Jarosław Pietrzak: Azja, Kaczor Donald i śmierć kartografa

[2010-01-04 14:04:55]

Całkiem niedawno Bartosz Kuźniarz powiedział o "New Left Review", że pismo to było "instytucją, która miała największe znaczenie dla lewicowej kultury w ciągu ostatnich dwudziestu lat", a "na progu XXI wieku stał[o] się dla lewicowej kultury tym, czym było "Die Neue Zeit" dla drugiej międzynarodówki"[1]. Numer 60 (obecnie wydawana jest druga seria), Listopad/Grudzień 2009 jak najbardziej zasługuje na pochwały.

Numer wcześniej Achin Vanaik rozprawił się ze sposobem, w jaki Bill Emmott, w sposób właściwy sobie i pismu "The Economist", z którym jest związany, próbował opisać[2] dynamikę Azji, zupełnie jej – zdaniem Vanaika – nie rozumiejąc, a wyrażając jedynie punkt widzenia i interes zachodnich elit ekonomicznych i politycznych[3]. Numer listopadowo-grudniowy "NLR" w pewnym sensie rozwinął ten temat, poświęcając dużo miejsca trzem krajom Azji, z których jeden jest nieustannie na celowniku zachodnich mediów, a dwa pozostałe trafiają nań tylko cod czasu do czasu, w zależności od politycznej koniunktury w medialnych grupach kapitałowych.

Hung Ho-fung i Chiny


Hung Ho-fung, redaktor wydanej niedawno zbiorowej pracy o Chinach[4] otwiera numer esejem "America’s Head Servant? The PRC Dilemma in the Global Crisis" ("Główny służący Ameryki? Dylemat Chińskiej Republiki Ludowej w dobie kryzysu światowego"). Hung Ho-fung polemizuje z wieloma obiegowymi sądami na temat Państwa Środka lansowanymi przez dominujące media oraz polityków i ekonomistów establiszmentu.

"Natychmiast po tym, jak upadek Lehman Brothers w zeszłym roku podniósł kurtynę, za którą zarysowała się globalna recesja, pojawiły się proklamacje triumfu Azji Wschodniej, przede wszystkim Chin i ich modelu rozwoju; komentatorzy z amerykańskiego establiszmentu konkludowali wręcz, że Wielki Krach 2008 będzie katalizatorem dryfu centrum światowego systemu kapitalistycznego z USA do Chin.

Tymczasem już wiosną 2009" – twierdzi autor – "wielu zdało sobie sprawę, że gospodarki Azji Wschodniej jednak wcale nie były tak wspaniałe, jak sugerowały pozory. Podczas gdy popyt na towary ze strony globalnej Północy ostro się skurczył, doprowadzając do awaryjnego lądowania azjatyckich eksporterów, perspektywa załamania się amerykańskich obligacji lub dolara postawiła Chiny przed trudnym dylematem: albo wyrzucić amerykańskie aktywa i tym samym pogłębić upadek dolara, albo kupować ich jeszcze więcej, by zapobiec natychmiastowemu krachowi – potęgując jednak tym samym własną ekspozycję na taki krach w przyszłości. Kierowane przez państwo inwestycje rozkręcone pod koniec minionego [2008 – JP] roku w ramach programu ‘mega-stymulacyjnego’ ChRL, sprzyjały ekonomicznemu odzyskaniu sił tak przez Chiny, jak przez ich azjatyckich partnerow handlowych, ale wygenerowany w ten sposób wzrost trudno postrzegać jako samowystarczalny. Chińscy ekonomiści i doradcy polityczni niepokoili się, że ChRL znowu się załamie, gdy efekty pakietu stymulacyjnego zaczną słabnąć, ponieważ niewiele wskazuje, by amerykańscy konsumenci mogli znów nabrać animuszu w przewidywalnie bliskiej przyszłości. Wbrew całej tej gadce o zdolności Chin do złamania pozycji dolara jako waluty rezerwowej i zbudowania nowego światowego porządku finansowego, ChRL – podobnie zresztą jak jej sąsiedzi – ma w krótkim terminie niewiele więcej do wyboru niż podtrzymywać amerykańską dominację przez jej kredytowanie jeszcze szerszym strumieniem".[5]

W swoim przekonującym eseju Hung Ho-fung zarysowuje trajektorię ekonomicznego rozwoju sąsiadów Chin: jej związki z interesem USA i ich potrzebą ustanowienia w Azji Wschodniej buforu dla postępującego "komunizmu" a także stworzenia azjatyckich rynków zbytu w pierwszej fazie, a od lat 80. XX wieku jej kompatybilizację głównie z kredytowymi potrzebami amerykańskiej gospodarki pogrążającej się w deficycie handlowym i budżetowym (oba wynikły z neoliberalnych cięć w podatkach i rosnących na potrzeby militaryzacji ładu światowego wydatków zbrojeniowych).

