Piotr Ciszewski: Marsz odwracania uwagi

[2014-11-18 14:46:32]

Marsz Niepodległości należy do kategorii wydarzeń, które są bardzo lubiane przez dziennikarzy. Informacje o nim można przygotować już przed 11 listopada i jedynie uzupełnić liczbą zatrzymanych chuliganów atakujących policję oraz wartością zniszczeń, jakie zostały dokonane.

Marsz ten pełni również bardzo istotną rolę dla elit. Podobnie jak cały ruch narodowy, kanalizuje społeczne niezadowolenie i kieruje je na tory całkowicie bezpieczne dla kapitalistów.

Narodowcy, przedstawiający się jako alternatywa dla systemu, są w rzeczywistości jego pożytecznymi idiotami. Zacznijmy od tego, na kogo kierują swój gniew 11 listopada? W zeszłym roku zaatakowali skłoty, czyli nielegalnie zajmowane pustostany. Deweloperzy i kamienicznicy, ostrzący sobie zęby na te budynki, trzymali zapewne kciuki, aby rękami nacjonalistów udało się usunąć skłotersów. W tym roku „antysystemowcy” spod krzyża celtyckiego też wykazali się swoistym „radykalizmem”. Nie atakowali banków, siedzib korporacji, biur partii rządzących. Pobili się ze sobą, a następnie z policją. Takie wydarzenia powinni wręcz sponsorować politycy domagający się zaostrzenia prawa czy ograniczenia wolności zgromadzeń. Temat ten co roku wraca jak bumerang po 11 listopada. „Lewicowy” kandydat na prezydenta Warszawy, Sebastian Wierzbicki chwalił się wręcz, że on by na Marsz nie pozwolił. Pojawiły się też pytania, czy „w taki dzień” w Warszawie powinny się odbywać demonstracje? Narodowcy zbudowali społeczne przyzwolenie na antyspołeczne zmiany prawne. Nie łudźmy się jednak, że uderzą one tylko w kiboli. Oni są dla systemu niegroźni, zresztą jeśli będą chcieli się bić, nie zgłoszą wcześniej zgromadzenia, tylko zorganizują ustawkę w lesie. Wbrew butnym zapowiedziom, nie obalą też żadnego rządu i nie pociągną za sobą mas. Wszelkie zaostrzanie prawa będzie służyło przede wszystkim tłumieniu ruchów społecznych oraz pracowniczych, stanowiących o wiele większe zagrożenie dla status quo. Prawo do strajku już dziś jest fikcją. Przy braku społecznego sprzeciwu obwarowano je tak wieloma formalnościami, że skuteczny protest w zakładzie pracy stał się niemożliwy. Kto wie, czy po kolejnych występach nacjonalistów, tak samo nie będzie z demonstracjami ulicznymi? Fasada demokracji zostanie zachowana, jednak przybędą kolejne biurokratyczne wymogi, uniemożliwiające wyjście na ulice.

Ktoś powie, zresztą słusznie, że w Marszu Niepodległości idą też zwykli ludzie. To fakt, ale im z kolei narodowcy wmówili, że wystarczy kilka razy w roku pomachać flagą i już spełnia się swój „patriotyczny obowiązek”. Ludzi tych nikt nie uczy walki o prawa pracownicze, czy dbania o swoje małe ojczyzny, pomocy sąsiadom i lokalnym społecznościom. Dlaczego, skoro tak kochają Polskę, nie walczą przeciwko umowom śmieciowym, nie bronią przed zamknięciem lokalnego domu kultury czy szkoły? Dlatego, że nie mają kapitału społecznego i przez udział w Marszu Niepodległości go nie nabędą, bo piknik połączony z obserwacją sportów ekstremalnych w wykonaniu kiboli nie jest rozrywką edukującą.

Ruch Narodowy i jemu podobne ugrupowania bezwiednie służą elitom również poprzez pielęgnowanie kultu siły oraz militaryzmu. Wyrazem tego jest tworzenie związanych z tą grupą różnorodnych sił paramilitarnych czy szaleństwa polegające na twierdzeniu, że każdy powiat powinien mieć przede wszystkim strzelnicę. To już nie są niegroźne, rekreacyjne zabawy takie jak paintball, air soft (ASG) czy sportowe strzelanie, ale niebezpieczna ideologia w dodatku okraszona sporą dozą paranoi. Poglądy o zagrożeniu ze strony różnorodnych „zielonych ludzików”, którzy mają tylko czyhać na polski Gdańsk czy inne miasta, przebija się już nawet do mainstreamu.

