Starnawski: Klasowa wojna o Europę

[2009-10-02 00:26:53]

Wydana w ubiegłym roku książka amerykańsko-francuskiej politolożki i aktywistki alterglobalistycznej Susan George, "We the Peoples of Europe" ("My, narody Europy") to wyrazisty głos nie tylko w dyskusji nad lansowanymi przez europejskie elity polityczne projektami tzw. eurokonstytucji a niedawno jej zmutowanej wersji pod nazwą Traktat Reformujący (oficjalnie "Traktat zmieniający Traktat o Unii Europejskiej i Traktat ustanawiający Wspólnotę Europejską" zwany też Traktatem Lizbońskim). To również stanowisko w debacie nad obecnym i przyszłym kształtem Unii Europejskiej. Autorka jest członkinią Instytutu Transnarodowego, lewicowego think tanku z siedzibą w Amsterdamie. Wcześniej była również m.in. wiceprzewodniczącą francuskiego oddziału stowarzyszenia ATTAC oraz członkinią zarządu Greenpeace. Susan George jest autorką kilku książek, m.in. analiz dotyczących przyczyn światowego głodu oraz mechanizmów i skutków zadłużenia krajów Trzeciego Świata.

Książka "We the Peoples of Europe" analizuje układ sił politycznych i społecznych na Starym Kontynencie, jaki wyłonił się na fali przełomowych mobilizacji przeciwko ostatnim projektom traktatowym1. Stawia też pytania o możliwe scenariusze najbliższej i nieco dalszej przyszłości. Książka ukazała się pierwotnie w języku francuskim, napisana w trakcie i po zakończeniu kampanii referendalnej we Francji w 2005 roku. Obecne, angielskojęzyczne wydanie, powstawało na przestrzeni 2007 roku i uwzględnia rozwój wydarzeń dwóch lat dzielących procesy ratyfikacyjne obu europejskich traktatów.

W sześciu rozdziałach książki Susan George analizuje niektóre kulisy zawłaszczenia przez polityczne i biznesowe środowiska neoliberalne wizji "wspólnej Europy", omawia logikę, na której wspierają się projekty proponowanych w ostatnich latach kluczowych dokumentów Unii Europejskiej oraz prezentuje perspektywę alternatywną względem dominującego ujęcia UE jako przestrzeni przede wszystkim wolnego rynku i nieskrępowanej konkurencji. W rozdziale pierwszym ("Wojna przeciwko społeczeństwu") Autorka stawia tezę, iż walka o kształt "modelu europejskiego" ma charakter wojny klasowej – później używa głównie terminu "wojna społeczna" – w której mamy do czynienia z ofensywą elit, celem tej ofensywy jest zaś akumulacja bogactwa, zniszczenie demokracji oraz złamanie władzy państwa w obszarach, które mogłyby posłużyć społeczeństwom do obrony przed atakiem świata kapitału. W rozdziale drugim ("Oni głosowali na "TAK", czyli pokorne przetrwanie") naświetla stanowisko zwolenników i przeciwników Traktatu Konstytucyjnego podczas kampanii przed referendum we Francji w 2005 roku. Rozdział trzeci ("Dobro wspólne: ku Europie alternatywnej") przybliża niektóre szczegóły "Planu B" europejskich elit po odrzuceniu Traktatu Konstytucyjnego przez Francuzów i Holendrów. Planem tym jest obecny Traktat Lizboński, którego 90 procent to treści pochodzące z poprzedniego dokumentu. Ponadto, w rozdziale trzecim Autorka kreśli główne zasady alternatywnego projektu dla Europy i wskazuje na wyzwania jakie się z nim wiążą. Rozdział czwarty to próba spojrzenia na Europę jako siłę geopolityczną oraz zdefiniowania owej siły w opozycji do neokonserwatywnej wizji militarystycznej płynącej ze Stanów Zjednoczonych i zawartej w odrzuconym projekcie eurokonstytucji. Osią rozdziału piątego są wyzwania ekologiczne stojące przed Europejczykami i globalną wspólnotą międzynarodową, zaś rozdziału szóstego – zagadnienie bezpieczeństwa socjalnego w kontekście polityki zatrudnienia.

