Kim był Rafał Lemkin? Pamiętam jak wielkim zaskoczeniem było dla mnie "odkrycie" Lemkina, kiedy dwa lata temu dowiedziałem się więcej o tej postaci z książki Samanthy Power "A Problem from Hell: America and the Age of Genocide".
Rafał Lemkin urodził się w żydowskiej rodzinie w 1900 roku. Wychowywał się z rodzicami w niewielkiej wsi, na terenach dzisiejszej Białorusi, a ówczesnej Carskiej Rosji. Na początku drugiej wojny światowej przez Szwecję i Rosję emigruje do USA. Podczas procesów norymberskich pełnił rolę doradcy i obserwatora. W 1948 roku Zgromadzenie Ogólne ONZ przyjęło Konwencję w sprawie zapobiegania i karania zbrodni ludobójstwa. Jej autorem był właśnie Rafał Lemkin. Był nominowany do Pokojowej Nagrody Nobla. Umarł w zapomnieniu w 1959 roku w USA.
Rafał Lemkin na długo przed drugą wojną światową miał genialną intuicję - intuicję potrzeby stworzenia pojęcia, które opisywałoby masowe zbrodnie mające na celu eliminację całych narodów wraz z ich kulturą. To co dziś określamy mianem ludobójstwa (genocide), wówczas nie było ani opisane ani nawet nazwane.
Rafał Lemkin jako chłopiec przeczytał powieść Henryka Sienkiewicza "Quo vadis. Powieść z czasów Nerona", która cieszyła się wielką popularnością wśród współczesnej mu młodzieży. Powieść Sienkiewicza niesie jednoznacznie pro-chrześcijańskie przesłanie lecz na Lemkinie szczególne wrażenie wywarł inny aspekt. Jak to jest możliwe, pytał chłopiec, że sadystyczny rytuał polegający na zjadaniu chrześcijan przez wygłodniałe lwy, mógł spowodować naturalny szczery entuzjazm zwykłych ludzi zgromadzonych na stadionie, co więcej entuzjazm ten był inspirowany i podzielany przez "cywilizowaną" władzę. W powieści Sienkiewicza Neron cieszył się okrutnym widowiskiem wraz z ludem, budując w ten sposób wieź ze swymi poddanymi.
W tym samym czasie gdy młody Lemkin czytał Quo Vadis w jego okolicy miały miejsce pogromy, których ofiarami padali rosyjscy i polscy Żydzi. Pogromy te miały miejsce w właśnie w okolicach wsi gdzie przyszły prawnik, z wypiekami na twarzy czytał jak 1 800 lat wcześniej w dobie Nerona prześladowano chrześcijan. Największy ze współczesnych młodemu Lemkinowi pogromów - pogrom w Białymstoku, kosztował życie około 100 Żydów. Pogrom białostocki był jednym z serii pogromów, które na początku XX wieku rozlały się po całej Zachodniej Rosji. Wydarzenia te przebiły się do masowej świadomości w Zachodniej Europie oraz w USA, dzięki istniejącej już wówczas instytucji zagranicznych korespondentów (pogromy w Rosji opisywał m.in. "New York Times"). Lemkin oraz jego rodzice musieli wiedzieć co się stało w oddalonym o kilkadziesiąt kilometrów Białymstoku.
Pogrom opisany przez Sienkiewicza miał miejsce po tym jak władze obarczyły odpowiedzialnością chrześcijan za pożar Rzymu. Współczesne Lemkinowi pogromy Żydów zaczynały się od plotek, że Żydzi zabili chrześcijańskie dziecko ponieważ potrzebują "krwi na macę". Dwa pre-teksty: pożar i zabicie dziecka. Lemkin używał później terminu "linia krwi", która prowadzi od prześladowań pierwszych chrześcijan w Rzymie do pogromów w jego rodzinnych stronach. Ta linia przebiega również w 1915 roku przez wschodnią część Imperium Otomańskiego.
