Philippe Descamps: Bez konkurencji i ocen

[2013-04-17 02:28:27]

Spory wokół fińskiego modelu edukacji



Od dwóch dekad polski system edukacji stacza się po równi pochyłej. Masowa likwidacja szkół, przeciążenie nauczycieli, hierarchizacja uczniów, pogoń za rachunkiem ekonomicznym i komercjalizacją edukacji zrobiły przynajmniej tyle złego ile zamerykanizowane, oparte na ogłupiających testach programy „nauczania”. A jak to robią Finowie, którzy mogą się poszczycić najlepszym systemem edukacyjnym w Europie?



Aby wejść do szkoły podstawowej w Rauma na wybrzeżu Zatoki Botnickiej w Finlandii, nie musimy przekraczać żadnej bramy ani przechodzić obok portierni. Mijamy po prostu duże pomieszczenie na rowery i sprzęt sportowy. Od sali gimnastycznej po muzyczną – wszystko jest tu zaprojektowane z myślą o dzieciach. W ciągu 45 minut lekcji nauczycielka angielskiego proponuje pięć różnych zajęć. Przyciąga uwagę uczniów od pierwszych sekund – dzięki piłce, która krąży po sali, w miarę jak kolejne osoby zabierają głos. Metodą tą posługują się również nauczyciele w innych państwach, ale w Finlandii, gdzie na jednego nauczyciela przypada średnio 12,4 dzieci – to jeden z najlepszych wyników dla szkół podstawowych w Europie – wydaje się ona szczególnie skuteczna.

W połowie sierpnia, w okresie żniw, Fanny Soleilhavoup i Fabienne Moisy wraz z dziećmi biorą udział w rozpoczęciu roku szkolnego. Same są nauczycielkami francuskiego, do Finlandii przyjechały z mężami i nawet nie przypuszczały, że wybór miejscowej szkoły, zamiast przysługującej im francuskiej placówki, tak radykalnie zmieni ich podejście do edukacji. “Moi trzej synowie robią ogromne postępy – stwierdza Claire Herpin, która już postanowiła, że nie wróci do Francji. – Tutaj szanuje się ich odmienność. Oni szanują też innych. Nauczyciele potrafią wydobyć z nich to, co najlepsze”. Dzieci z dysleksją albo zwykłymi zaległościami w nauce czy te ponadprzeciętnie rozwinięte intelektualnie – to wszystko dość typowe problemy szkolne, z którymi system francuski, w przeciwieństwie do fińskiego, z trudem sobie radzi.

Wzór do naśladowania



To, o czym mówią tutejsi nauczyciele, może wydać się niektórym mało prawdopodobne: szkoła bez stresu, bez rywalizacji między uczniami i między samymi placówkami, bez inspektorów, powtarzania roku, a nawet bez ocen w ciągu pierwszych lat, na dodatek z najlepszymi wynikami na świecie.

Wyniki badań przeprowadzonych przez Międzynarodowy Program Oceny Umiejętności Uczniów (Programme for International Student Assessment, PISA) Organizacji Współpracy i Rozwoju Gospodarczego (OECD) są szeroko komentowane w Niemczech i w Wielkiej Brytanii, podczas gdy wciąż niewiele się o nich mówi we Francji i w Stanach Zjednoczonych, choć państwa te nie wypadły znacząco lepiej. Mimo ogromnych inwestycji w edukację nie wykraczają poza średnią OECD pod względem zdolności 15-latków do zrozumienia tekstu pisanego, kompetencji w zakresie matematyki i nauk przyrodniczych [1]. Oprócz rygorystycznej metodologii, mającej na celu wykluczenie wpływów kontekstu kulturowego, inicjatywa OECD ma tę zaletę, że nie analizuje konkretnego programu, ale ocenia ogół kompetencji zdobytych przez uczniów, potrzebnych im do zrozumienia świata i rozwiązywania problemów życia codziennego.

