Swoje niezadowolenie na ulicach stolicy od rana do godziny 14. wyrażało najpierw ponad dwa tysiące kolejarzy. Ich manifestację zorganizowały: Federacja Związków Zawodowych Pracowników PKP, Sekcja Krajowa Kolejarzy NSZZ "Solidarność" i Konfederacja Kolejowych Związków Zawodowych. Związkowcy domagali się od rządu pomocy dla kolej (zwłaszcza dla przewozów towarowych) i niedopuszczenia do zwolnień grupowych.
Sprzed zlokalizowanego w Pałacu Kultury i Nauki Muzeum Techniki związkowcy przeszli pod budynek Ministerstwa Infrastruktury na ul. Chałubińskiego.
Demonstrujący odpalali petardy i skandowali przed gmachem resortu: "Kolej z rządem się rozliczy". Widać było transparenty: "Pracy i godnej płacy" i "Dość eksperymentów na kolejarzach". Przewodniczący Konfederacji Kolejowych Związków Zawodowych Leszek Miętek powiedział, że kolejne rządy niszczyły polską kolej". Dziś stanęła ona na krawędzi.
Do protestujących wyszli: wiceszef resortu Juliusz Engelhardt i minister Cezary Grabarczyk. Związkowcy wręczyli mu petycję z postulatami, ekierowaną do premiera Donalda Tuska.
*
Manifestacja związkowców NSZZ "Solidarność" Stoczni Gdańskiej rozpoczęła się przed przed Pałacem Kultury i Nauki o godz. 17. i miała dramatyczny przebieg.
25-30 stoczniowców w szpitalu, dwóch na intensywnej terapii - to bilans starć z policją - alarmują związkowcy. Doszło do nich tuż po godz. 17, gdy stoczniowcy, po spaleniu kukły premiera, próbowali sforsować bariery oddzielające manifestację, by przedostać się pod Pałac. Policja siłą odparła protestujących stoczniowców. W ruch poszły pałki, użyto armatek wodnch i gazów łzawiących. Jeden z protestujących dostał ataku padaczki. Ratownicy medyczni pojawili się przy nim dopiero po kilkunastu minutach, gdyż na miejscu nie było żadnej karetki. Dopiero potem chory został odwieziony do szpitala.
Funkcjonariusze za wszelką cenę próbowali nie dopuścić, by protestujący stoczniowcy przedarli się pod Pałac Kultury i Nauki, gdzie trwa właśnie kongres Europejskiej Partii Ludowej. Stoczniowcy zwrócili jednak na siebie uwagę polityków. Po tym jak usłyszeli huki petard gremialnie wyszli przed PKiN i z bezpiecznej odległości obserwowali akcję policji.
Rzeczywisty bilans starć nie jest wciąż znany. Informacje policji i związkowców są sprzeczne.
Stoczniowcy domagają się od rządu bardziej stanowczych działań związanych z ich zakładem. Komisja Europejska znów zaczęła mieć zastrzeżenia do planu jego restrukturyzacji. Resort skarbu przesłał pod koniec lutego odpowiedzi na jej pytania. Jeśli jednak Bruksela odrzuci program, Stoczni Gdańskiej grozi bankructwo.