszyński nie wierzył w samodzielny byt państwa ukraińskiego, z kolei Giertych uważał, że niepodległa Ukraina nie leży w interesie Polski, dodając, że jest to historyczna część Rosji. Podobny pogląd głosił również Władysław Studnicki.

Inny prawicowy publicysta, mocno związany z ruchem narodowym, Stanisław Skrzypek w swojej broszurze "Sprawa ukraińska" pisze, że "prawo do wolności ma każdy naród, prawa tego nie można odmówić narodowi ukraińskiemu", dodaje jednak, że w stosunkach polsko-ukraińskich istnieje niezałatwiony spór o ziemię, które strona polska uważa za integralna część polskiego terytorium państwowego. Podkreślał, że Ukraina winna pierw oddać Lwów, który Polacy uznają za swoje miasto.

W diametralnie inny sposób o sprawie Ukrainy pisał poeta Józef Łobodowski. Ostro polemizował on ze stwierdzeniem, że niepodległa Ukraina nie leży w interesie Polski. Jego zdaniem niepodległa Ukraina była dla Polski wielką szansą. Dowodził, że jeżeli Rosja zostanie usunięta z basenu czarnomorskiego przez narodziny niepodległej Ukrainy to nowe państwo będzie miało wystarczająco dużo problemów, żeby nie myśleć o jakimkolwiek sporze z Polską. Dodawał on, że w razie odnowienia sojuszu niemiecko-rosyjskiego to właśnie Ukraina stawałaby się naturalnym sojusznikiem Polski. Z kolei tym, którzy obawiali się sojuszu Ukrainy z Niemcami Łobodowski przypominał, że największym zagrożeniem będzie sojusz Berlin-Moskwa. Słusznie zauważał, że w kraju temat polsko–ukraińskich relacji prawie nie istnieje. "Oficjalna teza głosi, że stare rachunki wzajemnych walk, krzywd i win zostały przekreślone raz na zawsze, a obydwa narody, znalazły się na łonie tegoż samego błogosławionego socjalizmu, żyć będą w sąsiedzkiej przyjaźni i harmonii. Na tym sielankowym malowidle występują od czasu do czasu ciemne plamy, ale mówi się o tym półgębkiem. W literaturze krajowej problem polsko-ukraiński świeci nieobecnością".

Publicysta "Jutra Polski" Marian Piotrowski był zwolennikiem tezy, niepodległość Ukrainy, Białorusi i Litwy "jest warunkiem równowagi Europy i leży w interesie pokoju świata". Jego zdaniem "Polacy i Czesi winni okazywać pomoc tragicznym zmaganiom Ukrainy na rzecz jej usamodzielnienia i zrzucenia moskiewskiego jarzma".

Obszernie na tematy związane ze sprawa ukraińską Jędrzej Giertych pisywał w swoich broszurach "Opoka". W 1982 roku pisał: "Co do sprawy ukraińskiej, przypomnieć trzeba, że w interesie Polski leży utrzymanie przy życiu Rosji jako państwa dużej miary i nierozczłonkowanego, a więc nie pozbawionego swego geograficznego, europejskiego południa. Po wtóre, że naród ukraiński wcale nie jest jeszcze skrystalizowanym narodem, którego prawo do wolności byłoby elementem prawa naturalnego; skrystalizowane są poszczególne plemiona, czy społeczności ruskie takie jak Rusini (czy Ukraińcy) naddniestrzańscy, Ukraińcy zadnieprzańscy, albo jak Rusini zakarpaccy i każda z tych społeczności ma swoje naturalne prawa społeczności, ale nie tworzą rzeczywistej narodowej całości". "Nawet gdyby Ukraina miała moralne prawo do niepodległości, nie byłoby obowiązkiem Polski walczyć o tę ukraińską niepodległość" - pisał Gietych. Tak więc ten przedwojenny narodowiec, uważał, że Ukraina nie ma moralnego prawa do niepodległości. Krytykował również stanowisko piłsudczyków. "Niech zwolennicy Piłsudskiego nie narażają teraz bytu Polski przez agitację wzorowaną na jego proukraińskiej polityce!".

Wybaczyć

Czy cud przebaczenia sobie wzajemnych krzywd jest możliwy, zważywszy, że po obu stronach znajdują się tacy, którzy widzą historię w sposób jednostronny? Przykłady ostatnich lat mogą świadczyć, że zwycięża idea polsko-ukraińskiego pojednania.

Jacek Kuroń mówił, widząc wspólna modlitwę na Cmentarzu Łyczakowskim we Lwowie, gdzie rzymskokatolicy i grakokatolicy, Polacy i Ukraińcy modlili się na grobami bratobójczych walk o Lwów: "Uwierzyłem, że cuda się zdarzają". Pamiętajmy, że to Polska jako pierwsza w świecie w 1991 roku uznała niepodległość Ukrainy.

Do zaprzepaszczenia idei dialogu wystarczy iskra - nie ważne z której padnie strony. Nie pozwólmy by grzechy naszych ojców i naszych ukraińskich braci miały wpływ na nasze dzisiejsze życie. Budujmy nasze relacje na innych, lepszych zasadach, szanując się wzajemnie jak na sąsiadów przystało.

Przemysław Prekiel


drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


23 listopada:

1831 - Szwajcarski pastor Alexandre Vinet w swym artykule na łamach "Le Semeur" użył terminu "socialisme".

1883 - Urodził się José Clemente Orozco, meksykański malarz, autor murali i litograf.

1906 - Grupa stanowiąca mniejszość na IX zjeździe PPS utworzyła PPS Frakcję Rewolucyjną.

1918 - Dekret o 8-godzinnym dniu pracy i 46-godzinnym tygodniu pracy.

1924 - Urodził się Aleksander Małachowski, działacz Unii Pracy. W latach 1993-97 wicemarszałek Sejmu RP, 1997-2003 prezes PCK.

1930 - II tura wyborów parlamentarnych w sanacyjnej Polsce. Mimo unieważnienia 11 list Centrolewu uzyskał on 17% poparcia.

1937 - Urodził się Karol Modzelewski, historyk, lewicowy działacz polityczny.

1995 - Benjamin Mkapa z lewicowej Partii Rewolucji (CCM) został prezydentem Tanzanii.

2002 - Zmarł John Rawls, amerykański filozof polityczny, jeden z najbardziej wpływowych myślicieli XX wieku.


?
Lewica.pl na Facebooku