W badaniach tych Helsinki – nieoczekiwanie – jawią się jako wzór do naśladowania. Zarówno w 2009 r., kiedy to analizie poddano 65 państw, jak i w poprzednich latach (2000, 2003 i 2006), Finlandia zajmowała jedną z czołowych pozycji, jeżeli chodzi o ogólne wyniki, wraz z Koreą Południową i kilkoma azjatyckimi miastami partnerskimi OECD (Szanghaj, Hongkong i Singapur). Wyniki Finlandii (i Korei Południowej) są najbardziej spójne. To tutaj zależność między środowiskiem społeczno-gospodarczym a osiągnięciami szkolnymi okazuje się najsłabsza. 93% młodych Finów uzyskuje dyplom odpowiadający poziomowi matury, podczas gdy średnia dla państw zachodnich to tylko 80% [2]. Warto jednak dodać, że Finlandia wyróżnia się jednym z najniższych wskaźników nierówności społecznej wśród państw OECD.

Wyniki PISA wywołały falę turystyki nowego rodzaju. Podsumowując swoją wizytę w Finlandii w sierpniu 2011 r., ówczesny minister edukacji narodowej Luc Chatel stwierdził: “Wiele rozwiązań, które tu działają, można do nas przeszczepić”, zwłaszcza zaś “dużą autonomię przyznawaną placówkom szkolnym” [3]. Rok później w brytyjskim magazynie Socialist Review pojawiła się pochwała systemu “pozbawionego ocen”, w którym “każde dziecko dostaje pożywny posiłek w południe” [4]. Nieważne, czy jest się przedstawicielem francuskiej liberalnej prawicy czy angielskiego trockizmu – każdy zagraniczny obserwator znajdzie tu coś dla siebie, taką czy inną innowację, aby ta, oddzielona od reszty, uprawomocniła jego własny program.

Cóż, u nas szkoła jest darmowa



Międzynarodowa prasa z reguły jednak zapomina o specyficznych uwarunkowaniach fińskiego “modelu” (por. tekst w ramce nr 2), któremu poświęcono już kilka ciekawych opracowań [5]. Decentralizacja nie idzie tu bowiem w parze z rywalizacją między poszczególnymi terytoriami, mówienie o zaangażowaniu nauczycieli nie sprowadza się do chęci zwiększenia liczby godzin spędzanych przez nich w szkołach, a za nawoływaniem do “rozsądnego wydawania pieniędzy” nie kryje się pragnienie promowania prywatnych jednostek szkolnych. “Zapomnijcie o PISA! – radzi Jukka Sarjala, jeden z twórców fińskiej reformy szkolnej z lat 70. XX w. – Jesteśmy oczywiście dumni z tego, jakie owoce przyniosła nasza praca. Ale trzeba patrzeć na nasz system jako na całość, a nie wydzielać z niego taki czy inny aspekt”.

Fiński sukces bierze się z tradycji politycznej państw nordyckich, przywiązanych do konkretnych rozwiązań państwa opiekuńczego bardziej niż do jakiejkolwiek doktryny. W odpowiedzi na usilne prośby o podanie dobrej recepty pedagogicznej, podczas wywiadu przeprowadzonego przez amerykańską stację PBS 10 grudnia 2010 r., profesor Pasi Sahlberg uśmiechnął się tylko: “Cóż, u nas szkoła jest darmowa dla wszystkich, od zajęć przedszkolnych po uniwersytet!”. Wychodząc od takiego stwierdzenia, trudno przeprowadzić jakiekolwiek porównanie modelu amerykańskiego i fińskiego…

W Finlandii darmowość nie dotyczy wyłącznie nauczania. Do 16. roku życia całe szkolne wyposażenie dziecka finansowane jest przez administrację publiczną, podobnie jak pomoc szkolna, stołówka, wydatki na zdrowie i transport do najbliższej placówki. Środki pochodzą w większości z 336 gmin, ale państwo wyrównuje ich wysokość. W budżecie szkolnym najbogatszej gminy Espoo (w pobliżu Helsinek) jego udział wynosi 1%, średnio jest to 33% [6], a najwięcej – 60% w najbiedniejszych gminach. Rząd nie sprzyja również powstawaniu prywatnych jednostek. Niemal wszystkie zniknęły w latach 70. XX w. (poniżej 2% ogółu szkół, podczas gdy we Francji jest to 17%), z wyjątkiem szkół alternatywnych typu Steinera czy Freineta.