Książkę otwiera przedmowa irlandzkiego artysty i działacza lewicowego Robera Ballagha, napisana w przededniu czerwcowego referendum w sprawie Traktatu Lizbońskiego. Autor przedmowy wyrażał nadzieję na odrzucenie Traktatu przez Irlandczyków jako na wyraz demokracji i zademonstrowanie "solidarności z tymi Europejczykami, którym (...) odmówiono praw demokratycznych", czyli możliwości głosowania w referendum.

Autorka zaczyna od postawienia pytań fundamentalnych. Czy chcemy Europy zamieszkiwanej przez 480 milionów obywateli, gdzie jeden niepochodzący z wyboru Komisarz ma zdolność stanowienia oficjalnego prawa, które z kolei zostało zaprojektowane przez prywatne grupy interesów będące częścią świata wielkiej finansjery i ponadnarodowych przedsiębiorstw? Czy chcemy Europy, w której przedstawiciele obywateli zasiadający w Parlamencie muszą długo walczyć krok po kroku aby móc zaledwie skorygować – nie zmienić, ale skorygować – decyzję podjętą przez Komisję? Czy chcemy Europy, w której prywatnie stworzone "twarde" prawo sprawi, że nie będzie możliwe opodatkowanie ponadnarodowych korporacji na rzeczywistym i uczciwym poziomie w ramach prawa krajowego? Czy godzimy się na to, by to krajowe przedsiębiorstwa i obywatele płacąc podatki kompensowali ich brak ze strony korporacji? Czy chcemy zrzec się usług, których koszty mogłyby pokryć przychody z podatków nałożonych na korporacje lub czy chcemy płacić za nie wyłącznie sami? Czy uznajemy za normalne, że sprawę tak ważną dla przyszłości forsuje się bez jakiejkolwiek dyskusji, dlatego, że można sprawić, iż będzie się jawić jako zagadnienie czysto techniczne, nudne i całkowicie nieprzystępne dla zwykłego obywatela? Jak pisze Susan George, wszystkie te kwestie "sprowadzają się do postawienia pytania o to, czy ludzie, albo demokracja, mają do odegrania jakąkolwiek rolę w Europie, bądź czy powinniśmy po prostu zgodzić się na to, że kierunek naszej przyszłości będzie odtąd wytyczony przez stanowiącą mniejszość elitę"2. Jak pokazuje Autorka "We the Peoples of Europe" tym, co zagraża demokracji w Europie są oba projekty traktatowe ostatnich lat.

Susan George w anegdotyczny sposób porównuje problem wojny klasowej oraz dominacji antydemokratycznego modelu neoliberalnego w Europie do 400-kilogramowego goryla siedzącego pośrodku pokoju, ignorowanego jednak grzecznie przez wszystkie obecne tam osoby. Za pomocą Traktatu Konstytucyjnego, a obecnie Traktatu Lizbońskiego, neoliberałowie dążą do wciśnięcia społeczeństwa w gorset, który przez lata będzie niezwykle ciężko zrzucić. Głównym celem toczonej przez nich "wojny przeciwko społeczeństwu" jest, rzecz jasna, stworzenie warunków do nieograniczonej akumulacji kapitału kosztem obywateli, czemu służyć ma zasada: proste procedury plus skomplikowane teksty ustawodawcze. Proste procedury to w szczególności obniżanie podatków dla najbogatszych i dla przedsiębiorstw (z podatkiem liniowym na horyzoncie). Proces nasilającej się akumulacji kapitału kosztem obywateli ma już miejsce, czego dowodzą chociażby cytowane przez Autorkę dane. Według OECD od początku lat 80. na obszarze Europy kontynentalnej następuje spadek udziału pracowników najemnych w wartości dodanej (z 74 procent w połowie lat 70. do 60 procent w ostatnich latach), rośnie zaś udział przedsiębiorców (z 24 do 40 procent). Z kolei według Eurostatu udział wydatków na ochronę socjalną w PKB piętnastu krajów "starej UE" tylko w latach 1996-2001 spadł o 2,1 punktu. Jednocześnie, w latach 1996-2003 przeciętny poziom podatku od przedsiębiorstw spadł w krajach piętnastki z 39 do 31,7 procent.

