Alejandro Rojas: Wenezuela - Nowy etap, większe zagrożenia. Którędy droga?

[2010-05-14 18:24:17]

W 1998 r. dojście do władzy Hugo Chaveza dokonało istotnej zmiany na arenie międzynarodowej. Był to pierwszy rząd, który odrzucił idee bezlitosnego neoliberalizmu dominujące wśród elit rządzących w latach 80-tych i 90-tych. Stanowił więc znacząca i pozytywna nowość. Rząd Chaveza przeprowadził szereg popularnych reform, zwłaszcza w opiece zdrowotnej i oświacie, które entuzjastycznie poparli robotnicy w Wenezueli, a wraz z nimi poparł je Komitet na rzecz Międzynarodówki Robotniczej (CWI).

Radykalna polityka gospodarcza przyjęta przez Chaveza szybko wzbudziła gniew amerykańskiego imperializmu i wenezuelskiej klasy rządzącej, która starała się ją obalić. Walka w Wenezueli przeszła przez różne fazy i wciąż zmienia kierunki. Teraz wkroczyła w nowy i zarazem krytyczny etap. Początkowo, Chavez mówił tylko o "Rewolucji Boliwariańskiej". Został zainicjowany szereg ważnych reform programowych. "Misje" w opiece zdrowotnej (Barrio Adentro) i edukacji (Misja Robinson) cieszyły się szczególną popularnością. U miliona Wenezuelczyków zlikwidowano analfabetyzm, a kolejne miliony uzyskały po raz pierwszy dostęp do lekarza. Trzy miliony otrzymały dostęp do szkół podstawowych i średnich. Ponad dwa miliony hektarów ziemi zostały rozdystrybuowane do spółdzielni chłopskich odkąd Chavez doszedł do władzy. Te reformy i inne aspekty jego programu szybko przywiodły jego rząd do otwartego konfliktu z oligarchami (poprzednio będącymi u władzy) oraz sprowokowały gniew imperializmu Stanów Zjednoczonych.

Zamach stanu przeprowadzony w 2002 r., a później "lokaut" pracodawców na przełomie 2002/03r. spowodował szereg aktów sabotażu, wywołując niedobory artykułów spożywczych. Wszystkie te kontrrewolucyjne wysiłki zostały udaremnione przez potężny, niezależny, spontaniczny i oddolny ruch mas. Porażka kontrrewolucji była wyrazem szeregu ważnych zwycięstw.

W 2005 roku, zmuszony przez te wydarzenia i nacisk ze strony robotników oraz ubogich, Chavez poszedł o krok dalej i po raz pierwszy zadeklarował, że nowy cel Boliwariańskiej rewolucji to budowa "Socjalizmu XXI wieku". Po raz pierwszy od upadku muru berlińskiego kwestia socjalizmu ponownie pojawiła się w programach politycznych.

Jednakże, co innego mówić o socjalizmie, a co innego zrozumieć jaki program i metody są niezbędne, by go osiągnąć. Marksiści mają obowiązek go nakreślić i dyskutować o słabościach, niedoskonałościach i zagrożeniach obecnych w każdym ruchu, a które mogą stać się barierą w pokonaniu kapitalizmu. Jest niezbędne, aby pomagali robotnikom i socjalistom w poszukiwaniu prawidłowej drogi do poprowadzenia walki naprzód i zrealizowania socjalistycznej rewolucji. Prawdziwy socjalizm może być zbudowany poprzez wprowadzenie ustroju pracowniczej demokracji w oparciu o międzynarodowe i historyczne doświadczenia ruchu robotniczego. Marksiści starają się towarzyszyć wenezuelskim socjalistom w korzystaniu z tych doświadczeń jako środków do walki o socjalistyczną rewolucję. Jesteśmy także otwarci na wszelkie komentarze i krytykę wenezuelskich robotników w sprawie walk pracowników w innych krajach.

CWI przyjęło z zadowoleniem pozytywne kroki naprzód, podjęte w Wenezueli, ale także ostrzegliśmy przed niebezpieczeństwami czyhającymi na ruch ze strony kontrrewolucji i reakcji w związku z lukami w programie, metodach i organizacji klasy robotniczej. W przeciwieństwie do niektórych na lewicy, uniknęliśmy wpadnięcia w pułapkę zarówno oportunizmu (odgrywanie roli "cheerleaderek" i doradców Chaveza), jak i bezmyślnego atakowania Chaveza w personalny i sekciarski sposób.

Zagrożenie kontrrewolucją wciąż się utrzymuje, ponieważ kapitalizm niestety nie został pokonany i nie został zastąpiony demokratycznym, socjalistycznym planowaniem produkcji opartym na ustroju robotniczej i chłopskiej demokracji. Właśnie teraz została w Wenezueli zapoczątkowana w Wenezueli nowa, krytyczna faza, która obfituje w nowe zagrożenia dla walki o socjalizm.

Fakt, że kapitalizmu jednak nie zwyciężono, skutkuje teraz szeregiem ataków na reformy programowe i ludzi pracy. Nowa elita bogaczy-karierowiczów, która dorobiła się na zapleczu ruchu poparcia dla Chaveza i rozroście aparatu biurokratycznego, przeżarta korupcją, coraz bardziej popada w konflikt z klasą robotniczą i uniemożliwia prowadzenie rewolucyjnej walki naprzód. Używając "socjalistycznej retoryki", biurokracja i nowa elita, która się wyłania, coraz bardziej przysposabia sobie represyjne środki przeciwko ludziom pracy i tym, którzy popadają w konflikt z władzą (lub tylko go krytykują).

