Weronika Książek: "Ida"-Gate
[2015-02-21 18:13:09]
„Szanowni Państwo, za każdym razem, gdy czytam o oszczerczych wobec Polski i Polaków działaniach zagranicą, bardzo mnie to boli. (…) Dlatego też chciałabym zaprosić Państwa do poparcia jak najliczniej petycji, jaką Reduta Dobrego Imienia ‒ Polska Liga Przeciw Zniesławieniom wystosowała do p. Agnieszki Odorowicz ‒ Dyrektora Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej w sprawie niepokojącej wymowy filmu Ida. (…) Jak pisze prezes Reduty, pan Maciej Świrski, „widzowie zagraniczni, którzy oglądają film Ida, nominowany do Oskara i zbierający bardzo pochlebne recenzje, mogą odebrać fałszywe przeświadczenie o tym, że sprawcami Holokaustu są Polacy”. Strażnicy dobrego imienia domagają się opatrzenia czołówki informacją, iż to niemieccy okupanci prowadzili politykę eksterminacji Żydów w latach 1939-1945, natomiast tysiące Polaków zginęły „oddając życie za sąsiadów i współobywateli Rzeczpospolitej”. Sprostowanie ma zapobiec szerzeniu w świecie kłamstwa oświęcimskiego i jego pochodnych, gdyż wprawdzie „ocena artystyczna filmu jest zawsze subiektywna, jednakże nawet największe wysiłki artystyczne spełzają na niczym, jeżeli fałszowana jest prawda!”. Petycję, jak donosi fronda.pl, podpisało już ponad 30 tys. osób. Sprawa Idy w ciągu ostatnich dni ominęła mało który talk show zarówno w pasmach śniadaniowych jak i flagowych pozycjach stacji informacyjnych. „Ida-Gate” wywołuje wypieki na twarzy zarówno polityków, jak i publicystów. ‒ To pierwszy tej miary i klasy film, gdzie jest Holocaust, ale Niemców nie ma! Żydów zabija już nie SS, czy inny rycerski Wehrmacht, zabija ich zły, podły, prymitywny, brudny, pazerny na majątek, durnowaty polski chłop! ‒ zżyma się PiS ustami posła Janusza Wojciechowskiego. ‒ Mamy do czynienia z obrazem, który pokazuje, że można być dobrą Żydówką, jeśli jest się katolicką zakonnicą. To utrwala stereotyp, że Żydówki są złe, a zakonnice dobre ‒ odpowiada Roman Kurkiewicz. To w ogromnym uproszczeniu dwa głosy, którymi mówi Polska w obliczu narodowego wydarzenia, jakim jest podwójna nominacja do Oscara. Dyskurs z lewej: Ida antysemicka. Dyskurs z prawej: Ida antypolska. Nie kupuję ani jednego ani drugiego. Serio, nie rozumiem fenomenu „Ida-Gate”! Z punktu widzenia ludzi prawicy, zatroskanych o to, by stodoły Jedwabnego i sąsiednich wiosek nie przysłoniły światu Korczaków i Sendlerowych, podobne rozdzieranie szat dałoby się zrozumieć przy Pokłosiu. Film Pasikowskiego, będący dość cepeliowym ujęciem problematyki poruszonej przez Jana Tomasza Grossa, rzeczywiście był antypolski. Bo miał być antypolski. Oto wiejski głupek wyrywa z gościńca żydowskie płyty nagrobne, bo sam nie chciałby, żeby grób jego bliskich deptały podeszwy butów. Bo w domu uczyli go, że zmarłym należy się szacunek. Gdy odkrywa, że jego ojciec za cichym przyzwoleniem Niemców wymordował prawie setkę niewinnych ludzi, świadomość ta wpędza go w szaleństwo. Przekaz prosty i jasny dla wszystkich: „Nie jesteśmy bez winy”. Na poziomie wydarzeń scenariusz Idy jest zbliżony i praktycznie nie wychodzi poza schemat „rzadkie popłuczyny po Grossie”. Judenjagd i „brudny, chciwy polski chłop” nad żydowską mogiłą to schemat dla ludzi obdarzonych zdolnością pogłębionej refleksji historycznej dawno oswojony, a oburzanie się na niego ‒ przebrzmiałe. Na poziomie fabuły nie zachodzi tu zatem żadne znaczące rozliczenie. Niestety nie zachodzi ono również w warstwie psychologicznej postaci. Ida nie jest, jak chciałaby prawica, filmem antypolskim z jednej prostej przyczyny: jest filmem letnim; zaledwie prześlizgującym się po powierzchni problemu stosunków polsko-żydowskich, zbyt miałkim, by takie oskarżenie w ogóle sformułować. Mimo to Barbara Hollender z „Rzeczpospolitej” stawia Idę w opozycji do Pokłosia zdecydowanie na korzyść tej pierwszej: „Tu nie ma uproszczeń”. „Istotnie, nie ma uproszczeń” ‒ odpowiada jej Agnieszka Graff [1]. ‒ „Nie ma też oceny ani nawet analizy. Ten film niczego nie odkłamuje, nie wyjaśnia, nie ocenia”. I ja się z Graff zgadzam. Deliberowanie nad motywem Zagłady i potencjałem antypolskości w Idzie to jak deliberowanie nad wątkami nietzscheańskimi w serialu Na