Jarosław Klebaniuk: Neoliberalne krucjaty

[2009-12-29 17:03:53]

Doktryna szoku Naomi Klein


Książka "Doktryna szoku. Jak współczesny kapitalizm wykorzystuje klęski żywiołowe i kryzysy społeczne" jest kolejnym, po "No Logo" (2004) znaczącym przyczynkiem Naomi Klein do ujawnienia ciemnych stron kondycji współczesnego świata. Tym razem korporacje znalazły się pod ostrzałem nie z powodu niemoralnych praktyk z zawłaszczaniem przestrzeni społecznej i kulturowej, wyzyskiem pracowników najemnych czy oszukiwaniem konsumentów za pomocą marki towarzyszącej mało wartościowym produktom. Bohaterem "Doktryny szoku" są bowiem, co najmniej na równi z korporacjami, ekonomiści i politycy, którzy stworzyli niszczącą, irracjonalną i niosącą cierpienie wolnorynkową ideologię i metody jej implementacji. Za tytułową nazwą kryje się taki sposób postępowania, że kraje są po kolei poddawane trojakiego rodzaju wstrząsom. Po pierwsze, wojnom, atakom terrorystycznym i zamachom stanu, choć niekiedy klęski żywiołowe służą pomocą i niejako zwalniają z potrzeby aktywnej ingerencji. Po drugie ­– i to stanowi centralny etap wdrażania doktryny – błyskawicznemu, wykorzystującemu strach i dezorientację, dokonaniu przez polityków rewolucyjnych zmian gospodarczych, które służą wielkim korporacjom. Wreszcie, jeśli opór związany z bezrobociem, drożyzną, spadkiem płac realnych i utratą przywilejów socjalnych, jest zbyt duży, wprowadzany jest stan wyjątkowy, a przywódcy sprzeciwu są represjonowani, niekiedy nawet likwidowani. Pierwszy szok dokonuje się więc w sposób naturalny, niekiedy nawet bez udziału polityków, drugi jest realizacją ekonomicznej utopii za wszelką cenę i bez oglądania się na czysto ludzkie, ale także gospodarcze koszty, trzeci zaś szok jest dziełem służb specjalnych, śledczych, policji i wojska.

Brzmi to jak powieść science-fiction, ale staranna i gromadzona z udziałem wielu współpracowników (informacje o nich znajdują się w "Podziękowaniach") wiedza rozwiewa wszelkie wątpliwości. Sięgająca tysiąca liczba przypisów pomieszczonych na końcu książki, w połączeniu z różnorodnością cytowanych źródeł świadczy o solidnej podbudowie faktograficznej książki. Opisywany jest okres około pięćdziesięciu lat – począwszy od powstania ideologii neoliberalnej aż do 2007 roku. Kolejno zrelacjonowane zostały przewroty, niekiedy bezkrwawe, dokonane w: Chile (11 września 1973 roku), Brazylii, Indonezji, Argentynie, Wielkiej Brytanii, Boliwii, Polsce, Chinach, Afryce Południowej, Rosji, Azji Południowo-Wschodniej, Stanach Zjednoczonych, wreszcie w Iraku (pierwotnie tylko ten ostatni kraj miał być tematem książki). Ogrom materiału i faktów zgromadzonych na niemal sześciuset stronach nie przeszkadza jednak w lekturze nie ustępującej tym, które wyzwalają dobrze napisane powieści z wartką fabułą. Nawet słabsze fragmenty przekładu (nie każde z czworga wywiązało się zadania jednakowo dobrze) i drobne niedoróbki redakcyjne (choćby zamieszczane raz nazwiska, innym razem inicjały tłumaczy na końcu rozdziałów), wynikające zapewne z pośpiechu (polskie wydanie ukazało się rok po amerykańskim) nie wpływają znacząco na ocenę tej fascynującej i odkrywczej książki.

