Maciej Konieczny: Wakacje w robocie

[2012-10-31 12:02:09]

Tymczasowa praca ma ostatnio bardzo kiepską prasę. Jak najbardziej zasłużenie. Brak stabilności stanowi zmorę wielu ludzi z trudem próbujących sklecić z serii śmieciowych kontraktów odrobinę bezpieczeństwa, pewności i kawałek zrównoważonego życia. Jak to jednak często bywa, to co dla jednych jest przekleństwem dla innych stanowi nie lada okazję. Uczniowie i studenci masowo ruszają do tymczasowej pracy w wakacje. Niektórzy z konieczności, aby dopiąć roczny budżet na studiach lub też wesprzeć gospodarstwo domowe rodziców, inni chcąc zarobić na lepsze wakacje, zdobyć doświadczenie, czy też choćby i po to aby poznać coś nowego i przeżyć przygodę. Niezależnie od ich motywacji korzystają z okazji jakie daje możliwość krótkoterminowej i niezobowiązującej pracy z jej wszystkimi wadami i zaletami.

Rodzaje wakacyjnych prac są tak różne jak historie opowiadane przez pracowników. Młodzi ludzie decydują się na pracę u rodziny (często na wsi), na pobliskich budowach, w magazynach, w kawiarniach lub barach, wyjeżdżają do turystycznych miejscowości w kraju, bądź też decydują się na pracę za granicą. Według wielu moich rozmówców dużą zaletą wakacyjnych prac w kraju jest ich dostępność. Choć według informacji zebranych przez "Gazetę Prawną" sytuacja zaczyna się zmieniać i w tym roku chętnych do tymczasowej wakacyjnej pracy, oferowanej przez agencje i portale pośrednictwa, jest więcej niż czekających stanowisk. O ile znalezienie stabilnej, „dorosłej” pracy z pensją pozwalającą na spokojne życie jest w Polsce niezwykle trudne, to byle jaka tymczasowa praca wydaje się być dostępna od ręki. "Najważniejsze, że ta praca była i nie było problemu z jej znalezieniem" – powiedział nam Rafał ze Zgierza, który wielokrotnie i w różnych rolach pracował w wakacje. Rzut oka na formy zatrudnienia wakacyjnych pracowników i ich deklaracje odnośnie warunków pracy i płacy wystarczy, aby zrozumieć tajemnice łatwej dostępności podobnych fuch.

Raz z umową, a raz bez



"Umów nie widziałem prawie wcale. Raz dostałem umowę o dzieło, która dotyczyła innego zajęcia niż to które wykonywałem i służyła pracodawcy jako podkładka na wypadek kontroli. W pozostałych wypadkach umowy nie było w ogóle" – relacjonuje Tomek, który pracował wakacyjnie wielokrotnie, między innymi na budowie i w gastronomii. "Niektórzy pracodawcy nie liczą się z tobą bo przyszedłeś pracować na wakacje, masz zapieprzać za małe pieniądze bo i tak ci nikt więcej nie da" – opowiada Rafał i dodaje – "a my się godziliśmy bo nie było innego wyjścia". Podobnie mówi Tomek - "Najczęściej pracodawcy uważają, że zatrudniając nas w okresie wakacyjnym wyświadczają nam przysługę i zapytani o kwotę wynagrodzenia albo umowę mówią 'powinieneś się cieszyć, że w ogóle masz pracę'". Alicja z Wejherowa, która wiele razy pracowała podczas wakacji nad polskim morzem, ujęła sprawę tak – "Moim problemem nie było to że zarabiałam śmieszne pieniądze, jak jesteś młody to kasa nie ma takiego znaczenia". Jeżeli dodać do tego fakt, że zatrudnianie osób uczących się w ogóle opłaca się bardziej, ze względu na niższe składki, to możemy dojść do wniosku, że wakacje dla pracodawców to okres niebywale atrakcyjnych promocji i przecen taniej siły roboczej. Dwóch studentów w cenie jednego „dorosłego” pracownika, któż by się nie skusił.

