Łukasz Drozda: Przełamać tabu, odzyskać kontrolę

[2013-08-15 13:44:43]

Gwałt. Głos kobiet wobec społecznego tabu to książka ciekawa, dobrze udokumentowana, a do tego poruszająca tematykę rzadko opisywaną wcześniej w „Bibliotece Le Monde Diplomatique”. Zofia Nawrocka w pełni zasługuje jednak na obecność w tym gronie zawierającym publikacje „wielkich autorów” współczesnej lewicy.

Zdaniem autorki nie jest to zresztą jej własna książka, a efekt współpracy z grupą pięciu kobiet, które doświadczyły gwałtu, wskazanych na okładce jako współautorki. Nawrocka wybierając temat pracy nie zdecydowała się na pisanie opasłego kompendium czy monografii, świadomie przyjmując koncepcję ograniczającą jej zakres. Wcale nie oznacza to jednak, że niepełny obraz tego masowego problemu skutkuje brakiem jego spójności. A nawet jest wręcz przeciwnie.

Tak naprawdę jest to książka nie tyle o samym gwałcie (rodzaju przestępstwa), co wywołanej nim traumie. Przede wszystkim zaś o potrzebie jej przełamania i procesie wychodzenia z niej, a w konsekwencji odzyskiwaniu poczucia kontroli – najważniejszego elementu wychodzenia na prostą po doświadczeniu gwałtu. Nawrocka nie pisze o wszystkich elementach tragedii dotykającej miliony kobiet. Skupia się na opisie psychologicznych aspektów traumy, a także drobiazgowo opisuje prawo, orzekający na jego podstawie wymiar sprawiedliwości, a także służby prowadzące dochodzenie. Pokazuje podstawowe błędy systemowe i podaje rekomendacje uzdrowienia obecnej sytuacji. Pomija przy tym opis procedury medycznej, jakiej poddawane są kobiety doświadczające gwałtu. Nie pisze też w ogóle o męskich gwałtach, co jest zresztą jedynym znaczącym brakiem tej książki, ale co należy oddać autorce, uczciwie tłumaczy powody takiej decyzji.

Głównym wątkiem jest tutaj opis przeżyć kobiet, a ściślej rzecz ujmując, ułatwienie im artykulacji ich emocji. Mówienie o traumie to podstawowy element złamania tabu, umożliwiający odzyskanie równowagi przez ofiary tytułowej krzywdy. To właśnie moment świadomego mówienia stanowi upragniony moment ich upodmiotowienia. Nawrocka wyłamuje się ze schematu, w którym w ramach rzekomej troski o ofiary próbuje się je uciszać. Doskonale pokazuje wagę nierozumianego przez społeczeństwo schematu, opisywanego już wcześniej przez psychiatrę leczącego więźniów Oświęcimia, Antoniego Kępińskiego, w jego sławnym Rytmie życia, przez Nawrocką akurat nieprzywoływanym.

Gwałt… nie jest książką nietypową akurat dlatego, że w ogóle porusza tak otwarcie omawianą tematykę. Publikacje dotyczące przestępstw seksualnych są dostępne, chociaż może nie tak łatwo jak należałoby sobie tego życzyć, ale mimo wszystko dotarcie do nich jest możliwe. Praca Nawrockiej jest jednak niezwykłym połączeniem tekstu opartego na naukowej metodologii z przejmującym świadectwem wychodzenia z traumy. Autorka wyznaje, że sama doświadczyła gwałtu, co zresztą da się dostrzec w specyficznym języku jej książki. Nie świadczy to o niej źle, lecz daje dodatkową wartość jej pracy. Nawrocka omawia dzięki temu zagadnienia w sposób szczegółowy, umiejętnie łącząc przejmujące, subiektywne spojrzenie ofiary z okiem wnikliwej badaczki, porównującej swoje doświadczenia z przeżyciami innych. Przyznaje, że początkowo chciała poszerzyć badaną grupę o grono szersze niż raptem pięć rozmówczyń. Uzasadnia jednak swój wybór faktem, iż ograniczenie liczby jej współpracownic umożliwiło dokładniejsze zagłębienie się w ich przypadki. O ile przyjrzeć się liczbie stron książki, trudno odnieść wrażenie aby wkład Pauliny, Julii, Magdy, Anny i Weroniki był aż tak znaczący jak sugerują autorka i karta tytułowa. Ale to właśnie wnikliwość narracji umożliwia zrozumienie znaczenia ich wyznań dla tego całokształtu.