W odniesieniu do Traktatu Konstytucyjnego Autorka omawia cały szereg zapisów uprawomocniających kapitalistyczno-wolnorynkową orientację Unii Europejskiej, jak artykuł I-3 pkt. 2, w którym "Unia zapewnia swym obywatelom przestrzeń wolności, bezpieczeństwa i sprawiedliwości bez granic wewnętrznych oraz rynek wewnętrzny z wolną i niezakłóconą konkurencją". Susan George zwraca uwagę na znaczenie czasowników w tej swoistej "euro mowie". Otóż w odniesieniu do rynku Unia Europejska gwarantuje, zaś w odniesieniu do obszarów takich, jak sprawiedliwość, ochrona socjalna, zrównoważony rozwój czy spójność społeczno-ekonomiczna – promuje lub działa na rzecz. Natomiast w przypadku "pełnego zatrudnienia i postępu społecznego" owa "gospodarka rynkowa o wysokiej konkurencyjności" (osobliwie nazwana "społeczną") jedynie zmierza do (por. art. I-3, pkt. 3 Traktatu Konstytucyjnego).

Inny element wojny klasowej to podkopywanie fundamentów demokracji. Ignorowanie bądź wyszydzanie referendalnych decyzji Francuzów i Holendrów – ostatnio też Irlandczyków – przez polityków i znaczną część dziennikarzy to jeden z symptomów. Kolejnym jest próba uniknięcia jakiejkolwiek pogłębionej debaty na temat europejskich traktatów (tym bardziej należy docenić oddolną samoorganizację we Francji, gdzie w 2005 r. przeciwnicy Traktatu stworzyli blisko tysiąc lokalnych komitetów organizujących dyskusje i objaśniających znaczenie tego dokumentu), czego znakiem jest chociażby brak powszechnego dostępu do tekstów tych dokumentów w językach krajowych, propagowanie banalnych sloganów na temat "europejskości" czy szantażowanie przeciwników modelu neoliberalnego poprzez ustawianie ich w jednym szeregu z nacjonalistyczną skrajną prawicą. Sam Konwent Konstytucyjny, od grudnia 2001 roku pracujący pod przewodnictwem byłego prezydenta Francji Valery’ego Giscard d’Estaing, nie pochodził z powszechnego wyboru.

Antydemokratyczny charakter mają jednak przede wszystkim same dokumenty proponowane jako nowa podstawa funkcjonowania Unii. Inaczej niż pierwsza konstytucja w dziejach, rozpoczynająca się od słów "We, the people", Traktat ustanawiający Konstytucję dla Europy rozpoczyna się słowami "Jego Królewska Mość Król Belgów"... Zbiór praw zawartych w dokumencie daleki jest od wyobrażenia tego, co stanowi dorobek demokracji w XXI wieku. W Karcie Praw Podstawowych w miejsce prawa do pracy (obecne np. w Międzynarodowym Pakcie Praw Gospodarczych, Socjalnych i Kulturalnych) widnieje "prawo do podejmowania pracy" i "poszukiwania zatrudnienia", brak też prawa do dostępnych dla wszystkich efektywnych usług publicznych (mowa jedynie o "dostępie do usług świadczonych w ogólnym interesie gospodarczym"), brak wyraźnych gwarancji zasiłków na wypadek bezrobocia oraz emerytur, brak gwarancji dostępu do pomocy medycznej w nagłych wypadkach, brak prawa do antykoncepcji i aborcji itp.

