Jakub Woroncow: Wolność, równość, likwidacja armii…

[2011-07-23 14:54:56]

Antymilitarystyczne tendencje nawołujące do likwidacji armii często postrzegane są jako nie mające przełożenia na rzeczywistość frazesy. Sceptycy radykalnych rozwiązań pokojowych twierdzą, że nigdy na świecie nie zapanuje pokój i nigdy nie będzie możliwa likwidacja armii. Nie wiem, czy tacy ludzie uważają się za proroków, czy są jasnowidzami, którzy znają przyszłość i wiedzą, że takie czasy nigdy nie nadejdą...

Nie będę w to wnikał. Historia pokazuje, że państwa nie posiadające sił zbrojnych istniały, istnieją i możliwe jest, że nie tylko będą nadal istnieć, ale ich liczba będzie się zwiększać.

Państwami bez armii w Europie są jedynie te najmniejsze: Andora, Liechtenstein i Watykan. Pierwsze z nich nie miało armii nawet w momencie, kiedy powstało. Umożliwiło mu to położenie geopolityczne. Jest to malutkie państwo położone między Hiszpanią a Francją, z których obydwa nie miały na jego niewielki teren chęci. W związku z komfortowym położeniem, kraj ten nie został dotknięty przez wielkie wojny, jakie przechodziły przez Europę w XX wieku. Księstwo Liechtenstein rozwiązało armię liczącą 80 żołnierzy w 1868 roku. Kraj ten nie ma jednak tak przyjaznego położenia, jak Andora, stąd też zapis o powołaniu armii na wypadek zagrożenia ze strony obcego państwa. Państwo Kościelne nie posiada armii odkąd zostało odbudowane przez faszystowskie Włochy. W związku z położeniem w samym sercu państwa włoskiego, a mianowicie na terenie jego stolicy, armia jest mu najzwyczajniej w świecie zbędna.

San Marino, które mimo, iż ma równie bezpieczne położenie co Watykan, posiada siły zbrojne. Na przykład istniejący od XIII wieku sławny korpus kusznicy albo Gwardia Fortetyczna - której obowiązki zmieniły się od czasów średniowiecza. W dzisiejszych czasach Gwardia działa jako siły patrolowe i pomocnicze dla policji kryminalnej. Innymi jednostkami są Gwardia Rady Wielkiej i Generalnej pełniąca funkcje reprezentacyjne, Milicja Armii, Żandarmeria oraz Orkiestra Wojskowa.

Specyficznym przypadkiem jest Islandia. Jest to państwo położone na wyspie oddalonej od kontynentów Europy i Ameryki. Nigdy nie miało zapędów imperialnych, dlatego niepotrzebna mu była armia do przeprowadzania akcji ofensywnych. Jedynymi siłami zbrojnymi, jakie posiada, jest stuosobowa Jednostka Odpowiedzi Kryzysowej, która wysyłana była do Kosowa i Afganistanu, co było konsekwencją członkostwa w NATO. Jeżeli chodzi o siły obronne to są nimi Straż Wybrzeża (odpowiednik marynarki wojennej) licząca 160 osób, System Ochrony Powietrznej oraz 55-osobowa jednostka specjalna zajmująca się działaniami antyterrorystycznymi i ochroną VIP-ów.

Gdyby nie fakt, że Islandia wysłała swój stuosobowy odział na usługi Zachodu i zezwalała w przeszłości armii USA na stacjonowanie u siebie, byłaby idealnym wzorem do naśladowania dla reszty Europy, a co za tym idzie, świata.

Jak wygląda sytuacja poza Europą?


Większość państw nieposiadających sił zbrojnych ma zawarte umowy z innymi państwami, które, w razie zagrożenia, zobowiązane są do reagowania. Inaczej ma się sytuacja na Morzu Karaibskim. Na Dominice zlikwidowano siły zbrojne w związku z próbą przeprowadzenia przez armię zamachu stanu. Za obronę tego państwa oraz sześciu innych odpowiada Regionalny System Obronny. Jest to jednostka, która nie przeprowadza żadnych akcji napastniczych. Zajmuje się wyłącznie utrzymywaniem pokoju, akcjami ratunkowymi podczas kataklizmów oraz utrzymywaniem bezpieczeństwa wewnętrznego na terenie siedmiu państw wschodnich Karaibów.

Przeciwnicy likwidacji armii często mówią, że gdyby zlikwidowano armię, zaraz powstałyby liczne bojówki i doszłoby do wojny domowej; że powstałyby partyzantki chcące przejąć władzę. Jest to opinia mająca na celu utrzymać lud w przekonaniu, że wobec braku wroga zewnętrznego lud jest na tyle podzielony, iż mogłoby łatwo dojść do wojny domowej.