Nawrocka skupia się na wybranych zagadnieniach, przez co traktowanie Gwałtu… jako kompleksowego kompendium nie jest możliwe. A jednak jest to książka, która pozwala zarówno wczuć się w role ofiar, jak i zrozumieć zjawisko o masowej skali. Udowadnia, że powodem gwałtu nie jest żąda zaspokojenia zwierzęcego popędu seksualnego, tylko agresja. Skutecznie, w oparciu o szczegółowo uzasadnione tezy, rozprawia się z rozmaitymi mitami na temat przemocy seksualnej, a także pokazuje, że istotą przeciwdziałania niej nie jest pozornie odstraszający system kar wymierzonych w gwałcicieli, ale wymagająca praca pod postacią profilaktyki i edukacji seksualnej. Zresztą nawet przesunięcia w obszarze samego języka są ważne dla zmiany postrzegania ofiar przez otoczenie. Zarówno pod postacią „troskliwego” spychania ich na margines milczenia, jak i seksistowskiego pobłażania gwałcicielom, czemu towarzyszy obarczanie ofiar winą za spotykające je tragedie. Z tego powodu istotne jest chociażby podkreślanie podmiotowości kobiet, jako tych „które doświadczyły gwałtu”, a nie bezimiennych i pozbawionych osobowości „zgwałconych”.

W książce znajdziemy fragmenty szokujące. Nawrocka opisuje niewydolne procedury, a ściślej rzecz ujmując: brak takowych, czy przykłady niekompetencji. „Pierwsza z kobiet, która została porwana, uwięziona i w ciągu kilku dni wielokrotnie zgwałcona, na policji doświadczyła dalszego koszmaru. Policjanci początkowo odmówili przyjęcia wniosku o ściganie sprawców. Wielokrotnie zaprzeczali faktowi gwałtu (nawet pomimo obdukcji lekarskiej stwierdzającej liczne obrażenia), wyrażali przekonanie o dobrowolności aktu seksualnego i krytykowali tryb życia pokrzywdzonej”. Relacjonuje sytuacje, w których ofiary spotykały z brakiem wyobraźni funkcjonariuszki opowiadającej o najbardziej „widowiskowych” gwałtach, a innym razem z policjantami, którzy wizję lokalną traktowali jako możliwość szpanowania ostrą jazdą radiowozem. Wspomina o odraczaniu sporządzania portretów pamięciowych do czasu, aż wspomnienia zaczynają się już zacierać. Bez ogródek pisze o funkcjonariuszkach, które jak pokazują badania, nie tylko nie okazują pokrzywdzonym większej empatii, ale i przewyższają często kolegów pod względem ich okrutnego traktowania. Jedna z rozmówczyń Nawrockiej zdołała się wybronić i uniknąć samego gwałtu: policja zignorowała jednak jej zgłoszenie: „dostała pani tylko klapsa”. Później ten sam mężczyzna okazał się grasującym w okolicy seryjnym gwałcicielem, a policja straciła okazję na zapobiegnięcie kolejnym pięciu zbrodniom, czy też w myśl polskiego prawa… występkom.

Autorka wspomina o braku dobrych praktyk, czy nawet lokali, które nie pozwalają zgwałconym kobietom na wzięcie prysznica przed przesłuchaniem już po badaniu lekarskim. Z drugiej strony wspomina o pozytywnych przypadkach, zaangażowaniu poszczególnych osób. Te wyjątki potwierdzają jednak okrutną regułę, w myśl której pozytywne przypadki są jedynie zbiegami okoliczności. U ich źródeł leżą indywidualne predyspozycje poszczególnych urzędników i policjantów, intuicyjne wyczucie pozbawione jakiegokolwiek usystematyzowania poza murami pojedynczych instytucji i komisariatów. Częstszym przypadkiem od takich wyjątków są historie w rodzaju urzędnika konsularnego „opiekującego” się ofiarami gwałtu zbiorowego przy akompaniamencie sprośnych dowcipów.