Po pierwszej wojnie światowej Rafał Lemkin wówczas już obywatel odrodzonej Rzeczpospolitej wybiera studia prawnicze we Lwowie. W 1921 roku w Berlinie armeński zamachowiec Soghomon Tehlirian zabija na ulicy byłego otomańskiego ministra spraw wewnętrznych Mehmeda Talata. Talat był głównym inicjatorem rzezi na Ormianach dokonanej na początku pierwszej wojny światowej. Tehlirian jest sądzony przez niemiecki sąd. Notka prasowa o procesie Tehliriana dociera do Lwowa. Proces Ormianina intryguje młodego studenta prawa. Lemkin pyta swojego profesora: dlaczego człowiek, który zabił jednego człowieka jest sądzony, a człowiek który zabił setki tysięcy ludzi unika odpowiedzialności? Odpowiedź jakiej udzielił profesor była prosta: ponieważ nie istnieje takie prawo na podstawie którego można by było osądzić tego człowieka.
Rafał Lemkin całe życie poświecił na stworzenie prawa które umożliwiałoby pociągnięcie do odpowiedzialności winnych masowych mordów. Prawa o jakie intuicyjnie dopominało się jego poczucie sprawiedliwości już w okresie studiów we Lwowie.
Lemkin od czasu gdy w 1921 roku przeczytał notkę prasową o procesie Tehliriana miał obsesję polegającą na wyszukiwaniu w historii przykładów tego co nazwał potem ludobójstwem. Poza sprawą Ormian był pod wielkim wrażeniem masakry na chrześcijańskich Asyryjczykach popełnionej przez rząd Iraku w 1933 roku. W wyniku tej masakry irackie oddziały rządowe oraz inspirowani przez rząd Kurdowie zabili około trzech tysięcy niewinnych cywili. Masakry na Asyryjczykach dopuścił się rząd kontrolowanego przez Wielką Brytanię króla Iraku Ghaziego bin Faisala.
Dokładnie 70 lat później polityka brytyjska i amerykańska też doprowadzi w Iraku do masakr niewinnych ludzi tyle, że na znacznie większą skalę.
Po skończeniu studiów Lemkin pracował jako prawnik w Warszawie, mieszkał wówczas przy ul. Kredytowej gdzie od paru lat jest wmurowana tablica poświęcona jego postaci. Do swoich pomysłów próbował przekonywać środowisko międzynarodowych prawników m.in. na konferencji w Madrycie w 1933. Lemkin nie trafił jednak na dobry moment historyczny. Jego propozycje wydawały się tak egzotyczne, że Minister Beck nie zezwolił mu osobiście wziąć udziału w konferencji w Hiszpanii. W Madrycie wystąpienie Lemkina zostało odczytane na głos przez lektora. Podczas prezentacji Lemkina na znak protestu opuścili sale przedstawiciele III Rzeszy. W Hiszpanii tezy o konieczności wprowadzenia prawa międzynarodowego, które pozwalało by karać sprawców masowych mordów podobnych do rzezi Ormian z 1915 nie wzbudziły ani poparcia ani nawet większego zainteresowania. Prawnicy biorący udział w spotkaniu nie mogli zrozumieć dlaczego zbrodnie popełnione 20 lat wcześniej w Azji przez państwo, które już nie istniało, mają być istotne dla współczesnej im cywilizowanej Europy. Proroczy argument przytaczany przez Lemkina: "jeśli to stało się tam, to może się stać i tu" nikogo nie przekonywał.
Dodatkowo propozycje Lemkina były interpretowane jako jednoznacznie anty-niemieckie. Nie budziło to entuzjazmu w ówczesnym MSZ gdzie intensywnie pracowano nad poprawą stosunków z zachodnim sąsiadem. Prace te zaowocowały polsko-niemiecką deklaracją o nieagresji ze stycznia 1934, oraz krótkotrwałym ociepleniem na linii Berlin-Warszawa. Na ołtarzu zbliżenia z III Rzeszą legła też urzędnicza kariera Rafała Lemkina, który został zwolniony zaraz po konferencji w Madrycie. Powodem zwolnienia była jego odmowa podporządkowania się ówczesnemu trendowi "normalizacji" stosunków z III Rzeszą.
