Marek Krak: Socjalne i nieklerykalne

[2012-12-28 16:16:44]

Czy postulat państwa socjalnego, opiekuńczego jest rozleniwiającą utopią? A może, przeciwnie, jest jednym z warunków niezbędnych do stworzenia społeczeństwa naprawdę świeckiego?



Kilka tygodni temu („FiM” 48/2012) w cyklu „Życie po religii” napisałem tekst pt. „Przytłoczeni” na temat związków biedy, wykluczenia, nierówności i klerykalizmu. Postawiłem w nim tezę, że wstępem do laicyzacji społeczeństwa bywa państwo opiekuńcze. Bez zdjęcia z ludzi nadmiaru trosk i ciężarów trudno sobie wyobrazić ich wyzwolenie spod kościelnej dominacji. Człowiek nadmiernie zapracowany i zestresowany nie ma na ogół czasu na własny rozwój i sprawy społeczne. Postulat państwa powszechnego dobrobytu, przewijający się przez łamy „FiM” (nie tylko w moich tekstach), spotkał się z gruntowną krytyką jednej z Czytelniczek, pani Aleksandry z Mrowina. Ponieważ sprawa ma podstawowe znaczenie, warto jej poświęcić – moim zdaniem – cały tekst. Bo jest to kwestia sformułowania fundamentalnych celów środowisk antyklerykalnych oraz wytyczenia dróg do nich prowadzących. Zatem zagadnienie absolutnie priorytetowe.

Opiekuńcze, czyli jakie?



Trzeba zacząć chyba od tego, że nie mamy dobrego polskiego słowa na określenie modelu państwa, do którego odnosi się moja teza. „Państwo opiekuńcze” kojarzy się z wszechpotężną biurokracją, która za rączkę prowadzi niezaradnego obywatela, niczym mamusia kilkuletnie dziecko. „Państwo socjalne” przywodzi na myśl „socjal”, czyli darmochę, rodzaj manny rozdawanej ludowi, która nie bardzo wiadomo, skąd się bierze. „Państwo powszechnego dobrobytu” z kolei powoduje nieporozumienia w takim kraju jak Polska, czyli stosunkowo niezamożnym. Od razu rodzi się wątpliwość co do tego, jakim cudem nagle wśród ludzi żyjących skromnie miałby się pojawić powszechny dostęp do luksusów. Istnieje jeszcze używane w Skandynawii pojęcie „państwa socjaldemokratycznego”, ale ponieważ w Polsce nikt nie wie, co to miałoby znaczyć, więc ten termin jest u nas bezużyteczny. Najlepszym terminem byłoby „państwo bezpieczeństwa socjalnego”, ale jest on tak długi, że właściwie jest mało przydatny. Nie pozostaje więc nic innego, jak zostać przy wymienionych wyżej określeniach, tyle tylko, że należy ciągle wyjaśniać, o co właściwie chodzi.

Tymczasem celem takiego państwa jest danie każdemu szansy na swobodny rozwój i wzięcie odpowiedzialności za siebie i za innych. Kiedy mowa o „socjalności”, nie chodzi o rozdawnictwo, lecz o doprowadzenie do tego, aby każdy do społeczeństwa wnosił coś od siebie i aby społeczeństwo było tak kształtowane, żeby możliwie najszerszej grupie ludzi umożliwić życiowe spełnienie. To także orientacja gospodarki i polityki społecznej na rozwój ludzi, a nie wskaźników wzrostu gospodarczego. Wzrost ekonomiczny ma służyć ludziom, a nie odwrotnie.

System, o którym mowa, wymaga ciągłego naprawiania szkód, jakie niesie ze sobą tzw. wolny rynek, który jest zresztą pewną utopią nigdzie niewystępującą w rzeczywistości. Tak, warto ciągle pamiętać, że konkurencja wolnorynkowa obok mnóstwa zalet (witalność, wynalazczość, postęp techniczny, rozwój produktywności, tworzenie miejsc pracy) ma wiele wad. Należą do nich m.in. likwidacja dotychczasowych miejsc pracy (m.in. przez ów postęp techniczny), marginalizacja jednostek, które z jakichś powodów są rynkowo mniej sprawne (ale cenne z wielu innych powodów), degradacja ekonomiczna i społeczna wielu rodzin, środowisk i regionów. Rynek pozbawiony społecznych cugli prowadzi także do nadmiernego rozwarstwienia społeczeństwa i przejmowania kapitału przez wąskie grono posiadaczy. Powoduje to rozpad społeczeństwa i degrengoladę warstw uboższych. W dalszych skutkach swojego istnienia rynek pozostawiony sam sobie osłabia gospodarkę i odbija się także na warstwach zamożniejszych. Jest to kwestia świetnie już zbadana i opracowana, nie ma więc wątpliwości co do obrazu sytuacji. Jedną z wielu prac temu poświęconych jest słynna książka „Duch równości” Richarda Wilkinsona i Kate Pickett. Autorzy strona po stronie, tabela po tabeli udowadniają, że system bardziej równościowy służy lepiej wszystkim i prowadzi do zdrowszego i szczęśliwszego życia większej liczby osób niż system obliczony na promowanie zamożniejszej mniejszości.