CWI wielokrotnie podkreślało, że jedną z największych słabości obecnej sytuacji w Wenezueli jest brak świadomej, niezależnej organizacji robotniczej, zdolnej stanąć na czele walki o rewolucję socjalistyczną. Ruch boliwariański zarządzany był odgórnie, bez możliwości sprzeciwu ani świadomej kontroli ze strony klasy robotniczej. Wskutek tego administracyjne, biurokratyczne, a teraz zaś – niestety – w coraz większym stopniu represyjne metody wykorzystywane są przeciwko klasie robotniczej i tym, którzy krytykują władzę z pozycji lewicowych.

W ostatnim okresie umocniły się właśnie te dwa wspomniane wyżej elementy: dominacja kapitalizmu i metody biurokratyczno-represyjne. Na przecięciu tych dwóch tendencji zatrzymał się proces rewolucji, który rozwijał się dynamicznie, szczególnie od czasu nieudanego zamachu stanu i lokautu w latach 2002-2003. Jeśli proces rewolucji nie dokona żadnego postępu, może w końcu zacząć ulegać erozji, a nawet zakończyć się klęską.

Niestety zagrożenie to zaczyna się pojawiać w Wenezueli. W efekcie poparcie dla Chaveza jest poważnie podkopywane i ulega ograniczeniu. Nawet sama idea socjalizmu zaczyna być dyskredytowana wśród ludności z powodu niemożności posunięcia rewolucji naprzód. A w toku zachodzi jakościowa zmiana, która przywraca widmo kontrrewolucji. Kontrrewolucji, która jednakże jest częściowo prowadzona wewnątrz ruchu chavezowskiego.

"Boliwariańska burżuazja"


Obejmuje ona część starej elity, która przeszła do obozu Chaveza, wzbogaca się i czerpie potężne zyski z całego rewolucyjnego procesu. Trzeba także dodać "nowobogackich", którzy się wyłonili na fali biurokratyzacji. Obecnie termin "boliwariańska burżuazja" jest w powszechnym użyciu we dzisiejszej Wenezueli. Jest tu obecny silny czynnik, który doszedł do głosu w RPA, kiedy część Afrykańskiego Kongresu Narodowego wzbogaciła się w następstwie upadku apartheidu. Stali się nową "wyższą" klasą średnią, a część z nich nawet nową klasą kapitalistyczną. W dzisiejszej Wenezueli proces ten jest już mocno zaawansowany, a wszystko to dokonuje się pod nazwą "socjalizmu". Istnieje nawet organizacja zrzeszająca "socjalistyczne przedsiębiorstwa" – przedsiębiorstwa, które deklarują się jako socjalistyczne, ale działają jako zwykłe firmy kapitalistyczne!

Warstwa ta obejmuje ludzi takich jak Ricardo Fernandez Barruesco, który zaczynał w przemyśle spożywczym, ale teraz poszerzył zakres działalności i jest właścicielem Banco Canarias, Bolivar Banco i wielu innych. Są także członkowie nowej rządzącej elity, tacy jak Wilmer Ruperti. 10 lat temu, był po prostu kolejnym zwyczajnym "biznesmenem". Dzisiaj, jest potentatem morskiej spedycji i miliarderem. De facto jest najbogatszym człowiekiem w Wenezueli. Dorobił się swojej fortuny podczas "lokautu" pracodawców używając swoich tankowców do złamania "strajku" oraz transportując ropę dla rządu. Od tamtej pory został sowicie wynagrodzony lukratywnymi kontraktami z państwowym koncernem naftowym – PVDSA. Pomimo tego, że warstwa ta próbowała pogodzić się z Chavezem, wciąż pozostaje inna jej część związana ze starymi elitami i resztą sił prawicowych, które są zdeterminowane do walki z prezydentem.

Rozwój "boliwariańskiej burżuazji" jest rysą, która prawdopodobnie będzie się pogłębiać w następującym okresie. Chavez, mając przed sobą upadającą gospodarkę ze spadkiem produkcji przemysłowej o 10,25% - i to tylko w trzecim kwartale tego roku – wzmógł nacisk na sektor prywatny, by ten pomógł w stymulacji niedomagającej gospodarki. Określiwszy 54 zadania, które należy podjąć, by pobudzić gospodarkę, zaapelował do prywatnych banków – najbogatszych w Ameryce Łacińskiej – o pomoc w stymulacji ekonomii poprzez zwiększenie kredytu dla sektorów komercyjnych ("Ultimas Noticias" 22/9/09).

Podczas, gdy niektóre "nacjonalizacje" przeprowadzane przez rząd zyskały ogromny, międzynarodowy rozgłos, większość z nich tak naprawdę zakończyła się jako joint ventures. Cały impet polityki gospodarczej rządu Chaveza był skoncentrowany na zwiększeniu państwowej ingerencji i pozostawieniu mieszanej gospodarki rynkowej, przy jednoczesnym posługiwaniu się terminem "socjalizm".

Uderzenie kryzysu


Na początku światowego kryzysu gospodarczego Chavez zaprzeczył, iż Wenezuela mogłaby zostać nim dotknięta.

Jednakże ta teza jest teraz nie do przyjęcia, jako że efekty spadku cen ropy zaczęły uderzać w gospodarkę kraju. Państwowe zakłady naftowe zwiększyły swój poziom zadłużenia o 148% w ciągu 2008 r.! Szacuje się, że PDVSA jest zadłużona wobec kontrahentów na 12 miliardów dolarów. Przekłada się to bezpośrednio na zdolność rządu do utrzymania swoich początkowo popularnych pakietów reform.