Głównym zabiegiem budującym dramaturgię dzieła jest zestawienie w kolejnych rozdziałach dwóch rodzajów szoku: indywidualnego, związanego z eksperymentami medycznymi na ludziach, i zbiorowego, związanego z eksperymentami ekonomicznymi na społeczeństwach. Opisane w sąsiadujących rozdziałach, wzajemnie wzmacniają swoją wymowę, choć bardziej przemawiające do wyobraźni są oczywiście osobiste tragedie, przeżyte przez ludzi, którym zadawano cierpienie w imię nauki. Prowadzone w latach 50. ubiegłego wieku w Uniwersytecie McGill przez Donalda Hebba eksperymenty nad skutkami deprywacji sensorycznej zostały ze względów etycznych przerwane. Niestety, pracownik tej samej uczelni, Ewan Cameron, nie miał podobnych skrupułów. Od 1957 roku korzystając z dotacji CIA i rządu kanadyjskiego używał deprywacji sensorycznej, wydłużonego snu, dużych dawek środków uspokajających, pobudzających i halucynogennych, wreszcie serii elektrowstrząsów o sile i liczbie przekraczającej ówczesne standardy, by wywoływać dezorientację, osłabiać zdolności obronne umysłu, wreszcie w ogóle wymazywać z pamięci wszelkie ślady dotyczące przeszłości. W wielu przypadkach po kilku tygodniach pacjenci cofali się w zachowaniu do wczesnego dzieciństwa i w tym stanie regresji stawali się jeszcze bardziej bezbronni i podatni na manipulacje.

Zainteresowanie wojska wynikami tych badań znalazło swój wyraz w przygotowaniu w 1963 roku do dziś używanego podręcznika do tortur pod nazwą "Kubark". Ujawniony w wyniku dziennikarskiego śledztwa pod koniec lat 80. stanowi instruktaż przesłuchań więźniów, zalecający między innymi deprywację sensoryczną, nakrywanie głowy kapturem, przetrzymywanie w niewygodnych pozycjach i zadawanie bólu. Rzekome ekscesy zarejestrowane parę lat temu w więzieniu Abu Graib w kontekście tego materiału jawią się raczej jako powszechnie stosowane praktyki, które przypadkiem trafiły do mediów. Trudno dać wiarę wysokim urzędnikom i poplecznikom rządu amerykańskiego, gdy wskazują na nieludzkie traktowanie jako na odosobnioną dewiację. Metody łamania oporu opracowano przed półwieczem w Allan Memorial Instytute, kontrowersyjnym szpitalu psychiatrycznym, przez Camerona, który pełnił funkcje prezydentów Stowarzyszeń Psychiatrycznych: Amerykańskiego, Kanadyjskiego i Światowego, a więc uznawany był za czołowy autorytet. Ta niesławna historia pokazuje, jak ten konsultujący w 1945 poczytalność Rudolfa Hessa lekarz, w imię źle rozumianego rozwoju medycyny, bezpośrednio i pośrednio przyczynił się do tragedii tysięcy ludzi.

Naomi Klein stawia tezę, że uznawany za ojca i guru myśli neoliberalnej, Milton Friedman, w podobny sposób wypaczył myśl ekonomiczną. On również postulował powrót do naturalnego, zdrowego stanu, który według niego panuje, zanim ludzka interwencja ukształtuje wypaczone wzorce. Środkiem do tego miała być według niego terapia szokowa, usuwająca zły wpływ interwencjonizmu państwowego (regulacji prawnych, ograniczeń handlowych, ochrony interesów określonych grup). W książce "Kapitalizm i rozwój" Friedman postulował usunięcie wszelkich przeszkód dla akumulacji kapitału, prywatyzację państwowego majątku, ograniczenie wydatków na cele społeczne, wprowadzenie niskiego podatku liniowego, uwolnienie cen i płac, słowem, przekreślenie kompromisu, który po drugiej wojnie światowej osiągnięto pomiędzy państwem, korporacjami i związkami zawodowymi w ramach Nowego Ładu. Zaopatrzył więc w naukową formę marzenia wielkiego kapitału, który niechętnie dzielił się bogactwem z pracownikami najemnymi. Friedman i popierająca go finansjera w odróżnieniu od Camerona musieli jednak poczekać, aż w krajobrazie geopolitycznym pojawią się sprzyjające warunki.