Dowodem na to może być Haiti. Po wybraniu na prezydenta Jean-Bertranda Aristida, byłego księdza katolickiego ekskomunikowanego za polityczną działalność przeciwko wojskowej juncie, zapadała decyzja o likwidacji armii w obawie o to, że może dokonać zamachu stanu. W 1998 roku, cztery lata po zlikwidowaniu sił zbrojnych powołano 5-tysięczną policję narodową, która miała chronić rząd przed ewentualną próbą przejęcia władzy przez stronników junty, znanych z łamania podstawowych praw człowieka.

W 2004 roku wybuchła rebelia ze strony rozwiązanej armii, dawnych sił policyjnych, służb bezpieczeństwa oraz gangów ze stolicy państwa. Rebelia miała ciche poparcie ze strony administracji Busha, ponieważ rządy Aristida były źle widziane przez USA. Jego dymisja została wymuszona pod presją ataku na pałac prezydencki. Obecnie przebywa na uchodźstwie w RPA.

Na tym przykładzie widać, że prawda jednak jest trochę bardziej złożona. To armia przyczyniła się w tym państwie do centralizacji władzy, która, mimo, iż została zlikwidowana przez opozycję, nadal była na tyle silna, żeby legalnie wybranego demokratycznie Aristida obalić. W celu budowania wolności nie można centralizować władzy, stąd nie można sprawiać, żeby instrumenty utrzymania jej nad obywatelem były zbyt silne, ponieważ to właśnie one mogą stać się środkiem, który obali ład i porządek demokracji.

Przejdźmy teraz do największego państwa nieposiadającego sił zbrojnych, a mianowicie do Kostaryki. To pierwsze państwo świata, które oficjalnie zlikwidowało armię. Konstytucyjny zapis powstał w 1949 roku, po zakończeniu wojny domowej. Państwo od dawna skonfliktowane jest ze swoim północnym sąsiadem, Nikaraguą - państwem posiadającym armię. O tereny w okolicach rzeki San Juan, która w ostatecznym rozrachunku stała się granicą między obydwoma krajami. Sporna wyspa leżąca u ujścia rzeki, Calero, została przyznana Kostaryce.

W 2010 roku wybuchł jednak konflikt. Wszystko przez błąd serwisu kartograficznego GoogleMaps, według którego wyspa Calero znalazła się w granicach Nikaragui. Armia nikaraguańska dokonała "inwazji" na terytorium Kostaryki wysyłając 50 żołnierzy, którzy zajęli wyspę, rozwiesili nikaraguańskie flagi, po czym wysłano specjalistów, którzy zabrali się za wycinkę drzew i pogłębianie kanału rzeki San Juan. Teren Kostaryki został zajęty bez walki, ponieważ nie było armii, która miałaby go bronić, stąd do akcji ruszyła uzbrojona policja. Pomimo nakazów ze strony organizacji międzynarodowych, Nikaragua nie chciała wycofać się z wyspy do 2011 roku. Obecnie na wyspie nie ma już wojska, ale Kostaryka również powstrzymuje się od wysyłania tam policji. Zgodnie z decyzją Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości rząd kostarykański wysłał tam cywilne służby mające zająć się odnową zniszczeń na ekosystemie dokonanych przez Nikaraguańczyków.

To nie brak armii Kostaryki spowodował powyższy bałagan. Tylko zapędy stojącego na czele Nikaragui - Daniela Ortegi Saavedry, przywódcy partii sandinistów, która, nie dość, że uzależniła byt swoich rządów od Fidela Castro i Związku Radzieckiego, to całkowicie ograniczyła wolność słowa oraz prześladowała opozycję. Sandiniści, dokonując pacyfikacji indiańskich wiosek, stali się zbrodniarzami podobnymi do prawicowych, finansowanych przez Reagana contras. Ortega piastuje urząd prezydenta od 2007 roku. W 2010 roku chciał pokazać się ludowi jako charyzmatyczny przywódca, który niczego się nie boi. Wykorzystał więc sytuację, w której nie widział szansy na poważny konflikt zbrojny. Jednocześnie pokazał brak zagrożenia ze strony imperializmu amerykańskiego. Nie było najazdu armii USA w obronie Kostaryki ani żadnego prawicowego zrywu przeciwko Ortedze. Wyszedł na człowieka, który wie jak grać, nie boi się niczego i wygrał wybory.

