Majmurek: Nie stać nas było

[2009-06-13 11:19:25]

Andrzej Wajda, wielokrotnie pytany o źródła sukcesów "szkoły polskiej", zawsze na pierwszym miejscu wymieniał doskonałe scenariusze, powstające na podstawie dobrej współczesnej literatury. W ostatnich dekadach historii polskiego kina, które nie należą do najbardziej udanych, związek między filmem a literaturą był raczej luźny. Filmowcy rzadko szukali inspiracji w pracach współczesnych sobie prozaików czy dramaturgów. Nie wiadomo, czy filmowa adaptacja "Wojny polsko-ruskiej", która właśnie wyszła spod ręki Xawerego Żuławskiego, odwróci tę tendencję, ale na pewno to spotkanie współczesnego kina z prozą Doroty Masłowskiej można uznać za owocne.

O tym, że Xawery Żuławski ma doskonałe wyczucie filmowej formy, wiadomo było już po debiutanckim "Chaosie". Tamtemu filmowi wyraźnie brakowało jednak dobrego scenariusza. Tekst, na którym opierał się "Chaos", był zbyt słaby, by powstał z niego naprawdę udany film. Powieść Masłowskiej dostarcza znakomitego materiału literackiego, trudnego jednak do przełożenia na język kina. Na pierwszy rzut "Wojna polsko-ruska pod flagą biało-czerwoną" jest "niefilmowalna", dlatego że wszystko, co najważniejsze, dzieje się w niej w języku. Wykreowane przez Masłowską postacie wydają się niezdolne do życia w jakimkolwiek innym środowisku niż słowo pisane.

W historii kina nieraz bywało tak, że to właśnie dzieła niepoddające się adaptacji polegającej na ilustracji książkowej fabuły za pomocą serii ruchomych obrazów stawały się podstawą naprawdę interesujących filmów. Tak jest i w tym przypadku. Żuławskiemu udało się stworzyć na ekranie świat korespondujący z tym, jaki wyłania się ze stron powieści Masłowskiej. Rzeczywistość przedstawiona w filmie Żuławskiego jawi się widzowi jako tekst literacki, a narracja filmowa ujawnia pracę literackiej instancji autorskiej, która powołuje do istnienia wszystko to, co ukazuje się naszym oczom. Jedną z bohaterek filmu jest Dorota Masłowska, maturzystka pisząca powieść pt. "Wojna polsko-ruska". Gra ją sama Dorota Masłowska. Silny i otaczające go kobiety są tylko postaciami powołanymi do życia przez autorkę tekstu; powtarzają kwestie, które wkłada im w usta Masłowska. Podobny zabieg nie jest niczym nowym we współczesnym kinie, mogliśmy go zobaczyć m.in. w "Rekonstrukcji" i "Pokucie".

W filmie Żuławskiego relacja między dwoma światami przedstawionymi (autorki piszącej tekst i rzeczywistością tego tekstu) jest bardziej niż zwykle skomplikowana. Niczym we wstędze Möbiusa te dwie płaszczyzny świata przedstawionego przechodzą jedna w drugą. Masłowska w filmie tworzy tekst, ale jest też jego częścią – jedną z postaci w swojej powieści. Żuławski nie tylko pokazuje, że Silny i inne postacie to jedynie bohaterowie tekstu literackiego, podkreśla też, że obecność autora jest obecnością słabą, rozproszoną. W filmie Masłowska nie jest w stanie – gdy tekst już powstał – w pełni zapanować nad tym, co napisała, i nad znaczeniami, jakie generuje. Aby sprawę skomplikować jeszcze bardziej, Silny u Żuławskiego to także filmowy obraz wrzucony w ciąg audiowizualnego strumienia współczesnej kultury.

Pomysł ukazania Silnego jako postaci z tekstu (literackiego czy audiowizualnego) uwypukla jeden z najważniejszych problemów powieści Masłowskiej. Jak zwracają uwagę Katarzyna Barańska i Claudia Snochowska-Gonzales, podstawowe pytanie "Wojny polsko-ruskiej..." brzmi, czy podporządkowany ma swój język, czy może naprawdę mówić. Masłowska pokazuje, że nie. Silny, ale także każda inna postać jej powieści, nie ma własnego języka, skazany jest na powtarzanie strzępów innych ideologicznych języków – tych samych, w których jest wytwarzane i uzasadniane jego wykluczenie i podporządkowanie. W filmie, gdzie Silny właściwie nie mówi, tylko odtwarza podane mu przez Innego kwestie, staje się to jeszcze bardziej widoczne. Język postaci jest językiem głęboko zdegradowanym. Nie tylko język Silnego powtarzającego strzępy nacjonalistycznego i mizoginistycznego dyskursu, ale także język Magdy pragnącej przenieść się z polskiego miasteczka do konsumpcyjnego raju, używającej słów z reklamowych spotów i kolorowych pism, czy język marzącej o "robieniu w kulturze i sztuce" Andżeli, w którym Biblia Szatana miesza się z płomiennymi manifestami wegańskimi.