Okazję stworzyła prezydentura Richarda Nixona. Poparł on działania, które doprowadziły do obalenia (i zabicia) demokratycznie wybranego prezydenta Salvadora Allende i zainstalowania u steru władzy generała Augusto Pinocheta. Ten powszechnie znany epizod historii kosztował życie tysięcy opozycjonistów, przyniósł lata terroru, a w gospodarce deregulację, prywatyzację i cięcia wydatków socjalnych. Na skutek zastosowania nowych rozwiązań po roku gospodarka chilijska skurczyła się o 15 procent, zaś bezrobocie wzrosło z 3 do 20, a po dziewięciu latach panowania Pinocheta – nawet do 30 procent. Jedynie wąska grupa firm zagranicznych i krajowych spekulantów skorzystała na "reformach". Rosnące problemy gospodarcze kraju zmusiły dyktatora do renacjonalizacji zadłużonych przedsiębiorstw i pozbycia się z rządu "chłopców z Chicago". To, co przedstawiane jest (także w Polsce) jako sukces neoliberalnej ekonomi okazało się klęską, która pod koniec lat 80. zepchnęła 45 procent populacji Chile poniżej granicy ubóstwa. Jednak doświadczenia te nie uchroniły innych krajów Ameryki Południowej od podobnych tragedii. Neoliberalni doktrynerzy zawsze przedstawiali (i przedstawiają, również obecnie w naszym kraju) wszelkie kłopoty gospodarcze jako wynik nie dość radykalnego wdrażania ich postulatów.

Dla nas, Polaków, szczególnie interesujące może wydać się spojrzenie Klein na przemiany w Polsce, przedstawione, co ciekawe, w tym samym rozdziale, co opis przemian w Chinach. Autorka przypomniała, że kiedy "Solidarność" przejęła władzę w 1989 roku inflacja sięgała 600 procent, a zadłużenie 40 miliardów dolarów. Międzynarodowy Fundusz Walutowy i amerykański Departament Skarbu nie chciały jednak udzielić Polsce pomocy, gdyż widziały okazję do wprowadzenia doktryny szoku na niespotykaną dotąd skalę. Groźba kompletnego załamania i głodu sprawiła, że Jeffrey Sachs i David Lipton (z MFW) napisali 15-stronicowy całościowy plan przejścia z gospodarki socjalistycznej do wolnego rynku (znany później jako "Plan Balcerowicza"). Kredyt zaufania społecznego miał pomóc w zniesieniu z dnia na dzień kontroli cen i dotacji, a także na prywatyzację przedsiębiorstw państwowych. Ta fundamentalistyczna wersja kapitalizmu odbiegała dalece od obietnic wyborczych Wałęsy – stworzenia ustroju pośredniego między socjalizmem a kapitalizmem, kapitalizmu bez jego wad. Rząd Mazowieckiego przyjął terapię szokową, a odcięci od rządu przywódcy związkowi nie mieli możliwości konsultowania tej decyzji. Z perspektywy dwudziestu lat ideały "Solidarności" zostały zdradzone, o czym pisze w swojej książce David Ost (2007).

Balcerowicz realizując idee "polityki nadzwyczajnej" uznawał, że można zawiesić normalny tryb konsultowania poważnych zmian społecznych, po to by uniknąć protestów i postawić społeczeństwo przed faktami dokonanymi. W rezultacie cięcia wydatków rządowych i zalew towarów z eksportu doprowadził do wzrostu bezrobocia do 20% (1993 rok i 2005 rok), a 59% Polaków zepchnął poniżej granicy ubóstwa (1993 rok). Kredyt zaufania z 1989 roku szybko stopniał. O ile w 1990 roku w Polsce doszło do 250 strajków, o tyle w 1992 roku liczba protestów sięgnęła 6000, a w 1993 roku do władzy powrócili ekskomuniści, zaś partia Mazowieckiego (Unia Demokratyczna, później Unia Wolności), pomimo poparcia najpotężniejszego dziennika – "Gazety Wyborczej", stopniowo zniknęła ze sceny politycznej. Demokracja w Polsce została w pewnym stopniu użyta przeciwko "wolnemu rynkowi". Dopiero całe lata masowej propagandy sprawiły, że u władzy znowu są ugrupowania mniej lub bardziej ortodoksyjnie opowiadające się za friedmanowską wersją kapitalizmu (niskie podatki dla bogatych, ograniczanie opiekuńczej funkcji państwa).