Większość reform i programów socjalnych było finansowanych przez PDVSA. Zwiększenie się długu zmusza rząd do oszczędzania na własnych reformach socjalnych. Wydatki socjalne zostały obcięte w 2008 roku o 58% w stosunku do 2007. Dalsze cięcia planowane są też w państwowych wydatkach na 2009 rok. Jeśli wziąć pod uwagę inflację sięgającą 30% (największa w Ameryce Łacińskiej) ekonomiści przewidują, że realna wartość budżetu przeznaczonego na 2009 rok będzie o 30% niższa niż w 2007 r.!

Biurokratyczna nieudolność oraz złe zarządzanie


Do tych cięć trzeba także dodać niszczycielskie konsekwencje biurokratycznych metod zarządzania, korupcję i nieudolność urzędników, które to w ostatnich latach mocno podkopały nawet najbardziej popularne "Misje". Dotyczy to zarówno najpopularniejszych reform takich jak Barrio Adentro (opieka zdrowotna) i Mision Robinson (kampania na rzecz likwidacji analfabetyzmu), państwowych supermarketów "Mercal" czy wreszcie kontroli cen na dobra podstawowe.

Szpitale uruchomione przez Barrio Adentro, które zyskały powszechne uznanie w "barrios" [dzielnice nędzy w wenezuelskich miastach – przyp. tłum.] są teraz często, jeśli nie zamknięte, to niezdolne do działania. Skargi wysłane przez kubańskich lekarzy do Hawany na temat kryzysu, który nastąpił w opiece zdrowotnej, zmusiły Fidela Castro do ostrzeżenia Chaveza, iż służba zdrowia praktycznie nie funkcjonuje. Chavez ogłosił, że otrzymał od Castro taki list o problemach w Barrio Adentro, i że trzeba coś z tym zrobić. Tak jakby Chavez osobiście nie mógł nic zrobić z tym problemem! Dlaczego poza tym potrzebny był dopiero list od Castro by zaalarmować Wenezuelski rząd o kryzysie w służbie zdrowia?!

Powszechne reformy opieki zdrowotnej, jak wiele innych reform programowych, zostały zablokowane przez biurokrację, korupcję i brak całościowego planowania choćby w jednym sektorze. Wprowadzenie jednolitego planowania w służbie zdrowia (zapoczątkowanego przez ustrój demokratycznej kontroli i robotniczego zarządzania) mogłoby być przykładem tego, czego potrzeba całej gospodarce.

Niestety, sektor opieki zdrowotnej pogrąża się w coraz głębszym kryzysie. Wprowadzenie nowych klinik leczniczych, które dały najuboższym warstwom populacji dostęp do lekarzy, towarzyszyło stagnacji i cięciom w istniejącej państwowej służbie zdrowia. Poza klinikami Barrio Adentro wizyty u lekarzy wiążą się z rachunkiem za konsultację! Kryzys w tym sektorze staje się teraz wybuchową mieszanką.

Niezbędne placówki takie jak kuchnie szpitalne czy pralnie w jednym z największych szpitali Caracas – El Agodonal – zostały zamknięte lub nie pracują jak należy od lat i powodują wiele infekcji i skażeń. Wystarczy spacer po tym szpitalu (wizytowanym swojego czasu przez Che Guevarę) i zobaczycie projekty napraw i modernizacji leżące bezczynnie, jako że od ponad roku nie nastąpił żaden postęp w tej dziedzinie. Pomiędzy 2007 r. a 2009 r., rząd przeznaczył więcej niż 2 miliardy boliwarów na modernizację szpitali i ich infrastruktury. W ciągu tych dwóch lat ani jeden projekt nie został zrealizowany w stopniu większym niż w 30%. Ma to bezpośredni wpływ na funkcjonowanie szpitali - El Agondonal pracuje zaledwie na poziomie 30% swojej możliwej wydajności.

Pomimo dużej liczby kubańskich lekarzy wysłanych do Wenezueli, wciąż istnieje ich 30-procentowy deficyt na obszarze całego kraju.

Brak ustroju demokratycznej kontroli i zarządzania pracowniczego skutkuje rakiem korupcji oraz biurokracją przejadającą i podkopującą efektywność reform socjalnych. Za rządów Chaveza nastąpił wręcz ogromny rozrost państwowej biurokracji. Niedawna reorganizacja rządu sprawiła, że Chavez ma sześciu wiceprezydentów! Państwo aktualnie zatrudnia ponad 2 miliony ludzi spośród 12 milionów zdolnych do pracy. Liczba zarządców i dyrektorów państwowych znacznie się zwiększyła – tych pracujących w państwowych zakładach naftowych PDVSA aż o 266% od 2002 roku.

Inwestycje drogowe, które rząd regularnie prowadzi pozostają nieukończone – często na skutek biurokratycznej nieudolności i korupcji. W centrum Caracas, nowy pas ruchu dla autobusów, zbudowany poza zakorkowanymi drogami ponoć by przyspieszyć ich ruch pozostaje nieukończony i zajęty przez samochody i motocykle. Padł ofiarą korupcji i rosyjskiego wykonawcy, który wziął pieniądze za budowę i uciekł. Do tej przykrej listy trzeba dodać zachodzące właśnie cięcia w energetyce i zasobach wodnych. Jest to częściowo spowodowane brakiem inwestycji w infrastrukturę, a częściowo biurokratycznym zarządzaniem.

Znacjonalizowana spółka energetyczna zatrudnia w przybliżeniu 42,000 pracowników, jednak są oni podzieleni pomiędzy 200 oddzielnie zarządzanych wydziałów!