Młody człowiek albo zarobić musi, więc żeby się na studiach utrzymać zgodzi się na każde niemal warunki, bądź też przeciwnie - pracuje aby sobie dorobić, ale nie ma rachunków do zapłacenia i również może sobie pozwolić na każde niemal warunki pracy. Kłopotem tutaj jest również to, że będąc zatrudnionym tylko przez chwilę, wakacyjny pracownik nie ma specjalnie sposobu, ani motywacji aby o swoje prawa walczyć. Stąd liczne i przeważnie bezkarne są nadużycia pracodawców. "Miałam pracować w pensjonacie jako osoba sprzątająca pokoje, w praktyce między innymi smołowałam dach" – opowiada Alicja. - "Jeżeli to miało mnie zachęcić do uczciwej pracy to ogólnie słabo. Z tego co wiem większość prac wakacyjnych nad morzem to wyzysk młodych ludzi. Problemem była nie tyle kasa ile warunki w jakich musieliśmy przebywać. Możesz spać w dziurawym namiocie lub baraku, a prysznic mieć kilometr dalej. Pracodawcom jest wszystko jedno, a ty czujesz się jak zero. Większość moich znajomych ma podobne historie".

Rafał pracował przez pośrednika w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. W oparciu o umowę o dzieło miał skontrolować w wakacje 25 gospodarstw w związku z dopłatami unijnymi. "Okazało się, że w umowie był zapis umożliwiający zwiększenie tej liczby o kolejne 25" – opowiada – "miałem 19 lat, niewiele doświadczenia i nie wczytałem się dokładnie, a oni to świetnie wykorzystali, na koniec okazało się że według nich nie dotrzymałem warunków umowy i otrzymałem 100 złotych". Tomek zwraca uwagę na kolejne niedogodności związane z pracą wakacyjną. - "Zdecydowana większość pracodawców płaciła z opóźnieniami, od tygodnia nawet po miesiąc i więcej. Czasami nie otrzymywałem wynagrodzenia w ustalonej wcześniej formie pod pretekstem trudności finansowych i poniesionych przez pracodawcę dodatkowych kosztów. Jeżeli chodzi o bezpieczeństwo pracy to problem był zawsze. Najczęściej z ubraniami ochronnymi (okulary, rękawiczki, spodnie). Zazwyczaj były w bardzo złym stanie, bo dość szybko się zużywają, a pracodawca nie od razu wymienia je na nowe, sprawne i bezpieczne. Kiedy na jednej z budów inspektor bhp zabronił mi wejścia na budowę do momentu, aż nie otrzymam od pracodawcy butów ochronnych, dostałem w końcu buty jednak ich cena, moim zdaniem zawyżona, została mi odjęta od wypłaty".

Bardzo wiele podobnych, nieprzyjemnych historii oszustwa i wyzysku można usłyszeć od młodych, pracujących tymczasowo ludzi, w ich opowieściach nie brakuje jednak pozytywów. - "Podstawową zaletą jest możliwość zdobycia życiowego doświadczenia" – stwierdza Tomek. – "Można nauczyć się wielu ciekawych rzeczy dotyczących nie tylko wykonywanej pracy. Po pewnym czasie uczymy się odróżniać uczciwego pracodawcę od oszusta. Uczymy się jak z nimi postępować". Dla Rafała zaletą był niezobowiązujący charakter zatrudnienia – "Do pracy szło się ze znajomymi najczęściej. Niekoniecznie trzeba było codziennie przychodzić. Po prostu traciło się pieniądze jeżeli się nie przyszło. Najmilej wspominam pracę na wsi gdzie mam dziadków. Tam nigdy nie brakowało pracy dla młodego chłopaka. Gdy ktoś stawiał dom można mu było pomóc za 50 złotych dziennie. Na wsi wszyscy się znają. Wiedziałem dla kogo stawiamy ten dom, pani domu przygotowywała obiad dla wszystkich, kawę się dostawało, no i kasa była. Luźny układ generalnie, aż mi się uśmiech na twarzy pojawia jak przypominam sobie tamten okres".