Po upadku muru berlińskiego w listopadzie 1989 roku okazało się, że niemal cały świat doświadcza podobnego przyspieszenia co Polacy: autorytarne reżimy upadały w Ameryce Łacińskiej, Europie Wschodniej i Azji, a w pierwszej połowie lata dziewięćdziesiątych liczba krajów objętych transformacją zwiększyła się do niemal stu (najwięcej w Afryce – 30 , Europie Wschodniej i byłym Związku Radzieckim – 25 oraz w Ameryce Łacińskiej – 20). Jednak twierdzenie, że prowadzi to do końca ideologicznej ortodoksji, a nawet końca historii (Fukuyama, 1996) okazało się błędne. Po prostu jedna ortodoksja zastąpiła drugą. Bank Światowy i MFW przedstawiły konsensus waszyngtoński, powstrzymujący jakąkolwiek debatę na temat wszelkich idei ekonomicznych poza kanonem wolnorynkowym. Pomiędzy autorytarną praktyką radzieckiego komunizmu i kapitalizmu w wydaniu szkoły chicagowskiej istnieje uderzające podobieństwo. W obu przypadkach niszczony jest brutalnie wszelki opór, a oponenci są izolowani lub fizycznie likwidowani. Im więcej przemocy, tym lepsze efekty w realizacji neoliberalnych zmian. W Chinach, gdzie użyto terroru, tortur i zabójstw, efekty rynkowe były wielkim sukcesem, podczas gdy w Polsce, gdzie wykorzystano szok ekonomicznego kryzysu, ale nie zastosowano jawnej przemocy, efekty są (na szczęście?) mniej spektakularne i wymagały dłuższego okresu czasu.

Niezwykłym przykładem polityki prowadzonej w interesie korporacji, z pominięciem interesu publicznego są wydarzenia w Stanach Zjednoczonych. Po objęciu urzędu sekretarza obrony w 2001 roku Donald Rumsfeld przedstawił projekt "daleko idącej transformacji", którego implementacja uznana została za bardziej doniosłą niż "wojna z terrorem". Armia amerykańska została zrewolucjonizowana w duchu outsourcingu i brandingu, podobnie jak to działo się w korporacjach prywatnych, takich jak Nike. Armia miała pozbyć się ogromnej liczby zawodowych oddziałów, a zadania o charakterze logistycznym, taki jak transport wysokiego ryzyka, przesłuchiwanie więźniów, dostarczanie żywności i ochrona zdrowia, miały być przejęte przez firmy zewnętrzne (Blackwater i Hulliburton). Zmiany te zostały przedstawione przez Rumsfelda jako walka z centralnym planowaniem i biurokracją Pentagonu. Tymczasem chodziło o to, żeby jak najmniej publicznych pieniędzy przeznaczyć na płace, a jak najwięcej do kieszeni prywatnych firm.

W okresie od 11 września 2001 do 2006 roku 130 miliardów dolarów z Departamentu Bezpieczeństwa Krajowego trafiło do prywatnych firm, a cała administracja Busha na prywatne kontrakty w 2003 roku przeznaczyła 327 miliardów dolarów – 40% budżetu. Liczba firm lobbingowych, obiecujących pomóc w zdobyciu kontraktu rządowego, wzrosła z dwóch w 2001 roku do 543 w 2006. Tak dynamiczne zmiany nie miałyby miejsca, gdyby nie inwazja i grabież Iraku – najbardziej jaskrawy przykład ekspansji USA i amerykańskiego korporacjonizmu (por. Chomsky, 1999, 2005, 2008; Fuentez, 2005), rozegrany pod hasłem "walki z terroryzmem" (fałszywym, gdyż reżim Saddama Husajna miał świecki charakter) i wprowadzania demokracji.