Wenezuela to kraj z licznymi potencjalnymi możliwościami zagospodarowania hydro-elektrycznych zasobów w stopniu większym niż zapotrzebowanie na energię, ze względu na nieprzebrane rzeki i dostęp do wody. Chavez twierdzi, że te cięcia są konsekwencjami zmiany "typów pogody". W rzeczywistości, cięcia w energetyce i wodociągach są pomnikiem braku poważnych inwestycji infrastrukturalnych w ciągu dekady, jak upłynęła odkąd Chavez doszedł do władzy. Rozwiązanie Chaveza: prysznic w ciągu 3 minut. Minuta na zmoczenie się, minuta na namydlenie i minuta na opłukanie!

Nawet ograniczona reforma rolna została dotknięta rozrostem biurokracji i brakiem inwestycji w maszyny, na które byłoby stać robotników rolnych i chłopów. Od 1999, państwo przejęło ponad 2,5 miliona hektarów ziemi. W owym roku, ilość mięsa produkowanego każdego miesiąca wynosiła 17,4 kg na osobę. Było to wystarczająco wiele, by zaspokoić prawie cały rynek krajowy. W 2009 roku spodziewany jest spadek produkcji do poziomu zaledwie 7,8 kg na miesiąc – w przybliżeniu 38% lokalnego zapotrzebowania. Zmusiło to rząd do importu ponad 50% mięsa konsumowanego w Wenezueli.

Ludzie pracy mogliby niewątpliwie być gotowi do podjęcia takich wyrzeczeń, a nawet do obniżenia standardów życiowych na przejściowy okres, jeśli wymagałyby tego pewne warunki. Przykładem może być sytuacja tuż po rosyjskiej rewolucji w 1917 roku, kiedy była ona odizolowana i zagrożona przez 21 imperialistycznych armii interwencyjnych, próbujących ją zmiażdżyć. Jednakże klasa robotnicza, aby zaakceptować takie trudności musi być przekonana, że są one niezbędne do obrony socjalistycznej rewolucji i musi być pewna, że liderzy i aktywiści będą gotowi do takich samych poświęceń. Kiedy jednak wzrastają nierówności, korupcja i bogacenie się pewnej części społeczeństwa, pracownicy nie zgodzą się na ataki i cięcia wymierzone w standard życia.

Gdy wprowadzano programy reform, Komitet na rzecz Międzynarodówki Robotniczej uznał je za wartościowy krok naprzód. Lecz jednocześnie ostrzegaliśmy, że o ile nie zostanie obalony kapitalizm i nie zostanie wprowadzona demokracja pracownicza, nie da się ich na dłuższą metę utrzymać, ani posunąć naprzód. Reformy zaczynają się obecnie cofać w wyniku pogłębiającego sie kryzysu gospodarczego.

Kontrola cen, nałożona przez Chaveza, została teraz zniesiona. Nawet popularne supermarkety Mercal podniosły ceny na wiele podstawowych produktów żywnościowych. Cena ryżu wzrosła o 29%, mleka o 68% i makaronu o 78%. Te państwowe markety wciąż oferują co prawda znacznie niższe ceny, jednak podwyżki uderzają bezpośrednio w najuboższą część społeczeństwa. Jak na ironię, 20 lat po upadku Muru Berlińskiego, niedobory, puste półki i ogromne kolejki w supermarketach Mercal pojawiły się podobnie jak w byłych stalinowskich reżimach we Wschodniej Europie oraz Związku Radzieckim. Nierzadko chodzi się po czterech czy pięciu sklepach w celu kupienia mleka. Bez demokratycznego planowania gospodarki tego typu niedobory są nieuniknione.

Braki te są częściowo skutkiem ekonomicznego sabotażu dokonywanego przez prawicowych kapitalistów. Jednakże są one też konsekwencją biurokratyzacji, złego zarządzania i korupcji.

Za rządów Salvadora Allende w Chile, pomiędzy 1970 a 1973, braki niektórych dóbr powstały na skutek sabotażu i bojkotu prowadzonego przez pracodawców, przygotowujących warunki dogodne dla wojskowego zamachu stanu. Tam, niedobory zostały częściowo przezwyciężone przez powszechnie istniejące demokratyczne organizacje pracownicze. Komitety fabryczne, "Cordones" - oraz Rady Cen i Zaopatrzenia (JAP - Junta de Abastecimiento y Precios) powstałe w dzielnicach nędzy – organizowały dystrybucję żywności na podstawie zapotrzebowania i dostępności. Na pewien okres czasu, gdy określono koszt podstawowych produktów spożywczych, spekulacje cenami zostały ograniczone dzięki JAPom. Niestety tego typu organizacje nie istnieją w Wenezueli. Takie organizacje są niezbędne do radzenia sobie z niedoborami żywności spowodowanymi zarówno przez pracodawców, jak i korupcję czy nieudolność biurokracji.

Lekcje historii – klasa robotnicza musi objąć kierownictwo nad ruchem


Władza Chaveza staje wobec nierozwiązywalnej sprzeczności, która wyrasta z usiłowania przeprowadzenia reform bez obalania kapitalizmu i zastępowania go demokratycznie planowaną socjalistyczną gospodarką. Marksiści popierają wszelkie reformy, na których zyskuje klasa robotnicza oraz ubodzy. Jednakże, w kapitalizmie wszystkie reformy i ustępstwa, które wywalczono, będą pod stałą groźbą cofnięcia i likwidacji. System kapitalistyczny nie może sobie pozwolić i nie pozwoli na ciągnący się w nieskończoność program reform. Dobitnie dowiodły tego masowe ruchy rewolucyjne, które przetoczyły się przez Meksyk w latach 1910-1920 oraz Boliwię w roku 1952. Zaniechanie obalenia wielkiej własności ziemskiej i kapitalizmu w obu przypadkach sprawiło, że wielkie zdobycze obu rewolucji i reformy, które przeprowadzono w ich toku, zaczęły się cofać, a w końcu były niszczone. Ten sam proces rozpoczyna się obecnie w Wenezueli.