Trudno się zresztą dziwić, że system nie działa – brakuje nie tylko edukacji, która mogłaby stanowić skuteczną profilaktykę gwałtów. Nawet samo reagowanie po fakcie pozbawione jest ładu i składu. Nieliczne procedury pozostają teorią, skoro na większość komisariatów nie docierają nawet ulotki mające na celu informowanie ofiar o tym do czego mają prawo i radzące co powinny zrobić. Podstawowy materiał edukacyjny policjantów to zbiór sprzecznych względem siebie tez, które wbrew przytaczanym w nim wynikom badań potwierdzają kłamliwe stereotypy o gwałcie. Przeczytamy tam, że jego prawdopodobieństwo zwiększają kontakty z nieznajomymi i spacery w ciemnych zaułkach (niemal wszystkich gwałtów dokonują osoby bliskie, najczęściej partnerzy), a winę w znacznym stopniu reguluje rozwiązły tryb życia ofiar (chociaż przyczyną gwałtu jest agresja, a nie popęd seksualny). Jak bowiem pokazują badania, lwia część gwałcicieli ma… łatwo dostępnych partnerów seksualnych.

Powszechność gwałtów to zarazem powszechność społecznej niesprawiedliwości, której ofiarą pada niemal wyłącznie bardziej wykluczona połowa populacji. Zjawisko społeczne niezrozumiałe, skoro nie tylko wśród przeciętnych obywateli, ale i spośród policjantów wyłania się kilkudziesięcioprocentowa grupa przekonana o tym, że niemożliwe jest zgwałcenie tak prostytutki, jak i życiowej partnerki. A przy tym gwałt to… zjawisko klasowe, ugruntowujące patriarchalną dominację jednej płci, oraz ekonomiczne. „Kryzys – pisze autorka – nie może być wymówką przed podejmowaniem działań przeciwdziałających przemocy seksualnej, przeciwnie, nie stać nas na niepodejmowanie działań prewencyjnych”. To nie tylko problem moralny, ale i dający się wyliczyć problem społeczny, zmniejszający wydajność pracy osób postawionych przed wyborem między przeżywaniem traumy w milczeniu i samotności, a upokarzającymi, dodatkowo traumatyzującymi procedurami urzędniczej machiny.

Jak pokazują cytowane przez Nawrocką badania, przemoc seksualna w jej najbardziej dobitnym wydaniu dotyczy półtora miliona Polek z utrudniającymi ich użycie objawami zespołu stresu urazowego po gwałcie albo próbie gwałtu. Jak to rozwiązać? Edukować – wskazuje autorka. Jej książka to niezwykle wartościowa cegiełka do budowy systemu wychowującego oswobadzające się z tego problemu społeczeństwo. Przybliżająca nas do zrozumienia istoty tego nieustającego od wszechczasów procederu masowego okrucieństwa.


Zofia Nawrocka, Gwałt. Głos kobiet wobec społecznego tabu, Książka i Prasa, Warszawa 2013.

Łukasz Drozda


drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


25 listopada:

1917 - W Rosji Radzieckiej odbyły się wolne wybory parlamentarne. Eserowcy uzyskali 410, a bolszewicy 175 miejsc na 707.

1947 - USA: Ogłoszono pierwszą czarną listę amerykańskich artystów filmowych podejrzanych o sympatie komunistyczne.

1968 - Zmarł Upton Sinclair, amerykański pisarz o sympatiach socjalistycznych; autor m.in. wstrząsającej powieści "The Jungle" (w Polsce wydanej pt. "Grzęzawisko").

1998 - Brytyjscy lordowie-sędziowie stosunkiem głosów 3:2 uznali, że Pinochetowi nie przysługuje immunitet, wobec czego może być aresztowany i przekazany hiszpańskiemu wymiarowi sprawiedliwości.

2009 - José Mujica zwyciężył w II turze wyborów prezydenckich w Urugwaju.

2016 - W Hawanie zmarł Fidel Castro, przywódca rewolucji kubańskiej.


?
Lewica.pl na Facebooku