Rzeczywiste cele miały charakter ekonomiczny. Po wojnie wiosną 2003 roku, Paul Bremer, szef władz okupacyjnych, nie krępowany pośrednictwem MFW, Banku Światowego czy stanowiskiem lokalnych władz, przystąpił do wcielania w życie radykalnej wersji kapitalizmu. Drukował i podpisywał ustawy dotyczące handlu i inwestycji, które otrzymywał pocztą elektroniczną prosto z Departamentu Obrony USA. Między innymi obniżył podatek od osób prawnych z 45 do 15%, zezwolił inwestorom na posiadanie 100 procent irackich aktywów, a także na wywożenie 100% zysków bez podatku i obowiązku reinwestowania, a także na podpisywanie umów dzierżawy i kontraktów na 40 lat, tak aby obowiązywały przyszłe władze Iraku. Wprowadzono nową walutę, choć wydawałoby się, że istniały bardziej pilne problemy: połowa ludności nie miała wody pitnej, sygnalizacja uliczna nie działała, szerzyła się przestępczość, bezrobocie wynosiło 67%, a niedożywienie nie przerodziło się w głód tylko dzięki subsydiowanej przez rząd żywności. Na uwagę zasługuje fakt, że rodzimy przemysł iracki był bojkotowany. Zamiast uruchomić istniejące zakłady produkcyjne, amerykańskie firmy importowały wielokrotnie droższe gotowe produkty (np. cement) i takąż siłę roboczą. Sektor publiczny z przyczyn ideologicznych, ale i merkantylnych, podupadł, a pół miliona pracowników państwowych, głównie żołnierzy, lecz także lekarzy, pielęgniarek, nauczycieli, inżynierów, zostało zwolnione przez Bremera. Znaczna część z nich znalazło swoje miejsce w ruchu oporu. Ten zaś narastał między innymi w obliczu faktu, że wiele firm zagranicznych, nie krępowanych żadnymi przepisami, chronionych przed odpowiedzialnością karną i działających na podstawie umów gwarantujących zysk, dopuszczało się poważnych oszustw. System pośredników i podwykonawców sprawiał, że koszty nawet prostych zleceń rosły niebotycznie. W ciągu trzech i pół roku, jeszcze przed rozpętaniem się fali przemocy, wszystkie większe amerykańskie firmy, wydawszy miliardy dolarów (w sumie na tzw. plan odbudowy Iraku przeznaczono 73 mld) i nie wywiązawszy się ze swoich zadań, opuściły zrujnowany kraj. Korupcja, malwersacje i brak kontroli sprawiły, że większość z realizowanych inwestycji (w tym szpitale i systemy uzdatniania wody) nie funkcjonuje tak, jak planowano. Proces sądowy jednej z firm amerykańskich, której udowodniono malwersację milionów dolarów, nie skończył się prawomocnym wyrokiem, gdyż okazało się, że podobne firmy nie podlegają ani amerykańskiemu, ani irackiemu prawu. Katastrofalne niepowodzenie odbudowy, w tym biedę i bezrobocie, uważa się za jedną z przyczyn fali fundamentalizmu religijnego i związanej z nim przemocy.