Sprzeczność ta wzmogła się jeszcze bardziej z powodu metod użytych już na początku "rewolucji". Była ona prowadzona odgórnie przy użyciu administracyjnych, biurokratycznych metod, bez świadomej i niezależnej organizacji mas i klasy robotniczej, które mogłyby nadzorować i kontrolować ją oddolnie.

Te metody były stosowane przez Chaveza od samego początku i odzwierciedlają jego wojskowe pochodzenie, oraz brak niezależnego, zorganizowanego, świadomego ruchu klasy robotniczej i ubogich. W każdym kraju, to co najlepsze z tradycji klasy robotniczej musi być włączone do ruchu rewolucyjnego wraz z programem i sposobami niezbędnymi do zniszczenia kapitalizmu. W tym samym czasie, niezbędnym jest przezwyciężenie jakichkolwiek istniejących braków i słabości. Socjalistyczna rewolucja nie może być skutecznie przeprowadzona przez tuszowanie i ignorowanie przeszkód czy problemów.

W Wenezueli, w przeciwieństwie do Chile, Boliwii czy Brazylii niezależna organizacja klasy robotniczej w przemyśle i polityce była zawsze bardzo słaba. Pierwsza prawdziwa wenezuelska federacja związków zawodowych – CTV została zawiązana w 1936 roku, a naprawdę zaczęła funkcjonować dopiero w latach 50-tych. Partię Komunistyczną powołano w 1931 roku, w warunkach konspiracyjnych i od samego początku miała charakter stalinowski. Nie ma tu także przodującego historycznego lidera robotników, takiego jak Luis Recabarren w Chile, który odgrywał główną rolę w budowaniu niezależnego ruchu robotniczego, tworzeniu licznych gazet pracowniczych, pomaganiu w tworzeniu związków zawodowych i Partii Komunistycznej, oraz który odbył podróż do Rosji na kongres Kominternu, poznając tam Lenina i Trockiego.

Ta słabość była jednym z czynników, które pozwoliły Chavezowi oraz jego zwolennikom przejąć kontrolę nad ruchem i ukształtować jego charakter od wczesnych lat 90-tych. Zostało to zilustrowane przez historycznego lidera wenezuelskiej lewicowej partyzantki Douglasa Bravo, który współpracował z Chavezem i innymi. Brytyjski pisarz, Richard Gott w swojej książce "In the shadow of the Liberator" cytuje Bravo opisującego spotkanie z Chavezem. Dyskutowali kwestię strajku generalnego i wzniecenia powstania przeciwko staremu reżimowi. Gott komentuje "To jest dokładnie to czego Chavez nie chciał. Absolutnie. Chavez nie chciał, aby ludność cywilna uczestniczyła w tym jako realna siła". Bravo opisywał też płomienną wymianę zdań, którą Chavez przerwał mówiąc, że "cywile tylko wchodzą w drogę". ("Shadow of the Liberator", s. 64/65)

W swych niedawnych wystąpieniach, Bravo poszedł dalej i opisał, jak Chavez zrobił wszystko co możliwe by uniknąć aktywnego uczestnictwa mas. W 1992 r. Chavez zainicjował radykalnie populistyczną wojskową rebelię, która zakończyła się porażką. Według Bravo, w spotkaniu wspomnianym przez Gotta, brały udział rozmaite studenckie, cywilne i inne organizacje, włączając w to niższych rangą oficerów, takich jak Chavez. Ustalono, że 8 luty będzie datą połączonego wojskowego i cywilnego powstania. Aby uniknąć angażowania ludności cywilnej Chavez pospieszył się i zorganizował swój nieudany zamach stanu 3 lutego. Niestety, partyzanckie doświadczenia Bravo, krajowy i międzynarodowy rozwój wydarzeń doprowadziły go do porzucenia "marksizmu-leninizmu" i przyjęcia "lewicowego humanizmu" jako alternatywy dla władzy Chaveza.

Odkąd Chavez doszedł do władzy, odgórne, militarystyczne podejście w ruchu boliwariańskim było jedną z jego charakterystycznych cech. CWI ostrzegało w wielu artykułach i publikacjach o konsekwencjach tego niebezpieczeństwa. Na przykład mówiliśmy - "(...) bez demokratycznego nadzoru klasy robotniczej, warstwy wojskowe, które widzą siebie w roli awangardy, mogą nieuchronnie wykształcić administracyjne bądź biurokratyczne skłonności zmierzające ku "kultowi wodza". Bez pełnego zrozumienia roli klasy robotniczej podczas rewolucji oraz bez poddania się jej demokratycznemu nadzorowi i kontroli, nawet oficerowie o najlepszych intencjach wykształcą w sobie takie skłonności i spróbują odgórnie narzucić swoją wolę ludziom pracy." ("Revolutionary Socialists and the Venezuelan Revolution", 2004)

Dzisiaj, państwo policyjne i aparat partyjny zaczęły nadużywać swojej władzy bezpośrednio przeciw tym robotnikom, którzy przystąpili do walki o obronę swoich pensji, warunków życia i demokratycznych praw.

