50-procentowa stawka podatkowa wprowadzona przez poprzedni rząd laburzystowski Gordona Browna dla osób zarabiających powyżej 150 tys. funtów rocznie obowiązywała od kwietnia 2010 r. do kwietnia 2013 r., gdy konserwatyści obniżyli ją do 45 proc.
Poziom zarobków powyżej 150 tys. funtów osiąga 1 proc. najlepiej zarabiających pracowników aktywnych na brytyjskim rynku pracy.
Z wcześniejszych wyliczeń ministerstwa finansów wynikało, że dodatkowy przychód z wyższej stawki podatkowej był niewielki (ok. 100 mln funtów), ponieważ najlepiej zarabiający znaleźli sposoby, by zmniejszyć swoje podatkowe zobowiązania.
Balls wykazał jednak, że wyliczenia te okazały się zaniżone w świetle najnowszych danych urzędu podatkowego, z których wynika, że przychód z 50-procentowej stawki podatkowej w okresie trzech lat jej obowiązywania był o 9,5 mld funtów wyższy niż dotychczas zakładano.
Partia Konserwatywna i szefowie wielkich korporacji ostrzegli, że zwiększenie ciężaru opodatkowania najlepiej zarabiających zaszkodzi ożywieniu gospodarki, zniechęci inwestorów do inwestowania w nią i może spowodować, że najbogatsi finansiści i przedsiębiorcy zagłosują nogami.
W reakcji na tę krytykę, Balls wywiadzie dla BBC 26 stycznia zaprzeczył, jakoby Partia Pracy była wrogo nastawiona do biznesu i powołał się na dorobek jej kolejnych rządów. Z sondażu tabloidu "Tha Mail on Sunday" wynika, że 60 proc. ankietowanych popiera ideę wyższego opodatkowania najwięcej zarabiających.
W ocenie Nicka Pearce'a, dyrektora think tanku IPPR (Institute for Public Policy Research) podatki i wydatki rządu będą głównym tematem kampanii wyborczej w 2015 r. i główne partie polityczne już teraz próbują zagospodarować ten teren.
Konserwatyści akcentują odbicie gospodarki, zaś laburzyści wskazują, że ożywienie nie przekłada się na poprawę poziomu życia. Konieczna jest według nich ściślejsza regulacja dotycząca koncernów energetycznych, zaś duże banki należy zmusić do wyzbycia się oddziałów, by pobudzić konkurencję w sektorze.
Fot. Wikimedia Commons