Demokratyzmu nie przydaje fakt, iż teksty prawne, na jakich opiera się Unia Europejska od lat są skomplikowane, co alienuje i zniechęca obywateli. Również możliwości zmiany treści, jakie dawał Traktat Konstytucyjny były znikome: podwójna jednomyślność, w Radzie i procesie ratyfikacyjnym w poszczególnych państwach. Dobrym dowodem na to, że dokumenty unijne raczej zniechęcają do aktywności obywatelskiej niż ją inspirują jest Artykuł I-47 Traktatu konstytucyjnego, zatytułowany "Zasada demokracji uczestniczącej". Artykuł ten, wprowadzający mechanizm inicjatywy obywatelskiej, w trakcie kampanii referendalnej we Francji, prezentowany był przez socjalliberalnych zwolenników Traktatu jako zwycięstwo demokracji. W punkcie 4 tego artykułu mamy przykład rozumienia demokracji uczestniczącej przez europejskie elity: "Obywatele Unii, w liczbie nie mniejszej niż milion, mający przynależność państwową znacznej liczby Państw Członkowskich, mogą podjąć inicjatywę zwrócenia się do Komisji o przedłożenie, w ramach jej uprawnień, odpowiedniego wniosku w sprawach, w odniesieniu do których, zdaniem obywateli, wykonanie Konstytucji wymaga aktu prawnego Unii. Ustawa europejska określa przepisy dotyczące procedur i warunków wymaganych dla takiej inicjatywy obywatelskiej, w tym minimalną liczbę Państw Członkowskich, z których muszą pochodzić obywatele, którzy występują z taką inicjatywą". Susan George komentuje to w ten sposób: "Innymi słowy, jeśli wydaje ci się, że Konstytucja nie jest stosowana, ty i 999 999 innych osób możecie grzecznie poprosić Komisję, aby Konstytucję zastosowała, jednak nie możecie zmienić niczego, co wam się nie podoba w samej Konstytucji, ani też Komisja nie jest zobligowana do działania".

Jednak szczególnym wyrazem "nienawiści do demokracji" był powrót traktatu kuchennymi drzwiami. Okazją do oznajmienia społeczeństwom Europy o zainicjowaniu przez polityków "Planu B" był szczyt w Berlinie w marcu 2007 roku. Następnie w lipcu przedstawiono w Lizbonie roboczą wersję Traktatu, zaś w październiku podczas Konferencji Międzyrządowej przyjęto go do ratyfikacji. Pomimo, że poprzedni proces ratyfikacyjny przerwano w wyniku francuskiego i holenderskiego referendum, obecny traktat – jedynie dla zmylenia i złagodzenia opinii publicznej nazwany "reformującym" i nie sugerujący związku z projektem konstytucyjnym – w 90 procentach zawiera w sobie poprzedni dokument (według słów samego premiera Irlandii). Inni również to przyznają. Cytowany w książce hiszpański premier Zapatero powiedział: "Nie porzuciliśmy żadnego ważnego punktu z Konstytucji. Bez wątpienia to coś znacznie więcej niż traktat. To fundamentalny (...) dokument, traktat dla nowej Europy". Pewną zmianę zasygnalizował wiceprzewodniczący Konwentu, Giuliano Amato: "Zdecydowano, że ten dokument musi być nieczytelny, ponieważ jeśli będzie nieczytelny to oznacza to, iż nie jest konstytucją (...) Gdyby ludzie mogli zrozumieć tekst po pierwszym przeczytaniu to byłoby ryzyko, że pojawią się wezwania do referendów...". A zatem "nieczytelny", ale treściowo ten sam, dokument pod zmienioną nazwą. Autorka książki charakteryzuje jego główne polityczne aspekty: "Nowy Traktat zachowuje praktycznie wszystko to, co znajdowało się w odrzuconej konstytucji, jest zaś dłuższy i bardziej skomplikowany. Jest z ducha i z litery neoliberalny. Położono go na stół do zatwierdzenia i ratyfikacji w nadmiernym pośpiechu, nie dając czasu na debatę, zasadniczo też nie będzie ratyfikowany w referendum. Nie jest jasne kto go napisał, wygląda to na prawników Komisji. A zatem nawet mianowany Konwent czy podobne ciało nie przyłożyły doń swojej ręki. Koalicja neoliberałów, socjalliberałów, technokratów z Brukseli, szefów korporacji wielonarodowych, lobbystów oraz UNICE (Związek Konfederacji Przemysłowych i Pracodawców) zostaje na swoim miejscu i może być zadowolona".