Represje i metody stalinowskie


Niestety, kierowana przez Chaveza machina państwowa zaczyna na froncie przemysłowym jak i politycznym używać stalinowskich form represji przeciwko klasie robotniczej i tym, którzy krytykują rząd z lewej strony. Pod pretekstem obrony "rewolucji socjalistycznej" krytycy lewicowi są piętnowani jako "kontrrewolucjoniści" bądź "agenci imperializmu CIA i MI5". Wewnątrz PSUV (Zjednoczona Socjalistyczna Partia Wenezueli) jest to częsty atak biurokracji na tych, którzy podnoszą kwestię prawdziwej kontroli robotniczej, sprzeciwiają się korupcji lub powołują się na Trockiego. Zdarzyło się nawet że, zwolennik CWI został poinformowany przez oficjela PSUV, że dozwolone jest tylko mówienie o "Chavezie, Fidelu, Che i Mao, lecz nie o kontrrewolucjoniście Trockim". I to pomimo wychwalania Trockiego w jednym z przemówień Chaveza. Przeciętni członkowie PSUV, którzy wypowiadali się przeciwko korupcji zostali po prostu oskarżeni o bycie kontrrewolucjonistami.

Są to quasi-stalinowskie metody przypominające te, których używali podczas hiszpańskiej wojny domowej liderzy Partii Komunistycznej. W Hiszpanii, klasa robotnicza powstała przeciwko faszystowskiej rewolcie Franco i stanęła na czele rewolucji – przejmując w końcu kontrolę nad 4/5 terytorium kraju. Stare burżuazyjne państwo legło w gruzach wraz z postępem rewolucji. Jednakże, klasie robotniczej nie udało się ukonstytuować i powołać własnego państwa, tudzież przejąć w pełni władzy w swoje ręce. Polityka stalinistów polegała na wstrzymaniu rewolucji i wypracowaniu kompromisu z "postępową" frakcją kapitalistów. Jej konsekwencją było przywrócenie państwa burżuazyjnego i porażka rewolucji. Ci, którzy sprzeciwiali się polityce Partii Komunistycznej byli często oskarżani, a nawet rozstrzeliwani jako "kontrrewolucjoniści".

Na szczęście nie tak wygląda dzisiejsza Wenezuela, ale posługiwanie się quasi-stalinowskimi metodami stanowi ponury cień środków, których użyto w Hiszpanii, gdzie zachowały się zarówno kapitalizm jak i burżuazyjne państwo.

Represje zaczęły być także coraz częściej stosowane bezpośrednio przeciw klasie robotniczej, gdyż jej część przystąpiła do walki o obronę swoich praw. W czasie tego roku [pisane w 2009 – przyp. tłum.] nastąpił znaczący wzrost liczby robotników podejmujących akcje strajkowe w związku z pensjami, warunkami i swoimi prawami. Z niektórych szacunków wynika, że w okresie od lipca 2008 r. do sierpnia 2008 r. powstało ponad 400 sporów zbiorowych obejmujących huty stali, żelaza i aluminium, transport, elektrownie, szpitale i inne sektory. W odpowiedzi na nie państwo użyło represji.

Gdy pracownicy metra w Caracas przygotowywali się do akcji strajkowej, by bronić układu zbiorowego, Chavez zagroził przekazaniem ich pod jurysdykcję wojskową i odebraniem prawa do strajku. Na podstawie prawa związanego z bezpieczeństwem narodowym branże o znaczeniu strategicznym, takie jak metro czy szpitale, zostały określone jako "zonas de emergencia", w których to protesty i strajki są nielegalne.

W stanie Zulia, gdzie pracownicy naftowi podjęli akcję strajkową z żądaniem włączenia ich do układu zbiorowego, 40 żołnierzy Gwardii Narodowej zaatakowało robotników i aresztowało liderów związkowych, których przetrzymywano później przez 17 godzin.

Światowe media poświęciły wiele uwagi Chavezowskiemu projektowi "socjalistycznego" telefonu komórkowego Vergatario, który wszedł do produkcji 1 maja 2008 r. Niewiele relacji poświęcono przerażającym warunkom i uciskowi wymierzanemu w pracowników przedsiębiorstwa, w którym jest on produkowany. Nie musząc płacić robotnikom, zarząd użył każdej z będącej w ich dyspozycji metody represjonowania robotników, którzy usiłowali powołać samorząd pracowniczy i wybrali swoich delegatów, by uporać się z kwestiami bezpieczeństwa i zdrowia. W jednym z przypadków Gwardia Narodowa została użyta przeciw robotnikom i wbrew wszystkim prawom pracy 60 pracowników zostało zwolnionych za "brak zaangażowania i poświęcenia" się pracy.

Część klasy robotniczej została zmuszona do podjęcia rozpaczliwych kroków w celu nagłośnienia ich problemów. Wśród nich można wyróżnić 27 pracowników z 1400, którzy są w sporze z PDVSA. Robotnicy raczej żądają objęcia ich układem zbiorowym niż pozostawienia w kompanii "holdingowej" bez poprawionych kontraktów.

Ci pracownicy, którzy nie mieli zaufania do liderów związkowych, przeszli na strajk głodowy. Przyszyli sobie wargi igłami, by powstrzymać się przed jedzeniem!

W tym samym czasie, w którym nastąpiły te wydarzenia, część prawicowców wyprowadziła studentów na ulice w celu oprotestowania skromnych reform ogłoszonych przez rząd w nowym prawie oświatowym. Niektórzy z nich również przeszli na głodówkę. Chavez i jego rząd po prostu zaatakowali robotników za to, że zostali zmanipulowani przez prawicowych, kontrrewolucyjnych studentów!

