Niemiec: 1 Maja jest nasz

[2009-05-01 08:40:06]

To robotnicze święto nie jest właściwie świętem. Czcimy pamięć chicagowskich robotników, którzy oddali życie w walce o wyzwolenie klasy robotniczej, jak i innych którzy ponieśli w tej walce ofiarę krwi i życia, ale na wspominaniu, które jest treścią innych świat 1 Maja się nie kończy. 1 Maja to od zawsze dzień walki i demonstracja tego czego żąda proletariat, a nie triumfu z dawnych zwycięstw.

Smutne jest, jak łatwo odebrano robotnikom 1 Maja. W Polsce czasu zaborów, a później sanacji pochody robotnicze liczyły po kilkadziesiąt tysięcy ludzi. Jeden z pochodów w Lublinie szedł od al. Warszawskiej do Bramy Krakowskiej i liczył 20 tys. ludzi. A pamiętajmy, że carska ochrana, wbrew swej nazwie, nie chroniła demonstrujących robotników. Przeciwnie stała naprzeciw z obnażonymi szablami i pistoletami w ręku, gotowa skorzystać z każdej okazji do ataku na robotników. Sanacyjni żandarmi uzbrojeni w pałki i broń palną, prowokatorzy wmieszani w tłum, próby zakłócania pochodu zakazy i groźby władz. To czekało na robotników wychodzących 1 maja na ulice polskich miast. Manifestowano też na wsiach. W 1 majowych demonstracjach brali udział chłopi z Lubelszczyzny zrzeszeni w PPS, KPP ale także w PSL.

Nasze święto odebrała nam "władza ludowa", która zrobiła z 1 Maja wiec na swoją cześć. Aparatczycy na honorowych trybunach, niczym udzielni książęta przyjmowali hołdy od maszerujących poddanych. Nic dziwnego, że nie wielu robotników nie miało chęci uczestniczyć w tej parodii. W latach 80 próbowano 1 Maja odzyskać dla robotników. Opozycyjny ruch robotniczy wobec niby-ludowej władzy, skupiony w Solidarności, mimo surowych zakazów organizował własne pochody, na które "partia robotnicza" nasyłała ZOMO, niczym sanacja żandarmów. I mimo represji co roku organizowano alternatywne pochody, w których socjaliści, trockiści, chadecy i ci bez politycznych przekonań, jako klasa robotnicza, pod sztandarem Solidarności, manifestowali swoje żądania.

To co nie udało się siłą, zrobiono podstępem. W "demokratycznej" Polsce wmówiono klasie robotniczej, że jej już nie ma, że wszyscy jesteśmy klasą średnią. Wymyślano setki sposobów jak odciągnąć robotników od świętowania, wreszcie z robotniczego święta udało się zrobić Święto Grilla. Media stawały na głowie, żeby przekonać robotników, że nie mają już po co wychodzić na ulice, że ich żądania są nieaktualne, a ich opór przeciw rynkowi nie ma sensu. Niech swoje problemy zostawią innym "profesjonalistom", niech sami nie mieszają się w politykę. Czyż nie łatwiej i przyjemniej oddać cześć Świętemu Grillowi. Ten i ów przedstawiciel klasy średniej pomrukuje, że może by to święto znieść, ale bardzo nie naciska, w końcu fajnie mieć tez długi weekend.

A nasze problemy i żądania pozostają te same od 150 lat. Chcemy krócej pracować i zarabiać tyle, by wystarczyło na normalne funkcjonowanie w społeczeństwie, według współczesnych standardów cywilizacyjnych. W okresie międzywojennym, na pochodach, PPS niósł plakat przedstawiający trzy Gracje i hasło 3 razy 8. 8 godzin pracy, 8godzin odpoczynku i 8 godzin snu. Dzisiaj ten plakat można śmiał ze sobą zabrać na pochód. Polscy pracownicy pracują najdłużej w porównaniu do pracowników innych państw Europy, ba nawet średni czas pracy Polaka jest dłuższy niż znanego z pracowitości Japończyka. Nie dlatego, że Polacy są pracoholikami. Dlatego, że do pracy ponad normę są zmuszani. Płaca za nadgodziny jest w Polsce śmiesznie niska, ale i tak wielu ludzi zgadza się na nią dobrowolnie, bo z płacy za 40 godzin tygodniowo trudno przeżyć. Innych zmusza się tak jak Chinach gdzie pracują jeszcze dłużej. Polskę od Chin różni tylko sankcja. Tutaj po prostu wyrzucą z pracy, tam wsadza do więzienia. Dla kapitalistów to oczywiście zaleta, w końcu to autorytarny, niedemokratyczny, łamiący prawa człowieka, reżim w Chinach uznali za ustrój o najkorzystniejszym klimacie dla biznesu. Może dlatego zamiast skracać czas pracy, polscy fundamentaliści neoliberalni postulują, żeby zmusić ludzi do jeszcze dłuższej pracy. I zmusili nie tak dawno, bez żadnej społecznej zgody i konsultacji, podnosząc wiek emerytalny w zawodach, w których jeszcze dłuższa praca może zabić.