Susan George nie poprzestaje na krytyce kierunku neoliberalnego i deficytu demokracji w Unii Europejskiej. Proponowana przez nią alternatywa miałaby opierać się na dwunastu zasadach, zaś sam tekst nowego Traktatu Konstytucyjnego byłby opracowany przez wybranych przez obywateli członków i członkinie Konwentu, a następnie poddany pod głosowanie w referendum odbywającym się jednocześnie we wszystkich krajach. Główne zasady określające nowy kształt ładu społeczno-gospodarczego UE, przedstawione przez autorkę w czasie teraźniejszym będącym wyrazem "nadziei i przekonania" to:

1. Zasadniczym celem Unii jest dobro wspólne.

2. Nowy traktat dostrzega obecny znaczący deficyt demokracji w Europie i ma na celu zaradzenie mu.

3. Równowaga i odnowa ekologiczna oraz poprawa stanu środowiska są integralną częścią wszystkich europejskich polityk i dyrektyw.

4. Pakt stabilizacyjny nakładający ograniczenia na wielkość długu publicznego i poziom inflacji, w całości poddany jest rewizji.

5. Alternatywna Europa na rzecz dobra wspólnego musi być w stanie wygenerować zasoby współmierne do swych wysokich ambicji. (Tu pojawiają się uwagi dotyczące europejskich obligacji skarbowych, funkcjonowania strefy euro, kontroli nad Europejskim Bankiem Centralnym oraz zasad uchwalania budżetu Unii.)

6. Usługi publiczne uznaje się za kluczowe dla powodzenia projektu europejskiego.

7. W tym samym duchu, Europa rewiduje swój udział w międzynarodowych porozumieniach handlowych.

8. Edukacja i badania naukowe stanowią najwyższy priorytet.

9. We wszystkich obszarach ułatwia się wzmocnioną współpracę (enhanced cooperation).

10. Unia Europejska szybko osiągnie cel ONZ z roku 1974 i zacznie przeznaczać 0,7 procent PKB na zagraniczną pomoc rozwojową.

11. Polityka bezpieczeństwa i polityka obronna mają charakter europejski, określane są przez Europejczyków i nie są częścią żadnych struktur nieeuropejskich.

12. Wszelkie teksty traktatowe mogą ulec zmianie.

Do tej listy Autorka dopisuje kilka zagadnień szczegółowych, jak konieczność ponownego opracowania Karty Praw Podstawowych, zasadnicze zmiany w polityce handlowej oraz zmiany kierunku polityki rolnej i rybołówstwa oraz promowanie i finansowanie "wzmocnionej współpracy" (czyli inicjatyw pewnej grupy państw członkowskich UE w zakresie wspólnych projektów). Ponadto wskazuje na konieczność przemyślenia roli i siły geopolitycznej Europy, a zwłaszcza odejścia od militarystycznego kierunku narzucanego przez Stany Zjednoczone w ramach NATO3: określenie realnych zagrożeń, przeciwdziałanie "ślepemu militaryzmowi", obniżenie wydatków na cele wojskowe (i przeznaczenie odzyskanych funduszy np. na szkolnictwo zawodowe w ubogich dzielnicach), stworzenie sił do walki z takimi zjawiskami, jak handel ludźmi, a także dostrzeżenie niemilitarnych aspektów siły geopolitycznej, jak np. suwerenność energetyczna, komunikacja i informacja czy zdolność egzekwowania zobowiązań podatkowych od korporacji. W tym kontekście Susan George widzi szczególną rolę Europy również jako inicjatorki globalnej "rewolucji ekologicznej" oraz promotorki idei bezpieczeństwa socjalnego, w szczególności w obszarze pracy (omawia sześć filarów bezpieczeństwa: dochód, szanse na rynku pracy, pewność zatrudnienia, BHP, kwalifikacje, rozwój zawodowy oraz reprezentacja w miejscu pracy, zwracając uwagę na fakt, iż w rankingu Światowej Organizacji Pracy kraje europejskie już zajmują najwyższe pozycje w tych dziedzinach).