Te ataki na klasę robotniczą, która podjęła działania na rzecz obrony swoich praw i reakcja rządu otworzyły drogę kolejnemu zagrożeniu ze strony prawicowych sił, które usiłują obalić Chaveza. W chwili gdy walczący robotnicy, zostali okrzyknięci "kontrrewolucjonistami", prawica zyskała możliwość prezentowania siebie jako "przyjaciela" klasy robotniczej. Podobnie jak cżęść starej elity, która starała się pogodzić z faktem dojścia Chaveza do władzy, część starych prawicowych związków zawodowych zrobiła dokładnie to samo. Niedawno przeprowadzone bardzo ważne wybory do kierownictwa FUTPV – narodowej federacji pracowników naftowych. Na szczycie zwycięskiej listy znajdował się Wills
Rangel cieszący się poparciem rządu i PSUV. Rangel jest byłym członkiem sekretariatu związku zawodowego powiązanego z socjaldemokratyczną partią Acion Democratica - jednej z głównych partii tworzących polityczny establishment okresu poprzedzającego rządy Chaveza. Zerwał z nią działalność w 2003 roku.

Istota sytuacji wyłaniającej się właśnie w Wenezueli polega na tym, że szereg robotników zostaje otwarcie oskarżonych w imię socjalizmu o bycie "kontrrewolucjonistami", podczas gdy siły reakcyjnego kapitalizmu mogą sobie pozwolić na stawianie się w roli obrońców demokratycznych praw robotników i "przyjaciół" klasy robotniczej.

W zakładzie należącym do znacjonalizowanego koncernu SIDOR, setki robotników wykluczonych z układów zbiorowych podjęły akcję strajkową i spotkały ich za to policyjne represje oraz aresztowania. Jeden z przywódców związkowych, krytyczny wobec rządu, oświadczył: "Socjalizm XXI-go wieku oznacza robotników w kajdankach".

Wszystkie te wydarzenia podkopały poparcie dla Chaveza i jego rządu. Mimo to, z konieczności różniące się od siebie warstwy robotników i ubogich wyciągają różne wnioski z tego procesu. Podczas gdy rośnie grupa robotników dystansujących się wobec rządu, to warstwa najbardziej ciemiężonych i wyzyskiwanych nadal gorliwie go popiera. Część z nich została gdzieniegdzie wciągnięta do nowopowstałych "patroli socjalistycznych", które zostały utworzone jako oddziały PSUV związane ze społecznościami lokalnymi.

Niektóre z tych oddziałów "straży obywatelskiej" zostały zmobilizowane przy nadarzających się sposobnościach i wysłane do metra oraz szpitali, by powstrzymać organizowanie się robotników. Czasem składają się one z najuboższych członków społeczeństwa, fanatycznie oddanych Chavezowi, podjudzonych propagandą ukazującą strajkujących robotników uprzywilejowane klasy wspierające kontrrewolucję.

Byłoby błędem wyolbrzymiać tę tendencję, ale pojawia się ona na kilku płaszczyznach i jest ostrzeżeniem przed niebezpieczeństwem, jakim jest powstawanie podziałów między klasą robotniczą a miejską biedotą. Tego typu metody stosowane przez PSUV i machinę państwową uległy przyspieszeniu. PSUV ma teraz 5 milionów zdeklarowanych członków. Są oni podzieleni na trzy kategorie: pełne członkostwo, sympatycy i (największa) "rezerwa". Jest to odzwierciedlenie tego, jak daleko sięgnął proces militaryzacji. Niektóre z tych metod zostały zapożyczone wprost od reżimu kubańskiego.

Jednakże teraz wydaje się, że wiele zapożyczono nie od Kuby, ale od Chin, których wpływ wzrósł znacznie po tym jak Chavez zintensyfikował z handel z Krajem Środka i wspólne przedsięwzięcia infrastrukturalne. Chińczycy są w trakcie konstruowania szeregu szybkobieżnych połączeń kolejowych w Wenezueli, a Chavez z kolei podziwia "rewolucyjny rząd" w Chinach wysyłając stu wysoko postawionych oficjeli PSUV na "szkolenie ideologiczne". Model chiński zdaje się być coraz bardziej jego własnym "modelem", zaś oficjalna rządowa propaganda w prasie wychwala rząd Hu Jintao z okazji rocznicy rewolucji chińskiej!

Przyjaciele z daleka


Jednak nie tylko chiński rząd zdobył sobie entuzjastyczne poparcie Chaveza. Jedną ze strategii przyjętych przez jego rząd jest próba powiązania w jeden wspólny blok wszystkich rządów pozostających w konflikcie z amerykańskim imperializmem. Prawdziwie socjalistyczna władza rewolucyjna może znaleźć się na pewien czas w izolacji, dopóki rewolucja nie obejmie innych krajów. W takich okolicznościach nie ma nic złego w tym, żeby państwo robotnicze zawierało umowy handlowe, do których może być ono zmuszone. Wykorzystywanie podziałów między poszczególnymi siłami imperializmu może być w tych warunkach w pełni uzasadnione. Bolszewicy, Lenin i Trocki, zmuszeni byli wchodzić w takie układy z uwagi na izolację rewolucji w Rosji.

Mimo wszystko, zawieranie porozumień handlowych lub nawiązywanie relacji gospodarczych nie jest tym samym, co rozpływanie się w uwielbieniu dla brutalnych reżimów, które represjonują własnych obywateli i działają przeciwko nim, gdy ci podejmują walkę. Umowy handlowe nie wymagają wychwalania ludzi takich jak prezydent Iranu Ahmadineżad i przedstawiania ich jako wielkich przywódców rewolucyjnych. Zdaniem Chaveza, masowy ruch przeciwko temu rządowi był zwyczajnie częścią imperialistycznego spisku. Na ostatnim szczycie przywódców Afryki i Ameryki Łacińskiej, Chavez dopisał do swojej listy nowych przyjaciół, m.in. przywódcę Libii Muamara Kadafiego.