Z książki Naomi Klein warto wyeksponować dwie tezy, notabene obecne w niej jedynie implicite, które dla konsumentów przekazów serwowanych przez media głównego nurtu bynajmniej nie są oczywiste. Po pierwsze, wolny rynek nie jest tożsamy z demokracją, a wręcz przeciwnie – często istnieje dzięki dyktaturze (Chile) czy rządom autorytarnym (Chiny), zakulisowym rozgrywkom polityków i nadużyciu zaufania wyborców (Boliwia, Polska), wreszcie dzięki bezpośredniemu użyciu siły zbrojnej i w warunkach wojennych (Irak). Po drugie, każda ekonomia jest polityczna, a więc nie istnieje coś takiego, jak ekonomia w czystej postaci – system reguł i algorytmów działania, które prowadzą w każdych warunkach do powszechnego wzrostu poziomu życia. Każda doktryna, czy to będzie komunizm, czy neoliberalizm służy realizacji czyichś interesów (klasy robotniczej, kapitalistów). Narzędzia używane do kreowania sądów deskryptywnych, eksplanacyjnych, predyktywnych i normatywnych, wybierane są zgodnie z przyjętymi założeniami. Im bardziej ogólne założenia i im prostszy system, tym rzadziej jego implementacja sprawdza się w gospodarczej praktyce. Neoliberalne twierdzenie, że procesy gospodarcze mają samoregulujący się charakter i pozostawione same sobie nieuchronnie doprowadzą do budzącego powszechne zadowolenie stanu równowagi, nie wytrzymało próby czasu. Praktyka krajów, w których wprowadzono (siłą lub podstępem) doktrynę Friedmana, pokazała, że pod względem efektywności (powszechnego podnoszenia poziomu życia) neoliberalizm jest znacznie mniej skuteczny niż keynsizm. Kraje, które doświadczyły doktryny szoku narażone były na wieloletnie problemy gospodarcze, absurdalnie wielkie nierówności społeczne, bezrobocie, biedę i wykluczenie szerokich rzesz ludzi. Do niedawna można było bronić tezy, że neoliberalizm w praktyce służy przynajmniej grupie najbogatszych, ale obecny kryzys finansowy i recesja ekonomiczna (Klein nie objęła ich swoją analizą, gdyż miały miejsce po ukończeniu przez nią pracy nad książką) nasuwają pytanie, czy najbogatsi też mogą być bezpieczni. Wprawdzie uspołecznienie strat instytucji finansowych (są płacone z pieniędzy podatników) uderza przede wszystkim w zwykłych ludzi pracy, niemniej jednak sytuacja jest dynamiczna i nie wiadomo, jak potoczy się w najbliższych latach

Paradoksalnie, wbrew głosom konserwatywnych krytyków, książka Klein nie jest aż tak radykalna, jak można sądzić. Autorka zatrzymała się o krok od postawienia tezy o spiskowym charakterze opisywanych zmian, jednak logika przedstawionych procesów nie wymaga tego rodzaju konkluzji. Realizacja interesów wielkich korporacji dzięki pomocy polityków nie jest w historii niczym nowym i właściwie cały XX wiek był temu poświęcony, z powojenną przerwą na budowę państwa opiekuńczego w Europie. Jeżeli mamy wskazywać na słabości opracowania, to jest to brak ogólniejszej perspektywy, z której poszczególne przewroty gospodarcze zostałyby opisane. Ideologia szkoły chicagowskiej była przecież tylko instrumentem praktyki politycznej i dostarczycielką mitów legitymizujących system. Tymczasem interesujące byłoby dotarcie do pierwotnych motywów, jakie kryły się za powstaniem tak dziwacznej konstrukcji myślowej. Konkret przejawiający się w opisie faktów, który jest siłą omawianej książki, staje się jej słabością wobec braku wskazania kontekstu – psychologicznego, socjologicznego czy kulturowego (w każdym razie pozaekonomicznego) pojawienia się tak silnego poparcia dla nowej ideologii.

Bogata, być może wyczerpująca na poziomie deskrypcji, posiadająca luki na poziomie wyjaśnień, rozczarowuje książka Klein jeśli chodzi o ukazanie scenariuszy rozwoju wypadków. Brakuje w niej także, jeśli nie całościowej wizji, to choćby jakichś cząstkowych rozwiązań, które mogłyby służyć powstrzymaniu rozwijającego się na świecie koszmaru. Zapewne nie zmieściło się to w – i tak ambitnym – zamierzeniu autorki, ale jeśli ktoś oferuje ekonomiczny horror i humanitarną klęskę, to mamy prawo oczekiwać, że da jakąś nadzieję lub choćby wskaże jaśniejsze punkty, dające się zidentyfikować obecnie lub zapowiadające się w najbliższej przyszłości. Być może trudno takie aspekty rzeczywistości znaleźć. Jednak w obliczu katastrofy, z jaką mamy w istocie do czynienia, warto być może było (z pomocą współpracowników) poczynić nieco większy wysiłek.