Wszystkie reżimy mają jedną wspólną cechę. Traktują podboje jako element polityki dążącej do umacniania swojej siły. Dlatego potrzebne im są armie. Równość wszystkich ludzi sprawiłaby, że nie byłoby społecznego przyzwolenia na konflikty ponieważ, zakwestionowane byłyby wszystkie podziały na narody, religie, klasy społeczne. Wolność wszystkich ludzi sprawiłaby, że nikt tym ludziom nie narzuciłby żadnej wojny w imię ślepych doktryn niemających niczego wspólnego z dobrem społecznym, a czasem nawet rzeczywistością. Wszystko dlatego, że z natury człowiek dąży do spokojnego życia, a w takich warunkach, kiedy już je osiągnie, nie będzie chciał go zmieniać.

Każdy zwolennik wolności, równości i demokracji musi wierzyć w osiągnięcie wolności i równości wszystkich ludzi przez zlikwidowanie nad nimi jakiejkolwiek odgórnej władzy, mogącej działać wbrew ich dobru. Jednym z narzędzi, które nie dopuszczają do tego, są państwa rządzone przez polityków ulegających korporacjom oraz antyspołecznym doktrynom podtrzymującym model społeczeństwa klasowego. Ten system, żeby się podtrzymać, rodzi patologie, takie jak faszyzm i nacjonalizm, znajdujące ujście w nienawiści do wszelkiej odmienności. Jednym ze środków, które tę sytuację podtrzymują, jest właśnie armia. Stąd każdy człowiek wierzący w wolność, równość i demokrację na całym świecie musi wierzyć w likwidację armii.

Osiągnięcie pokoju jest jeszcze dalekie, jednak osiągnięte może zostać na różne sposoby, a nawet przyjść w najmniej spodziewanym momencie. Żyjemy w czasach pełnego dostępu do informacji. Ludzie coraz bardziej rozumieją, na czym świat jest zbudowany. W sytuacji, kiedy na świecie zapanuje rzeczywista demokracja, a więc taka, w której ludzie mają realny wpływ na politykę, wojsko będzie niepotrzebne.

Od czego się zacznie?


Rozbrojenie może przyjść praktycznie z każdego kierunku. Afryka bez dyktatorów, wojen domowych, bez ubóstwa, byłaby idealnym miejscem na rozpoczęcie światowego rozbrojenia jako teren pełen bogactw, które przestałyby być rozkradane, a trafiłyby do ludu. Obecna krytyczna sytuacja wzięła się z kolonializmu, który to doprowadził Afrykę do obecnego stanu cywilizacyjnego. Odbudowa tego kontynentu jest kwestią przyszłości. Trudno w chwili obecnej wyobrazić sobie amerykańskie społeczeństwo biorące sprawy w swoje ręce i budujące gospodarkę opartą na społecznej formie własności oraz obalające kapitalizm, jednak jeszcze niedawno nie do pomyślenia było to, że prezydentem USA zostanie czarnoskóry polityk.

Pamiętajmy, że w połowie XX wieku ciężkie do pojęcia było prawne równouprawnienie Afroamerykanów. Wtedy też przestano karać za dobrowolne kontakty homoseksualne, za antykoncepcję. Biali Amerykanie domagali się przyjmowania na studia osób o innym kolorze skóry. Duża część społeczeństwa żądała równości wszystkich obywateli. Sprzeciwiono się zbrodniczej wojnie w Wietnamie. Biorąc pod uwagę fakt, iż wolność w Ameryce jest mocno ograniczona przez silną władzę, w ogromnym kraju liczą się tylko dwie opcje polityczne, nierówności narastają, a zarówno wojna w Iraku jak i Afganistanie przynosi Ameryce to samo, co Wietnam, coraz bliższa wydaje się kolejna rewolucja, tym razem idąca dużo dalej. Wielu Amerykanów marzy o pokoju na świecie. Coraz więcej ma świadomość tego, że walka o pokój za pomocą broni to kłamstwo propagandy. Doktryna antymilitaryzmu, czyli sprzeciwu wobec imperialno-ekspansyjnych tendencji, może doprowadzić kolejną rewolucję do punktu jakiego osiągnięcia w tym momencie jeszcze sobie nie wyobrażamy.

Jakub Woroncow


Tekst ukazał się na stronie internetowej Młodych Socjalistów, organizacji, do której należy Autor (www.mlodzisocjalisci.pl).

drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


24 listopada:

1957 - Zmarł Diego Rivera, meksykański malarz, komunista, mąż Fridy Kahlo.

1984 - Powstało Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych (OPZZ).

2000 - Kazuo Shii został liderem Japońskiej Partii Komunistycznej.

2017 - Sooronbaj Dżeenbekow (SDPK) objął stanowiso prezydenta Kirgistanu.


?
Lewica.pl na Facebooku