Żaden z tych rządów, ani nawet rząd kubański, nie odważyły się potępić bezlitosną rzeź ludu tamilskiego przez władzę Sri Lanki, ani zagłosować przeciwko niej w ONZ!

Bratanie się z takimi reżimami, jak irańska lub libijska dyktatura, przez rząd twierdzący, że broni "rewolucyjnego socjalizmu", jest czymś nieakceptowanym i może jedynie szkodzić idei socjalistycznej w oczach klasy robotniczej w tych krajach i na całym świecie.

Waży się los rządu Chaveza. Metody i ograniczenia jego programu poważnie dziś zagrażają jego popularności. W 2010 r. odbędą się wybory do Zgromadzenia Narodowego. Chavez będzie starał się zapewnić sobie większość rzędu dwóch trzecich. Na chwilę obecną wydaje się to mało prawdopodobne. Aby jednak osiągnąć ten cel, jego rząd zmienił system wyborczy, znosząc obowiązujący dotychczas system proporcjonalny. Tego rodzaju kroki jedynie dalej podkopują poparcie dla niego i utwierdzają ludzi w przekonaniu, że buduje on system represji. Działa to niczym woda na młyn prawicy. Zagrożenie w postaci "pełzającej kontrrewolucji" w dalszym ciągu istnieje, ponieważ wzrastająca część ludności staje się coraz bardziej sfrustrowana, rozczarowana i pozbywa się złudzeń co do aktualnych władz.

Jednocześnie zachodzi możliwość wybuchu kolejnych walk klasowych, a nawet wielkiej eksplozji społecznej, w odpowiedzi na postępowanie rządu w obecnej sytuacji. W tych warunkach, a zwłaszcza w okolicznościach poważnej recesji gospodarczej, nie da się wykluczyć, że Chavez ponownie ucieknie się do radykalnych środków populistycznych, np. nacjonalizacji i wywłaszczeń, przyjmując też inne rozwiązania w stosunku do "boliburżuazji" i korupcji. I to wbrew dojścia ostatnio do porozumienia z "nową burżuazją" i biurokracją.

Rewolucja socjalistyczna wymaga programu


Jednak żaden z tych środków nie rozwiąże podstawowego problemu, jeżeli nie będzie on zakorzeniony w świadomym i niezależnym ruchu klasy robotniczej, wyposażonej w program konieczny do przeprowadzenia rewolucji socjalistycznej. Nawet w przypadku całkowitego wyeliminowania kapitalizmu, brak prawdziwej demokracji robotniczej uniemożliwiłby dalszy marsz w stronę socjalizmu.

Program budowy socjalistycznej Wenezueli powinien zawierać, co następuje:
- Wprowadzenie systemu realnej kontroli robotniczej sprawowanej w zakładach pracy na bieżąco przez komitety delegatów pochodzących z wyboru, którzy mogliby zostać w dowolnym momencie odwołani przez pracowników danego zakładu. Ujawnienie ksiąg wszystkich przedsiębiorstw – łącznie ze znacjonalizowanymi firmami – w celu udostępnienia ich komitetom robotniczym, zakończenia korupcji i zlikwidowania biurokracji.
- Komitety te powinny współdziałać na poziomie lokalnym, regionalnym i ogólnokrajowym.
- Przedsiębiorstwa państwowe powinny być prowadzone w oparciu o system zarządzania robotniczego, gdzie zarządy takich firm składałyby się z przedstawicieli robotniczych wybieranych przez pracowników danej branży, członków innych środowisk robotniczych, ludzi ubogich oraz rząd robotniczy.
- Wszyscy urzędnicy powinni pochodzić z wyborów, podlegać możliwości natychmiastowego odwołania i otrzymywać wynagrodzenie nieprzekraczające średnich zarobków robotnika wykwalifikowanego.
- Wywłaszczenie banków, ponadnarodowych koncernów i stu najbogatszych rodzin, które nadal kontrolują gospodarkę Wenezueli, oraz wprowadzenie demokratycznego planowania produkcji.
- Utworzenie niezależnej, demokratycznej federacji związków zawodowych, której kierownictwo pochodziłoby z wyborów, podlegałoby kontroli ze strony szeregowych członków i możliwości pociągnięcia przez nich do odpowiedzialności.

Walka o taki program stanowi obecnie pilne zadanie – pozwoli on rewolucji w Wenezueli nabrać nowej energii i uniknąć stagnacji, erozji oraz niebezpieczeństwa kontrrewolucji.

Alejandro Rojas
tłumaczenie: Norbert Karasiński


Tekst ukazał się na stronie Komitetu na rzecz Międzynarodówki Robotniczej (Committee for a Workers' International) (www.socialistworld.net). Polskie tłumaczenie ukazało się na stronie Grupy na rzecz Partii Robotniczej (www.wladzarobotnicza.pl).

drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


24 listopada:

1957 - Zmarł Diego Rivera, meksykański malarz, komunista, mąż Fridy Kahlo.

1984 - Powstało Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych (OPZZ).

2000 - Kazuo Shii został liderem Japońskiej Partii Komunistycznej.

2017 - Sooronbaj Dżeenbekow (SDPK) objął stanowiso prezydenta Kirgistanu.


?
Lewica.pl na Facebooku