Ten język sam "się mówi", postacie są tylko nośnikami dysfunkcjonalnych językowych kodów, których same nie wytworzyły. Jakkolwiek odległe mogłoby nam się wydać to porównanie, przypomina się tu Adaś Miauczyński, spauperyzowany inteligent z filmów Marka Koterskiego. Jednak o ile Miauczyński uwięziony był w inteligenckim języku polskiej tradycji literackiej (zwłaszcza romantycznej), o tyle bohaterowie Żuławskiego i Masłowskiej zanurzeni są w językach produkowanych przez współczesny przemysł kulturowy, w który włączone zostały odpadki z polskiej tradycji literackiej, politycznej, historycznej i wszelkiej innej. Żuławski podkreśla to na poziomie języka filmowego, pełnego powtórzeń ze współczesnej popkultury – Matriksa, reklamy, telewizji czy gier komputerowych.

Adaś Miauczyński reagował na swoją sytuację ciężką neurozą, Silny popada w psychozę. Według Deleuze’a i Guattariego stosunek paranoika do urojonych przez niego, prześladujących go postaci i instytucji obrazuje stosunek podmiotu do języka. W filmie Żuławskiego Masłowska (instancja mówiąca w Silnym i przez Silnego, a przez to tożsama z językiem, który także jest tym, co w nas mówi) jawi się Silnemu jako nawiedzające go widmo, wciela się w kolejnych przedstawicieli prześladujących go władz: jest policjantką spisującą jego zeznania na komendzie, pielęgniarką odłączającą urządzenia podtrzymującea życie etc.

W scenie spisywania zeznań Masłowska mówi do Silnego, że choć "bardzo wiele rzeczy się dzieje, to zaskakująco wiele rzeczy się również nie dzieje"; przekonuje go, że miejsce, w którym się znajdują, nie istnieje, a z pozoru solidne ściany policyjnego komisariatu to makieta. Wystarczy ją lekko popchnąć, by się przewróciła. Scena ta nie tylko po raz kolejny podkreśla, że Silny jest postacią tekstu, ale także podsumowuje – by użyć dość górnolotnych słów – "diagnozę polskości", jaką stawia ten film. Pojawiające się tu i ówdzie porównania dzieła Żuławskiego i Masłowskiej do Gombrowiczowskich "zmagań z polskością" są jak najbardziej trafne, choć "polskość", jaką ukazują reżyser i pisarka, jest zupełnie inna niż ta, o której pisał autor "Trans-Atlantyku". Polska u Żuławskiego i Masłowskiej to smutne miejsce na peryferiach globalnego kapitalizmu, gdzie nie tylko ściany komendy policji, ale każda instytucja, każde istnienie wydają się w jakiś sposób nieprawdziwe, nierealne, chwiejące się w podstawach. To śmietnik kapitalistycznej globalizacji, gdzie odpadki globalnej produkcji nawarstwiają się na ruinach naszej historii.

Gdy po uderzeniu w głowę Silny się budzi (czy raczej doświadcza halucynacji, że się budzi), w ścieżce dźwiękowej słychać fragment poloneza Ogińskiego i przemówienia Gierka, w którym pada słynne "Pomożecie?". Tradycja sarmacko-romantyczna płynnie przechodzi w tradycję PRL-u, obie współistnieją w głowie Silnego (i przestrzeni, którą zamieszkuje) jako nakładające się na siebie warstwy. Polska jest przestrzenią ruin po tradycji sarmackiej, romantycznej, piłsudczykowskiej (do której nawiązują pojawiające się wciąż w filmie odniesienia do wojny polsko-bolszewickiej), katolickiej, wreszcie po PRL-u – peryferyjnej wariacji wielkich projektów nowoczesności. Żadna z tych tradycji nie jest w stanie dłużej organizować życia zbiorowego, każda rozpadła się – czy raczej zapadła się w sobie. Jednocześnie, w przeciwieństwie do ruin średniowiecznych zamków, ich pozostałości nie należą jednoznacznie do przeszłości, ciągle powracają jako groteskowe widma, od których nie można uciec. Na tym palimpseście swój kramik rozkłada współczesny globalny kapitalizm, oferujący głównie śmieci: odpadki przemysłu kulturowego, którymi mówią postacie filmu (albo raczej – które mówią w nich), towary, które wyglądają jak odległa kopia oryginału, w których zawsze jest coś nie tak - niczym w "ruskim sidingu", który odkleja się od domu Silnego i masakruje jego rodzinę.

