Władze brytyjskie zaprzeczają, jakoby ich żołnierze przebywali na terytorium Libii. Potwierdzają jedynie obecność około 10 doradców wojskowych w Bengazi. Jak twierdzi szef brytyjskiego MSZ William Hague, są to doświadczeni oficerowie, którzy doradzają powstańcom m.in. w zakresie logistyki i łączności. Jeden z dowódców sił powstańczych potwierdza, że NATO prowadzi instruktaż wśród rebeliantów, jednocześnie przestrzegając ich przed przekroczeniem tzw. czerwonej linii, dzielącej siły powstańcze i armię libijską. Faktycznie brytyjscy najemnicy zatrudniani są przez prywatne firmy ochroniarskie i - jak twierdzi "The Guardian" - opłacani przez państwa arabskie a zwłaszcza Katar. "The Guardian" przypomina, że jeszcze w kwietniu br. Wielka Brytania nalegała na kraje arabskie, aby podjęły się szkolenia rebeliantów.
Wspomagani przez NATO rebelianci konsekwentnie odrzucają jakiekolwiek próby mediacji z Kaddafim. Liczą oni na dalsze osłabienie siły bojowej armii libijskiej. Istotnie, w ostatnim czasie armię opuściło 120 oficerów, wśród których znajduje się 5 generałów. Na zorganizowanej przez rząd Włoch konferencji prasowej jeden z nich, generał Salah Giuma Yahmed oświadczył, że armia straciła już około 80 proc. swego potencjału militarnego. Oprócz oficerów Kaddafiego opuścił też jeden z jego najbliższych współpracowników, szef Narodowej Korporacji Naftowej Shokri Ghanem. Na konferencji prasowej w Rzymie oświadczył, że popiera libijską młodzież walczącą o konstytucyjne państwo, jednak nie przyłączy się do opozycji.
Z powodu nieprzejednanego stanowiska powstańców niepowodzeniem zakończyła się kolejna misja mediacyjna, której w imieniu Unii Afrykańskiej podjął się prezydent RPA Jacob Zuma. Spotkał się on w nieujawnionym miejscu z Muammarem Kaddafim, który zgodził się na propozycję przerwania działań wojennych, w tym nalotów NATO. Według Zumy Kaddafi oświadczył, że wszyscy Libijczycy powinni dostać szansę rozmów między sobą w celu określenia przyszłości kraju. Rebelianci jednak natychmiast odrzucili propozycję rozmów pokojowych. Minister spraw zagranicznych w rządzie powstańców Fathi Baja poinformował agencję Associated Press o całkowitym odrzuceniu planu Zumy, który - jego zdaniem - nie może być traktowany jak polityczna inicjatywa, a jedynie jak dążenie Kaddafiego do utrzymania się u władzy.
Tymczasem kierujący libijskim resortem spraw zagranicznych Abdelati al-Obeidi mówił korespondentowi Al-Dżazira, że libijski rząd prowadzi tajne rozmowy z Brytyjczykami na temat zakończenia konfliktu zbrojnego. Jak się wyraził, został otwarty kanał dla wymiany poglądów i wzajemnego komunikowania się. Jego zdaniem, rząd gotów jest do rozmów z opozycją w Bengazi i chce jak najszybciej zakończyć wojnę. Informację o kontaktach libijsko-brytyjskich zdementowało brytyjskie MSZ. Jak twierdzi, w rozmowach tych uczestniczą bliżej nieokreśleni obywatele Wielkiej Brytanii, którzy nie są dyplomatami ani urzędnikami państwowymi.
Bolesław K. Jaszczuk