Kandydowało sześciu mężczyzn, z czego pięciu stanowili konserwatyści blisko związani z rządzącymi krajem ajatollahami, a szósty - Hassan Rowhani (na zdjęciu) był kandydatem środowisk umiarkowanych. Komentatorzy nie dawali mu zbyt dużych szans. Ajatollahom zależało, aby prezydentem Iranu została osoba całkowicie im podporządkowana. Po tym jak Rada Strażników skreśliła z list wyborczych wszystkich kandydatów reformistów, to właśnie Rowhani był uważany za człowieka najbliższego opozycjonistom.
Rowhani, 64-letni umiarkowany duchowny, który pełnił w ostatnich latach wiele ważnych stanowisk w Iranie i negocjował z Zachodem sprawy programu nuklearnego za czasów reformistów, zapowiedział przed wyborami: Utworzę rząd mądrości i nadziei, który dla dobra islamskiego Iranu wskrzesi gospodarkę i moralność w społeczeństwie i będzie prowadził konstruktywny dialog ze światem.
Nie wiadomo, czy irańskie wybory spełniły demokratyczne standardy. Do Iranu nie wpuszczono wielu obserwatorów i zachodnich dziennikarzy, a w ostatnich dniach władze zwiększyły stopień cenzury Internetu.
Według irańskiego ministerstwa spraw wewnętrznych po przeliczeniu 12 milionów głosów Rohani ma ponad 50-procentowe poparcie i jeśli je utrzyma, może wygrać już w pierwszej turze. Ostateczne wyniki spodziewane są jeszcze dzisiaj (15 czerwca).
Fot. Wikimedia Commons