Organizacje pracodawców czy lokalni biznesmeni chcą, przy udziale między innymi narodowców, tworzyć grupy obrony terytorialnej, w dodatku nie podlegające wojsku. W badaniu przeprowadzonym na zlecenie Związku Przedsiębiorców i Pracodawców 50% małych i średnich firm wykazało chęć utworzenia struktur paramilitarnych przy swoich firmach. Oczywiście wszystko w obliczu „zagrożenia ze strony Rosji”. Czy nie przypomina to endeckich bojówek wynajmowanych przez fabrykantów do tłumienia protestów robotniczych? Korporacje mają swoich profesjonalnych ochroniarzy. Mniejsze firmy będą miały paramilitarnych gwardzistów. Wszelkie tego rodzaju grupy z punktu widzenia militarnego są mało przydatne. Nie wytrzymałyby konfrontacji z żadnym przeszkolonym przeciwnikiem, bo ich członkowie to nie zaprawieni w bojach czeczeńscy czy osetyjscy górale, ale chłopcy bawiący się w wojnę. Dodatkowo prezes ZPP twierdzi, że nowa formacja byłaby tania, czyli zapewne nie mielibyśmy do czynienia z nowoczesnymi oddziałami zbrojnymi, ale raczej tanimi, uzbrojonymi zbirami. Do tłumienia strajków czy zastraszania zatrudnionych, zwłaszcza jeśli pracownicy nie będą szkolili się do samoobrony, wystarczą.

Za kultem siły idzie również pogarda dla słabszych. Bezdomni, ludzie nielegalnie zajmujący pustostany czy Romowie będą dla tych środowisk większym „zagrożeniem dla Polski” niż banki czy korporacje. Nie bez powodu Robert Winnicki z Ruchu Narodowego na miejsce swojego wiecu przedwyborczego we Wrocławiu wybrał nie plac przed którymś z banków, ale okolice osiedla Romów, wiedząc, że są oni łatwiejszym celem, a za krytykę elit można mocno oberwać.

Ruch Narodowy wpisuję się więc w logikę wedle której człowiek wykluczony powinien winić nie tylko elity, ale przede wszystkim biedniejszego od siebie, najlepiej jeśli jeszcze jest on „obcy” rasowo czy narodowo. Dodatkowo owemu „niepokornemu” wpaja się historyczną propagandę, że wzorem dla niego powinni być nie spółdzielcy czy ludzie odbudowujący Warszawę, ale na przykład różni antykomunistyczni watażkowie, prowadzący bezsensowną walkę, której nie mogli wygrać. Nie służy to żadnemu „odkłamaniu prawdy” czy „uczczeniu bohaterów”, ale dostarczenia topornych i prymitywnych symboli, za którymi bojówkarze mogliby się ukryć.

Ruch Narodowy nie jest więc zagrożeniem jako taki. Wątpliwe, aby w najbliższym czasie udało mu się zdobyć szersze poparcie, jednak zagrożeniem są szkodliwe idee, które głosi, pomagające władzy pacyfikować społeczeństwo. Do ludzi omamionych machaniem flagą i wierzących jedynie w narodowe symbole, powinny starać się dotrzeć ruchy pracownicze czy społeczne. Nie potępiać, nie wyśmiewać, ale edukować. Wielu z tych zwykłych uczestników Marszów Niepodległości, gdyby im pokazać, jak walczyć o swoje prawa i kto jest prawdziwym wrogiem, bardzo szybko byłoby w stanie zmienić swoje ideowe nastawienie oraz powiedzieć „dosyć” nacjonalistycznym manipulatorom. Tego nie zrobi się jednak za pośrednictwem nowolewicowych haseł, ani współczesnego polskiego antyfaszyzmu. Potrzeba solidnej, prospołecznej alternatywy sięgającej do tradycji lewicy pracowniczej, działań bezpośrednich oraz samopomocowych.

Piotr Ciszewski


drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


24 listopada:

1957 - Zmarł Diego Rivera, meksykański malarz, komunista, mąż Fridy Kahlo.

1984 - Powstało Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych (OPZZ).

2000 - Kazuo Shii został liderem Japońskiej Partii Komunistycznej.

2017 - Sooronbaj Dżeenbekow (SDPK) objął stanowiso prezydenta Kirgistanu.


?
Lewica.pl na Facebooku