Kilku zwolnionych w trybie art. 52 pracowników kopalni popełniło samobójstwa. W 2009 r. nie było wypadku ze skutkiem śmiertelnym. Samobójstw było kilka. Ile? Adam Olejnik, przewodniczący Międzyzakładowego Związku Zawodowego Odkrywka, do którego należy 1300 pracowników kopalni doskonale zna dwa przypadki. Obaj pracownicy, którzy wybrali samobójczą śmierć byli członkami związku. O pozostałych przypadkach słyszał. - Związek zawsze stara się pomóc. Także wtedy, gdy wina pracownika jest bezsporna – mówi przewodniczący. Samobójstwa są na tyle poważnym problemem, że zawnioskował o wspólne spotkanie zarządu i wszystkich działających w kopalni związków zawodowych – z udziałem psychologa. Bo pomoc profesjonalisty jest pracownikom pilnie potrzebna. - Artykuł 52 przestaje być karą dyscyplinarną. Staje się wyrokiem śmierci – mówi Adam Olejnik. Ale nie wini zakładu.
Golonka dla noworodka
Główne powody zwolnienia z artykułu 52 to lewe faktury i alkohol. Chodzi o sławne wczasy w pensjonacie w miejscowości Żabnica k. Węgierskiej Górki na Żywiecczyźnie.
O fikcyjnych wczasach pod gruszą pisaliśmy w czerwcu 2007 r. Wtedy prokuratura rejonowa w Żywcu zainteresowała się fakturami wystawianymi taśmowo pracownikom kopalni. Postępowanie objęło ponad stu pracowników. I objąć musiało. Z faktur wynikało bowiem, że w tym samym pokoju, śpiąc na tym samym łóżku, w tym samym czasie, wypoczywało po kilkunastu górników z rodzinami Miało to konkretny wymiar finansowy: refundacja z funduszu świadczeń socjalnych. Na podstawie faktur pracownicy otrzymywali dofinansowanie, czyli częściowy zwrot kosztów pobytu. Wysokość dofinansowania, o które można ubiegać się raz na trzy lata zależy od zarobków Najwyższe sięgały nawet 12 tys. zł. Pracownicy umiaru nie znali. Pewien górnik skasował pieniądze za pełne wyżywienie swego dwumiesięcznego dziecka. Wychodziło, że osesek wcinał golonki.
Sprawa wyszła na jaw, gdy proceder przybrał zbyt wielkie rozmiary. I okazało się, że prawie wszyscy starający się o dofinansowanie przedstawiają rachunki i faktury z tego samego ośrodka. Właściciel agroturystycznego pensjonatu, człowiek chory psychicznie szczerze opowiedział prokuraturze, jak wystawił jednemu pracownikowi bełchatowskiej kopalni kilka lewych faktur. A potem innym nie potrafił odmówić. Właściciel jeszcze w 2009 r. wystawiał lewe faktury!
Zarząd kopalni musiał zareagować. Pracowników jak zwykle wspomogły związki zawodowe. - Związek jest zawsze adwokatem pracownika - mówi Ryszard Brzuzy, szef "Sierpnia 80". Jego zdaniem regulamin zakładowego funduszu świadczeń pracowniczych był tak skonstruowany, że umożliwiał przekręty. Przekonał zarząd, że pracownicy nie mogą ponosić najwyższych konsekwencji za źle napisany regulamin. Ale oczywiście nie pochwala wyłudzania pieniędzy.
Po negocjacjach z zarządem stanęło na tym, że pracownik, który przyzna się do wyłudzenia, zwróci pieniądze, zostanie ukarany tylko karą nagany i przez rok z pieniędzy funduszu nie będzie mógł korzystać. Na początku jednak wszyscy szli w zaparte. Przyznało się tylko kilka osób, choć nikt nie potrafił odpowiedzieć na szczegółowe pytania prokuratora dotyczące samego pensjonatu. Trudno powiedzieć, pod jaką się spało pościelą, skoro w ogóle się w pensjonacie nie było.
Mecenas dał obietnicę bez pokrycia
Pan Andrzej, który dwa tygodnie temu popełnił samobójstwo, na ugodę z pracodawcą nie przystał. Został zwolniony dyscyplinarnie. Złożył pozew w sądzie pracy. Twierdził, że zwolnienie jest niezasadne, bo był na wczasach w Żabnicy. Potem zmienił zdanie, ale długo po wyznaczonym przez kopalnię terminie. Ale pracodawca ma prawo wręczyć wypowiedzenie w trybie art. 52 w sytuacji, gdy toczy się postępowanie przed sądem. Mówi o tym wyrok Sądu Najwyższego z 2008 r. Amatorzy wczasów agroturystycznych na Żywiecczyźnie mieli postawiony zarzut oszustwa i wprowadzenia w błąd w celu uzyskania korzyści majątkowych oraz posługiwania się fałszywymi dokumentami.