W oparciu o dane, z których wynika obraz odbiegający dość daleko od farmazonów wygadywanych przez nie tylko polskich "ekspertów" ekonomicznych, analizuje specyfikę położenia Chin w światowym systemie gospodarczym na tle ich sąsiadów. "Rozpoczęte w latach 80. i akcelerowane w 90. reformy rynkowe uczyniły Chiny spóźnionym Azjatyckim Tygrysem. Wielu sądziło, że będą one w posiadaniu unikalnej zdolności do zerwania podwójnej zależności Azji Wschodniej od Stanów Zjednoczonych – ze względu na ich geopolityczną autonomię i rozmiary ekonomiczne. Jak dotąd, Chiny wciąż jednak nie wyzwoliły się ze służebnej w stosunku do Ameryki roli dostarczyciela taniego kredytu i importowanych po niskich cenach produktów".[6] Precyzyjne dane, którymi posługuje się Hung Ho-fung, wskazują, że Chiny wciąż uporczywie trzymają się modelu ekonomicznego, w którym wzrost opiera się jedynie na eksporcie, a prywatna konsumpcja wewnętrzna jest dławiona przez utrzymywanie niskich płac. Chiny mają najwyższy w historii Azji Wschodniej (autor bierze pod uwagę Japonię, Koreę Południową i Tajwan) udział eksportu w PKB, który na dodatek stale rośnie, a udział w nim prywatnej konsumpcji – znacznie niższy. O ile dla Azji Wschodniej udział ten powoli rośnie, w Chinach szybko spada. W latach 80. zwykle zawierał się między 50 a 55%, obecnie spadł już poniżej 40%.

Nowa klasa społeczna wielkich chińskich kapitalistów nie chce zmienić tego stanu rzeczy, bo jej fantastyczny poziom życia bierze się właśnie z utrzymywania niskich płac. Spotkałem kiedyś we Francji potentata medialnego z Szanghaju, podobno jednego z wówczas stu najbogatszych Chińczyków. Dowiedziałem się wtedy o najnowszej modzie wśród chińskich miliarderów: budowaniu na chińskiej wsi replik francuskich zamków. Nie można by sobie było na takie rzeczy pozwolić, gdyby bogactwem trzeba się było dzielić choć trochę bardziej sprawiedliwie z tymi, którzy je wypracowują. Udział zysków w PKB Chin wynosi już prawie 32%. Niskie płace i konsumpcja wewnętrzna generują też ogromne rezerwy, które z kolei stały się już jednym z głównych źródeł finansowania zadłużenia gospodarki amerykańskiej. Ponadto nadawanie tonu polityce ekonomicznej Chin niemal wyłącznie przez potężną klasę kapitalistów przemysłowych z regionów południowego pasa wybrzeża doprowadziło do zapaści ekonomicznej chińskiej prowincji i wsi. To ta zapaść zresztą gwarantuje ciągły napływ siły roboczej pozwalający utrzymywać płace w stagnacji. Z kolei rządowy program stymulacyjny opiera się w tak ogromnym stopniu na wielkich inwestycjach przemysłowych, że realne jest ryzyko przeinwestowania.

"Jeżeli nie nastąpi fundamentalne polityczne przesunięcie punktu ciężkości w układzie sił politycznych z miejskich elit wybrzeża w stronę sił, które by bardziej reprezentowały interesy regionów wiejskich, Chiny będą nadal podążały drogą, która prowadzi także innych azjatyckich eksporterów do roli pilnego służenia Stanom Zjednoczonym – a także bycia ich zakładnikiem. Anglosaskie elity zaczęły ostatnio bardziej szanować swoich azjatyckich partnerów, zapraszając Chiny do roli udziałowca w "chinamerykańskim" porządku światowym [ChiAmerican global order], czy też ‘G2’. Chodzi im o to, żeby Chiny nie mąciły, tylko wciąż pomagały Ameryce utrzymać jej ekonomiczną dominację (w zamian – być może – za większe uznanie dla chińskiego punktu widzenia w Tybecie i na Tajwanie). Pozwoliłoby to Waszyngtonowi zyskać cenny czas, potrzebny, by zabezpieczyć amerykańskie przywództwo w wyłaniających się nowych sektorach światowej gospodarki poprzez finansowane przez zadłużenie inwestycje rządowe w zielone technologie i inne innowacje, by w ten sposób odbudować cierpiącą ostatnio amerykańską dominację w postać zielonej hegemonii. Wydaje się, że to właśnie na to stawia administracja Obamy w odpowiedzi na kryzys światowy i na osłabienie amerykańskiej potęgi".[7] Dopóki Chiny nie zreorientują swojego modelu gospodarczego, twierdzi Hung Ho-fung, "przeniesienie centrum światowego kapitalizmu z Zachodu na Wschód, z Północy na Południe w konsekwencji kryzysu światowego, to niewiele więcej niż myślenie życzeniowe"[8].