Za granicą większa kasa



Głównym powodem podjęcia wakacyjnej pracy są bez wątpienia pieniądze, a te większe zarobić można za granicą. Parę miesięcy wakacji może w zupełności wystarczyć na opłacalny wyjazd zarobkowy czy to na własną rękę, czy też w oparciu o agencję czy też inną instytucje pośrednictwa pracy. Stosunkowo najbezpieczniejszą, choć niezbyt tanią opcją, są tutaj zorganizowane wyjazdy zarobkowe dla studentów, na przykład w ramach programu Work and Travel. "Przede wszystkim młodzi ludzie wyjeżdżali ze względu na możliwość zarobku. Sprawiło to, że program przestał być programem wymiany kulturalnej, którym miał być z założenia. Liczył się przede wszystkim zarobek. Wielu moich uczestników pracowało w dwóch, trzech miejscach naraz, ich dzień pracy liczył po 16-18 godzin, byle tylko zarobić jak najwięcej" - powiedziała nam Anna Wittek wieloletnia pracownica firm zajmujących się Work and Travel oraz innymi formami międzynarodowego pośrednictwa pracy. Jednocześnie dodaje, że podczas swojej pracy spotkała się ze stosunkowo niewielką liczbą problemów związanych z nieuczciwością pracodawców.

Inną być może bardziej atrakcyjną opcją, która stała się łatwo dostępna po otwarciu dla Polaków większości europejskiego rynku pracy, są samodzielne wyjazdy zarobkowe. Choć w mediach nie brakuje dramatycznych historii rodaków, którzy za granicą zostali oszukani bądź też popadli w poważne problemy finansowe, o co faktycznie nietrudno w związku z większymi kosztami życia na Zachodzie oraz nowym, nieznanym środowiskiem pracy i zamieszkania, dla większości młodych osób zetkniecie się z zachodnimi standardami pracy i płacy stanowi kontakt z lepszym światem, po którym często trudno pogodzić się im z realiami lokalnego rynku pracy w Polsce. - "Ogromne wrażenie zrobiło na mnie, na ile było mnie stać po pierwszej wypłacie. Nawet nie tutaj w Polsce, ale tam na miejscu. Pracodawcy byli bardziej uważni, na mniej sobie pozwalali, nie z dobroci, mam wrażenie, ale raczej z obawy przed konsekwencjami łamania prawa" - opowiedział nam Maciek, który pracował tymczasowo w Walii, po czym dodał - "Parę razy spotkałem się z sytuacją, że Polacy pracujący na tych samych stanowiskach co Walijczycy zawyżali normy. Potrafili pracować po 12 godzin dziennie przez miesiąc bez dnia przerwy, bili rekordy, zgarniali nadgodziny i grubą kasę, wiedząc że za miesiąc czy dwa wracają do kraju". Niestety, w związku ze światowym kryzysem gospodarczym i falą bezrobocia ogarniającą wszystkie niemal rozwinięte gospodarki, o wakacyjną pracę za granicą coraz trudniej. Ryzyko związane z wyjazdem do, na przykład, Wielkiej Brytanii znacząco wzrosło, podobnie niestety jak i niechęć tamtejszych pracowników wobec konkurencji z Polski.

