Grzegorz Ilnicki: Militaryzm i demokracja

[2010-06-21 08:33:49]

Czy można być jednocześnie militarystą i demokratą? Skoro 17 lat po opuszczeniu Polski przez wojska radzieckie, wyjeżdżające w atmosferze odzyskania przez nas pełni suwerenności na polskim terytorium, na ich miejscu pojawiają się nowi "sojusznicy", przybywający na zaproszenie elit politycznych, nie liczących się ze zdecydowaną niechęcią opinii publicznej, to można mieć wobec postawionego pytania konkretne wątpliwości.

Gdyby było inaczej, być może polska obecność w Iraku, wypełniająca wszelkie znamiona wojny napastniczej, nie byłaby poprzedzona złamaniem konstytucji. Może nie byłoby w 1999 roku przyzwolenia dla sprzecznego z prawem międzynarodowym bombardowania Jugosławii, a 10 lat później podobnie bezprawnego uznania niepodległości quasi państwa kosowskiego. Polityka wojenna nie potrzebuje formalnej zgody ze strony opinii publicznej mimo, że zabiega o jej akceptację. Można oczywiście opowiadać w tym celu o broni masowego rażenia w Iraku, której potem nie da się znaleźć albo o budowie przez Polskę szkół gdzieś w Afganistanie, którą to iluzoryczną pomoc unijny komisarz ds. pomocy rozwojowej Andris Piebalgs słusznie nazwał drobiazgami. Można także straszyć obywateli agresją ze strony Rosji bazując na wywołanym przez kaukaskiego watażkę Sakaszwilego konflikcie gruzińsko-rosyjskim i obiecywać stanowcze wzmocnienie potencjału obronnego kraju przez jedną, stacjonującą nieregularnie w Polsce baterię rakiet Patriot. Na końcu można też rozbudzić nadzieje mieszkańców Morąga, że małe warmińskie miasteczko zyska basen i nowe inwestycje dzięki sprowadzeniu do Polski setki marines, co oczywiście uczyniono. Skończy się co najwyżej na zysku lokalnych dostawców warzyw i owoców. Jeśli opinia publiczna przyjmie do wiadomości preteksty dla których po 10 latach polskiej obecności w NATO budżet MON, jak żadnego innego ministerstwa, wzrósł o 100 proc, zbroimy się wydając 12 mld złotych na F-16 albo wypełniamy rolę pomocnika w brudnej wojnie o ropę – nie ma problemu. Jeżeli jednak rządowe zapewniania co do sensowności tej polityki nie wystarczą dla zdobycia sympatii opinii publicznej, gorset demokracji przedstawicielskiej i zamkniętej sceny politycznej jest wystarczającą barierą dla sprzeciwu ruchu antywojennego. Bez większego więc smutku rządzących wysyłamy kolejne tysiące żołnierzy, wydajemy następne miliardy i bombardujemy "przez pomyłkę" nowe wioski. Na polityków firmujących taką politykę możemy co najwyżej nie zagłosować. W tym samym czasie burmistrz Morąga Tadeusz Sobierajski przyłapany przez dziennikarzy, oczyści miasto z niewygodnych plakatów przeciwników amerykańskich baz w Polsce. Zapytany o powód, odpowiedział że plakaty wisiały zbyt długo i należało zrobić miejsce dla innych. Oczywiście działo się to dokładnie w dniu wizyty szefa MON Bogdana Klicha i ambasadora USA Lee Fensteina. Pacyfa, biały gołąb i adres strony "www.pacyfizm.pl" musiały bardzo kłuć w oczy uczestników uroczystości powitania amerykańskiego batalionu. Trudno ocenić, czy burmistrz Morąga przejął się dodatkową propozycją dziennikarzy pomalowania trawy na zielono. Na pewno nie zrobiła na nim wrażenia także demonstracja Młodych Socjalistów i Polskiej Partii Socjalistycznej, która przeszła 23 mają ulicami Morąga pod jednostkę wojskową. Aż 11 radiowozów policji i Żandarmerii Wojskowej oraz funkcjonariusze z ekwipunkiem właściwym do tłumienia zamieszek ulicznych spotkali kolorowy tłum z transparentem "Nie chcemy być tarczą USA" i grupę bębniarską "Samba Socialista". Wśród demonstrujących była także córka jednego z oficerów z bazy wojskowej w Morągu. Przyłączyła się spontanicznie. Ta licealistka otwarcie kontestująca udział ojca w "misjach stabilizacyjnych" w Iraku i Afganistanie bardzo chciała pokazać i kolegom ze szkoły i swojemu ojcu że, polsko-amerykańska "współpraca", którą ambasador USA nazwał obietnicą bezpieczniejszego świata to po prostu kłamstwo, bo polski potencjał wojskowy zwyczajnie zaprzęgnięto do imperialistycznych interesów USA. O demonstracji dowiedziała się z plakatów z białym gołębiem zanim burmistrz Sobierajski kazał je zdjąć.

Polska trafiła ostatecznie do licznego na świecie grona krajów zasiedlonych przez amerykańskie bazy wojskowe. Za jakże wymowną cenę - kilkudziesięciu kilogramów kartofli na frytki, które sprzedamy tygodniowo Amerykanom. Podobno obiecali, że nie sprowadzą gotowych z USA. Referendum w sprawie tarczy antyrakietowej miało być dla budżetu państwa zbyt drogie.

Grzegorz Ilnicki


Tekst ukazał się na stronie Młodych Socjalistów (www.mlodzisocjalisci.pl).

drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


23 listopada:

1831 - Szwajcarski pastor Alexandre Vinet w swym artykule na łamach "Le Semeur" użył terminu "socialisme".

1883 - Urodził się José Clemente Orozco, meksykański malarz, autor murali i litograf.

1906 - Grupa stanowiąca mniejszość na IX zjeździe PPS utworzyła PPS Frakcję Rewolucyjną.

1918 - Dekret o 8-godzinnym dniu pracy i 46-godzinnym tygodniu pracy.

1924 - Urodził się Aleksander Małachowski, działacz Unii Pracy. W latach 1993-97 wicemarszałek Sejmu RP, 1997-2003 prezes PCK.

1930 - II tura wyborów parlamentarnych w sanacyjnej Polsce. Mimo unieważnienia 11 list Centrolewu uzyskał on 17% poparcia.

1937 - Urodził się Karol Modzelewski, historyk, lewicowy działacz polityczny.

1995 - Benjamin Mkapa z lewicowej Partii Rewolucji (CCM) został prezydentem Tanzanii.

2002 - Zmarł John Rawls, amerykański filozof polityczny, jeden z najbardziej wpływowych myślicieli XX wieku.


?
Lewica.pl na Facebooku