Co najmniej dwie uwagi krytyczne nasuwają się po lekturze "We the peoples of Europe". Po pierwsze uderza nieco idealistyczne nastawienie Autorki do "modelu europejskiego". Jej perspektywę łatwo zrozumieć, otwarcie też o niej pisze: to amerykańska intelektualistka, od lat posiadająca obywatelstwo francuskie, która w dorobku społecznym, politycznym i kulturalnym Europy upatruje szansy na postawienie tamy ekspansji neoliberalizmu kojarzonego z agresywnym modelem społeczno-gospodarczym Stanów Zjednoczonych. W tym sensie krytyka Traktatu Konstytucyjnego czy Traktatu Lizbońskiego to próba ocalenia resztek państwa socjalnego oraz zainicjowania dyskusji nad jego możliwym dalszym rozwojem w przyszłości. Susan George nie problematyzuje jednak historycznych i geopolitycznych warunków – jak dominacja kolonialna i wojny – w których możliwe było "sfinansowanie" tego modelu. Krótka wzmianka na ten temat pojawia się dopiero w zakończeniu, a stosowny przypis informuje, że "związek pomiędzy europejskimi osiągnięciami a europejskim kolonializmem i grabieżą, jak i wpływ tego drugiego czynnika na pierwszy, nie mogą być tutaj omówione". Druga kwestia to stosunkowo słabe rozpoznanie specyfiki regionu Europy Wschodniej, jego systemowej peryferyjności względem zachodnioeuropejskiego centrum, wielowiekowej zależności, a także ideologicznych przyczyn obecnego poparcia dla neoliberalizmu nie tylko wśród elit, ale i wśród sporej części społeczeństw, a w Polsce również względnie słabego oporu społecznego wobec neoliberalnych "reform" oraz wobec radykalnie wolnorynkowego charakteru Unii. O nowych krajach członkowskich Unii Autorka pisze głównie w kontekście konieczności pomocy im w dogonieniu krajów zachodnich.

Z pewnością za drugą z tych wad książki po części jesteśmy odpowiedzialni my sami, podejmujący w Polsce krytykę neoliberalizmu, jednak jak dotąd zbyt słabo pokazujący wschodnioeuropejską perspektywę zachodnim środowiskom postulującym przebudowanie Europy w duchu demokratycznym i socjalnym. I choćby z tego powodu książka Susan George warta jest przekładu w naszym kraju. Autorka pokazuje bowiem, że można klarownie mówić o zagrożeniach współczesnego kapitalizmu i konfliktu klasowego nie tylko językiem historycznych tekstów marksistowskich, ale również odwołując się po prostu do wartości takich, jak demokracja czy podmiotowość obywatelska. Ten ostatni fakt mógłby być całkiem korzystnym impulsem wywołania u nas szerokiej, krytycznej i wieloaspektowej dyskusji nad przyszłością "modelu europejskiego" i globalnego.