Każde dziecko jest ważne



Ten zunifikowany system publicznego szkolnictwa nie wydaje się bardzo kosztowny. Wręcz przeciwnie. Biorąc pod uwagę parytet siły nabywczej, Finlandia wydaje na jednego ucznia szkoły podstawowej i licealnej mniej pieniędzy, niż wynosi średnia dla państw zachodnich, i dużo mniej niż Stany Zjednoczone czy Wielka Brytania [7]. Nacisk położono na jakość personelu, liczbę i wykształcenie nauczycieli. Zawód nauczyciela cieszy się dużym szacunkiem i jest popularny, choć wymaga długiego kształcenia (przynajmniej 5 lat studiów, z reguły zaś więcej), a płace utrzymują się mniej więcej na poziomie średniej zachodniej [8]. Dla początkującego nauczyciela są nieco wyższe niż we Francji (36% więcej w szkole podstawowej, 27% w średniej), ale wyrównują się wraz z upływem lat pracy. Zaledwie 1 z 10 kandydatów na nauczyciela osiąga swój cel. Od członków tej grupy zawodowej oczekuje się tak wielkiego zaangażowania, że nierzadko podają swój numer telefonu i adres mailowy rodzicom uczniów. Przynajmniej rok z długiej formacji nauczycieli jest poświęcony nie zdobywaniu wiedzy, którą mają przekazywać, ale temu, jak mogą to robić, czyli pedagogice.

Ulla Rohiola, zastępca dyrektora szkoły podstawowej w Rauma, tak postrzega swoją misję: “Naszym zadaniem jest integracja wszystkich dzieci. Każde jest ważne!”. Na każdy problem – upośledzenia, odmienność wszelkiego typu, trudności społeczne, afektywne czy szkolne – musi znaleźć się odpowiedź. “Jeśli ktoś dobrze się czuje w grupie i przyswaja wiedzę w odpowiednim dla siebie rytmie, nie odczuwa frustracji – dodaje Rohiola. – Dziecko uczące się bardzo szybko może mieć obok siebie nieco wolniejszego kolegę. Wystarczy, by potrzeby obu stron zawsze były brane pod uwagę”.

Podczas gdy model międzynarodowy na pierwszym miejscu stawia wyniki, audyty i klasyfikacje, fińscy pedagodzy opowiadają się za innym wykorzystaniem ewaluacji. Oceny mają być narzędziem, pozwalającym na określenie środków i metod jak najdoskonalej służących nauczycielom i uczniom, nigdy zaś – narzędziem kontroli czy konkurencji. Dlatego realizowane są metodą próbkową, a nie w wymiarze krajowym. Każda szkoła zna swoje wyniki, ale nie wyniki innych. Kilka gmin walczyło zresztą z dziennikarzami, którzy chcieli opublikować te klasyfikacje. I choć sądy nie przyznały racji administracji, spora część prasy wolała zachować milczenie.

“W latach 90. XX w. pozwoliliśmy szkołom rywalizować między sobą. Jeden z konserwatywnych posłów z Helsinek zachęcał je nawet do reklamowania się. Dziś wiemy, że to był błąd” – wyjaśnia Susse Huhta, nauczycielka fińskiego w stolicy. Wraz ze zniesieniem karty szkolnej poszukiwanie najlepszej placówki, zjawisko marginalne gdzie indziej, stało się mocno zauważalne w Helsinkach, gdzie 30% 7-klasistów (13 lat) nie chodzi do szkoły w swojej dzielnicy. Zdaniem Tuomasa Kurttila, dyrektora Ligii Rodziców, jest to skutek ewolucji społecznej Finlandii i szybkiego wzrostu nierówności: “W sytuacji, gdy waga polityki społecznej maleje, nasza polityka oświatowa może się stać pustą wizytówką. Obecny sukces został zbudowany w latach 70. i 80. XX w. Na sukces dnia jutrzejszego pracujemy teraz. Ciągle zbyt wiele dzieci nie wychodzi poza szkolnictwo obowiązkowe. Jestem optymistą, ale musimy uważać na zagrożenie, które niosą ze sobą rosnące nierówności”. “Oczekujemy od szkoły, by znalazła rozwiązanie wszystkich problemów społeczeństwa. Jest to raczej trudne do zrobienia” – dodaje Petri Pohjonen, zastępca dyrektora w Krajowym Urzędzie ds. Edukacji.