dobre i na złe. Jedyne przesłanie, które niesie dzieło Pawlikowskiego, zawrzeć można w stwierdzeniu iż „życie jest skomplikowane”, a i tę tezę stawianą w kontekście zaprzeszłości wojennych udawało się już niekiedy przedstawić sugestywniej. Choćby w Róży Smarzowskiego ‒ która ani nie jest estetyczna, ani nie rości sobie pretensji do kina psychologicznego ‒ ale niesie pewną uniwersalną prawdę o człowieku i emocjach jakich ów doznaje w sytuacji permanentnego zagrożenia. W Idzie życie wewnętrzne bohaterek praktycznie nie istnieje. Nie jest tak, jak twierdzi dalej w swojej recenzji Graff: że „zamiast namysłu nad historią jest tu tylko prywatność”. Bo i tej prywatności mamy jak na lekarstwo. Jest wyłącznie sugestia głęboko ukrytego tragizmu. Bardzo głęboko. Nie dowiadujemy się niczego o więzi, która zaistniała pomiędzy bohaterkami ani o przemianach, jakie zachodzą w każdej z nich w kontekście odnalezionej na nowo tożsamości żydowskiej. Zarówno religia, jak i polityka, ważne przecież składowe konstrukcji każdej z postaci, pozostają gdzieś w tle pod postacią pojemnego worka, w który swoje idee mogą wrzucić wszyscy interpretatorzy od prawa do lewa. Jedyną formą rozliczenia Wandy z przeszłością, nie żydowską jednak, a (ku uciesze prawicowej widowni) komunistyczną ‒ jest efektowny samobójczy skok. Wzięty od Wolińskiej „stalinowski entourage” starszej bohaterki nie spełnia żadnej istotnej funkcji poza wprowadzeniem do oscarowej mieszanki motywów (kobieta, wojna, Holocaust, Bóg, tożsamość) nowego, jeszcze bardziej tragicznego rysu. Gra niedopowiedzeniami („poszłam walczyć, sama nie wiedziałam o co”) w pewnym momencie przestaje widzowi wystarczać. Jest w tym pewna pociecha, gdyż tak jak z pustego w próżne nie da się przelewać, tak na pustce przekazu nie da się sformułować komicznych oskarżeń o antypolonizm. Głosy z lewa: oskarżenia o ukryty w Idzie antysemityzm, rozumiem zupełnie inaczej niż Roman Kurkiewicz. Nie dostrzegam go w gloryfikacji katolicyzmu, bo ostatecznie nie dowiadujemy się, czy wiara Idy „po przełomie” się zmienia i czy powrót na łono klasztoru jest też wewnętrznym powrotem do wartości. Antysemityzm Idy polega na tym, że wraz z samolikwidacją Wandy ucina dalszą dyskusję na tematy naprawdę istotne: związane z kwestią osławionej „żydowskiej roszczeniowości”. Reżyser przechodzi do porządku dziennego nad bezkarnością powojennych lokatorów żydowskich majątków, skoro wskazali miejsce kaźni. To koniec rozmowy o konsekwencjach kłopotliwego sąsiedztwa. Zarzutów wobec Idy można sformułować wiele, mój ‒ to granie schematami bez próby przekształcenia ich w coś twórczego i zmarnowany potencjał. Powieszenie komediowej laurki przez komediową Redutę Dobrego Imienia niczego w odbiorze filmu nie zmieni. Nie ma tu głębszej refleksji, ani antypolskiej, ani żadnej innej. Przypisy: 1. http://www.krytykapolityczna.pl/artykuly/film/20131031/graff-ida-subtelnosc-i-polityka Ida, reż. Paweł Pawlikowski, 2013 Recenzja ukazała się na portalu strajk.eu |
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Nauka o religiach winna łączyć a nie dzielić
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Syndrom Pigmaliona i efekt Golema
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Mury, militaryzacja, wsobność.
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Manichejczycy i hipsterzy
- Pod prąd!: Spowiedź Millera
- Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
- Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
- od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
- Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
- Kraków
- Socialists/communists in Krakow?
- Krakow
- Poszukuję
- Partia lewicowa na symulatorze politycznym
- Discord
- Teraz
- Historia Czerwona
- Discord Sejm RP
- Polska
- Teraz
- Szukam książki
- Poszukuję książek
- "PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
- Lca
24 listopada:
1957 - Zmarł Diego Rivera, meksykański malarz, komunista, mąż Fridy Kahlo.
1984 - Powstało Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych (OPZZ).
2000 - Kazuo Shii został liderem Japońskiej Partii Komunistycznej.
2017 - Sooronbaj Dżeenbekow (SDPK) objął stanowiso prezydenta Kirgistanu.
?