Kapitalizm, ale który?



Moja polemistka zarzuca mi, że idealizuję system socjalny. I sugeruje między słowami, że jestem nieco antykapitalistyczny. Uważam, że to przeciwstawienie socjalny/rynkowy jest pozorne. Nie mam nic przeciwko tzw. systemowi wolnorynkowemu, chodzi tylko o to, którą jego odmianę mamy realizować. A jest ich całe mnóstwo. I naprawdę ma wielkie znaczenie, czy wybierzemy kapitalizm szwedzki, czeski lub kanadyjski, czy może amerykański, kolumbijski lub tzw. model chiński. Wybór pomiędzy jego odmianami ma kapitalne znaczenie, bo oznacza albo luksus nielicznych i nędzę pozostałych, albo przyzwoite i bezpieczne życie dla większości. Uważam, że to podstawowa kwestia i różnica, o którą warto walczyć. Także z pozycji antyklerykalnych, bo masowa bieda to świetne miejsce do żerowania dla rozmaitych Kościołów.

Pani Aleksandra wiele pisze o postawie roszczeniowej jako charakterystycznej dla systemu bezpieczeństwa socjalnego. Miałaby ona prowadzić do zdziecinnienia, przerzucania na innych odpowiedzialności za własne nieudacznictwo i brak inicjatywy na innych. Taką postawą miałby się charakteryzować osoby wychowane w tzw. realnym socjalizmie. Powiem szczerze, że tego nie zauważyłem. Nie idealizuję PRL-u, ale był to kraj, w którym raczej niewiele można było dostać za darmo. Odsetek pracujących był znacznie wyższy niż obecnie, a osoby niepracujące były nie tylko źle widziane, ale nawet nękane przez państwo. Nie było tam wiele przestrzeni, w której mogła się ukształtować ta mityczna roszczeniowość. Niewiele tej roszczeniowości widzę także wśród współczesnych Polaków. Jesteśmy jako całość narodem wyjątkowo pracowitym i zaradnym, o czym świadczy m.in. masowa emigracja ludzi, dla których w Polsce z powodu wadliwego ustroju społeczno-gospodarczego nie znalazło się już miejsce do życia i pracy. Polacy potrafią za granicą pracować ciężko i często poniżej kwalifikacji. Nie nazwałbym tego „postawą roszczeniową”. Przeciwnie trudno o bardziej godny podziwu przykład zdolności przystosowawczych, chęci do pracy i determinacji.

Bezpieczeństwo kluczem



Ale właściwie dlaczego takie ważne jest poczucie ogólnospołecznego bezpieczeństwa, czyli zaspokojenia podstawowych potrzeb, takich jak pożywienie, dach nad głową, ogrzewanie, ubranie i dostęp do wykształcenia? Dokładnie z tych samych powodów, z których uważamy za naturalne, konieczne i oczywiste zapewnienie tego wszystkiego własnym dzieciom, mimo że w żaden sposób sobie na to nie zapracowały ani nie zasłużyły. Mało tego, nawet jeśli uważamy, że są nieznośne i niewdzięczne, to nadal sądzimy, że ich podstawowe potrzeby powinny być zaspokojone. Bo tylko człowiek żyjący w bezpiecznej atmosferze może normalnie się rozwijać. A nikt z nas nie domagał się sprowadzenia go na ten świat – także ludzie mniej zaradni, niezbyt mądrzy i obciążeni dziedzicznie problemami społecznymi. Wszyscy znaleźliśmy się tu z woli kogoś innego i dobrze byłoby, aby każdy z nas miał swoje miejsce do życia. Jesteśmy częścią większej całości i uciekanie przed tym faktem w indywidualistyczną ideologię w niczym nie pomaga.

Pani Aleksandra sugeruje, że „każdy człowiek musi sobie sam zapewnić poczucie bezpieczeństwa, a nie zrobi tego ani mama, ani tata, ani rząd”. Problem w tym, że takie myślenie jest złudzeniem. Społeczeństwo jest zbyt skomplikowane, abyśmy sami potrafili sobie takie bezpieczeństwo zapewnić we wszelkich obszarach. Dla zapewnienia go są potrzebne narzędzia, których sami nie stworzymy: policja, wojsko, sądy, szkoły, cała szeroko rozumiana infrastruktura, która umożliwia prowadzenie firm i zarabianie pieniędzy. Nikt z nas sobie jej nie stworzy, możemy co najwyżej dokładać do jej istnienia i rozwoju z naszych podatków i wnosić własny wkład poprzez pomysły i pracę.