Birma i Sri Lanka


Mary Callahan w tekście "Myanmar’s Perpetual Junta: Solving the Riddle of the Tatmadaw’s Long Reign" ("Birmańska wieczna junta: Odpowiedź na zagadkę długich rządów Tatmadaw"; Tatmadaw to oficjalna nazwa Birmańskich Sił Zbrojnych) prezentuje z kolei skomplikowaną trajektorię społeczno-politycznej historii Birmy. Zarysowuje jej strukturę etniczną, specyfikę geograficzno-demograficzną, sposób, w jaki współczesne społeczeństwo birmańskie zostało ukształtowane przez brytyjską dominację kolonialną (np. metodą "dziel i rządź" ukształtowało podziały etniczne i różnice ekonomiczne pomiędzy regionami). Analizuje złożoną współczesną sytuację polityczną, genezę i specyfikę junty a także słabość opozycji. Autorka kwestionuje np. mitologizowaną w zachodnich mediach zdolność buddyjskiego kleru (tzw. sangha) do stworzenia prawdziwej alternatywy politycznej. Uważa też, że kierowana przez Aung San Suu Kyi National League for Democracy, uznawana przez emigrantów z Birmy i zachodnie rządy za podmiot, który powinien prawomocnie przejąć władzę, jest już organizacją polityczną osłabioną i do głębi zdegenerowaną pozbawioną podstaw do tego, by ją w sposób poważny uznawać za reprezentującą interesy birmańskiego społeczeństwa jako całości czy choćby jego większości.

A. Sivanandan, dyrektor Institute of Race Relations, założyciel pisma "Race & Class", autor 'Catching History on the Wings", w wywiadzie zatytułowanym "An Island Tragedy" prezentuje historię czystek etnicznych dokonywanych na Sri Lance (Cejlonie) przez buddyjską większość Syngalezów na Tamilach. Pogromy, prześladowania i dyskryminacja ludności tamilskiej stały się od końca lat 50. głównym sposobem utrzymywania "jedności narodowej" i oligarchicznej władzy politycznej, proces, do którego włączyła się – jak zarysowuje to Sivanandan – syngaleska lewica, która uległa głębokiej degeneracji.

Joachim Kalka i pieniądze, jakie znaliśmy


W numerze także znakomity (pod względem informacyjnym, ale i literackim) esej Joachima Kalki "Money as We Knew It?", stanowiący fragment jego książki "Hoch Unten". Kalka na ciekawych przykładach zarysowuje pewne skrajne postawy wobec pieniądza w jego materialnej postaci – monet i banknotów. Od wynoszenia ich na poziom zupełnej abstrakcji, które szczególnie perwersyjną formę mistycyzacji przyjęły w analizowanych przez Kalkę zapiskach Léona Bloy po krańcowo dotykowe, namacalne podejście bogatego Scrooge’a z Disneyowskiego Kaczogrodu, wujka Kaczora Donalda. Bloy wierzył, że pieniądz jest niczym innym, jak ukrzyżowanym Chrystusem, a jego cyrkulacja wieczną kontynuacją cierpienia Chrystusa na krzyżu: każda transakcja z użyciem pieniądza powtarza jego śmierć, i to tak jak ją opisała Anna Katarzyna Emmerich, a więc w wersji hard. Scrooge z kolei kochał dotykać każdy swój pieniążek, gromadził ich stosy, bawił się nimi, układał je w niebotyczne słupki i każdy jeden egzemplarz "znał osobiście", tzn. wiedział, kiedy, gdzie i za co go dostał.

Od Kalki dowiadujemy się, że autor komiksów i storyboardów do filmów o Kaczorze Donaldzie, Carl Barks (1902-2000) urodził się na wsi w stanie Oregon. Pracował od 14 roku życia w przeróżnych zawodach – pilnował bydła, naprawiał szyny, pomagał drukarzowi. Samodzielnie nauczył się rysować i zaczął robić to dla gazet. Walt Disney zatrudnił go w 1935. Barks doświadczył biedy i trudności wiązania końca z końcem w najcięższych latach amerykańskiej gospodarki, stąd jego Kaczor Donald ma wieczne problemy z pieniędzmi, wciąż ścigają go jakieś długi, których nie może spłacić, wciąż musi żebrać o trochę od stryja, ba! – okrada nawet skarbonkę swych młodszych kuzynów.

Od Kalki dowiadujemy się także i takich ciekawostek, jak ta, że w niektórych luksusowych hotelach, w czasach, kiedy jeszcze płacono złotymi monetami, bogaci goście mogli zostawić pieniądze na noc obsłudze, która je myła i oddawała następnego dnia cale błyszczące.