Eero Väätäinen, przez wiele lat dyrektor szkoły i pracownik służb oświatowych miasta Vantaa niedaleko Helsinek, podsumowuje to, co myśli wielu fińskich nauczycieli: “Musimy pamiętać, że dzieci nie chodzą do szkoły po to, by zdawać testy. Mają się nauczyć życia, znaleźć własną drogę. A czy da się zmierzyć i sklasyfikować życie?”. Cóż za ironia: w państwie, które stoi na czele europejskiej klasyfikacji edukacyjnej, klasyfikacjom się nie ufa.

Przypisy:
[1] “Wyniki badań PISA 2009”, OECD 2011.
[2] Statystyki OECD 2010.
[3] “En visite en Finlande, Chatel prépare la rentrée et 2012”, Les Echos, Paryż, 19 sierpnia 2011.
[4] Terry Wrigley, “Growing up in Goveland: how politicians are wrecking schools”, Socialist Review, Londyn, lipiec/sierpień 2012.
[5] Paul Robert, La Finlande: un modèle éducatif pour la France? Les secrets de la réussite, ESF éditeur, Paryż 2008. Pasi Sahlberg, Finnish Lessons: What Can the World Learn from Educational Change in Finland?, Teachers College Press, Nowy Jork 2011. Hannele Niemi, Auli Toom i Arto Kallioniemi, Miracle of Education, The Principles and Practices of Teaching and Learning in Finnish Schools, Sense Publishers, Rotterdam 2012.
[6] Dane Opetushallitus – niezależnej agencji odpowiedzialnej za nadzór nad realizacją narodowych programów nauczania oraz ocenę nauczania podstawowego i średniego – dla Krajowego Urzędu ds. Edukacji.
[7] “Spojrzenie na edukację”, raport OECD 2010.
[8] Idem.



Przede wszystkim walka polityczna



„Na początku trudno było bronić zunifikowanej szkoły publicznej. Wielu nie wyobrażało sobie, że niektórych przedmiotów można uczyć wszystkie dzieci” – wspomina Jukka Sarjala, jeden z twórców reformy szkolnej, który zakończył pracę zawodową w 2002 r. jako dyrektor Krajowego Urzędu ds. Edukacji.

Jeszcze w latach 60. XX w. fiński system edukacji opierał się na selekcji uczniów w wieku 11 lat. Powtarzanie klas, niepowodzenia szkolne i sytuacje bez wyjścia były udziałem wielu dzieci ze środowisk wiejskich i robotniczych, podczas gdy elita mogła wysyłać potomków do szkół średnich – z reguły prywatnych, by zagwarantować sobie ciągłość.

Po II wojnie światowej profesor Yrjö Ruutu, socjalista, dyrektor Krajowego Urzędu ds. Edukacji w latach 1945-50, przedstawił propozycję zunifikowanego nauczania publicznego, gwarantującego taki sam program dla wszystkich dzieci w wieku od 7 do 16 lat. Projekt ten utknął jednak w kolejnych komisjach. Dopiero upowszechnienie szkoły, które nastąpiło w następnych dekadach, pozwoliło nadać sprawie dalszy bieg. „Zmiana dokonała się głównie za sprawą rodziców. Byli świadomi faktu, że ich dzieci nie mają równych szans” – stwierdza Sarjala.

W 1966 r. do władzy doszedł fiński Front Ludowy, skupiający centrowców ze środowisk wiejskich i lewicę. Zaproponował on trzy duże projekty reform: systemu zdrowia, emerytalnego i edukacji. Koalicja ta, w skład której wchodziły różne siły, w tym nawet Demokratyczny Związek Narodu Fińskiego (komuniści i sojusznicy), rządziła do 1987 r. Wielka ustawa o szkolnictwie weszła w życie w 1968 r. Przewidywała unifikację i upaństwowienie obowiązkowego szkolnictwa powszechnego oraz pogłębione kształcenie nauczycieli. Wdrażanie nowej „szkoły zasadniczej” z 9-letnim cyklem nauczania rozpoczęto w 1972 r., najpierw w regionach północnych, później stopniowo w południowych i w Helsinkach. Przejmowanie przez administrację publiczną szkół prywatnych wiązało się z likwidacją ich zadłużenia. „Niektórzy mówią, że wzorowaliśmy się na Szwecji i Niemieckiej Republice Demokratycznej – ciągnie Sarjala. – Ale my mieliśmy własne pomysły, wynikające ze świadomości, że w tak niewielkim państwie jak Finlandia naszym jedynym bogactwem jest kapitał ludzki. Potrzebujemy wszystkich”.