Przestrogi i wnioski



Świat pracy wakacyjnej wyłaniający się z historii młodych pracujących osób to świat, w którym reguły są płynne, prawo średnio działa, a bardzo wiele zależy od szczęścia i osobistej zaradności. Tymczasowość relacji oraz często niewielkie pieniądze jakie wchodzą w grę sprawiają, że przestępstwa i nieprawidłowości najczęściej uchodzą pracodawcom płazem. Agencje pracy tymczasowej, poza tym, że z pewnością zgarną sporą część naszego wynagrodzenia, mogą równie dobrze okazać się tutaj gwarantem wypłaty i obrońcą pracownika, jak i oszustem czyhającym jedynie na możliwość pozbawienia pracownika należnych pieniędzy. Bywa, że umowa, która powinna gwarantować pracownikowi ochronę bywa pułapką, a luźny nieformalny układ oparty na znajomości wydaje się najbezpieczniejszą opcją. Przed pokładaniem nadmiernej wiary w pracy „na gębę” przestrzega jednak przewodniczący Ogólnopolskiego Pracowniczego Związku Zawodowego Konfederacja Pracy, Grzegorz Ilka - "To fajne i szczytne, że młodzi ludzie w wakacje zarabiają na życie i wypoczynek. Natomiast fatalne jest to, że najczęściej pracują "na czarno" w szarej strefie, bez jakiejkolwiek umowy o pracę. Gdyby się zdarzył wypadek przy pracy (odpukać), to zostają w fatalnej sytuacji. Zgoda na pracę bez jakiejkolwiek umowy stwarza pole do wykorzystywania przez pracodawcę, który po sezonie zwija interes i znika. Czyli: młody człowieku - pracuj, ale z sensem!".

- "Chciałbym również przestrzec młodych ludzi którzy mają małe doświadczenie w pracy albo nie mają go wcale przed pracodawcami, którzy oferują nam umowę o dzieło" - deklaruje natomiast Tomek - "Jeżeli umowa jest zawiła i nie do końca rozumiemy czego tak naprawdę dotyczy nie podpisujmy jej od razu. Skonsultujmy to z kimś kto takie doświadczenie ma, w przeciwnym wypadku możemy być narażeni na kary finansowe bądź niewypłacenie wynagrodzenia jeśli nie dotrzymamy wszystkich zawartych w umowie elementów. To bardzo niebezpieczne".

Warto pamiętać również, że wakacyjna praca młodych jest częścią większego obrazka i wpływa na charakter zatrudnienia w ogóle. Młodzi ludzie, którzy pracują jedynie przez pewien okres i niekoniecznie utrzymują się samodzielnie mogą sobie pozwolić na niższe pensje, mniej stabilne formy zatrudnienia, a także mniej zrównoważony tryb życia, na przykład pracując niemal bez przerwy. Jest to trudna i niebezpieczna konkurencja dla pracowników, którzy potrzebują stałego zatrudnienia dającego się pogodzić z komfortową codzienną egzystencją w perspektywie wiele dłuższej niż parę wakacyjnych miesięcy. Winą za taki stan rzeczy z pewnością nie należy jednak obarczać młodych ludzi, pracujących, zarabiających i zdobywających doświadczenie w wakacje, a system, który nie gwarantuje stałym pracownikom elementarnej stabilności. Problemem nie jest tutaj istnienie pracy wakacyjnej, ale to że każda niemal praca w Polsce zaczyna się do wakacyjnej upodabniać.

Maciej Konieczny



Artykuł pochodzi z sierpniowego numeru gazety Zgrzyt - www.gazetazgrzyt.pl.

drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


23 listopada:

1831 - Szwajcarski pastor Alexandre Vinet w swym artykule na łamach "Le Semeur" użył terminu "socialisme".

1883 - Urodził się José Clemente Orozco, meksykański malarz, autor murali i litograf.

1906 - Grupa stanowiąca mniejszość na IX zjeździe PPS utworzyła PPS Frakcję Rewolucyjną.

1918 - Dekret o 8-godzinnym dniu pracy i 46-godzinnym tygodniu pracy.

1924 - Urodził się Aleksander Małachowski, działacz Unii Pracy. W latach 1993-97 wicemarszałek Sejmu RP, 1997-2003 prezes PCK.

1930 - II tura wyborów parlamentarnych w sanacyjnej Polsce. Mimo unieważnienia 11 list Centrolewu uzyskał on 17% poparcia.

1937 - Urodził się Karol Modzelewski, historyk, lewicowy działacz polityczny.

1995 - Benjamin Mkapa z lewicowej Partii Rewolucji (CCM) został prezydentem Tanzanii.

2002 - Zmarł John Rawls, amerykański filozof polityczny, jeden z najbardziej wpływowych myślicieli XX wieku.


?
Lewica.pl na Facebooku