Podam przykład mojej siostry, który ilustruje losy nawróconej na prospołeczne myślenie dawnej wyznawczyni indywidualizmu. Prowadziła małą firmę handlową i narzekała, czasem słusznie, na mnóstwo rzeczy, także na to, że musi płacić zusowską składkę. To wszystko trwało do momentu, do którego nie uległa wypadkowi i nie złamała kręgosłupa w kilku miejscach. Firma musiała zostać zlikwidowana, podobnie jak polisy na życie w prywatnych firmach ubezpieczeniowych. Została jej jako główny środek utrzymania biedna renta zusowska. W jako takiej sprawności utrzymują ją kosztowne, ale opłacane przez NFZ rehabilitacje. I tak z krytyczki „pazernego państwa” stała się jego klientką i utrzymanką. To także po to system istnieje – aby dawać zabezpieczenie na życiowych zakrętach dla ludzi skądinąd zaradnych. Poziom życia, jaki zapewnia rencistom polskie państwo, jest wprawdzie marny, ale pozwala przetrwać. Jednak tylko dlatego, że siostra kiedyś latami płaciła te wszystkie niemiłe składki dla instytucji, na których nieudolność słusznie skądinąd narzekamy.

Sprawdzony model



Lepsze od wszelkich rozważań teoretycznych jest jednak zajęcie się konkretami, czyli faktem, że model państwa bezpieczeństwa socjalnego funkcjonuje sprawnie już od kilku pokoleń. Najlepiej radzi ono sobie w Skandynawii, gdzie nie tylko ludzi nie rozleniwia i nie czyni „roszczeniowymi”, ale pozwala im stworzyć najnowocześniejszą i najbardziej innowacyjną gospodarkę na świecie. Sprawia, że największy odsetek osób pracujących jest właśnie w tym regionie Europy, podobnie najmniej patologii i więźniów, oraz najlepszy poziom wykształcenia.

Nie jest też uzasadnione mniemanie, że ludzie pracują i pomagają innym jedynie z głodu i ze strachu przed nędzą. Wygląda na to, że pracują także dlatego, że chcą być użyteczni i pragną sensownie spędzać czas. Wiele do rzeczy ma także presja społeczna – ludzie angażują się bardziej tam, gdzie to zaangażowanie jest od nich wymagane i oczekiwane. A to zależy już od wychowania i odpowiedniego klimatu społecznego. W dzielnicach nędzy, które w Polsce już zdążyły się po 1989 r. utworzyć, raczej się go nie uświadczy.

Nie jest przypadkiem, że najbardziej zeświecczony region Europy to ta sama Skandynawia, która najsprawniej dba o socjalne bezpieczeństwo. Podobnie nie jest przypadkiem, że najbardziej zeświecczony kraj naszego regionu Europy to Czechy – najbardziej socjalny i zamożny kraj w okolicy. I nie jest też przypadkiem, że najbardziej religijny kraj ze wszystkich cywilizowanych to USA, kraj hołdujący indywidualizmowi i niezapewniający pełnego zabezpieczenia socjalnego. Wystarczy także tylko rzut oka na znacznie bardziej socjalną Kanadę, aby dostrzec, że tam rola religii jest bez porównania mniejsza niż u wojowniczych, południowych sąsiadów tego kraju. Zatem jest coś na rzeczy z połączeniem socjalności i antyklerykalizmu. Bezpieczeństwo stwarza dobry klimat do swobodnego myślenia. Z niego rodzi się najpierw uwiąd wpływów Kościoła, a potem świeckie państwo.

Marek Krak



Artykuł pochodzi z tygodnika "Fakty i Mity".

drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


23 listopada:

1831 - Szwajcarski pastor Alexandre Vinet w swym artykule na łamach "Le Semeur" użył terminu "socialisme".

1883 - Urodził się José Clemente Orozco, meksykański malarz, autor murali i litograf.

1906 - Grupa stanowiąca mniejszość na IX zjeździe PPS utworzyła PPS Frakcję Rewolucyjną.

1918 - Dekret o 8-godzinnym dniu pracy i 46-godzinnym tygodniu pracy.

1924 - Urodził się Aleksander Małachowski, działacz Unii Pracy. W latach 1993-97 wicemarszałek Sejmu RP, 1997-2003 prezes PCK.

1930 - II tura wyborów parlamentarnych w sanacyjnej Polsce. Mimo unieważnienia 11 list Centrolewu uzyskał on 17% poparcia.

1937 - Urodził się Karol Modzelewski, historyk, lewicowy działacz polityczny.

1995 - Benjamin Mkapa z lewicowej Partii Rewolucji (CCM) został prezydentem Tanzanii.

2002 - Zmarł John Rawls, amerykański filozof polityczny, jeden z najbardziej wpływowych myślicieli XX wieku.


?
Lewica.pl na Facebooku