Z początku wielu nauczycieli szkół średnich było dość sceptycznie nastawionych czy wręcz przeciwnych zmianom. Kwestia ta podzieliła dwa największe związki zawodowe. Ale gdy reforma okazała się nieunikniona, nowe pokolenie działaczy wypracowało wspólne stanowisko. Obecnie 96% członków jednolitego związku zawodowego pracowników systemu edukacji (OAJ), założonego w 1974 r., wywodzi się spośród nauczycieli. W 1984 r. OAJ zażądał od władz wprowadzenia nowej karty nauczyciela i rewaloryzacji płac. Związek wygrał po strajku trwającym miesiąc – i tym samym awansował na pozycję głównego rozmówcy władz. „Politycy zrozumieli, że potrzebują nauczycieli, by reforma miała szanse powodzenia” – wyjaśnia Ritva Semi, która jest jedną ze 125 stałych członków OAJ.

Demokratyzacja nauczania szła w parze z decentralizacją państwa. Narzucany centralnie narodowy program nauczania – Opetussuunnitelma – zawiera tylko główne wytyczne. Pierwszy, wydany w 1970 r., był bardzo obszerny i szczegółowo opisywał wszystko, co należało robić w klasie. Drugi (z 1985 r.) definiował już tylko cele. Każda gmina miała we własnym zakresie wybrać środki pozwalające zrealizować założenia. Od trzeciego narodowego programu nauczania (z 1994 r.), jeszcze krótszego, każda szkoła tworzy własny program, uzupełniający wytyczne gminy. Obecnie trwają prace nad piątym narodowym programem nauczania. Na każdym szczeblu w jego przygotowanie włączani są nauczyciele, profesorowie i rodzice.

„Mydląc nam oczy obecnym pozornym konsensem, konserwatyści chcą, byśmy zapomnieli, że wielu z nich było przeciwnych reformie” – zauważa Semi. „W latach 90. XX w. wszystko zdawało się im sprzyjać. Na szczęście właśnie wtedy pojawiły się pierwsze wyniki PISA, które zaprzeczyły poglądom konserwatystów krytykujących nasze szkoły, pragnących powrotu do prywatnego szkolnictwa i modelu rywalizacji między placówkami” – dorzuca Eero Väätäinen. Ten nauczyciel nauczania specjalnego, były przedstawiciel władz gminnych z ramienia Przymierza Lewicowego, pisze pracę o odporności fińskiego systemu oświaty na neoliberalne wpływy. Jego zdaniem, reforma przyniosła efekty dzięki swojej długofalowości, wielowymiarowości, znaczeniu nauczycielskich związków zawodowych, decentralizacji i aktywnemu udziałowi środowisk wiejskich w życiu politycznym kraju. Przykładowo: podczas kryzysu gospodarczego lat 1991-93, wobec konieczności cięć budżetowych, rodzicom i nauczycielom łatwiej było dyskutować z bliskimi im władzami gminnymi niż z rządem.




Philippe Descamps
tłumaczenie: Lucyna Mazur



Artykuł pochodzi z "Le Monde diplomatique - edycja polska".

drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


24 listopada:

1957 - Zmarł Diego Rivera, meksykański malarz, komunista, mąż Fridy Kahlo.

1984 - Powstało Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych (OPZZ).

2000 - Kazuo Shii został liderem Japońskiej Partii Komunistycznej.

2017 - Sooronbaj Dżeenbekow (SDPK) objął stanowiso prezydenta Kirgistanu.


?
Lewica.pl na Facebooku