Po uderzeniu w głowę Silny trafia do współczesnych zaświatów. Jest w nich piekło w postaci Devil TV, czyściec w postaci obskurnego pociągu, przez okno którego Silny obserwuje razem z Magdą uroki kapitalistycznego spektaklu, oraz raj w postaci wielkiego, białego domu z kolumienkami na osiedlu dokładnie takich samych białych domów z kolumienkami. Te trzy poziomy zaświatów ukazują trzy możliwe rodzaje relacji jednostki ze spektaklem: tych, którzy go produkują (Devil TV); tych, którzy w zdegradowanej rzeczywistości marzą o rekwizytach pojawiających się w spektaklu, i tych, którym udało się wejść w posiadanie wymarzonych rzeczy. Jednak przedmioty wyjęte ze strumienia spektaklu tworzącego ich aurę stają się równie banalne jak biały domek z kolumienkami na osiedlu dokładnie takich samych białych domków.

Film Żuławskiego ujawnia pewną fundamentalną prawdę o współczesnej Polsce, jest więc głęboko polityczny. Wśród rocznicowych uroczystości mówiących o "sukcesach dwudziestu lat wolności", wśród laudacji na cześć ojców transformacji, film ten jest jak powiew świeżego powietrza pokazujący, co "wolność" czy "otwarcie na świat" znaczą w Polsce, której nie pokazują w TVN. Żuławski nie opowiada jednak tylko o "Polsce B", o wykluczonych, niewykształconych, biednych ludziach z małych miejscowości. Jego film ujawnia prawdę o Polsce w ogóle. W "Wojnie polsko-ruskiej" nie ma zresztą miejsca "obok" czy "ponad" światem, miejsca, z którego można by popatrzeć na Silnego i jego znajomych z góry. Wszyscy jesteśmy częścią tej samej skażonej rzeczywistości. Masłowska, a za nią Żuławski powtarzają za klasykiem: "Silny to ja", mówiąc przy tym widzowi: "Silny to ty". Gdy patrzymy na ten świat, jak w soczewce skupiający prawdę o dwudziestu latach wolnej Polski, nasuwa się fraza innego genialnego diagnosty polskiej peryferyjności: Widocznie nie stać było nas na nic innego...

"Wojna polsko-ruska", scenariusz i reżyseria: Xawery Żuławski na podstawie książki Doroty Masłowskiej; grają m.in. Borys Szyc, Roma Gąsiorowska; Polska, 2009.

Jakub Majmurek


Recenzja ukazała się na stronie "Krytyki Politycznej" (www.krytykapolityczna.pl.

drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


23 listopada:

1831 - Szwajcarski pastor Alexandre Vinet w swym artykule na łamach "Le Semeur" użył terminu "socialisme".

1883 - Urodził się José Clemente Orozco, meksykański malarz, autor murali i litograf.

1906 - Grupa stanowiąca mniejszość na IX zjeździe PPS utworzyła PPS Frakcję Rewolucyjną.

1918 - Dekret o 8-godzinnym dniu pracy i 46-godzinnym tygodniu pracy.

1924 - Urodził się Aleksander Małachowski, działacz Unii Pracy. W latach 1993-97 wicemarszałek Sejmu RP, 1997-2003 prezes PCK.

1930 - II tura wyborów parlamentarnych w sanacyjnej Polsce. Mimo unieważnienia 11 list Centrolewu uzyskał on 17% poparcia.

1937 - Urodził się Karol Modzelewski, historyk, lewicowy działacz polityczny.

1995 - Benjamin Mkapa z lewicowej Partii Rewolucji (CCM) został prezydentem Tanzanii.

2002 - Zmarł John Rawls, amerykański filozof polityczny, jeden z najbardziej wpływowych myślicieli XX wieku.


?
Lewica.pl na Facebooku