Referendum zaproponował dzień wcześniej premier Grecji Aleksis Cipras i zwrócił się do parlamentu z wnioskiem o jego rozpisanie. W wystąpieniu podczas nocnej debaty w parlamencie powiedział, że referendum odbędzie się bez względu na to, czy partnerzy Grecji chcą tego, czy też nie. W kraju, gdzie narodziła się demokracja, nie będziemy prosić o pozwolenie pana Dijsselbloema [szef eurogrupy] i pana Schaeuble [minister finansów Niemiec]. Nie damy się też wyrzucić ze strefy euro - powiedział. Skrytykował również wierzycieli za brak woli porozumienia.
Cipras wezwał Greków do głosowanie przeciwko proponowanym przez wierzycieli w formie ultimatum warunkom dalszej pomocy dla Grecji. Jego zdaniem greckie "nie" wzmocni siłę negocjacyjną rządu w rozmowach z wierzycielami.
W sobotę ministrowie finansów strefy euro, bez greckiego ministra, zdecydowali, że program pomocowy dla Grecji, który wygaśnie 30 czerwca, nie zostanie jednak przedłużony.
Rząd w Atenach zabiegał o to, by program pomocowy został przedłużony, aby zyskać czas na referendum w sprawie warunków wsparcia, postawionych przez pożyczkodawców. Odrzucenie prośby Grecji oznacza, że kraj ten nie otrzyma ostatniej raty pomocy w wys. 7,2 mld euro.
Dijsselbloem ostrzegł, że bez międzynarodowego wsparcia sytuacja Grecji dramatycznie się pogorszy w najbliższych tygodniach i miesiącach, gdyż kraj ten nadal będzie mieć finansowe zobowiązania.
W lutym eurogrupa i MWF zgodziły się przedłużyć program pomocowy dla Grecji o cztery miesiące, do 30 czerwca, aby w tym czasie wynegocjować warunki odblokowania ostatniej raty wsparcia. Lewicowy rząd Ciprasa chciał złagodzenia tych warunków, twierdząc, że narzucone przez instytucje "trojki" zaciskanie pasa ma katastrofalne skutki dla greckiego społeczeństwa i gospodarki. Przez cztery miesiące nie udało się jednak wynegocjować kompromisu.
Fot. Wikimedia Commons