Ludobójstwo Ormian, Asyryjczyków i zagłada Żydów w czasie drugiej wojny – te trzy fenomeny najbardziej oddziałały na Rafała Lemkina gdy pisał projekt konwencji ONZ o zapobieganiu ludobójstwu. Lemkin stosunkowo późno zdał sobie sprawę, o potrzebie sformułowania nowego słowa. Wcześniej używał słów "barbarzyństwo" albo "wandalizm" tymi terminami posługiwał się na przykład w okresie konferencji w Madrycie. Oba terminy funkcjonowały były w języku od dawna i były uwikłane w rozmaite inne konteksty, co utrudniało Lemkinowi przekonać swoich rozmówców, że mamy do czynienia z zupełnie nowym fenomenem. W okresie wojny Lemkin zrozumiał, że potrzebuje nowego słowa, które nie będzie obciążone znaczeniami z historii. Słowa które on sam by wymyślił i nadał mu właściwą treść. Prawdopodobnie decydujący wpływ miało na niego przemówienie Winstona Churchilla z 1941 gdzie padło słynne zdanie: "jesteśmy w obliczu zbrodni, która nie ma nazwy" ("we are in the presence of a crime without a name").
Lemkin zaproponował słowo geno-cide. Składa się ono z dwu części: pierwsza część pochodzi z Greki "geno" i znaczy rasa albo lud/szczep, druga część "cide" pochodzi z łaciny i znaczy "zabijanie".
Pasjonujące jest jak Lemkin myślał o fenomenie ludobójstwa zanim jeszcze sformułował to pojęcie. Jego intuicja poległa na przekonaniu, że Żydzi zabijani masowo przez nazistów nie są ofiarami wojny. Przekonanie to streszczała również myśl, że to co miało miejsce we wschodniej Anatolii w 1915 to też było coś znacznie gorszego niż wojna. Tylko, że to "coś" nie miało wówczas nazwy. Lemkin argumentował, że jeśli piractwo jest uznawane za przestępstwo międzynarodowe to tym bardziej za takie przestępstwo powinny być uznawane masowe mordy, których celem jest likwidacja całego narodu wraz z jego kulturą, "przecież ludzie i ich kultura to cos więcej niż statki i ich towary". Oddzielenie wojny od ludobójstwa legło u podstaw koncepcji Lemkina. Rozważania na temat definicji ludobójstwa nie są tylko akademicką dyskusją dotyczącą przeszłości.
Sprawa używania tego terminu przez oficjalnych przedstawicieli państw do dziś budzi kontrowersje. Chodzi głównie o ludobójstwo Ormian oraz o stanowisko Turcji i USA w tej sprawie.
Turcja, Izrael i USA to trzy państwa, które nie używają słowa ludobójstwo (genocide) w odniesieniu do ludobójstwa Ormian. Turcja i Izrael to tradycyjni sojusznicy w regionie Bliskiego Wschodu. Oba państwa są w bliskim sojuszu militarnym z USA. Turcja jako członkini NATO pozostaje kluczowym sojusznikiem amerykańskim w regionie. Oba państwa historycznie łączył również stosunek do ludobójstwa Ormian. Rząd współczesnej Turcji nie określa wydarzeń z roku 1915 mianem ludobójstwa. Również Izrael do niedawna nie używał słowa ludobójstwo w odniesieniu do zbrodni popełnionych przez Otomańską Turcję na Ormianach. Politycy Izraela rezerwują to słowo wyłącznie do zagłady narodu żydowskiego w okresie drugiej wojny światowej.
Wszystko układało się dobrze aż do zeszłorocznej operacji Izraela w strefie Gazy. Premier Turcji Erdogan wyjątkowo ostro potępił militarną akcję Izraela przeciw Hamasowi. W Turcji pojawiły się glosy, że Izrael dopuszcza się ludobójstwa na muzułmanach zamieszkujących strefę Gazy. W Izraelu natomiast komentarze były jednoznaczne: kim są Turcy żeby uczyć nas etyki? Czyż to nie oni mają na sumieniu ludobójstwo Ormian? Nagle przewodniczący Knesetu Reuven Rivlin powiedział, że w Izraelu każdego roku powinno się upamiętniać ludobójstwo Ormian. Wypowiedź osobliwa jeśli weźmie się pod uwagę wieloletnie stanowisko Izraela w tej sprawie. Polityka historyczna kontra prawda historyczna?
Marcin Starzewski
Tekst ukazał się na Portalu Spraw Zagranicznych (www.psz.pl).