Kalka konkluduje, że te wszystkie gesty i zachowania, jakie możemy kojarzyć z materialnym pieniądzem, przechodzą już de facto do historii. Pieniądze stają się już zupełnie abstrakcyjnymi impulsami elektronicznymi i zapisami na plastikowych kartach, które nie generują żadnych gestów. Niedługo chwilowa relacja międzyludzka, w której ktoś prosi o drobne na telefon, nie będzie już możliwa.

Erik Olin Wright i Giovanni Arrighi


Erik Olin Wright zaprezentował z kolei rewizję własnego stanowiska co do struktur pojęciowych i aparatu teoretycznego do opisu społeczeństw klasowych. Znaczna część jego eseju ("Understanding Class: Towards an Integrated Analytical Approach" – "Zrozumieć klasę: W stronę zintegrowanego podejścia analitycznego") łudząco przypomina jego świetny tekst sprzed lat, niedawno opublikowany po polsku w "Recyklingu Idei"[9], tylko że autor postanowił poprzenosić wszystkie punkty ciężkości z Marksa w stronę teorii Webera, czym mnie w ogóle nie przekonuje i nie bardzo widać stawki – czy to teoretyczne, czy polityczne – dla których warto byłoby to robić. Marksizm doskonale zdaje sobie sprawę, że właściciel małego zakładu różni się od wielkiego kapitalisty, choć obaj posiadają środki produkcji, że manager wysokiego szczebla różni się od pracownika na hali, choć obaj sprzedają swoją pracę. Marksizm po prostu nie spuszcza z oka Kapitału, jako tego, co te wszystkie struktury ostatecznie ustawia. Bynajmniej nie jest na te różnice ślepy i wezwanie, byśmy wszyscy stali się bardziej "weberystami" wygląda mi na oddawanie pola, jeśli nie składanie broni. Nawet w kontekście analizy współczesnej dynamiki społeczeństwa amerykańskiego, którą Wright kończy swój wywód, nie wydaje się, by gra była warta świeczki. Samir Amin zasugerował kiedyś, że teoria Webera została wylansowana – jeśli nie stworzona – w znacznej mierze jako polityczna przeciwwaga dla marksizmu, w celu jego neutralizacji. I coś w tym jest.

W numerze między innymi także sylwetka i zarys dorobku naukowego "kartografa kapitału", zmarłego w minionym roku Giovanniego Arrighi (wieloletnego współpracownika "New Left Review") pióra jednego z jego uczniów, Toma Reifera.

Przypisy
[1] Bartosz Kuźniarz, Trzy opowieści z krainy późnego kapitalizmu, "Krytyka Polityczna" nr 16/17, s. 197.
[2] Bill Emmott, "Rivals: How the Power Struggle between China, India and Japan will Shape Our Next Decade", London: Allen Lane, 2008.
[3] Achin Vanaik, "Misconceiving Asia", "NLR", nr 59 (September/October 2009), s. 138-144.
[4] Hung Ho-fung (red.), "China and the Transformation of Global Capitalism", Baltimore: Johns Hopkins University Press, 2009.
[5] Hung Ho-fung, "America’s Head Servant? The PRC Dilemma in the Global Crisis", "NLR", November/December 2009, s. 5.
[6] Tamże, s. 9.
[7] Tamże, s. 25.
[8] Tamże.
[9] Erik Olin Wright, "Od badań stratyfikacji do analizy klasowej (i z powrotem?)", przeł. Marcin Starnawski, "Recykling Idei" nr 11, s. 22-25.

"New LeftReview" November/December 2009.

Jarosław Pietrzak


drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


25 listopada:

1917 - W Rosji Radzieckiej odbyły się wolne wybory parlamentarne. Eserowcy uzyskali 410, a bolszewicy 175 miejsc na 707.

1947 - USA: Ogłoszono pierwszą czarną listę amerykańskich artystów filmowych podejrzanych o sympatie komunistyczne.

1968 - Zmarł Upton Sinclair, amerykański pisarz o sympatiach socjalistycznych; autor m.in. wstrząsającej powieści "The Jungle" (w Polsce wydanej pt. "Grzęzawisko").

1998 - Brytyjscy lordowie-sędziowie stosunkiem głosów 3:2 uznali, że Pinochetowi nie przysługuje immunitet, wobec czego może być aresztowany i przekazany hiszpańskiemu wymiarowi sprawiedliwości.

2009 - José Mujica zwyciężył w II turze wyborów prezydenckich w Urugwaju.

2016 - W Hawanie zmarł Fidel Castro, przywódca rewolucji kubańskiej.


?
Lewica.pl na Facebooku