Podsumowując, "Doktrynę szoku" warto przeczytać nie tylko dla jej szokującej zawartości. Przytoczone fakty wprawdzie nie są łatwe do odnalezienia w takim zagęszczeniu w innych źródłach, ale dodatkową zaletą książki jest jej komunikatywność. Otóż jest przystępna także dla czytelników nie interesujących się ekonomią czy polityką. Zwolenników ideologii neoliberalnej, sympatyków Leszka Balcerowicza czy Marka Belki, może drażnić swoją jednostronną wymową, podkreślaną przez cytowane fakty i statystyki. Zwolenników radykalnych lewicowych rozwiązań może z kolei irytować biernością i bezradnością w podpowiadaniu alternatywnych możliwości. Sama autorka jednak stara się zachować umiarkowaną, neutralną postawę i stąd zapewne jej samoograniczanie się zarówno w krytyce, jak i w postulatach kreacji alternatywnej rzeczywistości. Radykalność jej książki w polskich warunkach wynika raczej z wszechobecności i siły neoliberalnej propagandy, polegającej na dopuszczaniu przez media do głosu niemal wyłącznie ekonomistów i polityków stojących po stronie friedmanowskiej doktryny. Tym bardziej warto sięgnąć po tę trudną emocjonalnie, fascynującą lekturę.

Bibliografia:
Chomsky, N. (1999). "Rok 501. Podbój trwa". Przeł. Z. Jankowski, O. Mainka. Warszawa – Poznań: Wydawnictwo Naukowe PWN.
Chomsky, N. (2005). "Hegemonia albo przetrwanie. Amerykańskie dążenie do globalnej dominacji". Przeł. W. Turopolski. Warszawa: Studio "Emka".
Chomsky, N. (2008). "Interwencje". Przeł. E. Pensy-Kluczkowska. Katowice: Wydawnictwo Sonia Draga.
Fuentez, C. (2005). "Contra Bush". Przeł. P. Bojarska-Gargulińska. Warszawa: Świat Książki.
Fukuyama, F. (1996). "Koniec historii". Przeł. T. Biedroń, M. Wichrowski. Poznań: Zysk i S-ka.
Klein, N. (2004). "No logo". Przeł. H. Pustuła. Izabelin: Świat Literacki.
Ost, D. (2007). "Klęska "Solidarności": gniew i polityka w postkomunistycznej Europie". Przeł. H. Jankowska. Warszawa: Warszawskie Wydawnictwo Literackie "Muza" S.A.

Naomi Klein "Doktryna szoku. Jak współczesny kapitalizm wykorzystuje klęski żywiołowe i kryzysy społeczne". Przeł. H. Jankowska, T. Krzyżanowski, K. Makaruk, M. Penkala. Warszawskie Wydawnictwo Literackie MUZA S.A. Warszawa 2008.

Jarosław Klebaniuk


drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


23 listopada:

1831 - Szwajcarski pastor Alexandre Vinet w swym artykule na łamach "Le Semeur" użył terminu "socialisme".

1883 - Urodził się José Clemente Orozco, meksykański malarz, autor murali i litograf.

1906 - Grupa stanowiąca mniejszość na IX zjeździe PPS utworzyła PPS Frakcję Rewolucyjną.

1918 - Dekret o 8-godzinnym dniu pracy i 46-godzinnym tygodniu pracy.

1924 - Urodził się Aleksander Małachowski, działacz Unii Pracy. W latach 1993-97 wicemarszałek Sejmu RP, 1997-2003 prezes PCK.

1930 - II tura wyborów parlamentarnych w sanacyjnej Polsce. Mimo unieważnienia 11 list Centrolewu uzyskał on 17% poparcia.

1937 - Urodził się Karol Modzelewski, historyk, lewicowy działacz polityczny.

1995 - Benjamin Mkapa z lewicowej Partii Rewolucji (CCM) został prezydentem Tanzanii.

2002 - Zmarł John Rawls, amerykański filozof polityczny, jeden z najbardziej wpływowych myślicieli XX wieku.


?
Lewica.pl na Facebooku