Przypisy:
1. Wiosną 2005 roku obywatele Francji i Holandii w referendach odrzucili projekt Traktatu ustanawiającego Konstytucję dla Europy. 29 maja blisko 55 procent Francuzów (przy frekwencji 70 procent), zaś 1 czerwca prawie 62 procent Holendrów (przy frekwencji ponad 62 procent) odpowiedziało "Nie" na pytanie o eurokonstytucję. Poza tymi dwoma krajami jedynie Hiszpania i Luksemburg przeprowadziły referenda (w obu większość głosowała na "Tak"). Odrzucenie projektu Traktatu Konstytucyjnego w dwóch krajach oznaczało w praktyce przerwanie procesu ratyfikacyjnego. W grudniu 2007 roku rozpoczął się proces ratyfikacyjny Traktatu Lizbońskiego. W procesie tym jedynie obywatele Irlandii mieli możliwość oddania głosu bezpośrednio w referendum. W dniach 9-12 czerwca 2008 r. ponad 53 procent głosujących Irlandczyków opowiedziało się przeciwko Traktatowi (frekwencja wyniosła 53 procent).
2. Dobrym przykładem tych całkowicie pozbawionych demokratycznej legitymizacji działań elit jest przywołany przez Autorkę proces wprowadzania do ustawodawstwa Unii Europejskiej ujednoliconych standardów rachunkowych stworzonych przez Międzynarodową Radę Standardów Rachunkowości (International Accounting Standards Board, IASB), prywatną organizację pozarządową z USA. Krótko po powstaniu IASB Komisja Europejska uchwaliła dyrektywy czyniące standardy IASB obowiązującym w Unii prawem bez żadnego nadzoru czy procesu demokratycznego. Główny problem leży w tym, że sugerowane przez amerykańską organizację standardy rachunkowości umożliwiają zatajenie przez korporacje informacji o tym gdzie prowadzą one interesy, co z kolei stwarza pole dla transfer pricing – zjawiska, które stanowi obecnie ponad połowę handlu światowego – czyli procedury sprzedaży i kupna w obrębie tego samego przedsiębiorstwa po dowolnej cenie, przy zaniżaniu realnych dochodów i zysków w krajach o wysokich progach podatkowych, a zawyżaniu w krajach, gdzie progi są niskie lub ich brak. Sprawa standardów IASB, nagłośniona w 2006 roku przez koalicję organizacji pozarządowych opowiadających się za systemami krajowymi – pokazuje sposób, w jaki klasa kapitalistyczna, w szczególności jej korporacyjne elity, usiłuje podporządkować sobie Unię Europejską jako instrument akumulacji kapitału.
3. Autorka zwraca uwagę na zagrożenie, jakim było umieszczenie w Traktacie Konstytucyjnym zapisów wiążących kraje członkowskie Unii z NATO (I-41, 7) oraz nakładających wymogi w zakresie zwiększania potencjału obronnego ("poprawy swych zdolności obronnych"), a więc i wydatków wojskowych (I-47, 3).

Susan George, "We the Peoples of Europe", Pluto Press, London, Ann Arbor, Michigan 2008. Przedmowa: Robert Ballagh.

Marcin Starnawski


Jest to nieznacznie poprawiona i rozszerzona wersja recenzji, która ukazała się w czasopiśmie "Recykling Idei", nr 11, jesień-zima 2008.

drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


25 listopada:

1917 - W Rosji Radzieckiej odbyły się wolne wybory parlamentarne. Eserowcy uzyskali 410, a bolszewicy 175 miejsc na 707.

1947 - USA: Ogłoszono pierwszą czarną listę amerykańskich artystów filmowych podejrzanych o sympatie komunistyczne.

1968 - Zmarł Upton Sinclair, amerykański pisarz o sympatiach socjalistycznych; autor m.in. wstrząsającej powieści "The Jungle" (w Polsce wydanej pt. "Grzęzawisko").

1998 - Brytyjscy lordowie-sędziowie stosunkiem głosów 3:2 uznali, że Pinochetowi nie przysługuje immunitet, wobec czego może być aresztowany i przekazany hiszpańskiemu wymiarowi sprawiedliwości.

2009 - José Mujica zwyciężył w II turze wyborów prezydenckich w Urugwaju.

2016 - W Hawanie zmarł Fidel Castro, przywódca rewolucji kubańskiej.


?
Lewica.pl na Facebooku