- Pomoc dla pana Andrzeja kosztowała mnie to mnóstwo zabiegów. Prezes przystał na to, by do czasu wyjaśnienia sprawy przed sądem dostał pracę w jednej z naszych spółek. Ale on na to nie przystał – mówi przewodniczący Olejnik.
Pan Andrzej znalazł prawnika, który obiecał, że wybroni go przed sądem. - Związek zatrudnia dobrego prawnika, Marcina Rzepeckiego. Powiedział mu, że sprawa nie jest do wygrania, bo przecież złamał prawo i regulamin zakładowego funduszu świadczeń socjalnych. On jednak wolał uwierzyć tamtemu prawnikowi, który chciał doprowadzić do ugody. Napisał mu podanie do prezesa. Zaniosłem je, bo mnie prosił. 12 października dowiedziałem się o jego samobójstwie. Pan Bóg nie po to nam dawał życie, byśmy je sobie sami odbierali! - mówi zrozpaczony przewodniczący.
Górnik zostawił dwójkę dzieci. Żona jest w ósmym miesiącu ciąży. - Największą krzywdę zrobił rodzinie.
Ale kopalnia pomoże rodzinie tragicznie zmarłego pracownika. Otrzyma ona zapomogę a żona – pracę w kopalni. - Mam jej podanie podpisane przez prezesa Kaczorowskiego – mówi Adam Olejnik. - Gdy tylko będzie gotowa do pracy, natychmiast może ją podjąć.
Kolonia karna
Kopalnia zwalnia dyscyplinarnie za picie w pracy. Także wtedy, gdy pijany pracownik formalnie zakończył pracę i "tylko" przejeżdża przez ogromy teren zakładu. Przez teren kopalni prowadzi np. najkrótsza droga do Kleszczowa. Korzystają z niej wszyscy. Jadącego do domu pracownika nic nie jest w stanie usprawiedliwić. Na terenie zakładu pić nie wolno. Nie pozwoli na to żaden pracodawca. Tu dodatkowo liczy się znaczenie strategiczne kopalni.
- Drugi pracownik, który popełnił samobójstwo był po rozwodzie. Pił, bo nie dawał rady – sam ze sobą. Kierownik prosił, by zastanowił się nad swoim postępowaniem. Nie dało to nic. Pracodawca nie może skierować pracownika na przymusowe leczenie odwykowe.
- Ale innego pracownika – kopalnianej spółki - wybroniliśmy. Skierowałem go do prywatnej kliniki. Odbył leczenie, nie pije, wrócił do pracy. W MegaMedzie można skorzystać z pomocy psychologa społecznego. Pomaga on także w sprawach rodzinnych. Zawsze jest wyjście. Ale trzeba chcieć z niego skorzystać – mówi przewodniczący Olejnik.
Wypowiedzenie zawsze dostaje do zaopiniowania związek zawodowy, do którego pracownik należy. - Związek ma wtedy pięć dni na reakcję, na negocjacje z pracodawcą – przypomina Marcin Rzepecki.
Związek prosi najczęściej o przeniesienie do kopalnianej spółki. Rolę kolonii karnej pełni Ramb. Ale na pewno to lepsze od zwolnienia. Potem np. z okazji barbórki można wyprosić powrót do kopalni.
Matka kopalnia
Kopalnia zapewnia niezłe zarobki, wysyła na wczasy a dzieci na kolonie. Dzięki takiej pracy z łatwością można wziąć kredyt na budowę domu. Gdy człowiek po kilkunastu czy nawet kilkudziesięciu latach traci pracę w kopalni, traci wszystko. Najpopularniejszy w kopalni model rodziny: mąż pracuje, żona zajmuje się domem. Albo oboje pracują w kopalni. Gdy ojciec rodziny straci pracę niełatwo mu się w takiej sytuacji odnaleźć na rynku pracy. Mamy przecież kryzys.
Podwójna obecność prezesa
Zawsze są rozwiązania. Trzeba ich szukać nawet w sytuacjach patowych. MZZ Odkrywka wystosował pismo do prezesa Jacka Kaczorowskiego. Prosi o spotkanie ze wszystkimi związkami zawodowymi działającymi w kopalni. Związek chce wiedzieć, w jaki sposób kopalnia zamierza zapobiegać samobójstwom i pomagać pracownikom zwolnionym w trybie artykułu 52.
Jacek Kaczorowski, prezes Elektrowni Bełchatów, prezes KWB Bełchatów, w zarządzie kopalni jest podwójnie. Jest prezesem oraz członkiem zarządu wybranym przez załogę.
Anna Staniaszek
Tekst ukazał się w bełchatowskim tygodniku "Fakty" z 28 października 2009 r.