W okresie przedwojennym hasłem PPS było: PRACY, CHLEBA, ZDROWYCH MIESZKAŃ. Nie trzeba nic wymyślać. Dajemy prosto na transparent. Chcemy pracy a nie harówy, za którą 60 proc. społeczeństwa żyje poniżej minimum socjalnego, z czego 20 proc. na granicy minimum egzystencji. Chcemy zabezpieczenia przed biedą i bezrobociem, w postaci Minimalnego Dochodu Gwarantowanego (MDG), który pozwoli przetrwać okres zanim znajdziemy nową pracę, nie wpadając w szpony lichwiarzy, którzy założą nam duszącą pętle na szyję. W końcu społeczeństwo jest po to, by jednostka była możliwie bezpieczna w pełnym niebezpieczeństw świecie. To nie może być nędzną jałmużną jak dziś, to jest po prostu prawo człowieka, członka cywilizowanego społeczeństwa, w którym słabszego się wspomaga, a nie dobija. Chcemy zabezpieczenia przed bezdomnością, poprzez budowę tanich, łatwo dostępnych mieszkań komunalnych. Na co dzień walczymy z wyrzucaniem ludzi z ich mieszkań gdzieś do slumsów, skąd prosta droga na ulicę i w patologię. Chcemy takich samych dla wszystkich praw politycznych i społecznych. Co z tego, że jest wolność słowa skoro robotnika nikt nie usłyszy, bo wyciszą go media za pieniądze udziałowców. Co z deklarowanej równości wobec prawa skoro robotnik za darmo może dostać tylko wyrok. Za resztę usług prawnych nie zapłaci Master Card, bo jej nie ma. Co komu po demokracji, skoro nie ma partii robotniczej, która może wystawić swoich kandydatów. A nie ma jej bo ludzie pracują po 12 godzin 6 dni w tygodniu i nie maja czasu, pieniędzy i siły, żeby działać jako politycy. Co komu po demokracji, skoro ordynacja wyborcza skonstruowana jest tak, żeby wygrać wybory za pieniądze.

1 Maja jest dlatego nasz, bo to dzień kiedy demonstrujemy naszą wolę, żeby to wszystko zmienić. Zmienić niesprawiedliwy system, który jest dyktaturą kapitału. Na razie proletariat jest jeszcze w szoku po neoliberalnej terapii lat 90. i czeka go sporo pracy, by zorganizować się w znaczącą siłę polityczną. Ale musimy wierzyć, że taki dzień kiedyś przyjdzie i szok minie, a wtedy po raz kolejny "ruszymy z posad bryłę świata".

Jarosław Niemiec


Tekst ukazał się w "Tygodniku Chełmskim".

drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


23 listopada:

1831 - Szwajcarski pastor Alexandre Vinet w swym artykule na łamach "Le Semeur" użył terminu "socialisme".

1883 - Urodził się José Clemente Orozco, meksykański malarz, autor murali i litograf.

1906 - Grupa stanowiąca mniejszość na IX zjeździe PPS utworzyła PPS Frakcję Rewolucyjną.

1918 - Dekret o 8-godzinnym dniu pracy i 46-godzinnym tygodniu pracy.

1924 - Urodził się Aleksander Małachowski, działacz Unii Pracy. W latach 1993-97 wicemarszałek Sejmu RP, 1997-2003 prezes PCK.

1930 - II tura wyborów parlamentarnych w sanacyjnej Polsce. Mimo unieważnienia 11 list Centrolewu uzyskał on 17% poparcia.

1937 - Urodził się Karol Modzelewski, historyk, lewicowy działacz polityczny.

1995 - Benjamin Mkapa z lewicowej Partii Rewolucji (CCM) został prezydentem Tanzanii.

2002 - Zmarł John Rawls, amerykański filozof polityczny, jeden z najbardziej wpływowych myślicieli XX wieku.


?
Lewica.pl na Facebooku